Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Et Cetera

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułEt Cetera
Wykonawca / KompozytorEt Cetera
Data wydania1971
NośnikWinyl
Czas trwania40:18
Gatunekfolk, jazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Wolfgang Dauner, Siegfried Schwab, Eberhard Weber, Roland Wittich, Fred Braceful
Utwory
Winyl1
1) Thursday Morning Sunrise11:37
2) Lady Blue03:04
3) Mellodrama Nr. 2 A05:14
4) Raga16:13
5) Milkstreets04:10
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Do zakochania (w Indiach) jeden krok

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj (zachodnio)niemiecka grupa Et Cetera Wolfganga Daunera.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Do zakochania (w Indiach) jeden krok

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj (zachodnio)niemiecka grupa Et Cetera Wolfganga Daunera.

Et Cetera

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułEt Cetera
Wykonawca / KompozytorEt Cetera
Data wydania1971
NośnikWinyl
Czas trwania40:18
Gatunekfolk, jazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Wolfgang Dauner, Siegfried Schwab, Eberhard Weber, Roland Wittich, Fred Braceful
Utwory
Winyl1
1) Thursday Morning Sunrise11:37
2) Lady Blue03:04
3) Mellodrama Nr. 2 A05:14
4) Raga16:13
5) Milkstreets04:10
Wyszukaj / Kup
Wolfgang Dauner miał rozmach! Przynajmniej na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku, kiedy to kolejne płyty – choć pod różnymi nazwami – wyrzucał z siebie z prędkością karabinu maszynowego. Co jednak najważniejsze, przez cały czas, konsekwentnie nie rezygnując z awangardowych eksperymentów spod znaku jazzu, rocka, a nawet world music, potrafił utrzymać zadziwiająco wysoki poziom. Sprzyjała temu między innymi stałość w doborze współpracowników. Dość powiedzieć, że albumy sygnowane przez Wolfgang Dauner Quintet („The Oimels”, 1969), The Wolfgang Dauner Group („Rischka’s Soul”, 1970) oraz bohatera dzisiejszego „Non Omnis Moriar”, czyli zespół Et Cetera, nagrane zostały – z jednym wyjątkiem – przez tych samych muzyków. Rozszerzeniu ulegało natomiast wykorzystywane przez artystów instrumentarium. Ale po kolei… Po ciepłym przyjęciu przez niemieckich krytyków albumu „Rischka’s Soul” Wolfgang postanowił zrobić kolejny odważny krok w stronę krautrocka. Nie był jednak do końca pewien, jak jego muzyczne poszukiwania zostaną przyjęte przez dotychczasowych wielbicieli, kojarzących go nade wszystko z jazzem. Aby więc wystartować niejako od zera, bez balastu, zdecydował się swój nowy projekt – choć ze „starymi” ludźmi – ochrzcić nazwą Et Cetera.
Skład grupy pozostał niezmieniony. Obok grającego na instrumentach klawiszowych – ale także trąbce, fletach i perkusjonaliach – Daunera, znaleźli się w niej: gitarzysta Siegfried Schwab (dodatkowo sięgający po rozliczne indyjskie instrumenty strunowe i perkusyjne), basista i wiolonczelista Eberhard Weber oraz dwaj (sic!) perkusiści: Roland Wittich i przybyły ze Stanów Zjednoczonych Fred Braceful. Ta piątka pod koniec 1970 roku udała się do Londynu, aby w tamtejszym studiu Orange (przy New Compton Street) zarejestrować materiał na nową płytę. Sesja trwała cztery dni – od dziewiątego do dwunastego grudnia, a jej namacalnym efektem stał się, wydany parę miesięcy później przez Global Records, longplay zatytułowany po prostu „Et Cetera”. W kolejnych latach album ten miał jeszcze dwie edycje. W 1980 roku wydała go ponownie, choć pod zmienionym tytułem – jako „Lady Blue” – zasłużona dla promowania krautrocka firma Brain Records, a przed ośmioma laty – po raz pierwszy na kompakcie (i na dodatek z trzema bonusami) – Francuzi z Long Hair Records. I bardzo dobrze się stało, ponieważ debiut Et Cetera – po nim ukażą się jeszcze dwa oficjalne wydawnictwa – zdecydowanie zasługuje na ocalenie.
