Piąty tom "Toppi. Kolekcja" nie bez powodu nosi tytuł "Kolebka życia", ponieważ zabiera nas do świata pierwotnych wierzeń ludów zamieszkujących Afrykę, Australię i Oceanię.  |  | ‹Toppi. Kolekcja #5: Kolebka życia›
|
Sergio Toppi był genialnym artystą - samoukiem, który zrewolucjonizował sztukę komiksową. Jego styl rysowania od razu jest rozpoznawalny i nie da się go podrobić. Stworzył także własny język narracji, gdzie świat rzeczywisty przeplata się ze światem magicznym, a klątwy, duchy i posiadający nadnaturalne moce szamani zestawieni zostają z niezachwianą wiarą we własną mądrość białego człowieka, dla którego często wyznacznikiem potęgi stanowi biegłość w posługiwaniu się bronią palną. Różnica między tym, co namacalne a duchowe stanowi najważniejszy element "Kolebki życia". W żadnym wcześniejszym tomie "Kolekcji" nie mieliśmy do czynienia z tak wyraźnym podziałem na białych kolonizatorów, uważających się za panów świata i podbijaną przez nich ludność, dla której rzeczywistość składa się zarówno ze sfery duchowej, jak i fizycznej. Raczej nietrudno domyślić się, po czyjej stronie stoi sympatia autora. Na szczęście proponowane przez niego historie nie toną w sztampie, pozostawiając sporo miejsca na własne interpretacje. Śledzimy zatem losy zadufanego w sobie kolonialnego arystokraty, który staje się właścicielem pewnej figurki. Jest ona jednak obłożona klątwą, powodującą, że posiadacz przedmiotu wspina się na wyżyny społeczne tylko po to, by z większym hukiem z nich spaść (opowiadanie "Przypadek Kokomo"). Motyw wielkiego pana, królującego nad zacofanym ludem powraca także w "Wyspie na Pacyfiku". Tu jednak to nie on jest głównym bohaterem, a rozbitek, któremu pomaga ni to szaman, ni to miejscowe bóstwo. Nieco inaczej do tematu podchodzą dwie inne historie: "Warramunga 1856" i "M′Felewzi", gdzie delikatna struktura wiary tubylców zostaje bezceremonialnie zszargana buciorem europejskich złodziei i morderców. Ci bowiem wchodzą na obce tereny jak do siebie i nie liczą się z życiem miejscowych. Na tym tle najoryginalniejszy jest "Bwumo, mój synu…", przybierający charakter przypowieści. Jej bohaterem jest tytułowy Bwumo, wspaniały wojownik, usynowiony i wychowany przez… marabuta afrykańskiego (gatunek dużego bociana). Niestety nie wszystkie z wymienionych rozdziałów są w tym samym stopniu udane. Toppi lubi przesadnie udramatyzować scenariusz, przez co z góry można założyć, jak się potoczy akcja. Na szczęście są też perełki. Niewątpliwie należą do nich prześmiewczy "Przypadek Kokomo" i trzymająca w napięciu "Wyspa na Pacyfiku". Pozostałych trzech historii nie nazwałbym wpadkami, ale jednak, po lekturze czterech tomów "Kolekcji", mam świadomość, że Toppi miał w dorobku o wiele bardziej intrygujące dzieła. Nie ma się za to do czego przyczepić od strony graficznej. Każda plansza, jaka wyszła spod ręki Toppiego, to małe dzieło sztuki. Stwierdzenie to nie jest na wyrost, ponieważ bardzo często mamy do czynienia z całostronicowymi kadrami. Co najwyżej wspomnę tylko, że ponieważ mamy do czynienia z pracami z różnych lat, dochodzę do wniosku, że najbardziej odpowiada mi styl Toppiego z okresu środkowego (mniej więcej końcówka lat 70. i całe 80.), ale to już kwestia indywidualnego odbioru. "Kolebka życia" to udany komiks i zasługuje na wysokie noty, ale w zestawieniu z pozostałymi odcinkami "Kolekcji", jest dość nierówny. Dlatego nieco zaniżam mu ocenę, co nie zmienia faktu, że z utęsknieniem czekam na następne części serii. Jestem pewien, że kryją w sobie mnóstwo perełek.
Tytuł: Toppi. Kolekcja #5: Kolebka życia Data wydania: listopad 2023 ISBN: 9788367270618 Format: 156s. 240x320 mm Cena: 100,00 Ekstrakt: 70% |