 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Od razu po polityczno-miłosnych ekscesach z życia asa wywiadu redakcja zafundowała czytelnikom kąsek znacznie mniej kontrowersyjny – drugą odsłonę „Białego Kła” autorstwa dwójki Węgrów: Tibora Cs. Horvatha (scenariusz) oraz Imrego Seböka (rysunki). O ile w pierwszej części twórcy skupili się na ludzkich bohaterach (traperach zmierzających do fortu nad Zatoką Hudson), o tyle teraz praktycznie całe sześć stron poświęcili perypetiom wilczycy Kiche i jej niefrasobliwemu potomstwu. Automatycznie więc musieli zrezygnować z dialogów na rzecz narracji odautorskiej, co raczej nie wyszło komiksowi na dobre. Tym bardziej że od strony graficznej ustępował on znacznie temu, do czego przyzwyczaili wielbicieli „Relaksu” rysownicy pokroju Grzegorza Rosińskiego, Janusza Christy czy Jerzego Wróblewskiego. Sebök bowiem konsekwentnie stosował charakterystyczny dla siebie, ale jednocześnie niezbyt atrakcyjny dla czytelnika, sposób rysowania – daleki od realizmu, unikający szczegółów (drugiego planu praktycznie nie uświadczysz), koncentrujący się na nakładaniu i mieszaniu plam. Węgierskiemu plastykowi nie przysługiwała się także kiepska jakość polskiej poligrafii. Efekt był taki, że „Białego Kła” czyta się bardziej z obowiązku, niż dla przyjemności… Spadek formy zaliczyli w trzynastym „Relaksie” także twórcy serii „Opowieści nie z tej Ziemi” – rysownik Witold Parzydło („ Ja mam czas”, „ Ziemniaki i król”, „ Barykada na Woli”) i scenarzysta Stefan Weinfeld („ Tam, gdzie słońce zachodzi seledynowo”, „ Polacy na biegunie południowym”). Przedstawiona przez admirała Poruca – na odbywającym się w bazie kosmicznej ARCHI  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
sympozjum myślonautów – historia o podróży na pokrytą srebrnoszarym pyłem planetę, zamieszkałą przez przedziwne istoty poruszające się na trzech odnóżach, sprawia wrażenie nie do końca przemyślanej. Pomysł może i Weinfeld miał, ale na pewno nie potrafił go wykorzystać. Opowieści „Na tropie trójnożnych” zwyczajnie brakuje zakończenia, jakiejś dowcipnej bądź przewrotnej puenty, która usprawiedliwiałaby jej powstanie. Za intrygujący zabieg marketingowy można natomiast uznać jednoplanszowy short Golędzinowskiego (imię! imię!) o tytule nawiązującym do znanej powieści historyczno-przygodowej z początków XX wieku – „Marsjanie w Warszawie” (u Walerego Przyborowskiego stolicę Polski „wizytowali” Szwedzi, ale trudno się temu dziwić, skoro akcja rozgrywała się w czasie… potopu szwedzkiego). Trzy pierwsze opowieści rysunkowe z numeru trzynastego nie zachwycały. Nadzieję niosła zatem szósta odsłona przygód „Kajka i Kokosza” Janusza Christy. Ale tym razem nawet ta gwiazda polskiego komiksu nieco zawiodła. Co nie zmienia faktu, że perypetie Kokosza, który, nie chcąc umrzeć z głodu, najpierw próbuje podstępnie oszukać swego przyjaciela Kajka, a następnie wybiera się na połów ryb nad rzekę – i tak prezentują się o klasę lepiej od pozostałych historii.