powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (BRE3)
Sebastian Chosiński #2 2024

Klasyka z klasą: Piękne wspomnienie obłąkanego umysłu
Był stawiany w jednym rzędzie z Janem Drdą, Bohumilem Hrabalem i Ladislavem Fuksem, choć mimo wszystko nie dorównał im popularnością. Do Polski jego dzieła dotarły już po śmierci pisarza. Unieśmiertelnił je dwoma filmami Karel Kachyňa, znany już czytelnikom „Esensji” z politycznego „Ucha”. „Śmierć pięknych saren” – oparta na autobiograficznej prozie Oty Pavla – była jednak z zupełnie innego świata.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Dla zdecydowanej większości pisarzy akt twórczy ma zazwyczaj dwojakie znaczenie. Po pierwsze: zarabiają dzięki niemu na chleb; po drugie: realizują własne ambicje, dzieląc się z czytelnikami tym, co siedzi im w środku. Niektórzy przy okazji pragną naprawiać świat, inni – starają się ten świat (i zamieszkującego go człowieka) zrozumieć. W przypadku Oty Pavla pisanie było czymś znacznie więcej – bez najmniejszej przesady można stwierdzić, że walką o normalne i godne życie. Ucieczką przed zamieszkującymi jego umysł demonami, które zrodziły się w wyniku traumy wojennej. Przyszły prozaik urodził się w Pradze w 1930 roku jako Otto Popper. Jego matka była Czeszką, ojciec natomiast – Żydem. Ba! jednym z najsłynniejszych w przedwojennej Czechosłowacji akwizytorów pracujących dla szwedzkiego potentata na rynku AGD – firmy „Electrolux”. Lata wojenne rodzina Popperów spędziła w leżącym w kraju środkowoczeskim Buštéhradzie (Busztegradzie) i chociaż nestor rodu Leo oraz jego dwaj najstarsi synowie (czyli starsi bracia Ottona) Jiří i Hugo przez jakiś czas przebywali w obozie koncentracyjnym – wyszli z tego horroru bez szwanku. Koszmar po latach dopadł najmłodszego – Ottona. Jako nastolatek chłopiec trenował hokej na lodzie w juniorach praskiej Sparty, ale jego karierę sportową przerwała jednak poważna choroba (związana z zapaleniem migdałków). Wtedy, dzięki wstawiennictwu pisarza Arnošta Lustiga, który siedział w obozie razem z Leo Popperem, został dziennikarzem sportowym. Pisał korespondencje dla „Stadionu” i „Żołnierza Czechosłowackiego”, komentował najważniejsze wydarzenia dla radia. Jeździł dzięki temu po całym globie – był na olimpiadach, mistrzostwach Europy i świata. W tym czasie zdążył też oficjalnie zmienić nazwisko na brzmiące z czeska – Ota Pavel.
Aż nadszedł 1964 rok i Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Innsbrucku. Gdy Pavel usłyszał gromkie okrzyki kibiców austriackich i niemieckich, wróciła do niego groza wojny, strach przed wizytami gestapowców w domu w Buštéhradzie. W jednej z książek tak później wspominał tamtą chwilę: „Dostałem pomieszania zmysłów (…). Mózg mi się zaćmił, jak gdyby mgła spłynęła z Alp. Zobaczyłem pewnego pana jako diabła w całej okazałości, miał rogi, kopyta, sierść i wiekowe spróchniałe zęby. Potem poszedłem w góry nad Innsbruckiem, żeby podpalić zabudowania wiejskie. Byłem przekonany, że taka wielka jasność rozproszy mgłę”. Lekarze zdiagnozowali cyklofrenię – przez następnych dziesięć lat Ota Pavel musiał się zmagać z urojeniami, depresjami i manią samobójczą. Ratunku szukał w pisaniu. Jego pierwsze książki – między innymi „Dukla wśród drapaczy chmur” (1964), „Cała skrzynka szampana” (1967) czy „Puchar od Pana Boga” (1971) – poświęcone były tematyce sportowej; dopiero później postanowił w formie krótkich opowiadań opisać swoje dzieciństwo i młodość. Tym sposobem