powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CCXXXII)
grudzień 2023

Tu miejsce na labirynt…: Komeda na trio jazzowe i kwartet smyczkowy
Joachim Kühn New Trio, Atom String Quartet ‹Komeda – Jazz at Berlin Philharmonic XIV›
To piękne i wzruszające, kiedy jeden muzyk będący legendą jazzu – chodzi o niemieckiego pianistę Joachima Kühna – postanawia złożyć hołd innemu legendarnemu twórcy. Jeszcze cudowniej, kiedy tym artystą okazuje się Polak – Krzysztof Komeda. To głównie jego muzyka rozbrzmiewa na albumie „Komeda – Jazz at Berlin Philharmonic XIV”, w nagraniu którego udział wziął również warszawski Atom String Quartet.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Chociaż od śmierci Krzysztofa Komedy (1931-1969) minęło już ponad pół wieku, chyba nikt z wielbicieli jazzu na świecie nie ma wątpliwości, że – podobnie jak Charlie Parker, John Coltrane, Bill Evans czy Sun Ra – muzyk ten tak naprawdę, oczywiście w warstwie symbolicznej, żyje nadal. Świadczą o tym ukazujące się każdego roku nowe albumy z muzyką polskiego pianisty. Inspiruje on kolejne pokolenia twórców, którzy regularnie oddają mu hołd. Jednym z takich admiratorów twórczości Komedy jest Niemiec Joachim Kühn (rocznik 1944), sam już od lat będący legendą europejskiego jazzu i fusion. W przeszłości wielokrotnie pisałem o nim na łamach „Esensji”; wystarczy przypomnieć teksty poświęcone takim płytom, jak „Bold Music” (1969), „Paris is Wonderful” (1970), „Interchange” (1972), „Rock Around the Cock” (1973), „This Way Out” (1973), „Mama Kuku – Live!” (1974), „Cinemascope” (1974), „Hip Elegy” (1976), „Springfever” (1976), „Sunshower” (1978), „Don’t Stop Me Now” (1979) i wielu innych.
Mimo niemal osiemdziesiątki na karku, Joachim Kühn jest wciąż aktywnym muzykiem. Praktycznie każdego roku publikuje nowy album. Parę miesięcy temu – nakładem monachijskiej wytwórni ACT Music – w serii „Jazz at Berlin Philharmonic” ukazał się jego krążek „Komeda”. Z polskiej perspektywy ma on podwójne znaczenie: po pierwsze – osiem (na dziewięć) kompozycji to dzieła legendarnego Polaka, po drugie – w dniu koncertu, który odbył się 14 października ubiegłego roku, na scenie Filharmonii Berlińskiej obok Kühna i jego dwóch akompaniatorów – kanadyjskiego kontrabasisty Chrisa Jenningsa oraz perkusisty Erica Schaefera – stanął również polski zespół smyczkowy Atom String Quartet. Efektem ich pracy okazała się płyta doskonała. Nie będąca ani prostym odegraniem starych, dobrze znanych utworów, ani też próbą dekonstrukcji dokonań Komedy. Joachim postanowił zachować ducha nagrań sprzed kilku dekad, ale jednocześnie odczytać je na nowo, wpisując w nie – z jednej strony – własne improwizacje, z drugiej natomiast – co zapewne było zasługą Dawida Lubowicza, Mateusza Smoczyńskiego i ich kolegów – nawiązując do polskiej tradycji romantycznej (której, jakby nie było, Komeda był spadkobiercą).
Pierwsze pół godziny koncertu to w zasadzie nowa wersja longplaya „Astigmatic” (1966). New Trio Joachima Kühna wraz z Atom String Quartet odegrali bowiem wszystkie kompozycje z tego krążka: począwszy od tytułowej, poprzez „Kattorna”, kończąc na „Svantetic”. Różnica w podejściu do materii muzycznej jest jednak znacząca: zamiast dęciaków – saksofonu Zbigniewa Namysłowskiego i trąbki Tomasza Stańki – słyszymy kwartet smyczkowy, który z równym zamiłowaniem wprowadza do muzyki Komedy elementy folku, jak i sięga po improwizacje charakterystyczne dla Zbigniewa Seiferta. Nie stroni od nich zresztą także pianista, który nie jest jednak, na szczęście, liderem zawłaszczającym całą przestrzeń. W „Astigmatic” Kühn daje pograć innym: korzystają z tego zarówno członkowie Atom String Quartet, jak i New Trio (vide kapitalna solówka perkusyjna Schaefera). Sam Joachim zaś płynnie przechodzi od fragmentów subtelnych do energetycznych, nie zapominając o tym, aby wspólnie ze skrzypkami, przypomnieć od czasu do czasu motyw przewodni utworu.