powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (BRE3)
Sebastian Chosiński #2 2024

Człowiek nie z tej ziemi
Awerbach Ilja ‹Monolog›
Ilja Awerbach zasłynął głównie jako autor wyśmienitych melodramatów, choć nie stronił także od obrazów o nucie obyczajowej i psychologicznej. Pozostawił po sobie zaledwie siedem filmów pełnometrażowych, ale za to każdy z nich zasługuje na wyróżnienie. Tym najlepszym krytyka okrzyknęła „Monolog” – opowieść o starym profesorze-chemiku, który po latach samotności musi ułożyć swoje życie od nowa.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Początkowo wcale nie chciał być reżyserem filmowym. Wybrał zawód, który – zgodnie z jego przekonaniem – pozwalał mu bardziej służyć ludziom. A jednak, już jako dorosły człowiek, poczuł w sobie artystyczny zew i zmienił całe dotychczasowe życie – tak samo jak wielu z bohaterów jego filmów. Ilja Aleksandrowicz Awerbach urodził się w Leningradzie w lipcu 1934 roku; jako dwudziestoczterolatek został absolwentem miejscowego Instytutu Medycznego, po czym rozpoczął praktykę lekarską. W jej trakcie zapisał się na Wyższe Kursy Scenariopisarstwa, które przy Goskinie, czyli Państwowym Komitecie Kinematografii, prowadził Jewgienij Gabriłowicz. Od razu po ich ukończeniu w 1964 roku podjął naukę na trzyletnich kursach reżyserskich w wytwórni „Lenfilm”. Jako pracę dyplomową przedstawił dwie nowele młodzieżowo-obyczajowe powstałe na podstawie krótkich opowiadań młodej scenarzystki i pisarki Natalii Riazancewej (która notabene w przyszłości została żoną i stałą współpracowniczką Awerbacha) – „Aut” i „Papania”; wraz z krótkometrażówką Igora Masliennikowa „Kuzia i Margarita” weszły one w skład almanachu „Życie osobiste Walentina Kuziajewa” (1967). Uzyskawszy dyplom, Ilja Aleksandrowicz związał się z „Lenfilmem” już na dobre i na złe. Nowelki oceniono bardzo pozytywnie, więc na uzyskanie zgody na pełnometrażowy debiut reżyser nie musiał długo czekać. Rok później nakręcił dramat psychologiczny „Stopień ryzyka” (z Innokientijem Smoktunowskim w jednej z głównych ról), który oparty został na autobiograficznej książce chirurga Nikołaja Amosowa „Myśli i serce”; opowiadał on o niełatwej i bardzo odpowiedzialnej pracy leningradzkiego lekarza kardiologa.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W 1971 roku światło dzienne ujrzała pierwsza w karierze Awerbacha klasyczna opowieść o miłości – „Staroświecki dramat”, który był ekranizacją „Balwierza-artysty”, mniej znanego w Polsce tekstu, żyjącego w XIX wieku, Nikołaja Leskowa. W młodą i piękną aktorkę wcieliła się znakomita Jelena Sołowiej, natomiast epizodyczną postać jurodiwego zagrał sam Aleksandr Diemjanienko, w tamtym czasie największa chyba gwiazda radzieckiej komedii. Po podróży w przeszłość w następnym filmie Ilja Aleksandrowicz postanowił ponownie przyjrzeć się światu, który go otaczał. I ponownie na głównego bohatera swej historii wybrał dojrzałego intelektualistę, człowieka nauki, którego los stawia w zupełnie nowej sytuacji, niekoniecznie do pozazdroszczenia. „Monolog” (1972) – bo o tym filmie mowa – okazał się największym sukcesem artystycznym Awerbacha. Jego premiera odbyła się na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes w maju 1973 roku; film był nawet nominowany do Złotej Palmy, niestety, konkurencja była wówczas niezwykle silna i ostatecznie kameralny radziecki dramat psychologiczny przegrał w pojedynku z amerykańskim „Strachem na wróble” Jerry’ego Schatzberga i brytyjskim „Najemnikiem” Alana Bridgesa (przyznano tamtego roku ex-aequo dwie główne nagrody). Mógł za to Ilja Aleksandrowicz cieszyć się dodatkowo dyplomem honorowym, jaki przyznało mu jury festiwalu w Georgetown, stolicy południowoamerykańskiej Gujany. Ale czy to laury są dla prawdziwego artysty najważniejsze? Czy więcej radości nie sprawia mu dozgonna pamięć i wdzięczność widzów?
