„Róże dla Elzy” przykuwają uwagę zwłaszcza na poziomie scenariusza, zbudowanego trochę na zasadzie domina, choć niektórzy mogą w tym dostrzec efekt motyla. Obalenie jednej kostki – w tym wypadku jest to „wpadka”, jaką zalicza dostawca kwiatów w domu Wołodii – automatycznie pociąga za sobą przewracanie kolejnych. Co więcej: jedno tragiczne zdarzenie zaczyna się rozchodzić falą dokoła, wywołując poważne reperkusje również w życiu innych osób, do końca nawet nie zdających sobie sprawy z tego, w co zostali, bez swojej wiedzy, a tym bardziej zgody, wplątani. W takiej sytuacji znajduje się tytułowa bohaterka, ale jeszcze wyrazistszym przykładem na zastosowanie przez scenarzystów tego modelu jest historia młodego adoratora Elzy, Saszy Sidorowa. Siłą większości rosyjskich filmów sensacyjnych (zwłaszcza telewizyjnych) jest właśnie to, że scenarzyści bardzo często dają upust swej nieskrępowanej wyobraźni; nie mają oporów przed wprowadzaniem na scenę całej masy bohaterów epizodycznych, którzy pojawiają się tylko po to, by stać się łącznikami pomiędzy pozornie niezwiązanymi ze sobą wątkami. Z jednej strony zapewnia to autorom tekstów swobodę artystyczną, z drugiej zmusza reżysera do tego, by – popuszczając cugli – zapanował jednak nad spoistością całego projektu. To się Konczałowskiemu całkiem zgrabnie udało; nie udało się natomiast co innego – zapanowanie nad aktorami. Najwięcej wolności dostał najbardziej znany z całego grona Michaił Jefremow. I, niestety, przeszarżował. Grany przez niego Wołodia, szanowany weteran wojenny, a w rzeczywistości bezwzględny szef mafijny, jest niepotrzebnie przerysowany, wręcz karykaturalny. Na tle spokojnego i wyważonego Witii, który jest jego przyjacielem i prawą ręką, wygląda jakby zamiast na plan filmowy zaplątał się na kabaretową scenę. Może w ten sposób reżyser chciał puścić oko do widza, nieco przełamać mroczno-melancholijny klimat opowieści. Jeśli tak właśnie było, zaliczył poważny błąd. Najlepszego wrażenia nie zostawia po sobie również – bardziej przeszkadzająca w odbiorze, aniżeli uzupełniająca obraz – muzyka. Elektroniczne brzmienia generowane przez Wiktora Sołoguba pewnie świetnie by pasowały na taneczny parkiet, ale jako ilustracja filmowa drażnią jedynie swoją syntetycznością.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Realizując „Róże dla Elzy”, Jegor Michałkow-Konczałowski sięgnął po ekipę – zarówno techniczną, jak i (częściowo) aktorską – znaną z serialu kryminalnego „Czas Wołkowa”. To w nim właśnie wyrobił sobie nazwisko odtwórca roli „Kuby” Denis Burgazlijew. Aktor ten urodził się w Moskwie przed czterdziestu laty, od dziecka był bardzo muzykalny; wybierając studia, nie zdecydował się jednak na konserwatorium, ale szkołę działającą przy Moskiewskim Akademickim Teatrze Artystycznym (MChAT), którą ukończył w 1991 roku. Jeszcze jako student zadebiutował też, między innymi u boku Innokientija Smoktunowskiego i Iriny Miroszniczenko, na jego deskach. Jednocześnie zajmował się również karierą muzyczną; kierował zespołem Sierdca, który jednak rozpadł się, gdy jego lider zdecydował się w 1997 roku na przeprowadzkę do Niemiec. Tam zatrudnił się w jednym z teatrów w Hanowerze; grywał w filmach, załapał się nawet na epizod w „Krucjacie Bourne’a” (2004) Paula Greengrassa. Po powrocie do Rosji związał się z Konczałowskim, występując w jego „Konserwach” i „Różach dla Elzy”. Niejako na boku pojawił się również w mistycznym thrillerze Ilji