Tego samego dnia co reedycja pierwszego solowego albumu duńskiego pianisty Rasmusa Sørensena ukazuje się także – za sprawą kopenhaskiej wytwórni April Records – najnowsze dzieło mieszkającego w Nowym Jorku Skandynawa. „Balancing Act” dzieli się na dwie części: połowa płyty to kompozycje własne lidera, pozostałe to amerykańskie standardy. Co najistotniejsze, wcale nie z tych najbardziej oczywistych.  |  | ‹Balancing Act›
|
Gdy duński pianista jazzowy Rasmus Sørensen decydował się przed sześcioma laty na wyjazd do Stanów Zjednoczonych, by podjąć studia w Manhattan School of Music, zapewne nie zakładał jeszcze, że jego pobyt za Atlantykiem tak się przeciągnie, a może nawet – na razie nie sposób tego stwierdzić ze stuprocentową pewnością – zamieni w trwałą emigrację. Mimo to co jakiś czas wracał do Europy, by w ojczyźnie nagrywać kolejne albumy: zarówno z Aloft Quartet („Farewell Old Ways”, 2020; „Heart Rate”, 2021), jak i swój solowy debiut – „ Traits” (2022). Było jednak do przewidzenia, że prędzej czy później, wsiąknąwszy w środowisko nowojorskie, nagra płytę z miejscowymi muzykami. I tak właśnie stało się przed rokiem: w poniedziałek 6 marca Rasmus zamknął się w studiu Big Orange Sheep na nowojorskim Brooklynie, by zarejestrować materiał, który ukazuje się właśnie na jego drugim sygnowanym własnym nazwiskiem krążku „Balancing Act”. Podobnie jak w przypadku „Traits” zdecydował się na skład trzyosobowy, zapraszając do współpracy muzyków może i mało znanych w Europie, ale za to bardzo doświadczonych. Jednym z nich jest kontrabasista Alexander Claffy, znany nie tylko z dokonań solowych („Claffy”, 2016; „Standards: What Are You Doing the Rest of Your Life?”, 2018; „Claffy II”, 2019) i własnego tria („Michael Stephenson Meets the Alexander Claffy Trio”, 2021), ale też z kooperacji z kwartetem saksofonisty Charlesa Owensa oraz triem pianisty Giovanniego Mirabassiego. Drugim natomiast perkusista Kendrick Scott, od niemal dwóch dekad stojący na czele formacji Oracle („The Source”, 2007; „Conviction”, 2013; „We Are the Drum”, 2015; „A Wall Becomes a Bridge”, 2019), ale publikujący także pod swoim własnym nazwiskiem (vide „Reverence”, 2009; „Corridors”, 2023). Na „ Traits” trafiły tylko kompozycje Rasmusa; tym razem podpisał się jedynie pod trzema z sześciu. Pozostałe są amerykańskimi standardami i to na dodatek mocno rozjeżdżającymi się pod względem stylistycznym. Można w tym widzieć słabość płyty, ale równie dobrze może to się okazać jej siłą. W zależności od tego, co kto lubi. Na dobry początek albumu Sørensen wybrał klasyk: „Is That So?” to dzieło pianisty Duke’a Pearsona (1932-1980), które w oryginale ukazało się po raz pierwszy na longplayu jego Nonetu w 1966 roku (chodzi o krążek „Honeybuns”). Trio Duńczyka nie miało jednak zamiaru odtwarzać go „jeden do jednego”; byłoby to zresztą niemożliwe także z uwagi na znacznie skromniejszy skład i instrumentarium. Inna sprawa, że wersji współczesnej „Is That So?” jest cztery minuty dłuższe, co oznacza, że Rasmus, Alexander i Kendrick sporo dodali od siebie. To „sporo” to przede wszystkim solowe improwizacje pianisty i perkusisty, które w wydatny sposób wzbogacają ten postbopowy klasyk sprzed niemal sześciu dekad. Słuchając kompozycji Pearsona, możemy mentalnie przenieść się do jazzowych klubów z lat 60. ubiegłego wieku, dać się ponieść emocjom, jakie towarzyszyły ówczesnym słuchaczom. Zwłaszcza że Claffy i Scott potrafią idealnie oddać panujący w nich klimat, mają to w genach, a Sørensen okazał się przy nich nadzwyczaj pojętnym uczniem. „Steps Ahead” to pierwsze z trzech dzieł Duńczyka – delikatne, ale optymistyczne, oparte na opowieści pianisty snutej głównie do spółki z kontrabasistą. Od czasu do czasu mocniejszym akcentem rytmicznym przypomina też o swojej obecności bębniarz, który jeszcze istotniejszą rolę odgrywa w będącej swoistym aneksem do „Steps Ahead” miniaturze Rasmusa „Blissful Ignorance”. To dzięki Kendrickowi utwór ten ma charakterystyczny postbopowy groove. „Mr. Day” to jeden z rzadziej przypominanych przez współczesnych jazzmanów klasyk z repertuaru Johna Coltrane’a (1926-1967). Mistrz opublikował go na płycie „Coltrane Plays the Blues” w 1962 roku, w nagraniu której towarzyszyli mu pianista McCoy Tyner i perkusista Elvin Jones; ze składu legendarnego Kwartetu brakowało jedynie kontrabasisty Jimmy’ego Garrisona, którego miejsce zajmował tutaj Steve Davis. W każdym razie współczesne duńsko-amerykańskie trio miało z kim się mierzyć. I poradziło sobie wyśmienicie. To, co najwyraziściej rzuca się w uszy, to entuzjazm płynący ze wspólnego grania. Słychać, że Rasmus, Alexander i Kendrick są zespolonym w jedno organizmem, dla którego możliwość zmierzenia się z dziełem geniusza jest wprawiającym muzyków w zachwyt zaszczytem. Ostatnia z kompozycji Sørensena, „Courage”, to prawdziwa perełka – zagrana z rozmachem i bardzo rasowo. To hołd oddany klasykom, ale hołd bardzo nowoczesny i… zasysający. Nie miałbym nic przeciwko temu, by w tym właśnie kierunku Duńczyk podążył na swojej kolejnej płycie. „Balancing Act” zamyka jeszcze jeden nieoczywisty standard. „Everything I Love” to dzieło Cole’a Portera (1891-1964), które powstało na potrzeby nieco zapomnianego już musicalu „Let’s Face It!” (wystawianego w teatrach broadwayowskich w 1941, a na West Endzie w 1942 roku). Nie ma się więc co dziwić piosenkowo-swingowemu (głównie za sprawą fortepianu) charakterowi tego utworu, którego wartością dodaną okazuje się solówka kontrabasisty. Amerykańskie trio Rasmusa Sørensena udowadnia w ten sposób, że potrafi kreatywnie przetworzyć wszystko, czego dotknie. A to w świecie jazzu, chętnie przecież posiłkującego się twórczością poprzednich pokoleń, nadzwyczaj przydatna umiejętność. Skład: Rasmus Sørensen – fortepian, muzyka (2,3,5) Alexander Claffy – kontrabas Kendrick Scott – perkusja
Tytuł: Balancing Act Data wydania: 15 marca 2024 Nośnik: CD Czas trwania: 35:59 Gatunek: jazz EAN: 5709498113227 W składzie Utwory CD1 1) Is That So?: 08:18 2) Steps Ahead: 06:48 3) Blissful Ignorance: 01:49 4) Mr. Day: 07:52 5) Courage: 05:32 6) Everything I Love: 05:39 Ekstrakt: 70% |