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Głównym bohaterem „Monologu” jest profesor Nikodem Wasiljewicz Srietienski – niegdyś obiecujący chemik, który porzucił badania naukowe na rzecz pracy dydaktycznej. Od tej pory żyje mu się zdecydowanie spokojniej i wygodniej – nie musi użerać się z zazdroszczącymi mu sukcesów kolegami z uczelni ani zastanawiać się, jaki obecnie kurs przyjmie partia, a jedynym obowiązkiem, jaki ma, jest przygotowywanie się do kolejnych spotkań ze studentami. Mieszka sam w willowych trzech pokojach, które odziedziczył po swoich rodzicach; choć zapewne, gdyby chciał, to by mógł, nie otacza się luksusowymi przedmiotami, wręcz przeciwnie, żyje tak skromnie, że nie zadbał nawet o umeblowanie wszystkich pomieszczeń. Zresztą dla kogo miałby to robić? Jedyną osobą, która każdego dnia przekracza próg mieszkania profesora, jest gosposia Elza Iwanowna – wiecznie zrzędząca, ale sympatyczna i pracowita. Przynajmniej raz w tygodniu straszy Srietienskiego, że rzuci pracę u niego, ponieważ „nie chce umrzeć jako służąca”; dochodzi do wniosku, że lepiej będzie jej a to jako motorniczej tramwaju, a to sprzedawczyni w sklepie. Życie wykładowcy jest więc ustabilizowane i przewidywalne, by nie rzec – nudne, ale to, jak można się domyślać, idealnie mu pasuje. I oto pewnego dnia wszystko się zmienia, gdy do drzwi dzwoni nastoletnia dziewczyna. To córka profesora, Tasia, owoc nieudanego małżeństwa, o którym Nikodem Wasiljewicz zdążył już chyba nawet zapomnieć. Żona opuściła go bowiem przed wieloma laty, odjeżdżając wraz z roczną dziewczynką w odległe rodzinne strony – do syberyjskiego Omska. Tasia przyjechała do Leningradu, aby zdawać na studia – przynajmniej oficjalnie, bo tak naprawdę nauka wcale jej nie interesuje, bardziej zajmują ją flirty z mężczyznami. W efekcie oblewa egzaminy i wraca do domu.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Nie na długo jednak. Wraca po kilkunastu miesiącach z dzieckiem na ręku. Malutką Ninoczkę zostawia w kuchni profesora i znika – odjeżdża do Orła, aby rozpocząć nowe życie z zupełnie nowym mężczyzną. Srietienski, postawiony przed faktem dokonanym, zastępuje wnuczce rodziców. Jak się okazuje, Nina wyrasta nie tylko na bardzo ładną, ale i inteligentną dziewczynę, która na dodatek świetnie rozumie się z dziadkiem. Problemy zaczynają pojawiać się dopiero wówczas, gdy w mieszkaniu profesora ląduje – wraz ze swoim kolejnym mężem – Tasia. Do tej pory nie interesowała się córką, teraz jednak próbuje ją wychowywać, na dodatek wyjątkowo nieudolnie. Skutki tego mogą być opłakane, tym bardziej że Nina przeżywa właśnie swoją pierwszą wielką miłość, a jej oblubieńcem nie jest wcale wzdychający do niej rówieśnik Dima, lecz znacznie starszy od dziewczyny lekarz Oleg. W tym całym harmiderze profesor Srietienski odnajduje się z ogromnym trudem. A byłoby mu jeszcze trudniej, gdyby nie kandydat nauk (to odpowiednik polskiego tytułu doktorskiego) biochemik Konstantin Nikołajewicz Kotikow, który usilnie namawia wykładowcę do porzucenia pracy za katedrą i przeniesienia się na powrót do laboratorium. Przekonuje go, że będąc wyjątkowo zdolnym badaczem – ba! geniuszem na miarę Einsteina – nie powinien marnować się w pracy biurokratyczno-papierkowej. Że czekają nań dużo większe wyzwania niż oporni na wiedzę studenci. Srietienski daje się porwać tej argumentacji i rezygnuje, oczywiście za zgodą przełożonych, z pełnionego dotychczas stanowiska kierownika instytutu, by na nowo podjąć porzucone przed wieloma laty badania nad białkiem. Jest nimi zaaferowany do tego stopnia, że nie dostrzega kłopotów ukochanej wnuczki.