Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj ambitny „trzecionurtowy” projekt Neila Ardleya.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Brytyjski pianista Neil Ardley, mimo że wyrósł ze środowiska jazzowego, zawsze przejawiał w swojej twórczości inklinacje klasyczne. Słychać je bardzo wyraźnie w jego części albumu „ Greek Variations & Other Aegean Exercices” (1970), który kompozytorsko dzielił z trębaczem Ianem Carrem oraz saksofonistą i klarnecistą Donem Rendellem. W jeszcze większym stopniu pojawiają się one na – już w pełni solowym – longplayu „A Symphony of Amaranths”, który nagrany został w czerwcu 1971 roku, ale w sprzedaży ukazał się dopiero w roku następnym (nakładem będącej częścią koncernu EMI wytwórni Regal Zonophone). Zawarte tam utwory to jeden z najjaskrawszych przykładów tak zwanego „trzeciego nurtu” (the third stream), czyli kompozycji łączących w sobie elementy jazzu, awangardy i muzyki klasycznej. Dość powiedzieć, że przy okazji pracy nad tym materiałem w londyńskim studiu pojawił się nie kameralny zespół, lecz trzydziestoosobowy big-bang. Ba! orkiestra. Wśród poproszonych przez Ardleya o pomoc muzyków znalazły się postaci wybitne, mające ogromne zasługi dla rozwoju brytyjskiego jazz-rocka, między innymi Karl Jenkins z Soft Machine (tym razem grający na fortepianie elektrycznym) czy dwaj muzycy związani wówczas z Colosseum (a wcześniej także z The Graham Bond Organisation czy John Mayall & The Bluesbreakers): saksofonista Dick Heckstall-Smith oraz perkusista Jon Hiseman. Do tego dochodzi liczne grono zasłużonych jazzmanów, jak saksofoniści Barbara Thompson i Don Rendell, trębacz Henry Lowther, tubista Dick Hart i kontrabasista Jeff Clyne. Stronę klasyczną reprezentowały z kolei takie instrumenty dęte, jak obój i fagot, rozbudowana, sześcioosobowa sekcja smyczkowa oraz dwoje harfistów, między nimi urodzona w Wielkiej Brytanii Belgijka Sidonie Goossens, która dożyła pięknego wieku 105 lat. Trzeba przyznać, Neil Ardley nie miał zamiaru ograniczać się ani oszczędzać. Czasy, na szczęście, były jednak takie, że nawet niewielkie firmy gotowe były inwestować w podobne przedsięwzięcia, spełniając przy tym marzenia muzyków. Album „A Symphony of Amaranths” dzieli się na trzy części. Pierwsza to zajmująca całą stronę A longplaya suita tytułowa (składająca się z czterech rozdziałów), drugą stanowi dwunastominutowa kompozycja „The Dong with a Luminous Nose” (z melorecytowanym tekstem dziewiętnastowiecznego angielskiego poety Edwarda Leara), trzecią – połączone w jedno trzy pieśni zaśpiewane przez Normę Winstone do słów wybitnych poetów z Irlandii i Anglii: Williama Butlera Yeatsa (1865-1939) – „After Long Silence”, Jamesa Joyce’a (1882-1941) – „She Weeps Over Rahoon” oraz Lewisa Carrolla (1832-1898) – „Will You Walk a Little Faster?”. Każda z części różni się od siebie diametralnie, prezentując skrajnie odmienne oblicza artystyczne twórcy. Co z jednej strony można uznać za idealny przykład ogromnego talentu i szerokich horyzontów, z drugiej jednak – stylistycznego rozchwiania i niemożności zatrzymania się na dłużej w jednym miejscu. Pierwsza część „A Symphony of Amaranths” nie bez powodu nosi tytuł „Carillon”, co nawiązuje do zespołu dzwonów wieżowych (po polsku: karylion), otwierają ją bowiem dźwięki dzwonków (za co odpowiadał Dave Gelly) i towarzyszącego im wibrafonu (Frank Ricotti). Subtelne, zachęcające do tego, aby przyłączyły się do nich inne instrumenty. I rzeczywiście, chwilę później rozbrzmiewają już powłóczyste smyczki i przekomarzające się ze sobą (w różnych kanałach) dęciaki; z nich wyłania się finałowa nastrojowa solówka Harry’ego Becketta na trąbce. W „Nocturne” dominują, za sprawą smyczków, inklinacje klasyczne, choć w stronę jazzu ciągnie kolejne natchnione solo trębacza, którym tym razem jest Henry Lowther. Początek „Entracte” również bardziej pasowałby do sali filharmonicznej niż na scenę