Poprzednia seria poświęcona doktorowi Strange’owi, zapoczątkowana przez Jasona Aarona („Skalp”, „Bękarty z południa”), była bardzo nierówna i chaotyczna. Teraz w ramach „Marvel Fresh” dostajemy cykl, w którym za scenariusze odpowiada Mark Waid („Kingdom Come”, „Avengers”). Czy magicznego superherosa czeka nowe otwarcie? Jaki pomysł ma na niego Waid? Jak wypada pierwszy tom?  |  | ‹Doktor Strange #1›
|
Scenarzysta zaczyna od popularnego zabiegu odebrania bohaterowi jego mocy. Strange nie potrafi już czarować – w ogóle nie czuje magii. Jak jest tego przyczyna? Tego czarownik nie wie. Poszukiwania rozwiązania problemu na naszej planecie nie przynoszą owoców, w związku z czym Strange udaje się w kosmos. Tam przeżywa niezwykłe przygody, poznaje osobę, która odegra ważną rolę w jego życiu, a także przedefiniowuje swoje postrzeganie magii. Potem wraca na Ziemię, gdzie dostaje kolejną porcję problemów, z którymi przyjdzie mu się skonfrontować – ponownie wraca kwestia ceny za użytkowanie magii, czarodziej musi też zmierzyć się z kilkoma starymi wrogami, a także… gentryfikacją. Waid to solidny rzemieślnik, obecny na scenie komiksowej od dekad. Zdarzają mu się scenariusze lepsze, zdarzają mu się słabe, jak również sporo takich, które można określić jako porządne. Do tej trzeciej kategorii można zaliczyć pierwszy tom „Doktora Strange’a”. Komiks jest napisany poprawnie, ale nie wywołuje większych emocji. Wszystko jest pozornie na swoim miejscu – akcja ma właściwe tempo, dialogi czyta się nieźle, charaktery postaci oraz relacje między nimi są oddane przyzwoicie. Narracja poprowadzona jest według wszelkich prawideł sztuki, czytelnik nie ma prawa się nudzić; autor potrafi przez cały czas podtrzymać jego zainteresowanie, a umieszczone we właściwych momentach sceny luźniejsze i humorystyczne skutecznie rozładowują zbyt napiętą atmosferę. Jednak można odnieść wrażenie, że autor trzyma się bezpiecznych tematów i nie stara się wprowadzić niczego zbyt rewolucyjnego – podąża utartymi ścieżkami. To wszystko już było. Waid wykorzystuje sprawdzone zagrania scenopisarskie i motywy, które zawsze działały. Wie, jak ich użyć, by odbiorca się nie nudził, jednak nie dokłada nic od siebie. Nie ma niczego w jego „Doktorze Strange’u”, co by zachwyciło czy oszołomiło. Brakuje magii. Równie bezpiecznie i poprawnie wypada warstwa wizualna. Za większość albumu odpowiada trio rysowników: Jesús Saiz, Javier Piña i Andrés Guinaldo. Twórcy posługują się dosyć podobnymi, w miarę realistycznymi stylami, dzięki temu album prezentuje się spójnie. Kadry wyglądają przyzwoicie, ale to tyle. Nie znajdziecie tu żadnych eksperymentów formalnych ani odważniejszego kadrowania. Wszystko jest solidnie, rzemieślniczo oraz porządnie. Ciekawiej wyglądają plansze stworzone przez Kevina Nowlana i Daniela Acunę w krótszych historiach na końcu albumu – jednak to tylko dodatek, będący zaledwie drobnym fragmentem publikacji. Pierwszy tom „Doktora Strange’a” pisanego przez Waida to typowy średniak. Napisany jest poprawnie (i równie solidnie narysowany) jednak niczym szczególnym nie zaskakuje ani nie zachwyca. Tylko dla fanów Marvela – reszta może sobie odpuścić. Egzemplarz do recenzji przekazało wydawnictwo Egmont. Plusy: - sprawnie poprowadzona narracja
- solidne rysunki
Minusy: - brak jakichkolwiek oryginalnych pomysłów
- fabuła szybko wylatuje z głowy
Tytuł: Doktor Strange #1 Data wydania: 25 sierpnia 2021 ISBN: 9788328152281 Format: 264s. 167x255mm Cena: 69,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 60% |