Zmiękły Nick Fury, świetna Kamala i niejasna Monica, czyli jak tu oglądać „Marvels” bez bycia na bieżąco z serialami? (Podpowiedź: można).  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Film opiera się na niezwykle efektownym i w sumie całkiem ciekawym pomyśle: na skutek zetknięcia z pewnym portalem, Carol Danvers, Monica Rambeau i Kamala Khan zamieniają się miejscami, jeśli w tym samym czasie użyją swoich mocy. Nieważne, czy stoją ramię w ramię, czy znajdują się tysiące kilometrów od siebie, zamieniają się i już. Z początku powoduje to niezłą konfuzję zarówno u nich, jak i u widzów. Szczególnie, że nie wiadomo, skąd młoda Rambeau ma jakieś moce (w pewnej chwili mgliście wyjaśnia, że „stanęła na magiczny heksagon” czy coś w tym rodzaju) i na czym one właściwie polegają, oprócz tego, że może się przefazowywać przez różne obiekty (w tym przeciwników w czasie walki). Z kolei Kamala ma umiejętność tworzenia fioletowych „kryształów” działających głównie jako tarcze, czasem schodki, i też nie jest powiedziane, jak ją nabyła, poza tym, że ma to związek z tajemniczą bransoletą. No, ale tu przynajmniej wiemy, że można się tego dowiedzieć z serialu „Ms Marvel”. 1)Obfitość seriali MCU powinna cieszyć, no bo przecież jest co oglądać, jednak z drugiej strony jak wielu widzów ma energię i czas, żeby za tym wszystkim nadążyć? Ważną rolę w „Marvels” pełni Nick Fury oraz rasa Skrulli, i tu pojawia się pytanie, czy trzeba znać „Tajną inwazję”, żeby lepiej pojąć jakieś szczegóły? Czy może wystarczy wiedza zaczerpnięta z filmu „ Kapitan Marvel”? 2)…nawiasem mówiąc, Fury z siwą brodą stracił jakieś 90% swojej charyzmy (dobrze, że przynajmniej nie nosi tej okropnej skarpecianej czapeczki z „Tajnej inwazji”, w której wyglądał jak żul), a w dodatku dziwnie zmiękł. Zabiera trójkę postronnych osób na stację orbitalną, której samo istnienie powinno być najstaranniej strzeżonym sekretem! Dawny Fury zbyłby ich pytania suchym „It’s classified” i tyle. Niewątpliwie jasną stroną filmu jest Kamala Khan. Iman Vellani cudownie zagrała nastolatkę zwariowaną na punkcie swojej idolki; studio Marvela jak zwykle ma rękę do wybierania aktorów tworzących postaci, które od razu dają się polubić. I to jej urocze szczenięce sadełko i strój superbohaterki wzorowany na punjabi! 3)Trochę zabrakło mi w filmie napięcia, bo kapitan Marvel jest praktycznie niepokonana, a z dwiema przybocznymi na pewno wyjdzie cało z każdej sytuacji. Wydaje się, że twórcy próbowali bardziej postawić na relacje między postaciami (szczególnie Carol i Monicą, mającą pretensje o pozostawienie jej samopas) oraz problemy samej kapitan, która jest przez mieszkańców planety Hala oskarżana o jej zdewastowanie. W przeciwieństwie do „Kapitan Marvel”, gdzie Brie Larsson świetnie odegrała postać będącą zarazem sprawnym żołnierzem i „dziewczyną z sąsiedztwa”, tutaj jej bohaterka staje się niemal pracoholiczką, tak skoncentrowaną na dobrym wykorzystywaniu swoich supermocy, że nieco traci z oczu relacje z bliskimi. Sporo jest za to typowego marvelowego humoru, czy to wynikającego z obecności flerkenów (połknięcie obiektu wielokrotnie większego od siebie zawsze na propsie), czy z nastolatkowych zachowań Kamali oraz rodzicielskich zachowań jej rodziców. Jest też zaskakujący epizod z planetą, której mieszkańcy porozumiewają się wyłącznie za pomocą… śpiewu. Może i wygląda to bardziej jak z „Podróży pana Kleksa”, niemniej jest urocze. PS. Scena w środku napisów jest mocno zaskakująca, natomiast po wszystkich napisach słyszymy już tylko miauczenie flerkenów. No jak tak można fanów traktować. 1) Jakby nie dość, że jedna z postaci nazywa się tak samo, jak studio, to stworzyli drugą, o niemal identycznym pseudonimie. Bo dwóch Peterów w jednym uniwersum to najwyraźniej było za mało… 2) Spoiler: wystarczy. 3) Ubranie noszone przez niezamężne panny w Indiach i Pakistanie (skąd pochodzi rodzina Kamali), składające się ze spodni, tuniki i szala z końcami zwisającymi na plecach.
Tytuł: Marvels Data premiery: 10 listopada 2023 Rok produkcji: 2023 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 1h 45 min Gatunek: akcja, SF Ekstrakt: 80% |