powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (BRE3)
Sebastian Chosiński #2 2024

East Side Story: Bawół na wolności
Charutiun Chaczatrian, Ruben Chaczatrian ‹Granica›
Niemy film dźwiękowy? Nie inaczej. W „Granicy” Ormianina Arutiuna Chaczatriana nie pada bowiem ani jedno słowa dialogu pomiędzy głównymi bohaterami. Jedyne zrozumiałe kwestie wypowiada kapłan podczas ceremonii ślubu. Z tego też powodu niekiedy film ten klasyfikowany jest jako dokument, choć z drugiej strony posiada fabułę (opartą na przygotowanym wcześniej scenariuszu) i postaci, których historia opowiedziana jest w sposób linearny.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Polscy widzowie mieli okazję oglądać „Granicę” dwukrotnie – podczas Warszawskiego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w 2010 roku oraz ubiegłorocznego Festiwalu Filmów Rosyjskich, gdzie został pokazany w sekcji „Sąsiedzi”, w której prezentowano jak najbardziej współczesne obrazy z krajów dawnego Związku Radzieckiego (głównie kaukaskich i środkowoazjatyckich). Reżyser „Granicy” to w Armenii postać znana i uznana. Arutiun Chaczatrian urodził się w 1955 roku w miejscowości Achalkalaki na południu Gruzji, jako dwudziestosześciolatek ukończył wydział reżyserski Ormiańskiego Instytutu Pedagogicznego w Erywaniu. Był już wtedy od kilku lat związany z wytwórnią „Armenfilm”, dla której pracował jako operator i aktor, a następnie także – producent, scenarzysta i reżyser. Filmy dokumentalne kręcił od momentu uzyskania dyplomu, w fabule zadebiutował natomiast osiem lat później, a więc w okresie schyłkowym istnienia ZSRR. Do tej pory zrealizował cztery pełnometrażowe dramaty fabularne: „Wiatr zapomnienia” (1989), „Powrót do Ziemi Obiecanej” (1991), „Ostatnią stację” (1994) oraz „Dokumentalistę” (2003), po czym ponownie poświęcił się filmom dokumentalnym, o czym świadczą ceniony „Powrót poety” (2005) oraz właśnie „Granica” (2009). Chociaż z przynależnością gatunkową tego ostatniego dzieła można mieć pewne problemy, posiada ono bowiem zarówno cechy dokumentu, jak i eksperymentalnej fabuły.
Film powstał w 2009 roku i szybko pojawił się na festiwalach filmowych na całym świecie. Pokazywano go w Czechach (Karlowe Wary), Niemczech (Hamburg), Korei Południowej (Pusan), Japonii (Tokio), Zjednoczonych Emiratach Arabskich (Dubaj), Szwecji (Göteborg), Argentynie (Buenos Aires), Polsce (Warszawa) i Australii (Melbourne). Z odbywającego się w 2009 roku w Kazachstanie festiwalu „Kinoszok” „Granica” wróciła z laurem za reżyserię dla Chaczatriana, a ze szwajcarskiego Fryburga – z nagrodą FIPRESCI. Jak więc widać, eksperymentalna forma nie zraziła jurorów do dzieła Ormianina (współfinansowanego dodatkowo przez producentów holenderskich). Film ma bardzo prostą fabułę, ale dzięki temu też udaje mu się przekazać wiele prawd o życiu bez owijania w bawełnę, przydając tej mrocznej w zasadzie opowieści kostium bajkowy. Bohaterami historii są nienazwani z imienia mieszkańcy niewielkiej ormiańskiej wsi położonej w pobliżu granicy między Armenią a Azerbejdżanem. O jej istnieniu przypomina co rusz rozciągający się aż po horyzont podwójny płot z drutu kolczastego i stojące na ziemi niczyjej wieżyczki strażnicze. Przed laty, w czasach sowieckich, tej granicy prawdopodobnie nie było (istniała jedynie na mapie), Ormianie i Azerowie mogli zaś kontaktować się bez większych problemów, rozwijając przy tym handel wymienny. Dzisiaj zresztą również próbują to robić, nie bacząc na przeszkody, które pojawiły się w momencie, kiedy dawne republiki Kraju Rad ogłosiły niepodległość.