Egmont wydał drugi już tom serii „Ultimate X-Men” – czyli opowiedzianej od nowa, odświeżonej wersji przygód mutantów Marvela, rozgrywających się w trochę innym uniwersum. Ponownie dostajemy solidną porcję lektury: 13 zeszytów, napisanych przez Marka Millara i Chucka Austena.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Austen jest tu gościnnie – dostarczył dwa zeszyty, skupiające się na postaci Gambita. To krótka, poprawnie napisana historia, jednak pozbawiona jakichkolwiek oryginalnych pomysłów i – jak na razie – nic niewnosząca do głównej osi fabularnej. Za nią z kolei w dalszym ciągu odpowiada Millar, i trzeba przyznać, że jego scenariusze trzymają poziom. Tym razem podopieczni Profesora X ruszają wraz z nim na światowe tournée promujące jego książkę o koegzystencji ludzi i mutantów. Trasa jednak dość szybko musi zostać przerwana: z tajnej placówki uciekł syn Xaviera – obdarzony niemalże boskimi mocami i żywiący głęboką urazę do ojca. A to nie wszystko, co czeka X-men w tym tomie. Millar dużo miejsca poświęca relacjom wewnątrz grupy (szczególnie powstającym i rozwijającym się niesnaskom), a także odsłanianiu tajemnic Profesora X. Co jeszcze? Do grupy dołącza Kitty Pryde, poznajemy dalsze losy Magneto, jak również diaboliczne plany członków Hellfire Club. Atrakcji nie brakuje, ale Millar pilnuje, by nie przytłoczyć czytelnika zbyt dużą ilością informacji i bohaterów naraz. Angielski scenarzysta całkiem nieźle radzi sobie z mutantami. Po bardzo przyjemnym pierwszym tomie dostajemy album, który jest niemal tak samo udany. Pisarz umiejętnie rozwija rozpoczęte wątki i zręcznie dokłada nowe. Postaci nie jest jeszcze za dużo, jeszcze ich perypetie nie pokomplikowały się nadmiernie – historia w dalszym ciągu ma w sobie nutkę świeżości. Tak jak pisałem wcześniej: autor poświęca słuszną ilość przestrzeni na pogłębienie charakterów bohaterów. Sporo tu scen gadanych, a nie tak znowu dużo (jak na standardy Marvela) czystego mordobicia. To duży plus, zwłaszcza że Millar pisze całkiem zgrabne dialogi (choć wciąż zdarzają mu się potknięcia, gdy chce być na siłę młodzieżowy) – a w dodatku są one w większości wypadków bardzo ważne dla fabuły. Właśnie dzięki nim akcja idzie do przodu. Czytając „Ultimate X-men”, naprawdę można poczuć tych bohaterów – widać, że Millar przykłada się do tej części swojej komiksu oraz rozwija charaktery postaci w stronę trochę inną niż w głównym uniwersum. Nie są to jakieś rewolucyjne zmiany, ale daje się odczuć, że pisarz ma swój pomysł na nie i konsekwentnie go realizuje. Wśród rysowników tego albumu znajdziecie naprawdę mocne nazwiska: Esad Rinic, Chris Bachalo, Kaare Andrews i występujący już w pierwszym tomie Adam Kubert. Niestety, trudno uznać warstwę wizualną za szczególnie udaną. Każdy z artystów prezentuje tutaj prace poniżej swoich możliwości. Szczególnie bolą plansze Ribika – to twórca, który pokazał świetne, bardzo delikatne rysunki w albumie „Silver Surfer: Requiem” i serii „Thor” Jasona Aarona, a tutaj jeszcze wyraźnie nie miał wyrobionego swojego charakterystycznego stylu, przez co jego grafiki nie różnią się niczym od typowej średniej z przełomu stuleci. Mieszanka stylów również nie przysłużyła się całości – album prezentuje się mało spójnie: od dążącego w stronę realizmu Kuberta, przez uproszczony, dynamiczny styl Bachalo, aż po quasi-grafficiarskie loty Andrewsa. To po prostu nie działa. Wciąż jest dobrze, ale z zastrzeżeniami. Millar nieźle czuje mutantów i potrafi opowiadać o ich przygodach. Zręcznie odświeża znane motywy, a także dodaje własne pomysły oraz dba, by nowe elementy pojawiały się we właściwym tempie. Gorzej niestety jest z rysunkami. Zdolni rysownicy wyraźnie tutaj sobie odpuścili. Plusy: - odświeżona wersja mutantów wciąż trzyma zainteresowanie czytelnika
- sprawnie poprowadzona fabuła
- zachowany balans pomiędzy scenami akcji a „gadanymi”
Minusy: - mało spójna warstwa graficzna
- Esad Ribic i Chris Bachalo wyraźnie poniżej swoich możliwości
Tytuł: Ultimate X-Men #2 Data wydania: 14 kwietnia 2021 ISBN: 9788328150010 Format: 336s. 170x260mm Cena: 99,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 70% |