Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Murphy Blend
‹First Loss›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułFirst Loss
Wykonawca / KompozytorMurphy Blend
Data wydania1971
NośnikWinyl
Czas trwania35:43
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Wolf-Rüdiger Uhlig, Wolfgang Rumler, Andreas Scholz, Achim Schmidt
Utwory
Winyl1
1) At First04:36
2) Speed is Coming Back06:03
3) Past Has Gone07:37
4) Präludium – Use Your Feet05:40
5) First Loss07:53
6) Funny Guys03:50
7) Happiness00:03
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Chwalebny początek Hanumana

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj (zachodnio)niemiecki zespół Murphy Blend.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Chwalebny początek Hanumana

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj (zachodnio)niemiecki zespół Murphy Blend.

Murphy Blend
‹First Loss›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułFirst Loss
Wykonawca / KompozytorMurphy Blend
Data wydania1971
NośnikWinyl
Czas trwania35:43
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Wolf-Rüdiger Uhlig, Wolfgang Rumler, Andreas Scholz, Achim Schmidt
Utwory
Winyl1
1) At First04:36
2) Speed is Coming Back06:03
3) Past Has Gone07:37
4) Präludium – Use Your Feet05:40
5) First Loss07:53
6) Funny Guys03:50
7) Happiness00:03
Wyszukaj / Kup
To były piękne czasy! Końcówka lat 60. ubiegłego wieku była jednym z najbardziej twórczych okresów w dziejach muzyki rozrywkowej. To wtedy zadebiutowała cała masa zespołów spod znaku rocka progresywnego, psychodelicznego i hard rocka. W Anglii narodziła się jazzrockowa scena Canterbury, a nad Loarą i Sekwaną – jej francuski odpowiednik, czyli Zeuhl (pierwotnie symbolizowany jedynie przez jedną formację, Magmę Christiana Vandera); z kolei w Niemczech z awangardowo-progresywno-psychodelicznej piany wychynął, niemal jak mityczna Afrodyta, krautrock. W muzycznym kotle gotowało się nieustannie, a wytwórnie płytowe co rusz na stół podawały nowe, smakowite dania. Po latach o wielu z nich zapomniano – słusznie czy nie, to kwestia indywidualna. W każdym razie dzisiaj o debiutanckim – i zarazem jedynym – albumie w dyskografii formacji Murphy Blend pamiętają już tylko nieliczni. Nie trzeba chyba dodawać, że niesłusznie. Bo choć płycie „First Loss” daleko do bycia arcydziełem, to mimo wszystko prezentuje ona wysoki poziom, a jej zawartość w ciągu czterdziestu pięciu lat od nagrania wcale się nie zestarzała.
Murphy Blend to zespół, który powstał w 1969 roku w Berlinie Zachodnim z inicjatywy śpiewającego i grającego na instrumentach klawiszowych Wolfa-Rüdigera Uhliga, mającego w tamtym czasie za sobą trzy lata studiów muzycznych. Poza nim w zespole znaleźli się jeszcze: gitarzysta Wolfgang Rumler, basista Andreas Scholz oraz bębniarz Achim Schmidt. Po mniej więcej roku wspólnego grania nadszedł czas wyprawy do studia, a w zasadzie dwóch wypraw, ponieważ debiutancki longplay grupa zarejestrowała w dwóch podejściach: pomiędzy 5 a 9 października oraz 2 a 4 grudnia 1970 roku. Miało to miejsce w monachijskim Union-Studio pod okiem producenta Jonasa Porsta, który zajmował się także interesami zespołów Ihre Kinder i Out of Focus. Gotowy już materiał upubliczniła natomiast, mająca siedzibę w stolicy Bawarii, zasłużona dla krautrocka firma Kuckuck. Na „First Loss” trafiło sześć kompozycji („utworu” z numerkiem siódmym nie należy traktować poważnie, o czym jeszcze będzie okazja wspomnieć), trwających łącznie niespełna trzydzieści sześć minut. Niewiele, prawda? Ale przecież przede wszystkim liczy się jakość!