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Zaczyna się film Chaczatriana od wyprawy starego Ormianina ciężarówką na drugą stronę granicy po zakup samicy bawołu. Zwierzę od samego początku sprawia kłopoty, jakby wyczuwając, co je czeka – oderwanie od ziemi, na której przyszło na świat i wyrosło (gdyby chodziło o człowieka moglibyśmy mówić o wykorzenieniu z jego „małej ojczyzny”). Ucieka na mokradła, nie chcąc dać się złapać i zapakować na samochód. Ostatecznie jednak tak właśnie się dzieje i bawolica po kilku godzinach drogi i oczekiwania na przejściu granicznym trafia do farmy bydła, która prawdopodobnie jest pozostałością po kołchozie lub sowchozie z czasów sowieckich. Farma, jak przed laty gospodarstwo państwowe, zapewnia utrzymanie wszystkim mieszkańcom wsi, pracują w niej wspólnie i sprawiedliwie starają się dzielić tym, co wyprodukują i zarobią. Mijają kolejne pory roku, a widz na ekranie obserwuje zmagania Ormian z naturą i przeciwnościami losu. Obserwuje też bawolicę tęskniącą za ziemią azerską, która, gdy tylko pojawia się ku temu sposobność, próbuje uciekać, aby przedostać się tam, skąd ją przywieziono. Wydawałoby się – głupie zwierzę, ale ile w nim smutku, zadumy, zwykłych ludzkich odruchów. Stary Ormianin, który kiedyś ją przywiózł do wsi, odnosi się do bawolicy ze zrozumieniem, nie karci za kolejne ucieczki, choć bywa to dla niego utrapieniem. Być może jednak on kiedyś też stracił coś, co było dla niego cenne. Gdy inny pracownik farmy obchodzi się ze zwierzęciem okrutnie, dochodzi między mieszkańcami wsi do bójki.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Granica” Chaczatriana to opowieść, której równorzędnymi bohaterami są ludzie i zwierzę. Ich los splótł się w jedno, dodając banalnie – na dobre i na złe. Na codzienną pracę, troski i radości pracowników farmy w pewnym sensie patrzymy oczyma bawolicy. Odczuwamy jej strach, gdy widzimy, jak ludzie zarzynają krowy, aby urządzić huczne wesele; odczuwamy nadzieję, kiedy dostrzega ich zaangażowanie w przygotowanie uczty z okazji Świąt Bożego Narodzenia, co umożliwia jej kolejną ucieczkę. Ormiański reżyser zrezygnował z jakiegokolwiek komentarza – w jego dziele nie ma więc dialogów ani żadnej narracji spoza kadru. Są tylko obrazy, silnie nacechowane symboliką. I to od początku filmu, aż do samego końca. Symboliczna jest scena ucieczki bawolicy na mokradła, symboliczny jest pożar wsi, wreszcie – ostatnia próba zwierzęcia przedostania się przez granicę do Azerbejdżanu. Wszystko to zostało pokazane bez ironii i z dużą powagą, podkreślaną dodatkowo przez przejmującą, symfoniczno-awangardową muzykę autorstwa, zmarłego przed dwoma dekadami, kompozytora Aweta Terteriana. Swoje dołożył również stały współpracownik Chaczatriana, operator Wreż Petrosian, którego zdjęcia ujmują tajemniczością i zadumą, odczuwalnym od pierwszych kadrów tragizmem. W pracy nad scenariuszem wspomógł reżysera inny z jego starych przyjaciół, Mikael Stambolcian, krytyk filmowy, autor książek i wykładowca uniwersytecki, który od wielu lat razem z Chaczatrianem kieruje najważniejszym w Armenii festiwalem filmowym – „Złota Morela”. W głównych rolach – dodajmy: ludzkich – wystąpili natomiast sami naturszczycy, mieszkańcy jednej z nadgranicznych wsi.



Tytuł: Granica
Tytuł oryginalny: Sahman
Zdjęcia: Wreż Petrosian
Rok produkcji: 2009
Kraj produkcji: Armenia, Holandia
Czas trwania: 82 miny
Gatunek: dramat
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

572
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.