Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Guru Guru
‹30 Jahre Live: Live in Frankfurt 1971›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Tytuł30 Jahre Live: Live in Frankfurt 1971
Wykonawca / KompozytorGuru Guru
Data wydania2006
NośnikCD
Czas trwania50:14
Gatunekkoncert, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Ax Genrich, Uli Trepte, Mani Neumeier
Utwory
CD1
1) Bo Diddley16:40
2) Baby Cake Walk15:38
3) Oxymoron18:01
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Jeśli ma być blues, to taki, co zwali was z nóg

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj – po raz drugi – (zachodnio)niemiecka formacja Guru Guru.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Jeśli ma być blues, to taki, co zwali was z nóg

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj – po raz drugi – (zachodnio)niemiecka formacja Guru Guru.

Guru Guru
‹30 Jahre Live: Live in Frankfurt 1971›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Tytuł30 Jahre Live: Live in Frankfurt 1971
Wykonawca / KompozytorGuru Guru
Data wydania2006
NośnikCD
Czas trwania50:14
Gatunekkoncert, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Ax Genrich, Uli Trepte, Mani Neumeier
Utwory
CD1
1) Bo Diddley16:40
2) Baby Cake Walk15:38
3) Oxymoron18:01
Wyszukaj / Kup
Przypomnijmy podstawowe fakty: latem 1968 roku basista Uli Trepte (mający za sobą występy we freejazzowym Irène Schweizer Trio), do spółki z gitarzystą Eddim Nägelim, powołuje do życia rockową grupę The Guru Guru Groove. Jej skład początkowo jest dość płynny; dopiero po mniej więcej półtora roku krystalizuje się na tyle, że formacja może przystąpić do ofensywy. Tworzą ją wówczas – poza Ulim – jeszcze dwaj muzycy: gitarzysta Ax Genrich oraz perkusista i wokalista Mani Neumeier (stary znajomy Treptego jeszcze z czasów spędzonych przez obu artystów w Szwajcarii). W tym okresie zmianie uległa również nazwa formacji, skrócona do nadzwyczaj łatwego do zapamiętania Guru Guru. Zespół na rynku płytowym zadebiutował w 1970 roku znakomitym krautrockowym albumem „UFO”. To był najlepszy okres dla awangardowego, psychodeliczno-progresywnego grania. Kolejne zespoły wyrastały jak grzyby po deszczu, mnożyły się także lokalne, ogólnokrajowe, a nawet międzynarodowe festiwale muzyczne, na które bardzo chętnie zapraszano niezwykle żywiołowe trio Ulego, Aksa i Maniego. Pozostałością po występie na trzeciej edycji Pop- & Blues-Festival okazał się, wydany po ponad trzech dekadach od koncertu, kompaktowy krążek „Essen 1970”. Portretował on zespół w specyficznym momencie: już jakiś czas po debiucie, a jednocześnie kilka miesięcy przed wydaniem drugiego materiału.
Pojawiając się w Essen, Guru Guru było więc w trakcie opracowywania materiału na longplay „Hinten”, który ukazał się w 1971 roku. Promowały go kolejne liczne występy, w tym ten we Frankfurcie nad Menem, który ukazał się po latach w dwóch wersjach jako bonus do okazjonalnego wydawnictwa „30 Jahre Live”. Pierwsza jego publikacja miała miejsce w 1998 roku w Japonii nakładem Captain Trip Records i zawierała dwie płyty zarejestrowane podczas występu na festiwalu w Finkenbach; na trzecim albumie znalazły się natomiast nagrania archiwalne sprzed – wówczas – dwudziestu siedmiu lat (były to: „Der LSD-Marsch”, „Girl Call” oraz „Space Ship”). W 2006 roku „30 Jahre Live” zostało wznowione przez niemieckie Revisited Records (sublabel SPV). Do podstawowego materiału z Finkenbach dodano dwa bonusy; był też trzeci krążek, noszący taki sam tytuł jak poprzednio, czyli „Live in Frankfurt 1971”, ale z zupełnie innymi nagraniami. Gwoli ścisłości należy dodać, że nie ma nawet stuprocentowej pewności – a przynajmniej nie wynika to z opisów obu płyt – czy chodzi o ten sam koncert, czy też były to dwa różne występy. Zastanawiające jest to, że na wydanie z 1998 roku trafiły dwie kompozycje z albumu „UFO” i jedna z „Hinten”, natomiast osiem lat później jedna z „Hinten”, a dwie z kolejnego – dopiero przygotowywanego – longplaya Guru Guru „Känguru” (1972).
