Tym razem Uzbeczka Durdona Tulaganowa występuje nie w roli reżyserki, ale scenarzystki. Reżyserem jest natomiast operator Szerzod Umarow. W niczym jednak nie zmienia to faktu, że „Rajowi utraconemu” blisko jest do innych dzieł Tulaganowej. To współczesny melodramat, który pochyla się nad ciężkim losem kobiet w tym środkowoazjatyckim, rządzonym autorytarnie kraju.  |  | ‹Raj utracony›
|
Miałem już okazję w tym miejscu wspominać, że urodzona w Taszkiencie na początku lat 80. ubiegłego wieku uzbecka scenarzystka i reżyserka Durdona Tulaganowa ma pewną denerwującą przypadłość: kręci wprawdzie filmy na ważne tematy (najczęściej dotyczące nieprzestrzeganych w jej kraju praw kobiet), ale robi to, wykorzystując kostium „opery mydlanej”. Choć – to również biorę pod uwagę – może dzięki temu trafia do szerszego grona, także męskich, odbiorców? Właśnie na schematyzm i nadmierną melodramatyczność narzekałem, pisząc o jej „ Grze losu” (2015) i „ Ciemności” (2017). Podobnie rzecz ma się z powstałym pomiędzy nimi „Rajem utraconym”, aczkolwiek w tym przypadku Tulaganowa odpowiadała jedynie za scenariusz, ponieważ reżyserem filmu był – dotychczas na planie filmowym pełniący przede wszystkim rolę operatora – Szerzod Umarow (także w filmach Durdony). „Raj utracony” to jak najbardziej współczesna opowieść o losie dwóch młodych kobiet, wywodzących się ze wsi sióstr: starsza Nasiba (Sitora Alimżonowa) wciąż mieszka z matką i pracuje jako pielęgniarka w ośrodku zdrowia w rodzinnym kiszłaku, młodsza Nagisa (Jamin) przeniosła się do stolicy, gdzie próbuje robić karierę artystyczną. Ma wprawdzie narzeczonego, Zafara (Umid Szodmonow), lecz nie stroni od spotkań z innymi mężczyznami. Ba! mimo że sama zarabia, nie ma oporów, aby brać pieniądze od wcale nie śpiącej na nadmiarze gotówki matce (Sugdiona Azimowa). Swobodne podejście do życia i obyczajów wpędza Nagisę w poważne kłopoty. Podczas jednego z wyjazdów ze znajomymi w góry po tym, jak podano jej jakiś środek narkotyczny, budzi się w łóżku z obcym człowiekiem, nie pamiętając nawet, co się między nimi wydarzyło. Biorąc jednak pod uwagę, że jest naga, nietrudno wyciągnąć wnioski. Wpadłszy w panikę, Nagisa dzwoni do matki i prosi ją o pomoc. Ta z kolei wzywa na odsiecz zaprzyjaźnionego z rodziną i zapewne liczącego na rękę Nasiby Murada (Szohruh Musajew). Nie docierają jednak ze wsparciem na miejsce, ponieważ po drodze mają wypadek samochodowy, w wyniku którego kobieta ginie. Tym sposobem Nasiba pozostaje w kiszłaku zupełnie sama. Nie widzi tam dłużej miejsca dla siebie, dlatego też zwalnia się z pracy i przenosi do Taszkentu, zamieszkując razem z siostrą i jej przyjaciółką. To właśnie od obcej dziewczyny dowiaduje się, że Nagisa wpadła w poważne tarapaty (niechciana ciąża). Jedynym rozwiązaniem problemu i uchronieniem młodej kobiety przed skandalem obyczajowym jest jak najszybsze doprowadzenie do ślubu z Zafarem. Tyle że chłopak nie jest jeszcze gotowy do wzięcia na swoje barki takiej odpowiedzialności. Starsza siostra jest jednak zdeterminowana i uzgadnia z matką Zafara szczegóły. Jest nawet gotowa sprzedać biżuterię, jaką odziedziczyła po matce, byle wyprawić Nagisie wesele i wręczyć posag. To ostatecznie przekonuje przyszłą teściową młodszej z sióstr. Jak się jednak okazuje, ślub nie jest wcale rozwiązaniem problemów, ale przyczyną ich kumulacji. Mieszkająca z Zafarem i jego matką Nagisa jest, jak wiele synowych w Uzbekistanie, poniżana i wykorzystywana. W tym przypadku nie chodzi tylko o wielowiekową tradycję, ale również charakter teściowej – kobiety wyrachowanej i dążącej jedynie do zapewnienia swojemu synowi wygodnego życia. Nawet za cenę kłamstwa i sponiewierania godności innego człowieka. Ofiarą jej szachrajstw pada zresztą nie tylko Nagisa; rykoszetem obrywa się również Nabisie. Choć ze współczesnych uzbeckich melodramatów jasno wynika, jak szanowane są w tym kraju kobiety – nie jest to do końca prawdą. O ile bowiem szacunkiem obdarzane są matki, o tyle los żon bywa często okrutny. „Kelinki” mają przede wszystkim służyć, we wszystkim być podporządkowane, nie przynosić wstydu, słowem: cierpieć w milczeniu. Jeśli pojawiają się w uzbeckich filmach mężczyźni traktujący swoje małżonki po partnersku, są wyjątkami, często zresztą osobami „po przejściach”, trochę safandułowatymi. Nie dotyczy to jednak Zafara. Nawet jeżeli kocha on Nagisę, nie potrafi wyrwać się spod wpływu interesownej matki i dostrzec w żonie partnerkę. Klasyczna relacja, sprowadzająca kobietę do roli sprzątaczki, kucharki, służącej i – ewentualnie – matki wychowującej dziecko (w tym przypadku syna Aliszera). Nagisa, szukając wyjścia przed skandalem (czytaj: seks przedmałżeński z obcym mężczyzną), wpada w pułapkę bez wyjścia. Osaczona przez chciwą teściową i spolegliwego wobec matki męża, gotowa jest niemal na wszystko, by spełnić ich oczekiwania. Nieustannie poddawana jest zresztą mniej lub bardziej subtelnemu praniu mózgu, niekiedy wręcz szantażowana, co wystawia na ciężką próbę jej relacje ze starszą siostrą. Nasiba gotowa jest na wiele wyrzeczeń dla Nagisy, ale stawia też granicę nieprzekraczalną – to pamięć o ich matce. Powtórzę to, co pisałem przy okazji innych filmów, przy których pracowała Durdona Tulaganowa: szkoda, że Uzbeczka, podejmując tak ważkie tematy, tak często trywializuje swoich bohaterów, posługując się językiem filmowym żywcem wyjętym z tandetnych telenowel. Gdyby „Rajowi utraconemu” przydać inną oprawę, to naprawdę mógłby być istotny i, co najważniejsze, uniwersalny – w kontekście krajów turkojęzycznych – dramat obyczajowy.
Tytuł: Raj utracony Tytuł oryginalny: Yo’qotilgan jannat [Потерянный рай] Obsada: Sitora Alimżonowa, Sugdiona Azimowa, Jamin, Mujassar Berdikułowa, Gulhumor Abdułłajewa, Gulbahor Dadamirzajewa, Umid Szodmonow, Luiza Rasułowa, Sajjora Nazirowa, Szohruh Musajew, Dilnora AbdugafurowaRok produkcji: 2016 Kraj produkcji: Uzbekistan Czas trwania: 80 min Gatunek: dramat Ekstrakt: 30% |