Po baaardzo długim oczekiwaniu parę dni temu wytwórnia Astigmatic Records opublikowała drugi album londyńskiej formacji Cykada. Na krążku „Metamorphosis” rozbudowana do septetu grupa oferuje charakterystyczną dla siebie mieszankę spiritual-jazzu i fusion z elementami world music.  |  | ‹Metamorphosis›
|
Zapomnieliście już o londyńskiej Cykadzie? Nic w tym dziwnego, przecież od publikacji debiutanckiego albumu tej formacji minęło już ponad cztery i pół roku. W tym czasie diametralnie zmienił się nasz świat. Przewaliła się przez niego pandemia koronawirusa, wybuchła otwarta wojna Rosji z Ukrainą, zaczęła kolejna na Bliskim Wschodzie. Łatwo zapomnieć o wykonawcach, którzy przelecieli jak meteor przez scenę muzyczną. Tyle że Cykada okazała się być meteorem… powracającym. Mimo że długo kazała czekać na swój powrót. Choć to akurat nie jest do końca wina muzyków. Longplay „ Cykada” został nagrany w grudniu 2017, a światło dzienne ujrzał w marcu 2019 roku. Z kolei materiał, jaki trafił właśnie na „Metamorphosis”, zespół zarejestrował w lipcu 2020 roku, a więc trzy lata i cztery miesiące temu. Część z zawartych na nim kompozycji powstała więc jeszcze w epoce przedpandemicznej. Na swym debiutanckim krążku grupa była sekstetem, na jego kontynuacji rozrosła się do septetu. Nową twarzą okazał się saksofonista, klarnecista i flecista w jednym Rob Milne, wcześniej współpracujący między innymi w Mimika Orchestra, gdzie poznał dwóch innych muzyków Cykady – basistę (i tym razem także wokalistę) Jamiego Benziesa oraz klawiszowca („bawiącego” się również elektroniką) Tilé Gichigi-Liperé. Oprócz nich w londyńskim studiu Hermitage Works pojawili się jeszcze: saksofonista James Mollison (także w Ezra Collective), trębacz Axel Kaner-Lidstrom (znany z pokrewnej stylistycznie Maishy), gitarzysta Javi Pérez (indierockowe Undergrooveland i Stonetape) oraz perkusista Tim Doyle (Don Kipper, Maisha). Jak więc widać, dzięki dokooptowaniu Milne’a wzmocnieniu uległa sekcja dęta, która i tak odgrywała rolę pierwszorzędną. W pracy nad nowym materiałem najbardziej wyróżnili się Jamie i Tilé (po trzy utwory), po jednym dorzucili natomiast Tim i Javi; Axel z kolei wspomógł Gichigi-Liperé w opracowaniu „Ashen Faun”. Całość składa się w sumie z ośmiu kompozycji, które zamykają się w niespełna trzydziestu siedmiu minutach. Po czterech latach oczekiwania chciałoby się więcej. Ale nie ma co narzekać! Zwłaszcza że „Metamorphosis” prezentuje się doskonale. Pisząc parę lat temu o debiucie londyńczyków, podkreślałem ich pokrewieństwo z takimi klasykami spiritual-jazzu i soul-age, jak Pharoah Sanders, Alice Coltrane czy – w trochę mniejszym stopniu – Sun Ra Arkestra. Po wysłuchaniu „Metamorphosis” skojarzenia mam jeszcze dalej idące. Co oczywiście nie jest żadnym zarzutem. Przeciwnie! Być postawionym obok artystów TAKIEGO formatu, którzy mieli ogromny wpływ na kształtowanie współczesnego jazzu, to jedynie powód do dumy. Co odróżnia „Cykadę” od jej następczyni? W pierwszej kolejności na myśl przychodzi fakt, że na „Metamorphosis” pojawiają się dwie – zaśpiewane przez Benziesa – piosenki („So Divided” i „The Cracks in the Bricks”). Obie będące zresztą mocnymi punktami wydawnictwa. Ale dojdziemy do nich za chwilę. Album otwiera mocno noise’owa miniatura Péreza „Crystalline Peaks”, w której przesterowana gitara kompozytora przenika się z elektronicznymi zgrzytami generowanymi przez