W ten weekend do kin weszła „Droga krzyżowa” Dietricha Brüggemanna. Dziś przypominamy recenzję Sebastiana Chosińskiego z festiwalu Transatlantyk.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Z obrazem monachijskiego reżysera Dietricha Brüggemanna (znanego między innymi z komedii „Dziewięć scen”) można mieć problem. Choć bywa on określany mianem filmu religijnego – i w takim kontekście został zaprezentowany na Transatlantyku, z poprzedzającym go słowem wstępnym dominikanina Romana Bieleckiego, redaktora naczelnego miesięcznika „W drodze” – równie dobrze, w zależności od punktu widzenia, odebrany może zostać jako bezpardonowa krytyka ortodoksyjnego katolicyzmu. Zaskoczeniem może być już sam fakt, że reżyser zdecydował się w swoim dziele sportretować społeczność katolicką, nie protestancką (zdecydowanie przecież w Niemczech przeważającą i z reguły uznawaną za dużo bardziej restrykcyjną w sprawach wiary), chociaż może wyjaśnieniem tej zagadki jest akurat bawarskie pochodzenie Brüggemanna. „Droga krzyżowa” spodobała się na tegorocznym Berlinare; została nominowana do Złotego Niedźwiedzia, otrzymała Srebrnego Niedźwiedzia za najlepszy scenariusz (pod którym podpisał się sam reżyser i jego stała współpracowniczka, Anna Brüggemann, prywatnie siostra Dietricha), wreszcie uhonorowano ją nagrodą jury ekumenicznego. Tylko czy to wszystko nie było odrobinę na wyrost? Główną postacią obrazu jest, wywodząca się z ortodoksyjnej rodziny katolickiej, czternastoletnia Maria (gra ją debiutująca na ekranie młodziutka Lea von Acken), która szykuje się właśnie do konfirmacji. Mimo że oddana jest Bogu, krępują ją więzy religijne narzucane przez ultrakonserwatywną matkę (w tej roli austriacka aktorka Franziska Weisz, znana chociażby z opartego na faktach dramatu sensacyjnego „Rabuś”); dziewczynka wolałaby, aby jej poświęcenie dla Stwórcy brało się z potrzeby serca, a nie narzucanych odgórnie nakazów, z którymi nie ma nawet prawa polemizować. Nie wolno jej słuchać współczesnej muzyki rozrywkowej, nie może spotykać się z kolegą z równoległej klasy, który nosi imię równie znaczące co główna bohaterka – Christian (Moritz Knapp). Wolno jej tak naprawdę jedynie modlić się i… słuchać apodyktycznej matki, terroryzującej zresztą nie tylko najstarszą córkę, ale i całą rodzinę. Katolik odbierze dzieło Brüggemanna jako portret dziecka, które doświadczyło przeżycia mistycznego i poświęciło się dla bliźniego; ateista bądź też osoba wierząca, ale o poglądach bardziej liberalnych – widzieć będzie w rodzinie Marii patologię, a w jej matce niebezpieczną wariatkę, której miejsce jest w szpitalu dla umysłowo chorych. I kto wie, czy nie w tym właśnie kierunku zmierza reżyserska interpretacja, choć i to, jak wiele innych elementów w „Drodze krzyżowej”, jest kwestią indywidualnej interpretacji widza. Intrygująca jest forma filmu. Historia Marii opowiedziana została w czternastu krótkich rozdziałach, zatytułowanych tak samo, jak kolejne stacje drogi krzyżowej. I tak jak wiernym podczas procesji dane jest zatrzymywać się przed kolejnymi jej etapami, tak samo zatrzymują się, zastygają w milczeniu widzowie. Ustawiona w jednym miejscu (z nielicznymi wyjątkami) kamera sprawia, że mamy do czynienia z dziełem bardzo statycznym, w którym na plan pierwszy wysuwa się słowo – także to Boże – obecne w dialogach toczonych przez bohaterów. To oczywiście przypomina trochę Ingmara Bergmana, ale raczej nie u wielkiego Szweda niemiecki reżyser szukał inspiracji. Jak na ewentualne wpływy twórcy „Siódmej pieczęci”, „Droga krzyżowa” jest zdecydowanie zbyt grubą kreską odmalowana. Brüggemann przerysował bowiem niemal wszystko, co tylko się dało. W jego filmie mamy do czynienia nie tyle z postaciami, co z ich karykaturalnymi wyobrażeniami. Taka jest matka Marii, a w jeszcze większym stopniu jej safandułowaty ojciec (przy którym Felicjan Dulski mógłby urosnąć do rangi superbohatera); taki jest duchowy przywódca wspólnoty, ojciec Weber (którego gra Florian Stetter, czyli Friedrich Schiller z opisywanych przed dwoma dniami „Sióstr i Schillera”). Owszem, ogląda się „Drogę krzyżową” z zainteresowaniem, ale po seansie jednak nie sposób pozbyć się wrażenia, że reżyser chyba mimo wszystko trochę sobie z nas zażartował.
Tytuł: Droga krzyżowa Tytuł oryginalny: Kreuzweg Data premiery: 26 grudnia 2014 Rok produkcji: 2014 Kraj produkcji: Niemcy Czas trwania: 107 min Gatunek: dramat Ekstrakt: 70% |