powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (BRE3)
Sebastian Chosiński #2 2024

Dwupak tematyczny: Progresywnie i regresywnie
Tune ‹Identity›, Ordinary Brainwash ‹#I’mNotAddicted›
Nowe albumy Tune i Ordinary Brainwash mają przynajmniej trzy wspólne mianowniki. Po pierwsze: wykonawcy pochodzą z Polski. Po drugie: zaliczają się do szeroko pojętego kręgu rocka progresywnego. Po trzecie: zdecydowali się „ozdobić” swoje płyty wyjątkowo paskudnymi okładkami. Różnica jest natomiast przynajmniej jedna: pod względem poziomu „Identity” bije na głowę „#I’mNotAddicted”.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Mrocznie, ponuro, gotycko
Tune to kwintet, który powstał przed pięcioma laty w Łodzi. Od początku istnienia w zespole grają ci sami muzycy: wokalista Jakub Krupski, gitarzysta Adam Hajzer, basista Leszek Swoboda, akordeonista i klawiszowiec Janusz Kowalski oraz bębniarz Wiktor Pogoda. Po dwóch latach działalności opublikowali debiutancki album zatytułowany „Lucid Moments”, który spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem wielbicieli rocka progresywnego nad Wisłą. Nie ma się więc co dziwić, że na nagrany trzy lata później longplay „Identity” czekano już z dużą niecierpliwością. Muzycznie zmieniło się całkiem sporo; przede wszystkim panowie z Tune zrezygnowali z akordeonu w znacznie szerszym stopniu postanowili też wykorzystać syntezatory, za partie których odpowiadają Krupski, Hajzer i Swodoba, z kolei Kowalski „przesiadł” się na fortepian, co może niekoniecznie wzbogaciło brzmienie, ale na pewno przyniosło pożądany – zarówno przez zespół, jak i fanów – efekt. W porównaniu z debiutem nowy krążek jest na pewno dojrzalszy, bardziej zróżnicowany i zwyczajnie – lepszy! W odpowiedni klimat wprowadza już otwierające całość instrumentalne „On”, w którym rockowe gitary prześcigają się z klawiszami w generowaniu mocy. Jeszcze smakowitsze dania czekają nas jednak w dalszej części.
„Live to Work to Live” zaskakuje postpunkowym rytmem i śpiewem Krupskiego w stylu Petera Murphy’ego z Bauhausu. I nie jest to jedynie wypadek przy pracy; kolejne utwory zdają się świadczyć dobitnie o tym, że ten skok w stronę rocka alternatywnego (z naciskiem na gotyk) to jak najbardziej świadoma decyzja łodzian. W podobnym klimacie utrzymane są bowiem także „Disposable” i „Trendy Girl”. Na szczęście dla tych, którym do gustu przypadło „Lucid Moments”, rocka progresywnego na „Identity” również nie brakuje. Celują w tym kapitalne „Change” z wyrafinowaną solówką gitarową i romantyczną partią fortepianu, „Deafening”, w którym Hajzer po raz kolejny udowadnia, że klasykę progresu ma w małym palcu, wreszcie „Suggestions”, które – głównie w warstwie wokalnej – brzmi tak, że mogłoby znaleźć się na którejś z wczesnych płyt Genesis bądź Marillion. Muzycy dbają także o to, by po porcji czadu pozwolić słuchaczom na odrobinę zadumy – taką rolę pełnią wspomniane już częściowo akustyczne „Change” oraz subtelne – przynajmniej na początku – „Crackpot”. Nie zawodzi również końcówka albumu: po typowo progresywnym – tyle że tym razem w amerykańskim stylu – „Sheeple”, Tune żegnają się dynamicznym i pełnym szaleństwa „Off”.
Płyta ukazała się nie tylko w Polsce; dzięki operatywności wytwórni Dust on the Tracks Records pojawiła się w sprzedaży także w Europie Zachodniej, na Wyspach Brytyjskich oraz w Ameryce Północnej. Całkiem możliwe więc, że – obok Collage, Quidam, Riverside i Lunatic Soul – Tune staną się kolejnym polskim towarem eksportowym w dziedzinie rocka progresywnego.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Zjadając własny ogon
