Oparty na scenariuszu Juliusza Stefana Znamierowskiego trzyczęściowy „Honor bez motywów” w reżyserii Bogdana Augustyniaka był nietypowym kryminalnym przedstawieniem peerelowskiego Teatru Telewizji. Jego akcja rozgrywała się bowiem w czasie i miejscu najmniej eksplorowanym przez jego twórców – w Polsce międzywojennej.  |  | ‹Honor bez motywów (01) Czy ja zabiłem?›
|
To mogło wydawać się zaskakujące. Zaledwie rok po tym, jak do Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej dodano wpisy, iż kraj jest „socjalistyczny”, Polska Zjednoczona Partia Robotnicza staje się siłą przewodnią społeczeństwa w budowie socjalizmu, a Związek Radziecki będzie nam przyjacielem – nastąpił w PRL-u prawdziwy wysyp filmów, których akcja rozgrywała się w II Rzeczypospolitej. I, wbrew pozorom, nie były to wcale obrazy ziejące tępą propagandą czy nienawiścią do Józefa Piłsudskiego i sanacji – vide „Śmierć prezydenta” (1977) Jerzego Kawalerowicza, „Sprawa Gorgonowej” (1977) Janusza Majewskiego czy „Granica” (1977) Jana Rybkowskiego. W ten trend wpisało się również trzyczęściowe kryminalno-obyczajowe przedstawienie teatralne Bogdana Augustyniaka „Honor bez motywów”, które emitowano w kolejne czwartkowe wieczory 3 (odcinek „Czy ja zabiłem?”), 10 („Morderca się pomylił”) i 17 marca („Klub trzech sprawiedliwych”) 1977 roku. Bogdan Augustyniak (1940-2006) był jednym z najbardziej zasłużonych twórców peerelowskiego Teatru Telewizji, świetnie sprawdzającym się zwłaszcza w spektaklach kryminalnych i sensacyjnych, czego zresztą dowiódł późniejszymi inscenizacjami „ Czy pan nie rozumie? To pomyłka!” (1977) Harry’ego Carmichaela i „ Azylu dla bandyty” (1978) Feliksa Falka (ukrywającego się w tym przypadku pod pseudonimem Edward Neyman). Tym razem sięgnął po scenariusz autorstwa Juliusza Stefana Znamierowskiego (1912-1998), dzisiaj już niemal całkiem zapomnianego twórcy takich powieści, jak „Vulkan AG” (1962), „Zielone światło” (1963), „Trzynasty rejs” (1963), „Jutro będę młodszy” (1965), „Trzecia twarz miasta” (1966), „Duży karaluch” (1967) oraz wydanych po latach „Pożeracz ciepła” (1982) i „Gdzie będę tak potrzebny” (1983). Znamierowski jeszcze przed wojną ukończył studia w warszawskiej Szkole Głównej Handlowej i takim właśnie elementem życiorysów obdarzył jednego z głównych bohaterów „Honoru bez motywów”, granego przez Karola Strasburgera porucznika rezerwy, a teraz studenta SGH Andrzeja Wielowąsa. Co ciekawe, Strasburger wcielił się w niego w przerwie zdjęć do serialu „Polskie drogi” (1976-1977). Po zdobyciu dyplomu Znamierowski podjął pracę w Biurze Studiów Polskiego Radia; wziął udział w kampanii wrześniowej, okupację spędził w stolicy, utrzymując się głównie z uczenia innych języka angielskiego. Następnie walczył z Niemcami w szeregach (ludowego) Wojska Polskiego. Po 1945 roku wstąpił do Polskiej Partii Socjalistycznej, później – po tak zwanym kongresie zjednoczeniowym – został członkiem PZPR (i pozostał nim, choć z kilkuletnią przerwą, do początku lat 80.). W latach 1947-1949 pełnił funkcję konsula generalnego w słowackiej Bratysławie; po powrocie z – przyznajmy: niezbyt atrakcyjnej – placówki dyplomatycznej został dziennikarzem, a po latach – także powieściopisarzem i scenarzystą. Dzisiaj jednak niewielu pamięta o jego dokonaniach literackich. Akcja „Honoru bez motywów” rozgrywa się w połowie lat 30. XX wieku – już po dojściu Adolfa Hitlera do władzy w Niemczech, ale jeszcze przed wcieleniem Austrii do III Rzeszy. Andrzej Wielowąs jest jednym z tych, którzy w służbie ojczyźnie oddali swą młodość; dopiero po latach ma więc możność uzupełnienia wykształcenia. Jako dorosły mężczyzna myśli również o założeniu rodziny. Spotyka się z piękną Agatą Stebnicką (w tej roli Grażyna Barszczewska, dobrze już wtedy znana z seriali „S.O.S.”, „Dyrektorzy” i „Znaki szczególne”), która jest córką niezwykle wpływowego w sanacyjnej Polsce człowieka. Prezes Adam Stebnicki (Stanisław