powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (BRE3)
Sebastian Chosiński #2 2024

Tu miejsce na labirynt…: Co było pierwsze: jajo czy…?
Led Bib ‹The Good Egg›
Winylowy album koncertowy „The Good Egg” to prezent dla najbardziej zagorzałych wielbicieli brytyjskiej formacji jazzrockowej (z naciskiem jednak na jazz) Led Bib z okazji przypadającego na 2014 rok dziesięciolecia jej istnienia. Zawiera on zaledwie cztery utwory, ale radość z obcowania z muzyką Marka Holuba i jego kolegów jest nieporównywanie większa.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Dziesiątą rocznicę powstania muzycy Led Bib postanowili uczcić na dwa sposoby: publikując nowy krążek kompaktowy z materiałem studyjnym oraz wydając w limitowanym nakładzie winylowy album koncertowy, przeznaczony w zasadzie jedynie dla kolekcjonerów i poszukiwaczy płytowych rarytasów. Oba produkty – choć ten drugi wyjątkowo drogi – uznać należy za wielce udane. Zanim przejdziemy do jego zawartości, parę zdań należy poświęcić przeszłości zespołu. Jego założycielem był perkusista Mark Holub, który do wymyślonego przez siebie projektu zaprosił kolegów z londyńskiego Middlesex University; wśród nich znaleźli się dwaj saksofoniści Pete Grogan i Chris Williams, klawiszowiec Toby McLaren oraz (kontra)basista Liran Donin. Pierwszy wspólny koncert Anglicy – zafascynowani Frankiem Zappą, Johnem Zornem, Milesem Davisem i Captainem Beefheartem – dali 24 lutego 2004 roku i ten właśnie dzień uznają za początek swego istnienia. Rok później ukazał się ich debiutancki materiał zatytułowany „Arboretum”, który na rynek wypuściła mała niezależna firma Slam Productions (należąca do jazzowego saksofonisty George’a Haslama).
„Arboretum”, choć trudno dostępne, zyskało pochwalne oceny krytyków i zgarnęło nawet Peter Whittingham Jazz Award. Dzięki temu Led Bib wypłynęli na nieco szersze wody i zdołali podpisać kontrakt z kultową w środowisku londyńskich jazzmanów wytwórnią Babel. Jego efektem okazała się płyta „Sizewell Tea” (2007) i… popularność za Oceanem. Dość powiedzieć, że na kwintet kierowany przez Marka Holuba zwrócili teraz uwagę szefowie Cuneiform Records (z Silver Spring w stanie Maryland), firmy specjalizującej się w publikowaniu muzyki jazzrockowej i progresywnej. Zapewne nie musieli się nawet zbytnio starać, aby namówić artystów z Wysp Brytyjskich do podpisania z nimi kontraktu. Bo kto by odmówił tak renomowanej marce, mającej w swoim katalogu albumy Freda Fritha, Roberta Wyatta, Roba Mazurka, Richarda Pinhasa i Tatsuyi Yoshidy czy grup Heldon, Happy the Man, Faust, Univers Zero, U Totem, Soft Machine, Djam Karet, Curlew i Matching Mole? Pytanie uznać należy za to z gatunku retorycznych.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W ciągu pięciu lat współpracy Led Bib wydali pod szyldem Cuneiform trzy płyty studyjne – „Sensible Shoes” (2009), „Bring Your Own” (2011) i „The People in Your Neighbourhood” (2014) – oraz wspomniany już koncertowy longplay „The Good Egg”, który uznać można za swoiste dopełnienie albumu wymienionego wcześniej. Dlaczego? Ponieważ trzy z czterech zawartych na nim kompozycji znalazło się również na wydanym w tym samym czasie „The People…”. Pochodzą one z dwóch występów, które odbyły się w ubiegłym roku: w londyńskim klubie jazzowym Vortex (luty) oraz podczas odbywającego się również w stolicy Anglii Match and Fuse Festival (lipiec). Wsłuchując się w zawartość „The Good Egg”, trudno zrozumieć, dlaczego Mark Holub tak rzadko decyduje się na publikację nagrań dokonywanych na żywo (wcześniej, w 2007 roku, na pożegnanie z wytwórnią Babel ukazała się EP-ka „Live”). Wszak zespół prezentuje się w nich doskonale, emanując taką energią, że mogłoby mu jej pozazdrościć wiele formacji stricte rockowych. Nie ma jednak co narzekać, tym bardziej że w końcu możemy usłyszeć, jak kwintet obecnie prezentuje się na scenie.