powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (BRE3)
Sebastian Chosiński #2 2024

Co nam w kinie gra: Elena
Andriej Zwiagincew ‹Elena›
Z okazji wczorajszej premiery przypominamy naszą wcześniejszą recenzję nowego filmu Andrieja Zwiagincewa „Elena”, opublikowaną uprzednio w ramach cyklu East Side Story.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Gdyby nie był czterdziestosiedmioletnim mężczyzną, można by uznać go za „cudowne dziecko” rosyjskiej kinematografii. Nakręcił do tej pory zaledwie trzy pełnometrażowe filmy kinowe i wszystkie spotkały się z uznaniem na międzynarodowych festiwalach. Po genialnym „Powrocie” oraz świetnym, choć u niektórych krytyków wywołującym także negatywne emocje, „Wygnaniu” do kin trafia „Elena” - kolejne bardzo intrygujące dzieło Andrieja Zwiagincewa.
Główni bohaterowie filmu to ludzie po przejściach. Ona, Elena, zapewne wdowa, jest już dobrze po pięćdziesiątce; on, Władimir Iwanowicz, wdowiec, ma mniej więcej dwadzieścia lat więcej od niej. Mają dzieci z poprzednich związków: on – córkę Jekatierinę, singielkę, która praktycznie nie utrzymuje kontaktów z ojcem (jeśli się spotykają, to przeważnie decyduje o tym przypadek), ona – syna Siergieja, który zdążył już założyć własną rodzinę. Pochodzą z zupełnie innych światów. Wołodia dorobił się w przeszłości sporego majątku (nie dowiadujemy się jednak, w jaki sposób); teraz jest emerytem, który na tyle, na ile pozwala mu zdrowie, cieszy się wolnym czasem i stara się żyć aktywnie. Elenie wiodło się w przeszłości znacznie gorzej, mieszkała w blokowisku gdzieś na peryferiach miasta (prawdopodobnie Petersburga). Kiedy poznała Władimira i przeprowadziła się do jego luksusowego apartamentu w centrum, mieszkanie zostawiła synowi. Sierioża, choć jest ojcem rodziny, kiepsko radzi sobie z codziennymi obowiązkami wobec niej – nigdzie nie pracuje, większość czasu spędza przed telewizorem, pijąc piwo i robiąc kolejne dzieci żonie Tatianie. Starszy syn, Aleksandr, kończy właśnie szkołę średnią; Siergiej chce, aby podjął studia, zdaje sobie bowiem sprawę, że wykształcenie może chłopcu z przedmieścia otworzyć drogę do dobrej pracy i godnych zarobków, lecz sam nie robi nic, by mu w tym pomóc (zwłaszcza finansowo). Młodsze dziecko – nie poznajemy jego płci – chodzi jeszcze w pieluchach. Wszyscy oczekują pomocy od Eleny, wiedzą przecież, że Władimir Pietrowicz to człowiek majętny, liczą więc, że matka od czasu do czasu wyciągnie od niego jakieś pieniądze na ich potrzeby. Tak zresztą bardzo często się dzieje. Elena wypłaca gotówkę z banku i tłucze się pociągiem na peryferie miasta, aby w osiedlowym sklepie zrobić zakupy dla syna, synowej i wnuków. Podczas kolejnej wizyty Siergiej pyta matkę, czy nie namówiłaby Wołodię na sfinansowanie dalszej nauki Saszy. Babka chłopca postanawia spróbować.
Relacje pomiędzy Eleną a Wołodią są dość specyficzne. Nie przypominają typowych więzi małżeńskich. Kobieta w znacznie większym stopniu niż żoną, jest gospodynią domową i pielęgniarką. Śpią w osobnych pomieszczeniach, ona odpowiada za przygotowanie posiłków, zakupy, porządki; nierzadko porozumiewają się za pośrednictwem liścików. W zamian ma ona dostęp do pieniędzy Władimira Iwanowicza – zarówno do jego sejfu domowego, jak i konta bankowego. Mężczyzna nie sprzeciwia się, kiedy ich część przeznacza na rodzinę swego syna-nieudacznika, ale gdy Elena prosi go o pomoc finansową dla Saszy, stanowczo odmawia. Spokojna z początku rozmowa kończy się kłótnią. Starzec stwierdza kategorycznie: „Dlaczego mam utrzymywać twoją rodzinę? Żyję z tobą, a nie z