powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CCXXXII)
grudzień 2023

Non omnis moriar: Balet na jazzowo i wstęp do podróży w przeszłość
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj archiwalne nagrania dwóch orkiestr Neila Ardleya.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Jazz Calendar: Olympic Studios ’66›
‹Jazz Calendar: Olympic Studios ’66›
Kariera brytyjskiego pianisty i kompozytora Neila Ardleya (1937-2004) zaczęła się na dobrą dekadę przed opublikowaniem omawianych już w tej rubryce przed paroma tygodniami albumów „Greek Variations & Other Aegean Exercices” (1970) i „A Symphony of Amaranths” (1972). Od początku też rozwijała się na styku jazzu, rocka i muzyki klasycznej. Dowodzą tego najdobitniej płyty prowadzonej przez Ardleya The New Jazz Orchestra: zarówno te opublikowane w epoce (vide „Western Reunion London 1965”, 1965; „Le Déjeuner sur l’Herbe”, 1969), jak i po latach („Camden ’70”, 2008; „On The Radio: BBC Sessions 1971”, 2017). Obrazu Orkiestry dopełnia jeszcze krótki materiał archiwalny wydany przed trzema laty przez Jazz in Britain jako „Jazz Calendar: Olympic Studios ’66”.
Późnym latem 1966 roku w podlondyńskim Barnes szykowano się do otwarcia nowego studia nagraniowego (Olympic) i trzeba było je przetestować. A któż mógłby zrobić to lepiej, niż jazzowy big band? W efekcie 18 września Ardley wraz z dwoma składami orkiestrowymi zamknął się w nim, aby zarejestrować – w celach demonstracyjnych – kilka kompozycji. Po latach zostały one upublicznione. Trzy pierwsze sygnowane są przez The New Jazz Orchestra, w składzie której pojawili się między innymi saksofonistka barytonowa Barbara Thompson, trębacz Ian Carr, puzonista Mike Gibbs, kontrabasista Tony Reeves i perkusista Jon Hiseman (w przyszłości Colosseum); dwie kolejne podpisane zostały natomiast jako dzieło The Neil Ardley Orchestra, w której powtórzyli się jedynie dwaj instrumentaliści (Carr i Gibbs). Trzeba więc przyznać, że tamtego niedzielnego popołudnia w Barnes musiało panować ogromne zamieszanie.
W przypadku utworów The New Jazz Orchestra były to kompozycje Richarda Rodneya Bennetta (1936-2012) – twórcy oper, symfonii i ścieżek dźwiękowych do filmów. „Jazz Calendar” pomyślany został jako… balet, którego reżyserią miał zająć się Derek Jarman, a choreografią Frederic Ashton. Obaj panowie, zanim wyrazili zgodę na propozycję Bennetta, poprosili o jakiś materiał poglądowy. Dostarczył go właśnie Neil Ardley. I zabrzmiał na tyle przekonująco, że dwa lata później dzieło znalazło się w repertuarze jednego z teatrów londyńskich. A w sumie było to jedynie niespełna czternaście minut muzyki. Za to jakiej! „Saturday’s Child” ma charakter mocno ilustracyjny i nostalgiczny, z wybijającym się melodyjnym lejtmotywem. Fantastycznie wypadają dęciaki (wyobraźcie sobie dziewięcioosobową sekcję!), z równym powodzeniem grające solo i unisono, dynamicznie i stonowanie. Z dalszego planu od czasu do czasu przebijają się także fortepian oraz kontrabas (ten nawet stosunkowo często) z perkusją.
W powolnym i podniosłym „Monday’s Child” saksofony są wręcz przytłaczające. Na szczęście w drugiej części instrumenty dęte rozpierzchają się po różnych planach, w efekcie utworów zyskuje na zwiewności. A kiedy w „Thursday’s Child” wysforowuje się flet Lesa Cartera, z miejsca robi się subtelnie. Jako zachętę do wspólnej „zabawy” odbierają to zresztą także kontrabasista (wspomniany Tony Reeves) i chętnie decydujący się na improwizację pianista (w tym przypadku był to Pete Lemer). Pod szyldem The Neil Ardley Orchestra lider projektu nagrał dwie swoje kompozycje. Pierwsza z nich, czyli „Introduction & 2nd Variation from Greek Variations”, była fragmentem wczesnej wersji utworu, który ostatecznie trafił na longplay „Greek Variations & Other Aegean Exercices”; druga, to jest „Don’t Mean a Thing”, prawdopodobnie nigdy później – przynajmniej w takim kształcie – nie została wykorzystana przez Ardleya.
„Introduction & 2nd Variation from Greek Variations” to w zasadzie znana z longplaya suita w pigułce: z orientalnym fletem na otwarcie (za co odpowiada Bull Skeets), a następnie z powłóczyście snującymi się dęciakami i przepiękną, kołyszącą solówką trąbki na finał. „Don’t Mean a Thing” to – dla odmiany – dwuminutowa impresja, w której szansę na wykazanie się dostają przede wszystkim kontrabasista Frank Clark i perkusista Bobby Orr. Aczkolwiek na finał rozbrzmiewa urokliwa melodia zagrana na saksofonie. Trudno traktować „Jazz Calendar: Olympic Studios ’66” jako kolejne pełnoprawne dzieło Neila Ardleya; to raczej intrygujące uzupełnienie jego bogatej dyskografii. Ciekawostka, ale niezwykle interesująca i wartościowa.
Skład:

THE NEW JAZZ ORCHESTRA (1-3):
Neil Ardley – dyrygent, aranżacja
Les Carter – flet
Ray Warleigh – saksofon altowy
Dave Gelly – saksofon tenorowy
Barbara Thompson – saksofon barytonowy
Dennis André – trąbka
Ian Carr – trąbka, skrzydłówka
Mike Gibbs – puzon
Martin Wilson – róg
John White – tuba
Pete Lemer – fortepian
Tony Reeves – kontrabas
Jon Hiseman – perkusja

THE NEIL ARDLEY ORCHESTRA (4,5):
Neil Ardley – dyrygent, aranżacja
Bull Skeets – flet
Duncan Lamont – saksofon tenorowy
Bob Efford – saksofon altowy
Harry Kline – saksofon barytonowy
Ian Carr – skrzydłówka
Tommy McQuater – trąbka
Ian Hamer – trąbka
Chris Pyne – puzon
Mike Gibbs – puzon
Frank Clark – kontrabas
Bobby Orr – perkusja



Tytuł: Jazz Calendar: Olympic Studios ’66
Data wydania: 29 października 2020
Nośnik: CD
Czas trwania: 21:03
Gatunek: jazz
Zobacz w:
W składzie
Utwory
CD1
1) Saturday’s Child: 04:55
2) Monday’s Child: 03:22
3) Thursday’s Child: 05:25
4) Introduction & 2nd Variation from Greek Variations: 05:15
5) Don’t Mean a Thing: 02:06
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

151
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.