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Otwierający krążek dziewięciominutowy „Giant Bean” to potężny cios prosto między oczy. Majestatyczne saksofony i podniosła sekcja rytmiczna sprawiają, że muzyka ta „zasysa” od pierwszych sekund. Led Bib z czasem nabierają prędkości i rozmachu, udowadniając przy okazji, że są świetnie rozumiejącym się freejazzowym kolektywem. W składzie nie ma gitary elektrycznej, więc siłą rzeczy wiodącymi instrumentami solowymi stają się dęciaki – i to właśnie na Groganie i Williamsie ciąży największa odpowiedzialność za przykucie uwagi słuchacza. Na szczęście obaj panowie radzą sobie z tym znakomicie. Ale też wspomagają ich w tym pozostali muzycy: Donin serwuje wciągające, magnetyczne pochody basu, a McLaren generuje dźwięki elektroniczne tyleż intrygujące, co niepokojące (w czym przypomina, znanego chociażby ze współpracy z saksofonistą Kenem Vandermarkiem, Austriaka Christofa Kurzmanna).
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Warto wytężać słuch, aby wychwycić wszystkie smaczki, jakie pojawiają się niekiedy w dalekim tle.
Po więcej niż mocnym początku mamy chwilę oddechu pod postacią utworu „Recycling Saga”. Delikatny duet saksofonu i fortepianu wprowadza nas w odpowiedni nastrój, serwując kołyszącą do snu melodię. Trudno się od niej uwolnić. Ale też po co to robić, skoro jest tak piękna i wzruszająca! Zdają sobie z tego sprawę również muzycy, dlatego motyw przewodni powraca jeszcze parokrotnie, w finale w mocno zdynamizowanej wersji, z wyeksponowanymi saksofonami. „Shapes & Sizes” jest jedyną kompozycją londyńczyków, która znalazła się pierwotnie na jednej ze starszych płyt zespołu (vide „Bring Your Own”). To bardzo wolno rozwijająca się improwizacja, w której dopiero w połowie długości zaczyna dziać się naprawdę ciekawie. Końcówka zaś w pełni rekompensuje wszelkie niedoskonałości części pierwszej.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
O odpowiedni poziom emocji dbają tu zarówno saksofoniści, jak i dający czadu na basie Liran Donin oraz – tym razem obsługujący syntezator – Toby McLaren. Ten ostatni ma też swoje „pięć minut” w wieńczącym krążek „Imperial Green”, w którym to numerze przez dłuższy czas klawisze wiodą prym. Ich improwizowana partia solowa staje się również pretekstem do rockowych wysiłków sekcji rytmicznej.
Szkoda, że ta płyta jest tak krótka. Jeszcze większa szkoda, że muzycy nie zdecydowali się do tej pory wydać albumu koncertowego z prawdziwego zdarzenia. Ale – patrząc z innego punktu widzenia – jeszcze wszystko przed nimi. Może pozytywne oceny „The Good Egg” zachęcą ich do sięgnięcia chociażby po rejestracje archiwalnych występów.
Skład:
Pete Grogan – saksofon altowy
Chris Williams – saksofon altowy
Toby McLaren – syntezator, fortepian, elektronika
Liran Donin – gitara basowa
Mark Holub – perkusja



Tytuł: The Good Egg
Wykonawca / Kompozytor: Led Bib
Data wydania: 13 maja 2014
Nośnik: Winyl
Czas trwania: 34:03
Gatunek: jazz, rock
EAN: 0045775037912
Zobacz w:
W składzie
Utwory
Winyl1
1) Giant Bean: 09:05
2) Recycling Saga: 07:52
3) Shapes & Sizes: 09:30
4) Imperial Green: 07:32
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

1346
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.