Zaczyk, pojawiający się w przedstawieniach Teatru Telewizji nie tylko jako aktor, vide „ Tajemnica jeziora”, ale i reżyser – patrz: „ 14 maja – o północy” oraz „ Jego dwie żony”) to zabiegany w interesach bogacz. Nie mając zbyt wiele czasu na zajmowanie się żoną Belą (oglądana w „ Znowu «Łut Szczęścia»” Lucyna Winnicka), ceduje ten obowiązek na tajemniczego biznesmena Anatola Willricha (Andrzej Seweryn), któremu zresztą nie za bardzo dowierza, więc chętnie dorzuca im jako przyzwoitkę Agatę. Przez dom Stebnickich przewija się zresztą mnóstwo dziwnych ludzi. Jak chociażby dawny przyjaciel ojca Adama, profesor Trawiasty (Henryk Borowski) czy doprowadzający Wielowąsa do szewskiej pasji Jaś Kowalski (Jerzy Karaszkiewicz), niegdyś – mówiąc eufemistycznie – bliski przyjaciel Agaty. Od jego wizyty zaczyna się zresztą dramat. Jaś od jakiegoś czasu pracuje w Agencji Informacji Handlowej „Przezorność”. Mówiąc prościej: jest kimś na kształt szpicla i prywatnego detektywa, zbiera bowiem wiadomości na temat potencjalnych kontrahentów klientów swojej firmy. Od Agaty pragnie usłyszeć cokolwiek na temat Willricha; w rozmowie pada również nazwisko niejakiego Gadziora (jedna z ostatnich kreacji Zdzisława Maklakiewicza). Panna Stebnicka mogłaby mu całkiem sporo opowiedzieć o tym pierwszym; umawiają się więc na wieczorne spotkanie w Łazienkach, w urokliwym zakątku nazywanym Syberią. Co oczywiście doprowadza do wściekłości Wielowąsa, który po wyjściu od kochanki upija się w barze. Rano dowiaduje się od Agaty, która, jak się okazuje, ostatecznie nie poszła na spotkanie z Jasiem Kowalskim, że ten został zamordowany w parku i że policja ma podstawy, aby to jego, Andrzeja, podejrzewać o dokonanie tej zbrodni. Śledztwo prowadzi aspirant Władysław Klonowski (zmarły nieco ponad rok po premierze Piotr Zaborowski, aktor aktywnie wspierający działalność Komitetu Obrony Robotników), a pomaga mu w tym starszy przodownik Zawada (znany z „ Całej prawdy” Gustaw Lutkiewicz); całość nadzoruje natomiast komisarz Raciborski (Janusz Paluszkiewicz), który stara się chłodzić rozpaloną głowę swojego aspiranta i uświadamiać mu, że prowadząc dochodzenie, w które uwikłani mogą być Stebniccy (prezes to znajomy samego komendanta głównego Policji Państwowej), musi być szczególnie ostrożny. Dla starszego pokolenia widzów, którzy parę dekad wcześniej zaczytywali się w nadzwyczaj popularnych powieściach Adama Nasielskiego o śledztwach prowadzonych przez legendarnego w dwudziestoleciu międzywojennym inspektora Bernarda Żbika, „Honor bez motywów” musiał być nostalgicznym powrotem do przeszłości. Zwłaszcza że na ścianach gabinetów wisiały portrety prezydenta Ignacego Mościckiego i marszałka Józefa Piłsudskiego, Janusz Paluszkiewicz jako komisarz Raciborski paradował na ekranie w obwieszonym odznaczeniami mundurze przedwojennego policjanta, a prezes Stebnicki między wierszami wspominał o swoim udziale w wojnie polsko-bolszewickiej (choć nazwa ta oczywiście nie pada z ust Stanisława Zaczyka). Dodatkową atrakcją są świetni aktorzy pojawiający się w epizodach: Jerzy Zass jako Jakub, lokaj Stebnickich, Emilian Kamiński jako policyjny wywiadowca czy Bohdan Ejmont w roli bosmana w klubie jachtowym. A w tle przewijają się jeszcze i Ryszard Pietruski, i Józef Nalberczak, i Anna Szczepaniak, która dwa lata później popełniła samobójstwo z powodu nieszczęśliwej miłości do kolegi-aktora Andrzeja Antkowiaka.
Tytuł: Honor bez motywów (01) Czy ja zabiłem? Data premiery: 3 marca 1977 Obsada: Grażyna Barszczewska, Karol Strasburger, Stanisław Zaczyk, Lucyna Winnicka, Henryk Borowski, Piotr Zaborowski, Gustaw Lutkiewicz, Janusz Paluszkiewicz, Anna Borowiec, Jerzy Zass, Andrzej Seweryn, Ryszard Pietruski, Jerzy Karaszkiewicz, Zdzisław Maklakiewicz, Józef Nalberczak, Bohdan Ejmont, Emilian Kamiński, Anita Dymszówna, Anna SzczepaniakRok produkcji: 1977 Kraj produkcji: Polska Czas trwania: 80 min Gatunek: kryminał Ekstrakt: 70% |