jazzową, ale za to w kolejnych minutach pojawiają się energetyczne popisy saksofonistów – Dicka Heckstalla-Smitha i Dona Rendella. Suitę wieńczy „Impromptu”, które z biegiem czasu coraz bardziej skręca w stronę progresywnego jazzu, co należy uznać za zasługę mocno pracującej sekcji rytmicznej. A skoro wiemy, że współtworzy ją Jon Hiseman – to absolutnie dziwić się nie ma czemu. „The Dong with a Luminous Nose” rozpięty jest w połowie między światem symfoników i jazzmanów. Symfoniczny w większości podkład – z wybijającymi się na plan pierwszy smyczkami, ale także fortepianem preparowanym (Neil Ardley), wibrafonem (ponownie Frank Ricotti), klawesynem (Alan Branscombe) i czelestą (Stan Tracey) – towarzyszy zaskakująco ewoluującej recytacji awangardowego artysty Ivora (a w zasadzie Isadore’a) Cutlera. Najbardziej zadziwiające jest to, że w wielu fragmentach Cutler wypowiada tekst w taki sposób, jakby… rapował. Gdyby był Afroamerykaninem i przybył do londyńskiego studia z któregoś z dużych miast Wschodniego Wybrzeża, nie byłoby to tak zaskakujące. Nawet w kontekście tego, że nagrania powstały latem 1971 roku. Skoro jednak korzenie rapu tkwią również w muzyce jazzowej, może nie powinienem dziwić się aż tak bardzo wyczynami Ivora sprzed ponad pięciu dekad. „Three Poems” przenosi nas – głównie za sprawą głosu Normy Winstone – w jeszcze inny świat. „After Long Silence” (do tekstu Yeatsa) to tak naprawdę „pościelowa” ballada, z leniwie snującym się saksofonem i równie delikatną sekcją rytmiczną. W „She Weeps Over Rahoon” (opartym na wierszu Joyce’a) prym wiedzie natchniony głos wokalistki; z kolei w „Will You Walk a Little Faster?” (ze słowami Carrolla) Ardley-kompozytor wplótł w kapitalny postbopowy podkład, wzmocniony pulsacją swingującej orkiestry, elementy muzyki ludowej, najwyraźniej słyszalne w fantastycznych wokalizach Winstone, które splatają tę piosenkę klamrą. Nie ukrywam, że mimo swego gatunkowego rozchwiania, „A Symphony of Amaranths” robi wielkie wrażenie. Jeśli by to jednak komuś przeszkadzało, może podzielić sobie „lekturę” płyty na fragmenty, pomiędzy kolejnymi z nich robiąc dłuższe przerwy. Co istotne, na następnych solowych produkcjach – „Kaleidoscope of Rainbows” (1976) oraz „Harmony of the Spheres” (1979) – brytyjski kompozytor dbał już znacznie bardziej o stylistyczną zwartość materiału. Skład: Neil Ardley – muzyka, preparowany fortepian Ivor Cutler – narracja (2) Norma Winstone – śpiew (3) Dave Gelly – saksofon, dzwonki Barbara Thompson – saksofon Dick Heckstall-Smith – saksofon Don Rendell – saksofon Derek Wadsworth – puzon Ray Premru – puzon Harry Beckett – trąbka, skrzydłówka Henry Lowther – trąbka, skrzydłówka Derek Watkins – trąbka, skrzydłówka Nigel Carter – trąbka, skrzydłówka Dick Hart – tuba Bunny Gould – fagot John Clementson – obój Jack Rothstein – skrzypce Erich Gruenberg – skrzypce Kelly Isaacs – skrzypce Ken Essex – altówka Charles Tunnel – wiolonczela Francis Gabarro – wiolonczela David Snell – harfa Sidonie Goossens – harfa Karl Jenkins – fortepian elektryczny Stan Tracey – fortepian, czelesta Alan Branscombe – klawesyn Jeff Clyne – kontrabas Chris Laurance – kontrabas Frank Ricotti – wibrafon Jon Hiseman – perkusja
Tytuł: A Symphony of Amaranths Data wydania: 1972 Nośnik: Winyl Czas trwania: 48:23 Gatunek: jazz, klasyczna W składzie Jon Hiseman, Frank Ricotti, Chris Laurance, Jeff Clyne, Alan Branscombe, Stan Tracey, Karl Jenkins, Sidonie Goossens, David Snell, Francis Gabarro, Charles Tunnel, Ken Essex, Kelly Isaacs, Erich Gruenberg, Jack Rothstein, John Clementson, Bunny Gould, Dick Hart, Nigel Carter, Derek Watkins, Henry Lowther, Harry Beckett, Ray Premru, Derek Wadsworth, Don Rendell, Dick Heckstall-Smith, Barbara Thompson, Dave Gelly, Norma Winstone, Ivor Cutler, Neil Ardley Utwory Winyl1 1) A Symphony of Amaranths: 25:07 2) The Dong with a Luminous Nose: 11:52 3) Three Poems: 11:24 Ekstrakt: 80% |