Chotinienko „Jasnowidiaszczaja” (2008). Znakomitą większość czasu aktor poświęca jednak roli kapitana Timofieja Tarabrina we wspomnianym już „Czasie Wołkowa”, w którym występuje nieprzerwanie od 2007 roku. Grająca tytułową Elzę, a raczej Tatianę Lepieszkinę, Karina Andolienko to dwudziestotrzyletnia ubiegłoroczna absolwentka MChAT-u, dla której występ u boku Burgazlijewa był filmowym debiutem. Później pojawiła się jeszcze między innymi w wojennym melodramacie Aliony Siemionowej i Aleksandra Smirnowa „Riabinowyj wals”, a kilka kolejnych obrazów z jej udziałem jest właśnie w produkcji. W mściwego Wołodię wcielił się znakomicie znany rosyjskiej widowni Michaił Jefremow (rocznik 1963), mający na koncie występy w obu „Antykillerach” Konczałowskiego, jak również w „ Prostytutkach” Jurija Moroza, „ Parku Epoki Radzieckiej” Julija Gusmana (oba z 2006 roku), „ 12” (2007) Nikity Michałkowa, „ Indygo” Romana Prygunowa oraz „ Piątku. 12” Władimira Zajkina (oba z 2008 roku).  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Adwersarza – choć i przyjaciela – Wołodii, Witię, zagrał, urodzony w 1957 roku w łotewskiej Rydze, Oleg Guszczin. Po ukończeniu w 1983 roku moskiewskiego Państwowego Instytutu Sztuk Teatralnych (GITIS) aktor ten występował na deskach teatrów w Rydze, Swierdłowsku, aż wreszcie na początku lat 90. ubiegłego wieku wrócił do stolicy. W kinie zadebiutował w 1985 roku w dramacie społecznym Władimira Łaptiewa „Licha bieda naczało”. Ważnym etapem jego kariery był występ w „Ludojadzie” (1991) Giennadija Ziemiela – dramacie historycznym o buncie więźniów w jednym z kazachskich łagrów, do którego doszło w 1954 roku. Guszczin pojawił się również w znakomitym wojennym „ Kryptonimie Gwiazda” (2002) Nikołaja Lebiediewa; ostatnio gra jednak przede wszystkim w serialach telewizyjnych. W nieszczęśliwie zakochanego w Elzie Saszę Sidorowa wcielił się moskwianin Andriej Szybarszyn (rocznik 1984), absolwent stołecznej Rosyjskiej Akademii Sztuk Teatralnych (RATI), który staż odbył na planach wojennych seriali „Kompania karna” (2004) Nikołaja Dostala i „Likwidacja” (2007) Siergieja Ursuliaka. W tym roku na ekrany kin wejdzie długo oczekiwany „Don Słońca” (2010) w reżyserii gwiazdy rosyjskiego rocka Garika Sukaczowa, w którym Szybarszyn pojawi się u boku całej plejady wybitnych aktorów. W epizodach w „Róży dla Elzy” Michałkow-Konczałowski obsadził między innymi Jelenę Korieniewą (matka dziewczyny), przed laty grającą w filmach jego ojca („Romans o zakochanych”, 1974; „Syberiada”, 1978), oraz Gruzina z pochodzenia Wadima Całłatiego (jeden z milicjantów”, którego czytelnicy „Esensji” znają już z filmów „ Szczęściarz” Władimira Jakanina (2006), „ Szultes” Bakura Bakuradzego (2008) oraz „ Olympus inferno” Igora Wołoszyna (2009). Wielkich sukcesów nie mają jeszcze na koncie najbliżsi współpracownicy Jegora Andriejewicza. Zarówno operator Andriej Lebiedianski, jak i kompozytor Wiktor Sołogub oraz główny scenarzysta Dmitrij Jeżkow dotychczas dali się poznać głównie z produkcji telewizyjnych („Czas Wołkowa”), co niestety widać na ekranie.
Tytuł: Róże dla Elzy Tytuł oryginalny: Розы для Эльзы Obsada: Denis Burgazlijew, Karina Andolienko, Michaił Jefremow, Oleg Guszczin, Andriej Szybarszyn, Jelena Korieniewa, Wadim Całłati, Ilja Isajew, Aleksiej Safonow, Andriej Taszkow, Swietłana TormachowaRok produkcji: 2009 Kraj produkcji: Rosja Czas trwania: 93 min Gatunek: dramat, thriller Ekstrakt: 50% |