I want my MTVAutorka o sobie:
Studiuję dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim i od dwóch lat pracuję w tym zawodzie. Przez te dwa lata prowadziłam dział filmowy w Informatorze Kulturalnym Stolicy, popularnie zwanym IKS-em. W tym czasie nawiązałam też współpracę z miesięcznikami FILM i KINO. Pisałam recenzje, informacje o filmach i przeprowadzałam wywiady z ich twórcami. Od miesiąca pracuję w Radiu ZET. Chociaż nie usłyszycie mnie na antenie, to zapewniam was, że tam jestem :) Anna DraniewiczI want my MTVAutorka o sobie: Studiuję dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim i od dwóch lat pracuję w tym zawodzie. Przez te dwa lata prowadziłam dział filmowy w Informatorze Kulturalnym Stolicy, popularnie zwanym IKS-em. W tym czasie nawiązałam też współpracę z miesięcznikami FILM i KINO. Pisałam recenzje, informacje o filmach i przeprowadzałam wywiady z ich twórcami. Od miesiąca pracuję w Radiu ZET. Chociaż nie usłyszycie mnie na antenie, to zapewniam was, że tam jestem :) 7 lipca ruszyła MTV Polska. Na koncert inauguracyjny do Sopotu przyjechały gwiazdy: prezenterzy MTV i zespół Moloko. Byli tam również przedstawiciele mediów, żeby opisali później to wydarzenie i podzielili się swoimi spostrzeżeniami, co niniejszym czynię. KONFERENCJA Przed koncertem odbyła się konferencja prasowa. Prowadził ją Młody, który jest kwintesencją konferansjerki w stylu MTV. Prezenterzy Music Television muszą być przede wszystkim młodzi, albo przynajmniej młodo wyglądać. Dlatego też europejskie prezenterki, m.in. obecna w Sopocie Ulrika, ubierają się jak małe dziewczynki. Ulrika miała dwie małe kiteczki po bokach, mimo to widać było, że jest już dojrzałą kobietą. Prawdopodobnie jej kariera długo już nie potrwa. Znajdą się inni, może nawet nie lepsi, ale młodsi. Konferencja opóźniła się o pół godziny, przez co zapewne tak krótko trwała. Zdążyliśmy jedynie się dowiedzieć, czy Moloko czuje się symbolem seksu. Reszta wiadomości była równie bezwartościowa, a cała konferencja równie pusta jak gadki w MTV czy puszczane tam wywiady. Okazało się też, że z bliska to wszystko wygląda trochę inaczej. Tak jak gwiazdy kina z Hollywood nie świecą już takim blaskiem jak kiedyś, tak i gwiazdy muzyczne okazują się zwykłymi ludźmi. PREZENTERZY Po konferencji tradycyjnie była „wyżerka”. Można było porozmawiać, czy też zrobić krótki wywiad z gwiazdami, ale nie miałam im nic do powiedzenia. Miałam podejść i spytać, czy nie boją się, że ich kariera wkrótce się skończy? Zapytać, co będą robić potem? Nie mogłam nawet podejść i powiedzieć, że podziwiam ich pracę, bo przecież nie ma czego podziwiać. Nie twierdzę, że każdy mógłby to robić, ale chyba wystarczy trochę odwagi, wiary w siebie i przekonania o własnej atrakcyjności (czytaj: chamstwa, zarozumialstwa i narcyzmu). Być może potrzeba czegoś więcej, by się tam dłużej utrzymać. Jedyną ciekawostką było to, że nastąpiło tzw. „sprzężenie zwrotne”. Już nie tylko ja patrzyłam na prezenterów, ale również oni patrzyli na mnie. Zwykle jedząc sobotni obiad oglądałam listę przebojów prowadzoną przez Troya. Tym razem to Troy przypatrywał się jak jem obiad :) MTV istnieje od ponad 20 lat, jest zatem dosyć młoda, ale pierwsi, dwudziestoparoletni wówczas prezenterzy mają dziś ponad czterdziestkę. Swoja drogą, ciekawa jestem, co teraz porabiają. Może zostali w branży, może nawet w MTV, tylko z drugiej strony ekranu. Pamiętacie na przykład Ives czy Ivo? W liceum moje koleżanki, które miały szczęście posiadać antenę satelitarną podkochiwały się w nim bardziej niż w Masonie z Santa Barbary (a kto dziś jeszcze pamięta ten serial? :)) Prezenterzy MTV nie mają nazwisk, tylko imiona. Nie mogą być większymi gwiazdami niż MTV. Nie mogą jej przesłonić. Gdy stają się zbyt popularni, wymienia się ich na innych. MTV jest zazdrosna o swoje dzieci. Ciekawe, co za parę lat stanie się z polskimi prezenterami? KONCERT Zaczął się koncert. Ponieważ miałam identyfikator, mogłam wchodzić i wychodzić, kiedy tylko chciałam i zobaczyć, jak to wygląda z zewnątrz. Ulica Monte Cassino, prowadząca do sopockiego molo była pełna młodych ludzi. Części z nich w ogóle nie udało się wejść. Stali pod bramą w nadziei, że im się uda, chociaż nie było już biletów. Reszta siedziała po prostu na plaży i pijąc piwo słuchała dochodzącej z oddali muzyki. Dla przedstawicieli mediów było specjalne podwyższenie, gdzie