Na album muzycy wybrali pięć kompozycji, chociaż – jak się po latach okazało – nagrali ich więcej. Już pierwsza z nich – „Thursday Morning Sunrise” – wskazuje, że mamy do czynienia z całkiem nową artystyczną inkarnacją Daunera. Utwór zaczyna się bowiem bardzo ostro i zadziornie, a wrażenie to dodatkowo potęguje wykorzystanie modulatora dźwięku, którym zabawiali się przede wszystkim Wolfgang i Siegfried Schwab (pierwszy podrasowywał brzmienie syntezatorów, drugi – gitary). Ale i pozostali muzycy, a zwłaszcza „obsługujący” wiolonczelę Eberhard Weber, przykładają rękę do awangardowego oblicza tego nagrania. Choć trafiają się także momenty spokojniejsze, zwłaszcza wtedy gdy Schwab sięga po instrumenty indyjskie i serwuje sporą porcję orientalizmów. Na zakończenie jednak zespół postanawia ponownie dać czadu; kakofonia dźwięków jest tak potężna (vide dwa zestawy perkusyjne), że niewiele brakuje, by rozerwało głośniki. Po tak dużej porcji szalonego jazgotu trzyminutowe „Lady Blue” jawi się jako wybawienie. Deklamacja Freda Bracefula na tle gitary akustycznej, przetykane anielskimi chórami (nie ma niestety na okładce płyty informacji, skąd one pochodzą), pozwala nie tylko złapać oddech, ale zarówno idealnie wprowadza w utwór numer trzy.
A jest nim, zamykająca stronę A wydania winylowego, „Mellodrama Nr. 2 A”. Przez cały czas w nim gitara akustyczna Siegfrieda, któremu subtelnie podgrywa na basie Eberhard, a na perkusjonaliach Dauner. Dopiero w drugiej części dochodzą syntezatory, lecz i one nie zmieniają nastroju kompozycji, która z jednej strony urzeka urodą, z drugiej mimo wszystko wprowadza pewien niepokój. Po przewróceniu krążka na stronę B zespół proponuje słuchaczom najdłuższy numer w zestawie – ponad szesnastominutowe „Raga”. To najbardziej etniczna kompozycja na płycie, wprost nawiązująca do muzyki ludowej Indii, która w tamtym czasie zyskała wielką popluarność dzięki Raviemu Shankarowi i wielu innym wykonawcom, starającym się łączyć ją z rockiem (jak chociażby amerykańskie Malachi i Shanti, norweskie Oriental Sunshine, niemieckie Flute & Voice i Popol Vuh). Ale raga rock w wykonaniu Et Cetera ma także silne zabarwienie jazzowe (vide trąbka Wolfganga) i progresywne (motoryczne perkusje Rolanda i Freda). Na finał Niemcy (i jeden Amerykanin) umieścili natomiast awangardowe „Milkstreets”, znaczone „zabawami” modulatorem dźwięku i freejazzowymi improwizacjami. Jeśli ktoś liczył na subtelne pożegnanie, musiał przełknąć gorzką pigułkę.
Trzydzieści siedem lat później na kompaktowym wydaniu „Et Cetera” do materiału podstawowego dołączono trzy bonusy (w sumie to ponad dwadzieścia dwie minuty muzyki). Dlaczego właśnie te utwory zostały odrzucone podczas selekcji – nie wiadomo; na pewno bowiem nie brzmią gorzej od tych, do których szczęście się uśmiechnęło i trafiły na winyl. Ich wspólnbym mianownikiem jest fakt, że są to głównie… improwizacje. Ale za to jakie! „Behind the Stage” to najbardziej rockowy fragment całej sesji. Schwab serwuje w tym utworze iście progresywną solówkę, za to perkusiści i grający na wiolonczeli Weber odpływają w świat doom metalu. Z mrocznym nastrojem utworu mocno kontrastuje jego zakończenie, jakby żywcem wyjęte z burleski. „Tau Ceti” – z wyeksponowanym fortepianem i gitarą basową – brzmi jak soundtrack do filmu grozy; gdyby dodać jeszcze syntezatory, Et Cetera mogłoby zamienić się we włoskiego Goblina. Z kolei w ostatnich kilkudziesięciu sekundach, kiedy Schwab sięga po raz kolejny po instrumenty indyjskie, słyszymy dźwięki jednoznacznie kojarzące się z polskim Osjanem (czy też Ossianem, jak zespół pisał się na początku kariery). Tyle że wtedy Osjanu nie było jeszcze na świecie (Jacek Ostaszewski, Marek Jackowski i Tomasz Hołuj założyli grupę jesienią 1971 roku).
Ostatni z bonusów, „Kabul”, to kolejna improwizacja, w której zespół Wolfganga Daunera starał się łączyć muzykę etniczną z jazzem i rockiem – z biegiem czasu z coraz większym naciskiem na ostatni z wymienionych gatunków (ponownie za sprawą Siegfrieda Schwaba). Jednego można być pewnym: z wyprawy do stolicy Anglii grupa wracała z tarczą, a nie na tarczy. Tym bardziej że po czterech dniach sesji nagraniowej, podczas której powstało „Et Cetera”, muzycy wcale nie opuścili studia. Zostali w nim jeszcze jeden dzień. Po co? O tym opowiemy przy innej okazji.
koniec
2 kwietnia 2016
Skład:
Wolfgang Dauner – syntezatory, fortepian, klawinet, klawikord, modulator dźwięku, trąbka, flety, instrumenty elektroniczne, elektroniczne instrumenty perkusyjne
Siegfried Schwab – gitara elektryczna, gitara akustyczna, sitar, swarmandal, tarang, lutnia, wina, sarangi, tambura, balafon, zanza, flety, modulator dźwięku
Eberhard Weber – gitara basowa, kontrabas, wiolonczela
Roland Wittich – perkusja, głos (2), jednostrunowa gitara bongo
Fred Braceful – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.