twoimi krewnymi”. Później tego samego dnia wybiera się na siłownię i basen, gdzie jest, jak się okazuje, stałym klientem. W czasie pływania dopada go zawał serca i ostatecznie ląduje w szpitalu. Żona kontaktuje się wówczas z Katią i umówiwszy się z nią na spotkanie, przekonuje dziewczynę, aby odwiedziła chorego ojca w szpitalu. Ta, choć niechętnie, decyduje się na wizytę. Od tego momentu wszystko toczy się w zupełnie innym kierunku. Wołodia, pogodzony z córką, decyduje się cały majątek zapisać właśnie jej; formalności pragnie dopełnić po powrocie do domu. Znalazłszy się we własnym łóżku, prosi Elenę o kartkę i długopis – ma bowiem zamiar spisać nowy testament. Kobieta zdaje sobie sprawę, że jeśli Władimir Iwanowicz nie zmieni zdania (a na to się nie zanosi), po jego śmierci straci wszystko – bezpieczny kąt, spokojną starość – i będzie musiała wrócić do dwupokojowego mieszkania Sierioży, w którym i tak gnieżdżą się już cztery osoby. A na to przecież pozwolić nie może.
Elena to kobieta dramatycznie rozdarta między powinnością wobec rodziny a wiernością nowemu mężowi. W której umyśle i sercu ostatecznie górę biorą więzy krwi. A to z kolei prowadzi do fatalnej w skutkach decyzji. Jest w tym dylemacie, przed jakim staje główna bohaterka, coś z antycznej tragedii. Jest też coś z próby wiary, której Jahwe poddał Abrahama. Andriej Zwiagincew nie nakręcił jednak dzieła religijnego – pod tym względem „Elena” różni się nieco od „Powrotu” czy „Wygnania” – ale na pewno podjął w nim pewne problemy bliskie istocie chrześcijaństwa. Komu bowiem jesteśmy zobowiązani być wierni, komu służyć pomocą, dla kogo się poświęcać? Gdzie przebiega granica pomiędzy obowiązkiem a wdzięcznością? Czy krewni, którzy nas ewidentnie wykorzystują, zasługują na to, by wspierać ich bez względu na cenę, jaką przyjdzie nam zapłacić? Pytań stawianych w filmie jest znacznie więcej, odpowiedzi na nie musimy jednak udzielić sobie sami. Scenarzyści wskazują, co prawda, pewne tropy interpretacyjne, ale nie narzucają widzowi gotowych analiz i rozwiązań. Pod tym względem obraz Andrieja Pietrowicza bliski jest poetyce ostatnich dzieł Krzysztofa Kieślowskiego – „Dekalogu” (w większym) i „Trzech kolorów” (w nieco mniejszym stopniu). Bohaterowie filmu są boleśnie sterylni, praktycznie nie ma w nich uczuć; jedyne, co warunkuje ich egzystencję (poza Władimirem, który, oprócz zdrowia, o nic w zasadzie nie musi się martwić), to behawiorystyczna walka o przetrwanie w nieprzyjaznym im świecie. Kiedy zaś okazują emocje, kończy się to otwartą agresją (jak w przypadku Saszy i jego kolegów spod bloku) bądź przerażająco chłodną kalkulacją (vide zachowanie Eleny) – i, prawdę mówiąc, trudno jednoznacznie ocenić, które z zachowań jest gorsze. Wieńczy film Zwiagincewa scena bardzo przewrotna; na pozór sielankowa i radosna, gdy jednak zdajemy sobie sprawę z tego, czym wydarzenie to zostało okupione, uśmiech natychmiast znika nam z twarzy. Powolną narrację znakomicie ilustrują zdjęcia – długie, statyczne ujęcia, w których na dodatek to, co najważniejsze, dzieje się nie na pierwszym, ale na drugim planie. Co odczytać można jako kolejny symbol, których w „Elenie” nie brakuje.
Pełny tekst recenzji można znaleźć w cyklu "East Side Story".



Tytuł: Elena
Tytuł oryginalny: Елена
Dystrybutor: Against Gravity
Data premiery: 23 marca 2012
Reżyseria: Andriej Zwiagincew
Muzyka: Philip Glass
Rok produkcji: 2011
Kraj produkcji: Rosja
Czas trwania: 109 min
Gatunek: dramat
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

382
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.