Począwszy od 2018 roku, autorzy poszerzyli paletę stosowanych gatunków o science fiction; najpierw Judith napisała nominowaną do nagrody im. Kurda Lasswitza powieść „Roma Nova”, a w 2019 pojawiła się wspólna powieść pt. „Wasteland”, w której duet stematyzował problemy związane ze zmianami klimatycznymi. Było to wydawnictwo bardzo dobrze przyjęte w kręgach akademickich, gdzie stało się podstawą dla kilku wykładów i seminariów. Pozostawszy nadal wiernymi grom fabularnym, Vogtowie (a zwłaszcza Judith) zaczęli poświęcać coraz więcej energii tematom feministycznym oraz genderowym. Dotychczasową kulminacją tych zainteresowań jest współudział autorki przy wydawaniu tak specyficznego magazynu SF, jakim jest „Queer*Welten” (Queerowe światy, omawiałem dziesiąty numer tego periodyku tutaj). Nic dziwnego zatem, że wydana w roku 2020 „Anarchie Déco” to powieść łącząca zainteresowania duetu w jedną całość – tematy urban fantasy splatają się tutaj z zagadnieniami hard SF oraz wątkiem kryminalnym w kulisach rozpasanej i niespokojnej berlińskiej metropolii lat dwudziestych ubiegłego wieku. Nie zabraknie oczywiście zagadnień feministyczno-genderowych, co uwidacznia się już w wyborze postaci protagonistów tej książki: główną bohaterką powieści jest Nike Wehner, pochodząca z niemiecko-egipskiej rodziny doktorantka fizyki, która w roku 1927 odkrywa zupełnie nowy obszar dla badań naukowych. Chodzi o nic innego jak… magię. W eksperymencie przeprowadzonym podczas jednej z Konferencji Solvaya na oczach czołowych fizyków ówczesnego świata (w tym Marii Skłodowskiej-Curie oraz Wernera Heisenberga), młoda pani naukowiec demonstruje specjalną aparaturę, działającą poprawnie wyłącznie w obecności zarówno fizyka, jak i artysty, oraz kobiety i mężczyzny. Za jej pomocą udaje się doprowadzić do magicznej przemiany pary wodnej w poruszający się, podobny do hologramu posąg. Ponieważ Nike jako jedyna spełnia na razie podstawowe warunki konieczne dla pomyślnego przeprowadzenia dalszych eksperymentów, jej promotor powierza jej dalsze studia nad tym fenomenem. Tak fascynujące zagadnienie nie pozostaje oczywiście zbyt długo wyłączną domeną berlińskich naukowców: po znalezieniu zwłok polityka, który utonął, jak się zdaje, w… marmurze, policja nalega na wsparcie przy rozwiązaniu tak niecodziennej zagadki kryminalnej. Jako element męski i artystyczny zatrudniony zostaje Sandor Černý, praski rzeźbiarz i (o czym nikt w Berlinie oczywiście nie wie) aktywny anarchista. Razem z Nike tworzy on pod kierownictwem nadinspektora Christophera Seidla zalążek oddziału policji magicznej. Trio działa na niełatwym terenie – Berlin tamtych lat to prawdziwy polityczno-obyczajowy kocioł, w którym mieszają i zderzają się wszelakie światopoglądy i zapatrywania. Komuniści i faszyści, biedni i bogacze, kobiety wyzwolone i weterani wojenni – wszystko to widzieliśmy w kolejnych odcinkach serialu „Babilon Berlin”. Wielkomiejska dżungla spotyka się z prawie wioskowym obliczem berlińskich przedmieść, oświetlone neonami kluby i dancingi są oddalone o zaledwie kilka kartek od podłych spelunek, w których półświatek stolicy omawia swoje brudne interesy. Zdawałoby się, że tak bogate i zróżnicowane kulisy w zupełności wystarczają, aby stworzyć ciekawą fabułę. Tymczasem Vogtowie dorzucają jeszcze tak ważne im tematy genderowe. Černý jest gejem (i to po części żydowskiego pochodzenia, co mu życia bynajmniej nie ułatwia), natomiast Nike nadal szuka swojego miejsca na szerokiej palecie orientacji seksualnych. Związek z Georgette, kobietą w męskim ciele, dodatkowo gmatwa skomplikowane życie uczuciowe fizyczki, miotającej się pomiędzy zhierarchizowanym i opartym na tradycjach muzułmańskich światem egipskiej matki a wyzwoloną i rozpasaną sceną queerową miasta. Bycie osobą niebinarną w opisywanych czasach nie było zapewne proste – już chociażby dlatego, że pewne pojęcia nie były jeszcze znane. W fandomie książkę zauważono, aczkolwiek jej pojawienie się nie wywołało jakiegoś czytelniczego trzęsienia ziemi. Werdykty jury DSFP i elektorów Lasswitza były niezwykle zgodne: na krótkiej liście obu nagród „Anarchie Déco” zajęła ósme miejsce. W ciekawy sposób ocenia powieść recenzentka i wydawczyni antologii SF Yvonne Tunnat: „Na początku wszystko jest binarne. Mężczyzna i kobieta. Sztuka i nauka. Dzięki [wpływowi] Georgette taka binarność zostaje zaburzona, a granice pomiędzy jej aspektami zakwestionowane”. Można znaleźć również głosy krytyki. Dieter Wunderlich słusznie zauważa, że „obrane przez Judith i Christiana Vogtów podejście do tematu jest oryginalne, ale poszczególne aspekty są tylko powierzchownie powiązane, a przedstawienie magicznych eksperymentów (…) mogłoby być wyrazistsze”. „Anarchie Déco” wywołuje uczucie niedosytu i, mimo wszystko, rozczarowania. Mam wrażenie, że poprzez zbytnie wyeksponowanie elementów obyczajowych zabrakło nieco sense of wonder, jaki mógłby powstać przy lepszym podkreśleniu akcentów fantasy i SF. Powieść zwraca jednak uwagę jako wyraźny głos we wszechobecnej debacie genderowej. Wszystkie cytaty i pojęcia w tłumaczeniu autora. |