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Kattorna” zachowuje niepokojący nastrój oryginału, ale nie brakuje w niej też nowoczesnych brzmień. Sekcja rytmiczna gra z niezwykłym groove’em, momentami można wręcz odnieść wrażenie, że Jenningsa i Schaefera ciągnie w stronę psychodelii. Nadzwyczaj ważną rolę pełnią również smyczki; to one przywołują główny motyw. Nie inaczej ma się rzecz ze „Svantetic”, w którym to właśnie muzycy Atom String Quartet decydują o tym, kiedy cały zespół podąży w stronę folkową, a kiedy pojawią się fragmenty stricte ilustracyjne, przypominające o filmowych korzeniach twórczości Krzysztofa Komedy. W „After the Catastrophe” na scenie pozostaje jedynie Joachim Kühn; nastrojowa historia snuta przez pianistę staje się jednym z najbardziej wzruszających rozdziałów całej opowieści. Emocji nie brakuje także w „Mojej balladzie”, której stonowany charakter przełamuje frywolna partia fortepianu. Najciekawiej jednak prezentuje się końcówka, która bez znaczących zmian mogłaby pojawić się w jakimś soundtracku do filmu retro.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Podobnie zresztą jak wstęp do „Crazy Girl”, który z czasem jednak ewoluuje w stronę skrzypcowej improwizacji z odwołaniami do folkloru. W części pierwszej dominuje kwartet smyczkowy, w drugiej – jazzowe trio, czego efektem staje się energetyczna improwizacja Kühna. W finale oba zespoły spotykają się, co z kolei prowadzi do wirtuozerskiego popisu pianisty. W klasycznie jazzowym, co dodatkowo podkreśla solówka kontrabasisty, „Sleep Safe and Warm” Joachim przywołuje motyw przewodni z „Kołysanki” z „Dziecka Rosemary”. Na jego bazie tworzy jednak nową jakość. Zaczerpnięty z kolei z „Noża w wodzie” „Roman II” nawiązuje do jazzowej awangardy, choć z czasem przeistacza się w bardziej klasyczny jazz, aczkolwiek i w nim znajduje się miejsce dla nieoczywistych solówek – skrzypiec i wiolonczeli. Album zamyka jedyna kompozycja lidera projektu. To elegijna fortepianowa impresja „My Brother Rolf”, poświęcona zmarłemu 18 sierpnia 2022 roku, a więc na niespełna dwa miesiące przed koncertem w Berlinie, bratu – klarneciście i saksofoniście Rolfowi Kühnowi. Przed laty to właśnie on otwierał Joachimowi drogę do wielkiej światowej kariery. Grających razem można usłyszeć ich między innymi na takich albumach, jak „Solarius” (1965), „Re-Union in Berlin” (1965), „Transfiguration” (1967), „Monday Morning” (1969), „Going to the Rainbow” (1971), „Devil in Paradise” (1971), „Total Space” (1975), „Cucu Ear” (1980) czy „Don’t Split!” (1983).



Tytuł: Komeda – Jazz at Berlin Philharmonic XIV
Data wydania: 30 czerwca 2023
Wydawca: ACT
Nośnik: CD
Czas trwania: 74:04
Gatunek: jazz
Zobacz w:
W składzie
Utwory
CD1
1) Astigmatic: 12:05
2) Kattorna: 09:01
3) Svantetic: 08:12
4) After the Catastrophe: 05:22
5) Moja ballada: 06:56
6) Crazy Girl: 11:19
7) Sleep Safe and Warm: 05:25
8) Roman II: 11:05
9) Encore: My Brother Rolf: 04:35
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

128
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.