powstały dwa niezbyt obszerne tomy: „Śmierć pięknych saren” (1971) oraz – opublikowane już po śmierci – „Jak spotkałem się z rybami” (1974). Pisanie pomagało Pavlovi w walce z chorobą, ale nie mogło jej pokonać. Na początku lat 70. urojenia wróciły jeszcze silniejsze i jeszcze potworniejsze. Zmarł w wyniku ataku serca ostatniego dnia marca 1973 roku; pochowano go w grobie obok ojca na żydowskim cmentarzu w praskiej dzielnicy Strašnice. Po śmierci jego twórczością zainteresowali się filmowcy. Najpierw młody Karel Smyczek nakręcił krótkometrażówkę „Karpie dla Wehrmachtu” (1975), której podstawą było jedno z opowiadań zawarte w „Śmierci pięknych saren”; cztery lata później natomiast Karel Kachyňa (znany chociażby z dramatycznego „Ucha”) zrealizował dla telewizji „Złote węgorze” – taki tytuł nosił ostatni (przed „Epilogiem”) tekst w „Jak spotkałem się z rybami”, choć scenariusz opierał się też na innych fragmentach. Co ciekawe, siedem lat później czeski reżyser ponownie sięgnął po prozę Pavla i stworzył dzieło jeszcze doskonalsze w formie i bardziej przejmujące w treści.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Gdy „Śmierć pięknych saren” – oparta de facto na czterech pierwszych (z ośmiu w ogóle) opowiadaniach Pavla z tego tomu („Najdroższa w Europie środkowej”, „W służbie Szwecji”, tytułowym oraz „Karpie dla Wehrmachtu”) – weszła na ekrany kin, pisarz nie był już w Polsce postacią anonimową. Oba zbiory jego wspomnień po raz pierwszy opublikowano w jednym tomie w prestiżowej serii Państwowego Instytutu Wydawniczego „Współczesna proza światowa” już w 1976 roku. Dziesięciotysięczny nakład rozszedł się tak szybko, że po dwóch latach zrobiono dodruk (w dwudziestu tysiącach egzemplarzy). U schyłku PRL-u książkę przypomniało katowickie Wydawnictwo „Śląsk” w swojej „Bibliotece Pisarzy Czeskich i Słowackich”, ale co najważniejsze – Pavel jest publikowany (ostatnio w serii Agory „Literatura czeska”) i chętnie czytany przez Polaków także dzisiaj. Powinniśmy się temu dziwić? Skądże! Skoro Mariusz Szczygieł – specjalista od kultury czeskiej – nazywa „Śmierć pięknych saren” – mimo że wyszła ona przecież spod pióra człowieka cierpiącego na obłęd – „najbardziej antydepresyjną książką świata”… Pytanie tylko: Ile z tej radości życia, bijącej z prozy Czecha, udało się przenieść na ekran? Na szczęście – sporo. W dużej mierze jest to zasługą maestrii Karela Kachyňi, świetnie czującego się w podobnych klimatach, potrafiącego z dużą dozą melancholii, ale i ze sporym poczuciem humoru patrzeć na świat oczyma dziecka. Co udowodnił już wcześniej w takich filmach, jak „I znów skaczę przez kałuże” (1970), „Pociąg do stacji Niebo” (1972), „O miłości” (1973), „Mała syrenka” (1976), „Miłość między kroplami deszczu” (1979) oraz „Złote węgorze” (1979), które z perspektywy czasu można było uznać za świetną przymiarkę do „Śmierci pięknych saren”.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Początek filmu to prawdziwie czeska sielanka. Czterdziestoletni Leo Popper wraz ze swymi trzema synami wybiera się na wyspę łowić węgorze; korzysta przy tym z gościny przybranego wujka Karela Proška (w książce jego imię i nazwisko zostało spolszczone na Karol Proszek). Zachwyt ojca nad pięknem przyrody udziela się również chłopcom, przez lornetkę obserwują pasące się na polanie sarenki i jelonki; dzień kończy się zaś wielką ucztą, podczas której głównym daniem są oczywiście smażone ryby. Po powrocie do Pragi Leo zaczyna