powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (CCXXXIV)
marzec 2024

Tu miejsce na labirynt…: Co dwie głowy, to nie jedna…
Scheen Jazzorkester, Cortex ‹Frameworks. Music by Thomas Johansson›
Łącząc siły dwóch prowadzonych przez siebie formacji – Scheen Jazzorkester i Cortex – Thomas Johansson musiał zdawać sobie sprawę z tego, że oczekiwania będą większe, niż gdyby zapowiedział wydanie nowej płyty jednego z zespołów. Bo skoro zdecydował się na taki zabieg, musiał mieć konkretny koncept i cel. Zaufała mu również wytwórnia Clean Feed, w efekcie czego do sprzedaży trafił krążek zatytułowany „Frameworks”.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Scheen Jazzorkester i Cortex to dwie norweskie formacje freejazzowe, którym (współ)lideruje ten sam artysta – trębacz Thomas Johansson. Różni je głównie to, że pierwsza z nich jest kilkunastoosobową orkiestrą, natomiast druga – w porównaniu z nią – jedynie kameralnym kwartetem. O obu zespołach miałem już okazję pisać na łamach „Esensji”. W przypadku Scheen Jazzorkester chodziło o album „As We See It…” (2019), w kontekście Cortexu – przyglądałem się czterem (z siedmiu) wcześniejszych jego płyt: „Live in New York” (2016), „Avant-Garde Party Music” (2017), „Legal Tender” (2020) oraz „Live at Périscope” (2023). W przypadku obu grup ich wydawnictwa od lat ukazują się nakładem lizbońskiej wytwórni Clean Feed i nie inaczej jest tym razem. Co jednak ciekawe, tego samego dnia, czyli 26 stycznia, światło dzienne ujrzał jeszcze jeden krążek, w powstaniu którego wydatny udział miał Thomas – chodzi o „Circles” kwintetu Friends & Neighbors.
Po połączeniu sił Scheen Jazzorkester i Cortex powstał liczący piętnaścioro instrumentalistów (jest bowiem w tym gronie również jedna kobieta – klarnecistka Line Bjørnør Rosland) big band, który spotkał się na scenie Hamar Teater (Hamar to miasto leżące w południowo-wschodniej części kraju). Wszystkie wykonane podczas tego występu kompozycje – w sumie pięć – wyszły spod ręki lidera, dlatego też nie dziwi podtytuł albumu: „Frameworks. Music by Thomas Johansson”. Czego można spodziewać się po nim? Klasycznego free jazzu, niekiedy sięgającego korzeniami lat 60. ubiegłego wieku. Bogatego w popisy solowe i improwizacje, ale niestroniącego także od chwil ukojenia. Muzycy muszą przecież dbać o zdrowie psychiczne swoich słuchaczy!
Koncert otwiera dwunastominutowy „Hoo-Hah”, za introdukcję do którego odpowiedzialni są do spółki kontrabasiści (Jan Olav Renvåg i Ola Høyer) oraz perkusiści (Audun Kleive i Dag Erik Knedal Andersen) obu formacji. Po zadziornym, nieco nerwowym wstępie rozbrzmiewają leniwie snujące się instrumenty dęte, które z czasem rozkręcają się do bardzo intensywnego free jazzu. Z niego wyłaniają się natomiast solowe improwizacje: najpierw Kristoffera Berrego Albertsa (na saksofonie tenorowym), a następnie – w nowym już wątku – Thomasa Johanssona (oczywiście na trąbce). Im bliżej końca, tym potężniej brzmi cała sekcja dęta, by w finale – ot, zaskoczenie! – zafundować słuchaczom klimat rodem sprzed sześciu dekad. Fragment ten jest jednak zbyt krótki, by zdążyć rozkręcić się na parkiecie, ale daje pojęcie o wielkich możliwościach zespołu. Co do których zresztą nigdy nie miałem wątpliwości.