Czterech muzyków. Cztery utwory. Czwarty „pełnometrażowy” (choć dopiero trzeci studyjny) krążek. Tak w dużym skrócie można podsumować „Waiting for the Flood” – najnowszą produkcję berlińczyków z psychodeliczno-stonerrockowej formacji Samsara Blues Experiment. Warto też zaznaczyć, że okładkę albumu zdobi obraz Zdzisława Beksińskiego.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Ten odwołujący się do jednego z najważniejszych terminów w buddyzmie i hinduizmie („samsara” to „nieustanne wędrowanie”, kołowrót narodzin i śmierci, cykl reinkarnacji, któremu od niezmierzonego okresu podlegają wszystkie istoty żywe) zespół powstał nie, jak można by się spodziewać, w dalekich Indiach, ale w bliskim nam geograficznie i kulturowo Berlinie latem 2007 roku. Jego założycielem był wokalista i gitarzysta Christian Peters, do którego dołączyli wkrótce drugi gitarzysta Hans Eiselt, basista Richard Behrens oraz perkusista Thomas Vedder. W tym składzie grupa występuje po dziś dzień. Nie licząc singli i EP-ek, w ciągu sześciu lat działalności Niemcy wydali cztery pełnowymiarowe krążki (między innymi „Long Distance Trip”, 2010; „ Revelation & Mystery”, 2011), z czego dwa ukazały się w tym roku. Wiosną (dokładnie w kwietniu) światło dzienne ujrzał album koncertowy „Live at Rockpalast”, który można chyba uznać za symboliczne zamknięcie pierwszego pięciolecia działalności berlińskiej formacji; w listopadzie natomiast do sprzedaży trafiła, za pośrednictwem połączonych sił wytwórni Electric Magic i World in Sound, studyjna produkcja z całkowicie premierowym materiałem – „Waiting for the Flood”.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Muzyka berlińczyków wymyka się jednoznacznym klasyfikacjom, choć z drugiej strony nie jest przesadnie skomplikowana. Nie ma wątpliwości co do tego, że muzycy inspirują się hard rockiem i psychodelią z przełomu lat 60. i 70. ubiegłego wieku. Na poprzednich albumach bez trudu można było znaleźć kompozycje nawiązujące stylistycznie do dokonań Led Zeppelin (choć nigdy nie było to bezmyślne kopiowanie, jak chociażby w przypadku wczesnego Kingdom Come). Samsara Blues Experiment, z racji swoich zainteresowań religiami i filozofią Wschodu, nasycają bowiem swoją twórczość również elementami etnicznymi, nie rezygnując przy tym z klasycznie bluesowych fraz. W efekcie powstaje prawdziwie wybuchowa mieszanka, która jednych może fascynować, innych przyprawiać o niestrawność. Wszystko jest kwestią gustu i poczucia smaku. Najnowszy album otwiera, liczący sobie ponad trzynaście minut, utwór o hinduskim tytule „Shringara”. Z wyciszenia wynurzają się najpierw dźwięki sitara (na którym gra lider formacji), następnie odzywa się sfuzzowana gitara, aż w końcu dochodzi niski, przejmujący wokal Petersa. Dużo w tym hard rocka i elektrycznego bluesa, ale niemało też psychodelii, o której odpowiednią dawkę dba „produkujący” kosmiczne pasaże syntezator Mooga.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Fragmenty ostrzejsze i cięższe sąsiadują tutaj z lżejszymi i bardziej motorycznymi; emocjonalnemu śpiewowi Petersa towarzyszy zaś stonerrockowa gitara Eiselta. W finale muzycy zaczynają się na swój sposób bawić, przetwarzając dźwięki za pomocą przeróżnych efektów. Na szczęście nie dotyczy to solówki gitarowej, która brzmi odpowiednio klasycznie i hardrockowo. Kompozycję tytułową – na tle pozostałych – można by uznać nawet za balladę. Przede wszystkim robi się dużo lżej: rozkołysany rytm i przywołująca na myśl country gitara oraz wypełniająca