szukać nowej pracy, znajduje ją w stołecznej filii szwedzkiego „Elektroluksu”. Ma być akwizytorem sprzedającym odkurzacze i lodówki. Przekonany o swoim talencie, zapowiada wszem i wobec, że już za rok zgarnie nagrodę dla najlepszego sprzedawcy. Mało kto jednak w to wierzy, przede wszystkim dlatego, że Popper, jako świeżo zatrudniony, otrzymuje najtrudniejszy teren – wsie. Biedni, zacofani chłopi nie potrzebują w swoich gospodarstwach takiego sprzętu, wyśmiewają się więc z eleganckiego prażanina i przy każdej nadarzającej się okazji płatają figle. Leo jest bliski załamania; zastanawia się nawet, czy nie rzucić roboty. W sukurs przychodzi mu przypadek. Pewnego dnia, gdy zasypia nad brzegiem jeziora, budzi go rozpaczliwy krzyk kobiety – jak się okazuje, jej mąż tonie, a ona nie potrafi mu pomóc. Wtedy do akcji wkracza Popper, który ratuje nieszczęśnika, rzucając mu – jak koło ratunkowe – kabel od odkurzacza. Wdzięczny za uratowanie życia niedoszły topielec nie tylko kupuje od akwizytora dwa odkurzacze i lodówkę, ale także poleca go wszystkim znajomym swoim i żony. A że jest człowiekiem wpływowym, jego namowy i sugestie przekładają się natychmiast na zwiększenie zainteresowania towarem sprzedawanym przez Lea. W efekcie Popper wyrasta na największą gwiazdę firmy, co przekłada się bezpośrednio na poprawę standardu życia całej rodziny.
Leo – co by o nim nie mówić – dba o najbliższych. Zależy mu także na tym, aby przygotować swoich synów do życia, dlatego też wykupuje im lekcje boksu u mistrza Hejtmánka, który zresztą szybko staje się jego wspólnikiem w interesach. Obaj panowie chwytają się każdego sposobu, byle tylko zwiększyć sprzedaż – prowadzi to do niekiedy zabawnych, to znów do niebezpiecznych przygód. Przebojowym akwizytorem zaczynają interesować się kobiety, na jego wdzięk i – mówiąc współczesnym językiem – bajer nie pozostaje obojętna nawet Irma Korálek, żona dyrektora firmy. Tymczasem Popper obrasta w piórka – kupuje samochód, staw rybny, nawiązuje znajomość ze słynnym, ale i nieco ekscentrycznym malarzem-portrecistą profesorem Akademii Sztuk Pięknych Nejezchlebem (w tłumaczeniu powieści pojawia się wersja: Nechleb). Czy coś lub ktoś jest w stanie przerwać tak pięknie rozwijającą się karierę? Adolf Hitler? Owszem, to zawodnik wagi ciężkiej, ale nawet z takim – jak mawia mistrz Hejtmánek – jest w stanie rozprawić się dobry bokser wagi średniej. Dlatego gdy wojska niemieckie wkraczają do Pragi, a na miejsce rozbitej właśnie Czechosłowacji zostaje powołany do życia Protektorat Czech i Moraw, Popper niewiele sobie z tego robi. Chodzący z głową w chmurach, nie dostrzega realnego zagrożenia. Nie przyjmuje nawet propozycji dyrektora Korálka, który chce go wysłać do Rio de Janeiro – tam „Electrolux” również ma swoje przedstawicielstwo. Leo wciąż jest bowiem dobrej myśli. Nie będzie mógł sprzedawać odkurzaczy? To żadna tragedia, utrzyma przecież rodzinę z hodowli karpi w swoim stawie w Buštéhradzie; może też hodować gęsi. Problem w tym, że zgodnie z nowymi przepisami nie może zajmować się ani jednym, ani drugim. Zarówno staw, jak i hodowla zostają mu odebrane w ramach tak zwanej „aryzacji” (na czym ona polegała, dokładnie wyjaśnia powieść Ladislava Grosmana „Sklep przy głównej ulicy” oraz oparty na niej, nagrodzony Oscarem, obraz Jána Kadára i Elmara Klosa).
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót; do indeksunastwpna strona

745
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.