Rafał Żak nie odpuszcza! Pochodzący z Warszawy wokalista i multiinstrumentalista, od lat stojący na czele jednoosobowego projektu Ordinary Brainwash opublikował właśnie czwarty krążek. Po „Disorder in My Head” (2009), „Labeled Out Loud” (2010) i „ME 2.0” (2012) przyszła kolej na „facebookowy” – vide okładka i tematyka – concept-album „#I’mNotAddicted”. Żak tradycyjnie nagrał wszystkie ścieżki oraz zabawił się w wokalistę. Z jakiegoś powodu jednak – w przeciwieństwie do poprzednich płyt – nie znalazł wydawcy, dlatego zdecydował się materiał ten udostępnić za darmo w Internecie. Po zaznajomieniu się z nim można zrozumieć, dlaczego tak się stało. Najzwyczajniej w świecie formuła, na jaką, tworząc przed laty Ordinary Brainwash, zdecydował się artysta, uległa wyczerpaniu. Odcięty od dopływu świeżej krwi, dobrych rad kolegów z zespołu (których mógłby mieć, gdyby skompletował pełen skład), Rafał coraz częściej pożera własny ogon, powielając nie tylko pomysły innych (najchętniej korzysta z dorobku Stevena Wilsona), ale i swoje własne. W efekcie na najnowszej płycie, choć miejscami znacząco różni się ona od poprzedniczki, nie ma niczego, czym muzyk mógłby nas zaskoczyć (bo o zachwytach nie może być w ogóle mowy).
„ME 2.0” pod wieloma względami był krążkiem gitarowym; na „#I’mNotAddicted” Żak postawił przede wszystkim na syntezatory. Efekt jest taki, że większość utworów razi płaskim, syntetycznym brzmieniem (zwłaszcza perkusji). Ale to nie jest największa ich wada. Tą, której słuchacz prawdopodobnie wybaczyć nie będzie w stanie, jest… nuda. O ile całkiem przyzwoicie wypada jeszcze otwierający album „Anon.I’m” (z klawiszami naśladującymi skrzypce i partią saksofonu) i nieco eteryczne „Selfie”, o tyle cała reszta przypomina raczej muzyczną watę, o której zapomina się momentalnie po wybrzmieniu ostatniego dźwięku. Owszem, niekiedy trafiają się smaczki, jak chociażby wykorzystany ponownie saksofon i fortepian elektryczny w „Disasterpiece” czy organy w „Everyone’s a Scandal”, lecz to zdecydowanie za mało, by po jakimś czasie chcieć do nowej płyty Ordinary Brainwash powrócić. Żak nigdy nie był też wybitnym wokalistą; na „#I’mNotAddicted” swoje niedostatki w tym względzie ukrywa, przetwarzając głos czy melodeklamując. Maniera ta szybko robi się zresztą irytująca, tym bardziej że dla samych kompozycji nic z niej nie wynika. Przed ostateczną katastrofą album ratują solówki gitarowe, klasycznie progresywne i – na szczęście – pozbawione jazgotliwości, która cechowała partie tego instrumenty na „ME 2.0”.
Co moglibyśmy poradzić Rafałowi Żakowi (zakładając, że zechce posłuchać)? Aby jak najszybciej przekształcił swój projekt w regularnie działający – koncertujący i nagrywający – zespół. Jeśli tego nie zrobi, pewnie przez następne lata nadal będzie tworzył muzykę. Tylko kto będzie chciał kupować jego płyty, skoro już tę artystę był zmuszony zaoferować słuchaczom za darmo.



Tytuł: Identity
Wykonawca / Kompozytor: Tune
Data wydania: 14 listopada 2014
Nośnik: CD
Czas trwania: 43:53
Gatunek: rock
Zobacz w:
Utwory
CD1
1) On: 04:23
2) Live to Work to Live: 05:15
3) Disposable: 04:08
4) Change: 04:21
5) Trendy Girl: 03:26
6) Deafening: 05:20
7) Crackpot: 03:37
8) Suggestions: 05:37
9) Sheeple: 03:41
10) Off: 04:03
Ekstrakt: 80%

Tytuł: #I’mNotAddicted
Wykonawca / Kompozytor: Ordinary Brainwash
Data wydania: 29 października 2014
Nośnik: CD
Czas trwania: 58:31
Gatunek: rock
Zobacz w:
Utwory
CD1
1) Anon.I’m: 04:16
2) Neophyte: 09:19
3) 0100Horsemen: 04:49
4) Disasterpiece: 07:58
5) Everyone’s a Scandal: 04:28
6) Selfie: 04:56
7) Stalker: 06:45
8) #HatersGonnaHate: 05:06
9) Forever20: 05:40
10) Analog Afterlife in a Digital World [Coda]: 05:14
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

1352
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.