Gichigi-Liperé. Bardzo dalekie to od jazzu, ale też – podkreślmy! – Cykada od samego początku nie była formacją stricte jazzową. Przekonuje o tym również drugi w kolejności „Fallacy” (autorstwa Tima Doyle’e), który zaczyna się od bardzo mocnego rockowego uderzenia. Kiedy jednak do gitarzysty i sekcji rytmicznej dołączają dęciaki, septet skręca w stronę fusion. Nie jest to jednak jazz-rock w stylu Weather Report czy Mahavishnu Orchestra; to nadzwyczaj nowocześnie brzmiący amalgamat free i rocka, z monumentalnie zaaranżowanymi (i najczęściej grającymi unisono) saksofonami, trąbką i klarnetem. Do tego dochodzą jeszcze przyprawiające o palpitację serca kombinacje rytmiczne. Można odnieść wrażenie, że Doyle to muzyk, który nienawidzi nudy, a poza tym ma ciągotki metalowe. „So Divided” – pierwsza z umieszczonych na płycie piosenek – zaskakuje, w kontekście dwóch poprzednich utworów, łagodnością (przynajmniej do pewnego momentu). Orientalny zaśpiew Jamiego i kołyszący rytm koją zmysły, ale gdy tylko Benzies odchodzi od mikrofonu, a na plan pierwszy wybijają się dęciaki – charakter kompozycji ulega zasadniczej zmianie. Gęstsza faktura sprawia, że kolejne solówki – trąbki i saksofonu – pojawiają się na tle buzującej dźwiękowej „magmy”. W „3301” zespół odlatuje w psychodeliczno-kosmiczne rejony. Gdyby Pharoah Sanders nie zmarł przed rokiem i dane mu było posłuchać tego utworu, miałby ogromny powód do satysfakcji. Choć tu akurat głównym instrumentem, zamiast któregoś z dęciaków, staje się gitara Péreza, to jednak metafizyczno-awangardowy wydźwięk „3301” bez wątpienia przypadłby do gustu twórcy „The Creator Has a Master Plan”.  | |
Drugą z piosenek jest – poprzedzona niespełna dwuminutowym instrumentalnym prologiem (z dominującą w nim sekcją dętą) – „The Cracks in the Bricks”. Wokalnie Benzies ponownie zahacza o elementy Orientu, ale w warstwie instrumentalnej mamy do czynienia głównie z rockiem (vide eksperymenty gitarowe Javiego, ponownie rozpędzona perkusja Doyle’a). Dopiero rozbrzmiewające w finale solo saksofonu przypomina o jazzowych korzeniach Cykady. Przedostatni na liście „Ashen Faun” to zdecydowanie najmocniejsza rzecz na „Metamorphosis”: wolny i ciężki rytm sprzęga się z grającymi unisono dęciakami; tło wypełniają natomiast klawisze i efekty elektroniczne. Zespół płynnie przechodzi od fusion do psychodelii, od fraz dokładnie poukładanych do przemyślanych improwizacji (popis Tima na bębnach). Z czasem jednak na plan pierwszy wybija się „płynący” na fali saksofon. Całość wieńczy ostatnia z miniatur – syntezatorowy „Last Throes of the Temporal Monolith”, który z równym powodzeniem odnalazłby się na którejś z klasycznych płyt Hawkwind z połowy lat 70. ubiegłego wieku. Skład: James Mollison – saksofon tenorowy Axel Kaner-Lidstrom – trąbka Rob Milne – saksofon tenorowy, klarnet basowy, flet Javi Pérez – gitara elektryczna Tilé Gichigi-Liperé – elektronika, instrumenty klawiszowe Jamie Benzies – gitara basowa, śpiew (3,6) Tim Doyle – perkusja
Tytuł: Metamorphosis Wykonawca / Kompozytor: CykadaData wydania: 24 listopada 2023 Nośnik: CD Czas trwania: 36:25 Gatunek: folk, jazz, rock W składzie Utwory CD1 1) Crystalline Peaks: 02:05 2) Fallacy: 05:42 3) So Divided: 06:27 4) 3301: 05:36 5) The Cracks in the Bricks [Prologue]: 01:52 6) The Cracks in the Bricks: 06:31 7) Ashen Faun: 06:20 8) Last Throes of the Temporal Monolith: 01:51 Ekstrakt: 80% |