powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (BRE3)
Sebastian Chosiński #2 2024

Nigdy więcej nie funduj mi fondue!
René Goscinny, Albert Uderzo ‹Asteriks #16: Asteriks u Helwetów›
Fajnie musiało być w starożytnej Galii! Na każdym kroku Rzymianie, których można było tłuc do woli. Lasy pełne dzików. Przy dobrym układzie to nawet jakiś druid, który potrafił ugotować napój magiczny, się znalazł. Trudno się więc dziwić Asteriksowi i Obeliksowi, że zazwyczaj byli tacy weseli. Przygoda sama wyciągała po nich ręce, a bliskie i dalekie kraje zapraszały do odwiedzin. Jak Szwajcaria w „Asteriksie u Helwetów”…
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Rok 1968 nie należał w Europie do najspokojniejszych. I nie chodzi tu wcale o wydarzenia marcowe w Polsce, które na pewno zaszokowały Europę Zachodnią, ale niewiele dla niej znaczyły. Znacznie boleśniej kraje kapitalistyczne, a przede wszystkim Francja, odczuły rewoltę studencką z maja tego samego roku, która spowodowała stanowczą radykalizację postaw młodzieży i ostatecznie wydała owoce w postaci takich grup terrorystycznych jak Czerwone Brygady (we Włoszech) czy Frakcja Czerwonej Armii (w Republice Federalnej Niemiec). 16. album o przygodach Asteriksa i Obeliksa powstawał w takiej właśnie atmosferze – zwątpienia, może strachu, względnie obaw, do czego to wszystko doprowadzi. W każdym razie nie da się ukryć, że w końcu lat 60. XX wieku spokój sytej i bezpiecznej Europy na zachód od Łaby został zburzony. Co znalazło także odzwierciedlenie w sztuce, głównie literaturze i filmie – vide „Satyricon” (1969) Federica Felliniego i „Dyskretny urok burżuazji” (1972) Luisa Buñuela. Z zawirowań społecznych zdecydowali się jednak skorzystać również twórcy komiksowi, jak chociażby Albert Uderzo i René Goscinny.
„Asteriks u Helwetów” tradycyjnie miał swój pierwodruk na łamach magazynu „Pilote”, gdzie ukazywał się w odcinkach między lipcem a grudniem 1970; jeszcze w tym samym roku ukazało się też jego wydanie albumowe. Nie licząc dwuplanszowej introdukcji, która rozgrywa się w osadzie Galów, komiks zaczyna się od trawestacji sceny orgii ze wspomnianego powyżej filmu Felliniego. Z tą różnicą, że włoski mistrz umieścił akcję swego dzieła w czasach cesarza Nerona, a Uderzo i Goscinny w epoce Juliusza Cezara, a więc kilkadziesiąt lat wcześniej. W komiksie orgia przedstawiona została też ze znacznie większą dawką humoru i – co oczywiste, bo przecież po przygody Asteriksa sięgały dzieci i młodzież – obyło się bez podtekstów seksualnych. Ale jeśli chodzi o rozmach i obrzydliwość zabawy Francuzi w niczym nie ustąpili słynnemu reżyserowi. Organizatorem orgii jest Agripus Mawirus, namiestnik rzymski w Condate (czyli współczesnym Rennes), człowiek podstępny i chciwy, który traktuje swój urząd jedynie jako źródło nielegalnego dochodu. W przekrętach pomaga mu inna kanalia, Gajusz Parkometrus, który w imieniu namiestnika pobiera od miejscowej ludności podatki, grzywny i wszelkie inne opłaty. Większość dochodów z prowincji, zamiast do kasy państwowej w Rzymie, trafia jednak do prywatnej kieszeni – a raczej: solidnego kufra – Mawirusa.
Namiestnik ma więc za co organizować niekończące się wystawne uczty. Problem w tym, że prędzej czy później wszystko, co dobre, się kończy. Czarne chmury zaczynają zbierać się nad Mawirusem, kiedy do drzwi jego pałacu puka przysłany przez Cezara kwestor Klaudiusz Inkoruptus – stanowczy i nieprzekupny urzędnik, którego podstawowym zadaniem jest zbadać stan finansów w prowincji. A to oznacza dla namiestnika jedno – koniec beztroskiego życia, a może nawet ciemny i wilgotny loch. Dlatego też Mawirus decyduje się, co nie jest zresztą dla niego żadną nowością, pozbyć się nieproszonego gościa. Podtruty przez gospodarza, Klaudiusz widzi tylko jeden ratunek – pomoc druida Panoramiksa, o którego cudownych zdolnościach słyszał swego czasu z ust samego Cezara. Po wstępnym badaniu okazuje się, że kwestora może skutecznie wyleczyć jedynie napar z szarotki alpejskiej, kwiatu rosnącego na zboczach gór w Helwecji. By go zdobyć, Asteriks i Obeliks ruszają do Szwajcarii. Mogłoby się wydawać, że po podróżach do Egiptu („Asteriks i Kleopatra”), Afryki Północnej („Asteriks legionista”) i za Pireneje („Asteriks w Hiszpanii”) nic już nie powinno dzielnych Galów zaskoczyć. Ale gdzie tam! Helwecja okazuje się dla nich takim samym dziwadłem jak kraje, w których spotkać można wielbłądy czy słonie. Z drugiej strony, kto by nie był zdumiony, usłyszawszy po raz pierwszy w życiu klasyczne jodłowanie…
Goscinny – scenarzysta komiksu – nie odmówił sobie całej masy drobnych złośliwości pod adresem Szwajcarów. Wykpił ich zamiłowanie do punktualności, przesadnej czystości i tajemnicy bankowej, wbił szpilę z powodu „wynalezienia” fondue (choć w komiksie gorącym serem zajadają się jednak głównie Rzymianie), ale także – dla równowagi – na drugiej szali położył dwie niezwykle ważne dla Helwetów postaci. W jednej ze scen Francuz niejako zapowiedział pojawienie się kilka wieków później Wilhelma Tella, w innej – emerytowanemu wojownikowi powierzył rolę protoplasty Henriego Dunanta, kupca i filantropa, twórcy Czerwonego Krzyża. Wszystko to uczynił bardzo dowcipnie i inteligentnie, za co gniewać się nań nie sposób. Uderzo – na razie wciąż jeszcze tylko w roli rysownika – też poradził sobie przyzwoicie. Na szczególną uwagę zasługują przede wszystkim kadry, w których przedstawiono wnętrza pałaców namiestników rzymskich – zarówno Mawirusa z Condate, jak i zaprzyjaźnionego z nim, równie chciwego i podłego, Rakletusa z Genavy (czyli Genewy). Podsumowując: „Asteriks u Helwetów” nie jest szczytowym osiągnięciem duetu Goscinny – Uderzo, ale trzyma wysoki poziom i dostarcza sporo przedniej zabawy.



Tytuł: Asteriks #16: Asteriks u Helwetów
Scenariusz: René Goscinny
Data wydania: 13 sierpnia 2012
Rysunki: Albert Uderzo
Wydawca: Egmont
Cykl: Asteriks
ISBN: 978-83-237-4790-1
Cena: 19,99
Gatunek: humor / satyra
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

986
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.