powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (BRE3)
Sebastian Chosiński #2 2024

Zachód dziki, ale i zabawny
Jerzy Wróblewski ‹Z archiwum Jerzego Wróblewskiego #2: Tom Texas / Rycerze prerii›
W drugim tomie „Z archiwum Jerzego Wróblewskiego” wydawnictwo Ongrys zaprezentowało kolejne opowieści rysunkowe znanego polskiego komiksiarza. Tym razem są to dwa humorystyczne westerny („Tom Texas” oraz „Rycerze prerii”), które pierwotnie pojawiły się na łamach bydgoskiego „Dziennika Wieczornego” w połowie lat 60. ubiegłego wieku.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Pierwszy albumik cyklu „Z archiwum Jerzego Wróblewskiego” zawierał – chronologicznie – komediową opowieść science fiction „Nie z tej ziemi” (1965) oraz sensacyjnego „Jamesa Harta” (1971); w drugim natomiast zaprezentowano to, co – jako twórca komiksu prasowego – rysownik z Bydgoszczy upodobał sobie najbardziej, czyli pełne humoru historie rodem z Dzikiego Zachodu. Króciutki „Tom Texas” ukazywał się na łamach „Dziennika Wieczornego” przez miesiąc, od początku do końca kwietnia 1961 roku, czyli w trzecim roku współpracy Wróblewskiego z bydgoską popołudniówką, gdy autor miał zaledwie dwadzieścia lat. Trudno od tak młodego twórcy oczekiwać arcydzieła, tym bardziej gdy to, co rysuje, ukazuje się w gazecie niejako z marszu, z dnia na dzień, na dodatek w postaci pasków, składających się z trzech, względnie czterech (nie więcej) rysunków. Pomijając wynikające z tego zasadnicze ograniczenia (chociażby konieczność zamknięcia konkretnego wątku w tak krótkiej formie), trzeba przyznać, że pan Jerzy poradził sobie nadspodziewanie dobrze.
Tom Texas – główny bohater opowieści – to niewielki wzrostem kowboj samotnie, nie licząc oczywiście towarzyszącego mu wiernego konia Slima, przemierzający prerię. Natura poskąpiła mu wprawdzie krzepy fizycznej i rozmiarów, ale wynagrodziła te braki innymi talentami: Tom doskonale jeździ wierzchem (potrafi poradzić sobie nawet z najdzikszymi mustangami), nie brakuje mu też odwagi i sprytu. Dzięki temu nie tylko udaje mu się rozprawić z bandą bezwzględnego Czarnego Jamesa, ale też doprowadzić do zawarcia pokoju pomiędzy mieszkańcami fortu a nękającymi ich niemal bez przerwy Indianami. Historyjka ta spełniała jeszcze jedną, poza rozrywkową, istotną funkcję – wychowawczą. Tom Texas był bowiem idealnym wzorem do naśladowania, stawał po stronie prawa i sprawiedliwości (sic!), nie wahając się narażać przy tym zdrowia czy życia. Jakby tego było mało, w przeciwieństwie do wielu „dorosłych” bohaterów Dzikiego Zachodu, nie żłopał litrami whisky, lecz zaproszony do baru przez szeryfa, poprosił o… lemoniadę. Podkreślmy to: w 1961 roku, a więc trzy lata przed powstaniem kultowego „knedliczkowego westernu” Oldřicha Lipský’ego „Lemoniadowy Joe”!
Opublikowani cztery lata później „Rycerze prerii”, mimo że także są, podobnie jak „Tom Texas”, westernem, mają zupełnie inną formę – to w zasadzie rozbudowana nowelka drogi zilustrowana rysunkami (bez zwyczajowych „dymków”). „Rozbudowana”, ponieważ doczekała się aż pięćdziesięciu odcinków, drukowanych od 29 kwietnia do 13 lipca 1965 roku (co oznacza, że już następnego dnia „Dziennik Bydgoski” rozpoczął prezentację kolejnego komiksu Wróblewskiego – „Nie z tej ziemi”). „Rycerze prerii” mają trzech bohaterów – można ich chyba nawet określić mianem tytułowych – to Pete Gleam (sądząc z wyglądu, należy go potraktować jako „przodka” Binio Billa), Tex Formidable (który właśnie dzięki Pete’owi zszedł z drogi zła) oraz konusowaty Jim Plain. Jim dołączył do radosnej kompanii jako ostatni, ale i tak zdążył wziąć udział w wielu przygodach. Fabuła tej opowieści nie jest zbyt skomplikowana i opiera się na prostym, ale będącym typowym „samograjem”, założeniu: trzej przyjaciele podróżują od miasteczka do miasteczka, przeżywając po drodze przeróżne – niekiedy zabawne, innym znów razem mrożące krew w żyłach – perypetie. Między innymi pomagają poszukiwaczowi złota oszukanemu przez dwóch cwaniaczków, przychodzą w sukurs staremu Harry’emu Scoldowi i jego synom notorycznie okradanym przez bandę Billa Blacka, a nawet udaremniają Jessemu Jamesowi napad na pociąg. Słowem: standard westernu przygodowego.
Ogląda się „Rycerzy prerii” z niekłamaną przyjemnością – mimo wciąż bardzo młodego wieku, Wróblewski był już wówczas, co do tego nie można mieć wątpliwości, w pełni ukształtowanym rysownikiem komiksowym – nieco mniej radości sprawia jednak lektura towarzyszącego ilustracjom tekstu. Cóż, jako prozaik pan Jerzy kariery nigdy by nie zrobił. I niczego nie zmienia tu fakt, że była to z założenia historyjka tworzona z myślą o młodszych czytelnikach gazety. Styl jest prosty, miejscami wręcz grafomański; trafiają się także nieporadności i błędy językowe. W sumie szkoda, że tych najbardziej rzucających się w oczy nie usunięto, przygotowując wydanie albumowe „Rycerzy…”. Gdyby przy okazji poprawiono jeszcze literówki i potknięcia interpunkcyjne (całkiem liczne) – ocena wydawnictwa na pewno byłaby wyższa.



Tytuł: Z archiwum Jerzego Wróblewskiego #2: Tom Texas / Rycerze prerii
Scenariusz: Jerzy Wróblewski
Data wydania: październik 2013
ISBN: 978-83-61596-34-9
Gatunek: humor / satyra
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

1019
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.