powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (CCXXXIV)
marzec 2024

Z filmu wyjęte: Polski hit eksportowy
Jednym z wyrobów polskiego przemysłu, cieszącym się za czasów PRL-u (i nie tylko) dość dużym powodzeniem, były samoloty PZL-104 Wilga. Można je było zauważyć nie tylko w produkcjach zza wschodniej granicy, ale także w filmach zachodnich.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Dzisiaj proponuję kadr z samolotem rodzimej produkcji fruwającym na francuskim niebie. No dobrze, jugosłowiańskim niebie udającym francuskie.
PZL-104 Wilga był samolotem lekkim, dość prostym w konstrukcji i relatywnie tanim, ale przede wszystkim zdolnym lądować nawet na zwykłych polach i świetnie sprawdzającym się w roli holownika szybowców. W efekcie był chętnie używany nie tylko w aeroklubach demoludów, ale trafiał też do użytkowników USA, Kanady, Belgii, Egiptu, Kuby, Mongolii czy Wenezueli, a nawet był produkowany na licencji w Indonezji. Łącznie powstało około tysiąca maszyn wszystkich typów, przy czym ostatni egzemplarz opuścił fabrykę w roku 2008, ponad 45 lat od oficjalnego uruchomienia produkcji.
Powyższy kadr pochodzi z francuskiego filmu „Le prix du danger”, dystrybuowanego u nas swego czasu pod tytułem „A stawką jest śmierć”. Obraz powstał w roku 1983 na podstawie opowiadania Roberta Sheckleya „The Prize of Peril”, czyli „Cena ryzyka” (m.in. w „Pielgrzymce na Ziemię”, „Magazynie nieskończoności” i „Rakietowych szlakach 7”) bądź „Nagroda za ryzyko” (w „Isaac Asimov prezentuje najlepsze opowiadania science fiction”), przy czym część zdjęć kręcono w Jugosławii. Fabuła filmu była w miarę prosta – najpopularniejszą rozrywką świata przyszłości jest realizowany na żywo program telewizyjny, będący rodzajem teleturnieju, w którym chcący zdobyć milion dolarów śmiałek musi dotrzeć w określonym czasie do wyznaczonego miejsca. Żeby jednak nie było za łatwo, próbuje go dopaść i utłuc piątka innych uczestników, których jedynym zadaniem jest niedopuszczenie do osiągnięcia przez bohatera wyznaczonego punktu. Rozrywka jest dynamiczna, a realia wciąż czekające za rogiem, bo w końcu czegóż to ludzie nie zrobią dla pieniędzy, i czegóż to złakniony widz nie będzie oglądał.
Sam samolot – a raczej kilka – występuje przez chwilę we wcześniejszej odsłonie programu, w której chętni na stos gotówki są zabierani samolotem na odpowiednią wysokość i… wówczas pilot wyskakuje ze spadochronem, a uczestnik – oczywiście nie posiadający umiejętności obsługi przyrządów – ma bezpiecznie wylądować na ziemi.
Film polecam, bo wciąż jeszcze ogląda się przyzwoicie. I tak, jest treściowo podobny do „Uciekiniera” z Arnoldem Schwarzeneggerem, tyle że ten drugi był oparty na powieści Stephena Kinga, wydanej pod pseudonimem Richard Bachman, i w dodatku został nakręcony 4 lata później. Zbieżność była na tyle duża, że reżyser „A stawką jest śmierć” pozwał Twentieth Century Fox za plagiat jego filmu, ale… część dokumentów uległa zniszczeniu podczas kraksy lotniczej w pobliżu Nowego Jorku i – jeśli dobrze rozumiem – sprawa plagiatu rozeszła się po kościach.
powrót; do indeksunastwpna strona

30
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.