W pierwszym tomie serii „All New X-Men” Briana Michaela Bendisa doszło do ważnego wydarzenia. Beast sprowadził z przeszłości młodszą wersję siebie i swoich towarzyszy – z okresu, gdy zaczynali naukę w szkole profesora Xaviera. Od tego czasu minęło kilka lat (wspomniany tom ukazał się w Polsce w 2015 roku), a nastoletni mutanci stali się (ponownie!) stałym elementem uniwersum Marvela – co niekoniecznie wyszło komiksom o X-Men na dobre. Wprawdzie niektórym autorom udało się stworzyć w miarę ciekawe wątki z tymi postaciami, jednak w większości produkcji małolaty po prostu gdzieś tam były i zajmowały miejsce. W końcu zdecydowano się zakończyć ich wątek. O tym właśnie jest album „X-terminacja”, napisany przez Eda Brissona i narysowany przez Pepe Larraza oraz Ario Anindito.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Fabuła jest prosta: pojawia się Ahab ze swoimi ogarami i stara się porwać mutantów z przeszłości. Tym razem złoczyńca ma w zanadrzu tajną broń, która zapewnia mu znaczącą przewagę. W awanturze bierze udział też pewna tajemnicza postać mocno związana z uczniami Xaviera. Trudno znaleźć jakikolwiek pozytyw w scenariuszu Brissona – to historia nudna, niepotrzebna i dosyć topornie poprowadzona. Album składa się z pięciu zeszytów, a większość tego zajmują kolejne sceny niekończących się bijatyk, okraszonych drętwymi dialogami. Nie ma tu za dużo treści poza tym. Autor atakuje czytelników olbrzymią liczbą postaci, które w większości nie mają żadnej większej roli do odegrania. Po prostu są i zajmują miejsce. Komiksowi brakuje jakichkolwiek emocji – stawka niby jest duża (cała przyszłość mutantów!), ale właśnie przez to od razu wiadomo, że żadnej rewolucji nie będzie i "dobro" jak zwykle wygra. Brak też czegokolwiek, co by odróżniało „X-terminację” od innych opowieści o X-Men. Brisson nie miał żadnego specjalnego pomysłu na fabułę i jedynie wykorzystał schematy, które w tych komiksach są powtarzane od lat. Samo zakończenie historii mutantów z przeszłości jest banalne, mało emocjonujące i po prostu wymęczone. Jak na tak długi czas, kiedy byli oni obecni w uniwersum Marvela, to można by się spodziewać czegoś bardziej spektakularnego – to co zaproponowano w „X-teminacji” bardziej przypominało pośpieszne cięcie zbędnego wątku niż przemyślaną fabułę. Lepiej prezentują się rysunki, choć też nie spodziewajcie się cudów. W większości to robota Larraza (Anindito zastępuje go w czwartym zeszycie). Hiszpan jest solidnym rzemieślnikiem, który operuje bardzo dynamicznym stylem, przypominającym nieco prace Stuarta Immonena. Plansze, jakie pokazał w „X-terminacji” są ładnie skomponowane, pełne energii i naprawdę miłe dla oka. Artysta posługuje się miękkimi liniami, co dobrze kontrastuje z brutalnością historii. Gdyby trafił mu się lepszy scenariusz, to na pewno mógłby pokazać pełnię swoich możliwości. „X-terminacja” to album słaby i chaotyczny, którego w żaden sposób nie ratują niezłe rysunki. Wątek X-Men z przeszłości zdecydowanie zasługiwał na ciekawsze zakończenie. Szkoda. Plusy: Minusy: - pretekstowa, chaotyczna fabuła
- za duża liczba postaci
- mało emocjonujące zakończenie wątku X-Men z przeszłości
- wykorzystywanie motywów ogrywanych w komiksach o mutantach od lat
Tytuł: X-terminacja Data wydania: 25 sierpnia 2021 ISBN: 9788328152038 Format: 144s. 167x255mm Cena: 39,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 40% |