tło partia na organach świetnie wprowadzają w nastrój nieco – ale tylko nieco – melancholijnego bluesa. W warstwie wokalnej Peters mocno inspiruje się Jamesem Hetfieldem, niektóre jego zaśpiewy sprawiają wrażenie żywcem wyciętych z numerów Metalliki, które wypełniły „Czarny Album” (w mniejszym) i „Load” do spółki z „Reload” (w większym stopniu). W podobnym klimacie utrzymany jest także trzeci na liście „Don’t Belong”, czerpiący tyleż z dokonań klasyków metalu z Kalifornii, co i Roberta Planta i jego kompanów z Wysp Brytyjskich. Dzięki partii gitary robi się nieco mroczniej, ale i tak przez cały praktycznie czas przeważają na przemian frazy stroner- i bluesrockowe.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Opus magnum krążka jest druga pod względem długości kompozycja – zamykające całość „Brahmin’s Lament”. Panowie z Samsara Blues Experiment serwują w niej eskapadę w regiony muzyczne, których wcześniej (przynajmniej na „Waiting for the Flood”) nie eksplorowali zbyt namiętnie. Ten najbardziej motoryczny numer na płycie zawiera bowiem odniesienia do space rocka spod znaku Hawkwind – jednak nie tego współczesnego, ale sprzed paru dekad, gdy w formacji tej udzielał się jeszcze niejaki Ian Kilmister, bardziej znany jako „Lemmy” (vide albumy „Hall of the Mountain Grill” i „Warrior of the Edge of Time”). W realizację tego kawałka berlińczycy włożyli też najwięcej inwencji – nie tylko przepuszczony przez efekty został wokal, ale na dodatek Peters dograł krótkie partie na sitarze i – uwaga! – harfie. Są to, co prawda, jedynie smaczki, ale gdy udaje się je wychwycić, sprawiają radość. „Lament bramina” zresztą ewoluuje z biegiem czasu – po fragmencie spacerockowym otrzymujemy odrobinę podrasowanego rockiem world music, by na krótki czas zawitać nawet do krainy doom metalu. Końcówka jest z kolei przykładem typowo psychodelicznego odjazdu, w którym za wehikuły służą gitary i syntezator.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Waiting for the Flood” powstało w berlińskim studiu Big Snuff, gdzie zespół pracował nad krążkiem przez… półtora roku. Piekielnie długo. Dziwić się więc trochę można, że efektem trudu czwórki Niemców są zaledwie cztery kawałki (i nie zmienia tego fakt, że każdy z nich trwa ponad dziesięć minut). Chyba że Peters i jego towarzysze zostawili sobie jeszcze kilka kompozycji „na później”. Dziwić może też jeszcze jedno – że mając tyle czasu do dyspozycji, uniknęli pokusy wyczyszczenia swojej muzyki z wszelkich psychodelicznych brudów, że nie zdecydowali się na osiągnięcie krystalicznie czystego brzmienia. Inna sprawa, że taki zabieg pozbawiłby muzykę Samsara Blues Experiment duszy, a tego zdeklarowani fani chyba nigdy by zespołowi nie wybaczyli. Warto wspomnieć jeszcze, że na okładce krążka wykorzystany został jeden z najbardziej znanych obrazów naszego rodaka, nieżyjącego już od ponad ośmiu lat Zdzisława Beksińskiego. Beksiński namalował go w 1980 roku; dzisiaj znajduje się on, jak wiele innych jego prac, w zbiorach Muzeum Historycznego w Sanoku. Skład: Christian Peters – śpiew, gitara elektryczna, gitara akustyczna, sitar, organy, syntezator Mooga, harfa Hans Eiselt – gitara elektryczna, gitara akustyczna Richard Behrens – gitara basowa Thomas Vedder – perkusja
Tytuł: Waiting for the Flood Data wydania: listopad 2013 Nośnik: CD Czas trwania: 48:35 Gatunek: rock EAN: 4040824026110 W składzie Utwory CD1 1) Shringara: 13:34 2) Waiting for the Flood: 10:38 3) Don’t Belong: 11:58 4) Brahmin’s Lament: 12:25 Ekstrakt: 70% |