Drugi czteroksiąg „Mureny” zamyka wydarzenie, które Polakom już po wsze czasy kojarzyć będzie się z… Henrykiem Sienkiewiczem. Chodzi oczywiście o pożar Rzymu, którego rozpętanie nasz noblista przypisał cesarzowi Neronowi. Autorzy „Zemsty popiołów” mają na ten temat zupełnie inne zdanie. Ale im było łatwiej, znali bowiem najnowsze wyniki badań archeologów.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Kolejne cykle „Mureny” scenarzysta Jean Dufaux i rysownik Phillipe Delaby rozpisują za każdym razem na cztery księgi. Seria pierwsza poświęcona była młodości cesarza Nerona i jego rywalizacji z matką, Agrypiną Młodszą; w drugiej natomiast autorzy opowiedzieli o pierwszych latach samodzielnych rządów władcy, zwieńczonych tragicznym w skutkach pożarem Rzymu, który dał mu pretekst do zmasowanych prześladowań mieszkających w Wiecznym Mieście chrześcijan. Z wyboru scenarzysty obserwatorem wszystkich zdarzeń jest towarzysz młodzieńczych zabaw cesarza i zarazem tytułowy bohater komiksu, Lucjusz Licyniusz Murena, który w wyniku niezbyt szczęśliwego splotu okoliczności z biegiem czasu przeistacza się z najbliższego przyjaciela Nerona w jego najzaciętszego wroga. Tę przemianę dokładnie prześledziliśmy, wczytując się we wcześniejsze tomy cyklu: „ Czarną boginię” (2005), „ Krew bestii” (2007) oraz „ Żywioł ognia” (2009). „Zemstą popiołów” Dufaux i Delaby z jednej strony zamknęli wątek związany z katastrofą, jaka nawiedziła stolicę Imperium Romanum w 64 roku po narodzinach Chrystusa, z drugiej – otworzyli kolejny, który rozwinięty zostanie – a w zasadzie już częściowo został (vide ubiegłoroczny album „Les épines”) – w trzecim czteroksięgu. „Zemsta popiołów” wyraźnie dzieli się na dwie części: pierwsza, nieco dłuższa, to obraz rozwijającego się pożaru i prób – w większości nieudanych – jego ugaszenia; druga, rozgrywająca się już po zdławieniu żywiołu, przedstawia rozgrywki polityczne na dworze cesarskim, zmierzające do zdjęcia odpowiedzialności za katastrofę z barków Nerona i przerzucenia jej na kogoś innego. Mówiąc wprost: Dufaux opowiada w niej, w jaki sposób szukano kozła ofiarnego. Część pierwsza robi kapitalne wrażenie wizualne, druga jest za to znacznie ciekawsza od strony fabularnej. Co jednak najważniejsze, komiks zrywa z mitami powielanymi już przed ponad stu laty w „Quo vadis” przez Henryka Sienkiewicza, nazwanego zresztą w posłowiu „ojcem wszelkich wyobrażeń osnutych wokół postaci Nerona”, i tym samym idzie tropem aktualnej wiedzy dostarczanej przez historyków i archeologów. A ta wiedza nie pozostawia najmniejszych wątpliwości co do tego, że Neron nie kazał podpalić Rzymu. Że nie szukał pretekstu do prześladowania chrześcijan. Mimo że ostatecznie do nich doszło. Belgijski scenarzysta przekonująco odpowiada, dlaczego tak się stało, mówiąc kto i za jakie sznurki pociągał, aby właśnie wyznawców mesjasza z Nazaretu obarczyć winą. Robi to na dodatek z właściwą sobie maestrią, co sprawia, że przynajmniej od połowy „Zemstę popiołów” czyta się jak najbardziej wyrafinowany thriller polityczny. Wcześniej otrzymujemy rozpisany na prawie trzydzieści plansz obraz walki z żywiołem – pozbawiony linearnej narracji, poskładany z oderwanych od siebie scenek, w które wplecione zostały losy zwykłych ludzi: Pugilisty Polliusa i jego syna Androklesa (co stanowi nawiązanie do słynnego dramatu George’a Bernarda Shawa), centuriona gwardii pretoriańskiej Rufalla, Marka Syliusza Endymiona i jego matki oraz – symbolizującej niewinność – Alvinii. W tle tych zdarzeń pojawiają się „starzy” bohaterowie, którzy, gdy tylko wygasają płomienie i opada kurz, wybijają się ponownie na plan pierwszy. To „zły duch” Nerona, prefekt pretorianów Ofoniusz Tygellinus, duchowy przywódca mieszkających na Zatybrzu Żydów-chrześcijan (Święty) Piotr, wreszcie Lucjusz Murena i sam cesarz. Motorem napędowym wszelkich działań okazuje się ten pierwszy, który odpowiednio urabiając Nerona, kieruje jego, podszyty strachem, gniew przeciwko przybyszom z Bliskiego Wschodu. Swoje dorzuca jeszcze, odpowiednio zmanipulowana, cesarzowa Poppea Sabina. Za ciekawostkę można uznać pojawienie się na kartach „Zemsty popiołów” kolejnej legendarnej postaci historycznej, Józefa ben Matatii, bardziej znanego jako Józef Flawiusz, który w przyszłości zasłynie jako wybitny historyk, między innymi autor „Wojny żydowskiej” i „Przeciw Appionowi”. Związany z nim wątek, choć krótki, jest dość znaczący. Od strony graficznej album jest majstersztykiem. Ale do tego Phillipe Delaby zdążył nas już przyzwyczaić. Mimo to partie komiksu poświęcone pożarowi Rzymu musiały być dla niego nie lada wyzwaniem. Z postawionego mu przez Jeana Dufaux zadania wyszedł jednak obronną ręką. Dynamiczne kadry, kipiące emocjami i ludzką tragedią, doskonale oddają dramatyzm sytuacji, odpowiednio budując przy tym napięcie. Ale co najważniejsze – ono wcale nie opada w części drugiej, gdy jedni przystępują do porządkowania zniszczonych domostw i ulic, a inni nie ustają w spiskowaniu i szukaniu winnych. Zakończenie „Zemsty…” dobrze rokuje ciągowi dalszemu tej historii. Tym bardziej że już wielkimi krokami zbliża się czas zemsty.
Tytuł: Murena #8: Zemsta popiołów Data wydania: sierpień 2014 ISBN: 978-83-64360-27-5 Cena: 38,00 Gatunek: historyczny Ekstrakt: 70% |