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Jak różnorodna może być muzyka tworzona przez Johanssona, udowadnia już kolejny utwór na liście – „Weaving”. Stonowany, niemal baśniowy, z duetem saksofonu i puzonu oraz nastrojową solówką trębacza (tym razem jest nim Finn Arne Dahl Hanssen). I tak jest przez niemal pięć minut, z tym że w drugiej części obowiązki hipnotyzowania słuchaczy przejmują grający na organach elektrycznych Rune Klakegg i towarzyszący mu na saksofonie sopranowym André Kassen. Warto zwrócić uwagę zwłaszcza na pracę Runego, który zazwyczaj korzysta z fortepianu akustycznego. Zmieniając przy tej okazji brzmienie, idealnie wpasowuje się w nową formułę. Jeszcze więcej atrakcji niesie ze sobą rozbudowany do ponad jedenastu minut „Strings”. Po stonowanym kontrabasowym wstępie Oli Høyera zespół szybko rozkręca się, w czym największa zasługa perkusistów, za którymi starają się nadążyć pozostali muzycy.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Nie chodzi tu jednak o to, aby się ścigać. Tego typu zabiegi mają na celu przede wszystkim nawiązywanie aktywnych interakcji, przenikanie się poszczególnych instrumentów i na tej bazie budowanie nowych wątków. Jak chociażby mocno awangardowego duetu saksofonu tenorowego Jona Øysteina Roslanda i trąbki Johanssona. Ich dialog zamyka ponowne wejście Høyera, który ośmiela pozostałych muzyków. Korzysta z tego głównie puzonista Guro Kvåle, który szeroko rozwija skrzydła, wchodząc w dyskurs z kontrabasistą i perkusistą. Ten ostatni zresztą nie oszczędza się, budując fundament pod mocne uderzenie całej sekcji dętej. W „Inklings”, co można uznać za kolejną niespodziankę, pobrzmiewają elementy klezmerskie, dzięki którym szansę wybicia się zyskuje wreszcie klarnecistka Line Bjørnør Rosland. Jej motyw brzmi przy okazji bardzo ilustracyjnie i świetnie sprawdziłby się w ścieżce dźwiękowej obfitującego w nostalgiczne sceny filmu.
Line powraca jeszcze w dalszej części utworu (tym razem z towarzyszeniem pozostałych dęciaków), ale nim to się staje, do głosu dochodzą Johansson i Alberts. Wartością dodaną tej kompozycji staje się natomiast wieńczący ją popis solowy perkusisty Daga Erika Knedala Andersena. Tytułowy „Frameworks” pomyślany został przez Thomasa, aby każdy z instrumentalistów miał zajęcie: stąd rozpędzeni kontrabasiści i bębniarze, którym towarzyszą grające unisono instrumenty dęte. Do tego dochodzą solówki Kassena (saksofon sopranowy) oraz – ponownie – Klakegga (organy) i Kvålego (puzon). Do tego ostatniego z czasem dołączają pozostali koledzy i wtedy połączone siły obu formacji dają prawdziwy pokaz swojej potęgi. Szczęście, że nuty, które grają, tchną optymizmem, bo gdyby kończyli w nastroju minorowym – słuchacze mogliby się nabawić depresji. Spod ręki Thomasa Johanssona i jego kompanów wyszła – nie po raz pierwszy i zapewne nie ostatni – mocna rzecz. Z tych, które cieszą ucho bogactwem brzmień i do których chce się powracać.
Skład:
Thomas Johansson – trąbka, muzyka, lider

SCHEEN JAZZORKESTER:
Jon Øystein Rosland – saksofon tenorowy
Guttorm Guttormsen – saksofon altowy
André Kassen – saksofon sopranowy
Finn Arne Dahl Hanssen – trąbka
Line Bjørnør Rosland – klarnety
Guro Kvåle – puzon
Magne Rutle – puzon
Åsgeir Grong – puzon basowy
Rune Klakegg – elektryczne organy
Jan Olav Renvåg – kontrabas
Audun Kleive – perkusja

CORTEX:
Kristoffer Berre Alberts – saksofon barytonowy, saksofon tenorowy
Ola Høyer – kontrabas
Dag Erik Knedal Andersen – perkusja



Tytuł: Frameworks. Music by Thomas Johansson
Wykonawca / Kompozytor: Scheen Jazzorkester, Cortex
Data wydania: 26 stycznia 2024
Wydawca: Clean Feed
Nośnik: CD
Czas trwania: 50:29
Gatunek: jazz
Zobacz w:
W składzie
Utwory
CD1
1) Hoo-Hah: 12:06
2) Weaving: 04:46
3) Strings: 11:38
4) Inklings: 09:32
5) Frameworks: 12:28
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

66
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.