sponsorem był Żywiec i skąd był dobry widok na scenę i stojący opodal telebim. Tuż za sceną była wynajęta restauracja, w której można było spotkać wszystkich gości, np. Alicję Bachledę-Curuś. Na suto zastawionym stole stały sałatki, kanapeczki i owoce. Nie brakło też napojów, wyłącznie bezalkoholowych. Media są zawsze dokarmiane, żeby pochlebnie pisały o danej imprezie. To taka forma przekupstwa. Jak widać na mnie to nie działa. TABU MTV ma swoje tematy tabu. Unika tematu starości i śmierci. Wszystko musi być cool, odlotowe i na luzie. Nie należy się za bardzo przejmować. Niestety, rzeczywistość przenika czasem do tego świata i burzy jego kolorowy obraz. Dowiodły tego ostatnie wydarzenia na festiwalu w Roskilde w Danii, które sprawiły, że musieli wspomnieć o śmierci kilku osób zgniecionych podczas koncertu Pearl Jam. W Newsach pojawiła się informacja o tej tragedii. Pokazano naocznych świadków, przerażony zespół i zdezorientowaną młodzież. Chyba wszyscy byli jednakowo zdumieni, że śmierć jest możliwa, ze to nie teledysk albo film. Mówili, że nie mogą w to uwierzyć. W chwilę po tej informacji mogliśmy dalej oglądać kolorowe teledyski i szczebioczącą Britney Spears, której właśnie poświęcono weekend. IDOLE To kolejny fenomen MTV. Nastolatki, a i niektórzy starsi widzowie, chcą się upodobnić do swoich idoli muzycznych. Kochają ich do szaleństwa, a na ich widok dostają zbiorowej histerii. W programie z Britney Spears pewna „afroamerykańska” nastolatka została dopuszczona do swej idolki, żeby wręczyć jej collage z jej zdjęć. Dziewczyna nie wiedziała, jak się zachować. Straciła głos i wpatrywała się w ziemię, przytakując tylko prowadzącemu program, który pytał ją, czy chce coś wręczyć Britney. Chyba blask bijący od Britney Spears tak ją oślepił. Miejmy nadzieję, że z tego wyrośnie. POKOLENIE MTV Chyba nie należę do pokolenia MTV, chociaż często ją oglądam. Myślę, że sytuuję się raczej pomiędzy pokoleniem X, a pokoleniem NEXT :) Pokoleniu MTV zarzuca się rozproszenie uwagi, brak zasad moralnych, przywiązywanie wagi do zabawy i pieniędzy. Nie zawsze odpowiada to prawdzie. Chociaż czasami leci tam straszna „sieczka”, to nie przeszkadza przynajmniej w trakcie porannego przygotowania się do wyjścia z domu. Czasem działa pobudzająco, gdy trzeba siedzieć długo w nocy. Jednym słowem próbuję dostrzec także dobre strony MTV. Nie różni się niczym od muzycznych stacji radiowych, jedynie tym, że oprócz dźwięku nadaje też obraz. Nie jest więc gorsza od radia. Jaka będzie MTV Polska? Może podniesie techniczny poziom polskich teledysków? Może zobaczę wreszcie Edytę Górniak w MTV i będę musiała wreszcie przyznać, że robi międzynarodową karierę? Zawsze mówiłam, że nie mam na to żadnych dowodów, bo w MTV ani w VIVIE nie puszczają jej teledysków. Podobno te polskie clipy, które spodobają się komisji pod względem muzycznym i plastycznym, będą grane w MTV Europe i może przynajmniej w Europie ktoś zrobi karierę? Ale kiedy oglądam dziś programy MTV Polska, to jednak trochę mi żal MTV Europe. Kiedyś przynajmniej mogłam się podszkolić w angielskim, a kiedy chciałam mogłam po prostu się „wyłączyć” i nie słuchać tego, co mówią. Dzisiaj niestety dociera do mnie każde słowo naszych rodzimych prezenterów i czasami naprawdę nie mogę ich już słuchać. Od jakiegoś czasu zatem dużo rzadziej oglądam MTV. A wy? 1 października 2000 |
W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay Orkiestry Gustava Broma, na którym połączyła ona post-bop z „trzecim nurtem”.
więcej »Jak każdy funkcjonujący przez wiele lat i mający trwałe miejsce w historii rocka zespół, także zachodnioniemiecki Can doczekał się wielu wydawnictw nieoficjalnych. Jednym z ciekawszych jest opublikowany przed piętnastoma laty „Ogam Ogat” – bootleg zawierający muzykę powstałą w tym samym czasie co materiał, jaki znalazł się na dwupłytowym krążku „Tago Mago”.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Bradford – kolebka brytyjskiego przemysłu filmowego
— Anna Draniewicz
Bradford – miasto filmu
— Anna Draniewicz
Między słowami
— Anna Draniewicz
Amerykanie nadchodzą!
— Anna Draniewicz
Bollywood atakuje
— Anna Draniewicz
15 lat prywatnej dystrybucji kinowej w Polsce
— Anna Draniewicz
Filmy o ludziach. Filmy dla ludzi
— Anna Draniewicz
Pasja Gibsona
— Anna Draniewicz
Noc z Darrenem Aronofskym
— Anna Draniewicz
Film wojenny
— Anna Draniewicz