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Monolog” Awerbacha to film bez fajerwerków. Fabuła rozwija się bardzo wolno, a bywa, że i stoi w miejscu. Ale to bezruch tak naprawdę pozorny, reżyser wykorzystuje go bowiem do pogłębienia portretu psychologicznego swego bohatera. Dzięki wielu scenkom z życia codziennego wykładowcy poznajemy bliżej jego charakter, wnikamy w świadomość Nikodema Wasiljewicza, zaczynamy też rozumieć podejmowane przezeń decyzje życiowe. Dlaczego po odejściu żony nie związał się z inną kobietą (bo gosposia się przecież nie liczy). Dlaczego zrezygnował ze świetnie zapowiadającej się kariery naukowej, jak również dlaczego u schyłku swego zawodowego życia postanowił do niej wrócić, stawiając na szali cały swój profesorski autorytet. Biorąc pod uwagę wszystkie kłopoty życiowe i perypetie w pracy na przestrzeni wielu lat, możemy uznać Srietienskiego za postać symbolizującą całą radziecką inteligencję starej daty, tę, która, choć wyrosła już w nowym systemie politycznym, nie została skażona sowiecką bylejakością, beznadzieją, kunktatorstwem, której wzorce i wartości moralne tkwią jeszcze w starym porządku, gdzie – cytując słowa Juliana Tuwima z „Kwiatów polskich” – „prawo zawsze prawo znaczy, a sprawiedliwość – sprawiedliwość”. Tym samym Nikodem Wasiljewicz jest człowiekiem z innej epoki, trochę naiwnym idealistą, który nie nadąża za zmianami w otaczającym go świecie. Dlatego tak trudno porozumieć mu się z córką, osobą obcą mu przede wszystkim mentalnie. Dlatego gdy próbuje pomóc wnuczce, postępuje trochę jak słoń w składzie porcelany. Przecież pół wieku temu podobne problemy rozwiązywało się zupełnie inaczej, innym posługiwano się kodeksem, wyrosłym z literackich wzorców dziewiętnastowiecznych klasyków – Lwa Tołstoja, Iwana Turgieniewa, Michaiła Lermontowa.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W postać profesora Srietienskiego wcielił się pięćdziesięcioczteroletni wówczas Michaił Głuzski – legendarny aktor radziecki, znany między innymi z „Cichego Donu” (1957-1958) Siergieja Gierasimowa oraz „Trzeba przejść i przez ogień” (1967) Gleba Panfiłowa. Jego nieodpowiedzialną córkę Tasię zagrała młodsza od niego o dwadzieścia trzy lata Margarita Tieriechowa („Dworzec Białoruski”), z kolei wnuczkę Ninę, urodzona w 1947 roku, Marina Niejołowa, absolwentka Państwowego Leningradzkiego Instytutu Teatru, Muzyki i Kinematografii (LGITMiK). W filmie zadebiutowała – i to od razu główną rolą – jeszcze jako studentka w bajce dla dzieci „Bardzo stara baśń” (1968) Nadieżdy Koszewierowej. Z późniejszych jej ról warto jeszcze wspomnieć o tych w melodramacie Rodiona Nachapietowa „Z tobą i bez ciebie” (1973), w dramacie psychologicznym Wadima Abdraszytowa „Słowo obrony” (1976) oraz tragikomedii Gieorgija