„First Loss” otwiera utwór „At First”, będący znakomitym przykładem wystrzałowego hard rocka z progresywnym rozmachem, w którym dominują przede wszystkim dwa instrumenty – gitara Rumlera oraz organy Hammonda, na których gra lider grupy. Mimo swej ciężkości, numer jest bardzo melodyjny i zapada w pamięć. Trudno byłoby sobie wyobrazić lepsze wprowadzenie. Drugi w kolejności, „Speed is Coming Back”, zaczyna się od mocnego wejścia perkusji Schmidta, który spycha na dalszy plan zarówno gitarę, jak i organy. Z czasem jednak Wolfgang i Wolf-Rüdiger wybijają się przed Achima i wszystko wraca do normy. Klimat robi również charakterystyczny, podany z nutką nostalgii wokal Uhliga, śpiewającego tak hipnotyzująco, że trudno byłoby oderwać się od głośników. W końcówce wspomagają go jeszcze w chórku koledzy (Rumler i Schmidt). „Past Has Gone” z kolei jest pierwszym na płycie – i wcale nie ostatnim – przejawem klasycznych zainteresowań twórcy Murphy Blend. Hammondy brzmią tutaj, jakby grał na nich sam maestro Jan Sebastian Bach. Piękno przenika się numerze z mocą, a melancholia z energią. Gdy muzyka stopniowo wycisza się, po chwili znajduje się ktoś, kto daje sygnał do kolejnego uderzenia – w końcówce jest to Scholz, pochód basu którego może przyprawić o ciarki na plecach.
„Präludium – Use Your Feet” to kolejny, okraszony solówką organową, ukłon w stronę osiemnastowiecznego klasyka. Choć w dalszej części charakter kompozycji zmienia się diametralnie. Pojawia się funkowy groove, a Uhlig śpiewa tak, jakby pochodził z południa Stanów Zjednoczonych (pod tym względem jego interpretacja przypomina inną niemiecką formację, Emergency, i jej znakomity, ale pamiętajmy, że późniejszy o dwa lata album „Get Out to the Country”). Numer tytułowy, choć trwa „jedynie” (niespełna) osiem minut, ma charakter minisuity, tak bowiem dużo się w nim dzieje. Nie brakuje ani zagrywek typowo hardrockowych (z przesterowaną gitarą), ani fragmentów subtelniejszych, w których na plan pierwszy wybijają się klawesyn i fortepian. W zakończeniu – dla większego efektu – nałożone zostały na siebie ścieżki wszystkich instrumentów klawiszowych, które w studiu wykorzystywał Uhlig. Zamykający „First Loss” utwór „Funny Guys” zawiera we wstępie dosłowny cytat z Toccaty i fugi d-moll Bacha; dalej jest już jednak inaczej – motorycznie i rockowo, co oznacza powrót do punktu wyjścia i czadowego „At First”. Co prawda na finał panowie z Murphy Blend umieścili jeszcze jeden track – trzysekundowy „Happiness”, którego jednak nie da się potraktować inaczej, niż jako drobny żarcik
Krótko po wydaniu albumu, w 1971 roku, zespół rozpadł się. Ale Wolf-Rüdiger Uhlig nie zrezygnował z dalszej kariery; zebrał nowych muzyków – wokalistę, flecistę i saksofonistę Petera Bartha, basistę Jörga Hahnfelda oraz perkusistę Thomasa Holma – i powołał do życia nową formację – Hanuman. Która, podobnie zresztą jak Murphy Blend, pozostawiła po sobie tylko jeden, lecz za to doskonały album. Tym razem to jednak Uhlig pożegnał się z kolegami, którzy postanowili grać dalej pod nowym szyldem – Lied des Teufels. On sam na krótko zakotwiczył we Frumpy, któremu pomógł nagrać płytę „By the Way” (1972), po czym pożegnał się z profesjonalną karierą na rockowej scenie. Nie kontynuował jej także gitarzysta Murphy Blend, Wolfgang Rumler. Próbował natomiast basista Andreas Scholz, który trafił do hardrockowo-bluesowego zespołu Blackwater Park, z którym zarejestrował krążek „Dirt Box” (1971). Najdłużej aktywny pozostawał perkusista Achim Schmidt, który w 1979 roku powołał do życia – wraz z dwoma muzykami Lied des Teufels – wokalistą i gitarzystą Ralfem Schultzem oraz basistą Peerem Forsbergiem – zaliczany do nurtu Neue Deutsche Welle band Artischock („Besorg’s Dir!”, 1982), a potem przez kilka lat zaangażował się w projekt spod znaku world-music Argile („Nimdirsi”, 1983; „! Weltmusik”, 1986).
koniec
17 października 2015
Skład:
Wolf-Rüdiger Uhlig – śpiew, organy Hammonda, klawesyn, fortepian
Wolfgang Rumler – gitara elektryczna, chórki
Andreas Scholz – gitara basowa
Achim Schmidt – perkusja, chórki

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Praga pachnąca kanadyjską żywicą
— Sebastian Chosiński

Znad Rubikonu do Aszchabadu
— Sebastian Chosiński

Gustav, Praga, Brno i Jerzy
— Sebastian Chosiński

Jazzowa „missa solemnis”
— Sebastian Chosiński

Prośba o zmiłowanie
— Sebastian Chosiński

Strzeż się jazzowej policji!
— Sebastian Chosiński

Fusion w wersji nordic
— Sebastian Chosiński

Van Gogh, słoneczniki i dyskotekowy funk
— Sebastian Chosiński

Surrealizm podlany rockiem, bluesem i jazzem
— Sebastian Chosiński

W cieniu tragedii
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.