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Mimo to zabrakło w tej części cyklu typowego dla Christy wyrafinowanego poczucia humoru; autor zadowolił się jedynie slapstickowymi gagami, charakterystycznymi dla „komedii pomyłek”… Na zakończenie pechowego numeru redaktorzy „Relaksu” zaproponowali czytelnikom kolejną opowiastkę sławiącą dokonania naszych rodaków w świecie. Można ją uznać za zgrabne dopełnienie „ Polaków na biegunie południowym” z poprzedniego albumu; tym bardziej że za stronę graficzną odpowiadał ten sam autor – Jerzy Wróblewski. Zmienił się jedynie scenarzysta i region świata – zamiast Antarktydy miejscem akcji był Bliski Wschód. „W piaskach Synaju” napisał Bogdan Bartnikowski (choć oczywiście „Relax” zapomniał podać jego imienia) – uczestnik powstania warszawskiego (jako dwunastolatek), a następnie więzień Auschwitz. Po wojnie ukończył on szkołę lotniczą i do 1985 roku służył w Ludowym Wojsku Polskim. Jednocześnie też pisał – powieści („Zatory”, 1969; „Nocą przychodzi śmierć”, 1969; „Daleka droga”, 1971; „Powrót nad Wisłę”, 1972; „Dni długie jak lata”, 1989), opowiadania („Dzieciństwo w pasiakach”, 1969), reportaże („W misji specjalnej”, 1978) oraz wiersze (ale to dopiero po przejściu na emeryturę). Po wojnie Jom Kipur – między Izraelem a koalicją państw arabskich (1973 rok) – Bartnikowski został wysłany do Egiptu, gdzie przyglądał się służbie swoich rodaków w ramach wojsk Organizacji Narodów Zjednoczonych. Jedno z jego wspomnień stało się kanwą komiksu Wróblewskiego. Fabuła nie jest zbyt skomplikowana. Polski konwój rusza z obozu Al-Ghala do położonej już po wschodniej stronie Kanału Sueskiego bazy Szwedów. Po drodze wpada w hamsin (suchy i gorący pustynny wiatr, znany także jako samum); trafia też na beduinów cierpiących z powodu niedostatku wody. Po wypełnieniu zadania Polacy wracają przez most w miejscowości Al-Kantara, gdzie przy okazji odwiedzają cmentarz z czasów drugiej wojny światowej, na którym spoczywają również żołnierze z armii generała Władysława Andersa  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
(o którym oczywiście nie ma nawet słowa). Szczęście im sprzyja, ponieważ po dotarciu do Al-Ghali załapują się akurat na wręczanie medali przyznanych przez sekretarza generalnego ONZ. Ot, typowa historyjka z czasów Gierkowskich, którą uznać można za charakterystyczny przejaw tak zwanej „propagandy sukcesu”. I choć oczywiście nikt nie mógł zaprzeczyć temu, że Polacy na Synaju służyli, to jednak sposób, w jaki służbę tę przedstawiono, był przerysowany i wyidealizowany. Partie rewolucyjno-komiksowe trzynastego „Relaksu” uzupełniły jeszcze strony poświęcone rozrywce (konkretnie: zajmującej niemal całą planszę krzyżówce) oraz – tradycyjnie – listom od czytelników. Zwłaszcza druga z rubryk odrobinę zaskakuje. Dlaczego? Zdarzało się, że wcześniej redakcja magazynu zachęcała czytelników do tego, aby przysyłali oni swoje amatorskie prace (ogłoszono przecież nawet specjalny konkurs). Oddźwięk tych apeli musiał być olbrzymi, skoro teraz starano się wręcz zniechęcić do tego procederu. Bo jakże inaczej zinterpretować passus mówiący o „niezrozumiałej bezkrytyczności”, z jaką młodzi autorzy traktują swoje dzieła? 1) Pięć lat później, czyli w 1982 roku, „Wywiadowca XX wieku” doczekał się wydania albumowego. Do historii Wróblewskiego, Sokalówny i Uśpieńskiego dołączono jeszcze dwa komiksy: węgierskie „Przygody Artura i Gemmy” Tibora Cs. Horvatha (scenariusz) i Attili Fazekasa (rysunki) oraz „Olbrzyma z Cardiff” Stefana Weinfelda (scenariusz) i Marka Szyszki (rysunki). W porównaniu z edycją w „Relaksie” ta prezentowała się jednak znacznie gorzej. Z dwóch powodów. Album wydano w mniejszym formacie (A5 zamiast A4) oraz w – charakterystycznej dla czasów stanu wojennego – wersji czarno-żółtej (zamiast kolorowej).
Tytuł: Relax #13 Data wydania: 1977 Gatunek: antologia, sensacja, SF Ekstrakt: 50% |