powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CCXXXII)
grudzień 2023

Tu miejsce na labirynt…: Muzyka transcendentalna
John Zorn, Chaos Magick ‹444›
Czwarty album prowadzonego przez Johna Zorna jazzowo-metalowego kwartetu Chaos Magick ukazał się już wprawdzie parę miesięcy temu, ale dziwnym trafem zszedł na dalszy plan. Wykopałem go w momencie, gdy do moich rąk trafiła piąta płyta zespołu. Przyzwoitość nakazywała jednak najpierw zająć się jej poprzedniczką. I dobrze się stało, bo przecież „444” to kapitalne wydawnictwo, z opus magnum w postaci rozbudowanego „Tayy al-Ard”.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Od czasu jak w alchemicznym garnku John Zorn cudownie przeistoczył jesienią 2020 roku jazzrockowe trio Simulacrum w kwartet Chaos Magick, dorzucając do gitarzysty Matta Hollenberga, hammondzisty Johna Medeskiego oraz perkusisty Kenny’ego Grohowskiego pianistę Briana Marsellę, zespół ten regularnie publikuje nowe albumy. Zadebiutował doskonałą płytą „Chaos Magick (Nothing is True – Everything is Permitted)” (2021), po czym – jeszcze w tym samym roku – dorzucił „The Ninth Circle (Orpheus in the Underland)”, natomiast w kolejnym jego dyskografia wzbogaciła się o krążek „Multiplicities, Vol. 1: A Repository of Non-Existent Objects”. Ostatnie miesiące też zresztą należą do pracowitych: w kwietniu Tzadik Records wydał „444”, a w połowie listopada – „Parrhesiastes”. Dzisiaj poświęcę czas pierwszej z nich.
Zorn znany jest z wyjątkowo krótkiego czasu przeznaczonego na „obróbkę materiału”. Zazwyczaj od nagrania nowej płyty do jej upublicznienia mija najwyżej kilka miesięcy. Nie inaczej było w przypadku „444”. Do nowojorskiego studia nagraniowego EastSide Sound kwartet wszedł w ostatnich dniach grudnia (spędził w nim, włącznie z miksem i masteringiem, w sumie trzy dni: od 27 do 29), a płyta pojawiła się w sprzedaży już na początku kwietnia. Właściciel Tzadika dostarczył wszystkie kompozycje, zaaranżował je i wyprodukował, a na dodatek, jak to ma w zwyczaju, w studiu pokierował całą miniorkiestrą. Jak się bowiem okazuje, gdy gra się utwory Zorna – nawet w tak kameralnym składzie – potrzebny jest Mistrz, aby zapanować nad wszystkimi improwizacyjnymi niuansami.
Otwierający „444” utwór „Splendid Solis” może zaskoczyć swoim bluesowym charakterem. Bluesowo brzmią bowiem Hammondy Medeskiego i gitara Hollenberga, bluesowy jest również rytm narzucony przez Grohowskiego. Ale to nie wszystko. Do tego dochodzą wysmakowane improwizacje (ach, te „kwasowe” organy!) i dialogi gitarzysty z klawiszowcem. Taki numer na początek płyty jedynie podsyca apetyt. W drugim w kolejności „Retort” muzycy, idąc śladem wytyczonym przez Johna Zorna, mocno sobie folgują. Nie ma to jednak nic wspólnego z artystyczną nonszalancją, chodzi raczej o to, że otrzymują od kompozytora szansę stworzenia niepowtarzalnego amalgamatu jazzu, rocka, metalu i awangardy. W niespełna ośmiu minutach kwartet zahacza o różne gatunki i style. Potrafi być subtelny i stonowany, by za chwilę zatrząść fundamentami świata, jednocześnie czując podskórnie, kiedy należy zagrać… ciszą.
W krótkim, ale za to bardzo konkretnym „In Sulphur and in Flame” Chaos Magick daje wykład na temat: zastosowanie jazzowych harmonii i podziałów rytmicznych w muzyce heavymetalowej. I choć role pierwszoplanowe należą w tym przypadku do Matta Hollenberga i Kenny’ego Grohowskiego, to jednak także obaj klawiszowcy, włącznie z grającym na elektrycznym pianie Rhodesa Marsellą, mają istotny wkład w stworzeniu tej metalowo-jazzowej perełki. „Astral Projection” to zupełnie odmienna od poprzedników, monumentalna baśń: z wyeksponowanymi klawiszami (powłóczystymi Hammondami i nastrojowym fortepianem elektrycznym, który w końcówce wspomaga rytmicznie perkusję) oraz subtelną gitarą. W „Civil Disobedience” kwartet powraca do charakterystycznego dla siebie metalowego fusion, w którym jednak poczesne miejsce zajmuje przede wszystkim intensywna improwizacja całego zespołu. Jazz ponownie miesza się z rockiem, a do smaku dołożona zostaje jeszcze szczypta bluesa.
Przyglądając się kolejnym kompozycjom zawartym na „444”, łatwo dostrzec prawidłowość, że po utworach energetycznych pojawiają się stonowane. Teraz nadchodzi więc kolej na ten drugi. I tak właśnie jest z „With Blood I Summon Thee”, o którego materii decydują głównie subtelne partie organów i fortepianu elektrycznego; gitarzysta i bębniarz czają się w tym czasie w tle, unosząc na falach rockowej psychodelii. „Salt and Mercury” to kolejne mocne, zapoczątkowane perkusyjną introdukcją, uderzenie kwartetu. Co jednak najważniejsze: w zalewie głośnych i zgiełkliwych dźwięków co rusz przebija się mocno jazzujący, a niekiedy wręcz swingujący fortepian Marselli, który z równym powodzeniem prezentuje kolejne solówki, jak i wdaje się w ożywcze dyskusje z Medeskim. Całość zamyka ponad dziewięciominutowy „Tayy al-Ard”. Tytuł ma znaczenie: John Zorn nawiązuje nim do mistycyzmu islamskiego, do pojawiającej się w muzułmańskiej filozofii (wyznawanej przez szyitów i sufitów) idei przemierzania Ziemi bez poruszania się. I taka jest ta kompozycja: monotonnie kontemplacyjna, hipnotycznie modlitewna. Chciałoby się rzec – transcendentna. A prościej: refleksyjnie piękna.
Skład:
Matt Hollenberg – gitara elektryczna
Brian Marsella – fortepian elektryczny Fender Rhodes
John Medeski – organy Hammonda
Kenny Grohowski – perkusja, instrumenty perkusyjne

oraz
John Zorn – muzyka, aranżacja, produkcja, dyrygent



Tytuł: 444
Wykonawca / Kompozytor: John Zorn, Chaos Magick
Data wydania: 7 kwietnia 2023
Nośnik: CD
Czas trwania: 46:41
Gatunek: jazz, metal
Zobacz w:
W składzie
Utwory
CD1
1) Splendid Solis: 04:26
2) Retort: 07:36
3) In Sulphur and in Flame: 03:00
4) Astral Projection: 07:31
5) Civil Disobedience: 03:29
6) With Blood I Summon Thee: 05:49
7) Salt and Mercury: 05:38
8) Tayy al-ard: 09:12
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

123
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.