Danieliji „Jesienny maraton” (1979). W epizodach „Monologu” nie zabrakło znaczących nazwisk: biochemika Kotikowa zagrał Stanisław Liubszyn („Wezwij mnie w świetlistą dal”, „Temat”, „Kin-dza-dza!”), gosposię profesora Elzę Iwanowną – Jelena Chanajewa („Moskwa nie wierzy łzom”), a Wadika, drugiego zięcia Srietienskiego – Ernst Romanow („Spisek”, „Odszukaj mnie”). Scenariusz filmu wyszedł spod pióra speca nad spece w swym fachu – Jewgienija Gabriłowicza („Marzenie”, „Trzeba przejść i przez ogień”, „Początek”, „Dziwna kobieta”); za kamerą stanął Dmitrij Mieschijew ojciec („Dama z pieskiem”, „Gwiazda zwodniczego szczęścia”), natomiast ścieżkę dźwiękową skomponował pianista Oleg Karawajczuk, absolwent Konserwatorium Leningradzkiego, współpracujący z Awerbachem również przy „Staroświeckim dramacie” i późniejszych „Cudzych listach”.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Po wielkim sukcesie „Monologu” w ciągu następnej dekady Awerbach nakręcił jeszcze cztery filmy. Po trzyletniej przerwie powstał, na podstawie tekstu Riazancewej, melodramat „Cudze listy” (1975), który opowiadał o trudnych relacjach poszukującej miłości prowincjonalnej nauczycielki (Irina Kupczenko) z przysparzającą kłopotów uczennicą (Swietłana Smirnowa) i artystą-plastykiem rodem z Moskwy (Siergiej Kowalienkow). W „Wyznaniu miłości” (1977), które było adaptacją powieści Gabriłowicza „Cztery czwarte”, główną rolę żeńską, wdowę po komisarzu politycznym Zinoczkę, zagrała nasza rodaczka Ewa Szykulska, a partnerował jej na ekranie Jurij Bogatyriow (jako pisarz Filippok). „Fantazje Fariatjewa” (1979) były z kolei melodramatyczną adaptacją współczesnej sztuki Ałły Sokołowej – opowiadała ona o uczuciu, które połączyło stomatologa idealistę (Andriej Mironow) z nieco zagubioną w życiu Aleksandrą (znana z „Monologu” Marina Niejołowa). Ostatnią fabułą Awerbacha okazał się przejmujący „Głos” (1982) – znów według scenariusza Riazancewej – którego główną bohaterką jest zmagająca się ze śmiertelną chorobą nowotworową aktorka Julia Martynowa (Natalia Sajko). Mimo bezpośredniego zagrożenia życia, ucieka ona ze szpitala, aby dograć postsynchrony do swego ostatniego filmu. W pewnym sensie obraz ten miał charakter proroczy. Cztery lata później w podobnej sytuacji znalazł się sam Awerbach. Będąc już skrajnie wyczerpanym przez chorobę, pozwolił zamknąć się w klinice; poprosił jednocześnie, aby nikt go nie odwiedzał; poza lekarzami do pokoju reżysera wstęp miał tylko jego żona. Ilja Aleksandrowicz zmarł w styczniu 1986 roku, mając niespełna pięćdziesiąt dwa lata. Nieco ponad dwa lata przed śmiercią zdążył jeszcze, na zamówienie telewizji włoskiej, nakręcić dokumentalny film o Leningradzie (Petersburgu) – „Nad urzekającymi brzegami Newy” – który stał się częścią projektu „Kulturalne stolice Europy”. Niestety, nie zrealizował za to swego, największego ponoć, marzenia – filmowej adaptacji „Białej gwardii” Michaiła Bułhakowa.



Tytuł: Monolog
Tytuł oryginalny: Монолог
Reżyseria: Awerbach Ilja
Rok produkcji: 1972
Kraj produkcji: ZSRR
Czas trwania: 95 min
Gatunek: dramat
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

879
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.