powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CCXXXII)
grudzień 2023

Howard przewraca się w grobie
Scot Eaton, Ig Guara, Luca Pizzari, Stephen Segovia, Jim Zub ‹Conan. Wojna węży›
Mieliśmy już Conana w uniwersum Marvela oraz Scarlet Witch w erze Hyboryjskiej, czas więc na Marvel w szeroko pojętym świecie howardowskiej prozy. A wszystko to w albumie niepozornych rozmiarów „Conan: Wojna węży”.
ZawartoB;k ekstraktu: 40%
‹Conan. Wojna węży›
‹Conan. Wojna węży›
Powiedzmy sobie szczerze, że przeniesienie najbardziej znanego Cymeryjczyka do współczesnego świata Marvela w ramach „Savage Avengers” było karkołomnym pomysłem. O dziwo, przy zachowaniu nuty dystansu (chociażby w tym, że w erze Hyboryjskiej mówi się po angielsku), koncept ten mógł się podobać. Ale nie po to Marvel wykupił prawa do dzieł Roberta E. Howarda, by poprzestać tylko na tym. Wydawnictwo postanowiło dalej eksploatować odzyskaną franczyzę, czego owocem jest „Conan: Wojna węży”.
Tym razem nie przeniesiono barbarzyńcy do naszych czasów, ale dokonano mariażu superbohaterów z różnymi bohaterami stworzonymi przez Howarda. W związku z tym tytułowemu reprezentantowi ery Hyboryjskiej towarzyszą Moon Knight, Solomon Kane i Mroczna Agnes. Awatara Khonshu raczej przedstawiać nie trzeba, co zaś się tyczy pozostałej dwójki, została ona przyćmiona popularnością Conana. Tymczasem to właśnie Kane był pierwszym bohaterem Howarda, który zdobył uznanie fanów pulpowych opowieści. Za jego życia na łamach „Weird Tales”, poczynając od 1928 roku, ukazało się siedem opowiadań poświęconych Solomonowi. Został w nich przedstawiony jako walczący z demonami purytanin, przemierzający Europę (ale zaglądający także do Afryki) na przełomie XVI i XVII wieku.
Najmniej popularną postacią w tym gronie jest niewątpliwie Mroczna Agnes de Chastillon, aczkolwiek miała swój ukryty wkład w popkulturę. Pojawiła się w trzech opowiadaniach opublikowanych grubo po śmierci jej twórcy. Dwa z nich zostały ukończone przez Howarda, trzecie zostawił w formie szkicu, który został dokończony przez Geralda W. Page′a. Agnes żyła w szesnastowiecznej Francji, a jej znakami rozpoznawczymi były rude włosy i biegłość w szermierce. Czy ten opis komuś wydaje się znajomy? Trop jest dobry, to właśnie połączone przymioty jej i Sonyi of Rogatino, bohaterki innego opowiadania Howarda, zainspirowały Roya Thomasa i Barry′ego Windsor-Smitha przy tworzeniu komiksowej partnerki Conana – Czerwonej Sonji.
„Wojna węży” rozpoczyna się od konającego na łożu śmierci Jamesa Allisona (znanego z opowiadania Howarda „Dolina grozy”), który wspomina swoje poprzednie życia i bezustanną walkę z przerażającym Żmijem. By nie dopuścić do jego zwycięstwa, wzywa na pomoc bohaterów z różnych czasów – Conana, Moon Knighta, Solomona Kane′a i Mroczną Agnes, którzy podróżując przez wymiary, toczą walkę z kolejnymi zastępami wężowego demona.
Największą bolączką omawianego komiksu jest to, że powyższy opis praktycznie wyczerpuje wszystkie zwroty akcji w fabule skonstruowanej przez Jima Zuba. Zawarta w albumie miniseria, na którą składają się cztery zeszyty, tak po prawdzie polega na bezustannej walce. Do tego bez ładu i składu. Nie bardzo wiadomo, czemu James Allison wybrał właśnie tych bohaterów, interakcja między nimi jest zerowa, polegająca co najwyżej na tym, że Conan chwali Agnes, jako dziarską wojowniczkę, albo że ktoś komuś uratuje życie, zabijając wroga za jego plecami. Zamieszania jest tak dużo, ale na poziomie zaangażowania równego obserwowaniu rosnącej trawy.
Nie wiem, kto w Marvelu uparł się, aby to właśnie Jim Zub odpowiadał za odzyskane po dekadach przygody Conana, ale nie była to najlepsza decyzja. Kompletnie nie czuje klimatów heroic fantasy i serwuje tak sztampową pulpę, że nie przyznawaliby się do niej nawet autorzy publikujący w „Weird Tales” w latach 20. i 30. Nie tylko nie potrafi zainteresować fabułą, ale do tego postacie są kompletnie nijakie. „Wojna węży” to wręcz apogeum jego braku umiejętności pisarskich.
Sytuację stara się uratować aż pięciu rysowników. Czterech z nich dostało po jednym zeszycie, piąty zaś odpowiada tylko za fragmenty poświęcone Jamesowi Allisonowi. Najsłabiej poradzili sobie Scot Eaton i Stephen Segovia, preferujący dość wygładzone kadry, po których wzrok prześlizguje się, nie zatrzymując się dłużej na żadnym detalu. Taka Marvelowska średnia. Sytuacja nieco poprawia się, kiedy pałeczkę przejmują Luca Pizzari i Ig Guara. Wciąż nie jest idealnie, ale przynajmniej robi się bardziej mrocznie, co znacznie lepiej pasuje do opowieści. Jednak gdyby za całość odpowiadała Vanesa R. Del Rey, której oddano zaledwie kilka stron, mielibyśmy do czynienia z pozycją o kilka klas lepszą. Jej z pozoru niedbała, rozmazana kreska w połączeniu z malarskimi kolorami, tworzy niesamowity klimat lovecraftowskiej grozy.
Ponieważ cztery zeszyty to dość mało, wydawca postanowił do albumu dołączyć jeden numer „Supernatural Thrillers” z 1972 roku. Znalazła się w nim stosunkowo wierna adaptacja „Doliny grozy” autorstwa klasyków amerykańskiego komiksu: Roya Thomasa, Gerry′ego Conway′a (scenariusz) i Gila Kane′a (rysunki). Nie jest to najznakomitsze dokonanie żadnego z nich, ale i tak wypada ciekawiej, niż podstawowa część zbioru.
„Conan: Wojna węży” nie jest pozycją udaną. To jeden z tych tytułów, które zostały napisane na kolanie, bez spójnej wizji, pod wyraźne dyktando wydawcy. Powiedziałbym, że to kompletna strata czasu, gdyby nie obecność mniej popularnych postaci, stworzonych przez Roberta E. Howarda, i przedruk „Supernatural Thrillers”.



Tytuł: Conan. Wojna węży
Scenariusz: Jim Zub
Data wydania: 27 lipca 2023
Wydawca: Egmont
Cykl: Conan
ISBN: 9788328167193
Format: 144s. 167x255 mm
Cena: 49,99
Gatunek: antologia, fantasy
Zobacz w:
Ekstrakt: 40%
powrót; do indeksunastwpna strona

69
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.