Ot, zagwozdka! Ale, na szczęście, wcale nie spędzająca snu z powiek. W obu przypadkach pewnym można bowiem być przynajmniej jednego – skład wciąż pozostawał ten sam: na gitarze elektrycznej zagrał Ax Genrich, na basie Uli Trepte, a na bębnach i perkusjonaliach Mani Neumeier; dwaj ostatni podzielili się również obowiązkami wokalnymi. Album „Live in Frankfurt 1971” (chciałoby się dodać: version 2) otwiera prawie siedemnastominutowa odsłona jednego z najgłośniejszych utworów Guru Guru z początków kariery zespołu – „Bo Diddley”. W porównaniu z jego wersją zaprezentowaną na koncercie w Essen w październiku 1970 roku ta jest bardziej zwarta i dopracowana, mimo że więcej w niej improwizacji. Psychodelia miesza się tutaj z zagranym z hardrockowym zacięciem bluesem, najwięcej pracy ma zaś Genrich, którego partie solowe są prawdziwą ozdobą utworu. Na uwagę zasługuje też southernowe i rock n’rollowe, a więc zagrane pod głównego bohatera kompozycji, brzmienie gitary Aksa w finale. Nie brakuje również wykrzykującego tytuł – z tym charakterystycznym przeciąganiem głosek („Booo Diddley!”) – Treptego.
Dwa pozostałe numery trafiły rok później na trzeci studyjny album Niemców. Wsłuchując się w nagrania zarejestrowane we Frankfurcie, można więc przekonać się, jak ewoluowały na przestrzeni kolejnych miesięcy i przede wszystkim, w co zamieniały się, gdy Ax, Uli i Mani mogli pozwolić sobie na nieograniczone czasowo szalone, freerockowe improwizacje. „Baby Cake Walk” zaczyna się od potężnego uderzenia prosto między oczy. Rozpędzone trio mknie jak walec, gotowe staranować wszystko, co znajdzie na swojej drodze. I tak jest przez niemal cały kwadrans. Jeśli trafia się fragment łagodniejszy, to tylko po to, aby wziąć oddech i po chwili przystąpić do kolejnego ataku. Aby uatrakcyjnić przekaz, Genrich stosuje przeróżne efekty gitarowe, głównie pogłosy, które dodatkowo przydają muzyce Niemców spacerockowego charakteru. Na koniec płyty trafił fragment najobszerniejszy – osiemnastominutowa (a zatem prawie osiem minut dłuższa od studyjnej) wersja „Oxymoronu”. Skąd ten czas trwania? Odpowiada za to przede wszystkim Ax, którego gitara niepodzielnie panuje nad całością; jego „winą” jest przedłużający się rozruch, pełen dźwiękowych eksperymentów, które prawdopodobnie miały sprawdzić wytrzymałość słuchaczy. Kto się nie zraził i pozostał pod sceną, w dalszej części uraczony został już dużo bardziej klasycznym graniem z pogranicza psychodelii i hard rocka.
Przysłuchując się koncertowym płytom Guru Guru zawierającym materiał z początku lat 70. XX wieku, nie można mieć wątpliwości, że na żywo zespół ten był prawdziwym wulkanem energii. I chociaż od wydania płyty „Jazz Meets India”, w nagraniu której wzięli udział Trepte i Neumeier, minęły wówczas zaledwie cztery lata, można odnieść wrażenie, że zmieniła się cała epoka. Że muzyczny świat stanął na głowie. Ale mimo wszystko da się także między oboma wydawnictwami znaleźć pewne elementy styczne – to zamiłowanie do artystycznych poszukiwań, przekraczania granic i wytyczania nowych szlaków. Co najistotniejsze, to pozostanie nieodłączną cechą Guru Guru jeszcze przez długie, długie lata.
koniec
21 maja 2016
Skład:
Ax Genrich – gitara elektryczna
Uli Trepte – gitara basowa, śpiew (1)
Mani Neumeier – śpiew, perkusja, instrumenty perkusyjne

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Praga pachnąca kanadyjską żywicą
— Sebastian Chosiński

Znad Rubikonu do Aszchabadu
— Sebastian Chosiński

Gustav, Praga, Brno i Jerzy
— Sebastian Chosiński

Jazzowa „missa solemnis”
— Sebastian Chosiński

Prośba o zmiłowanie
— Sebastian Chosiński

Strzeż się jazzowej policji!
— Sebastian Chosiński

Fusion w wersji nordic
— Sebastian Chosiński

Van Gogh, słoneczniki i dyskotekowy funk
— Sebastian Chosiński

Surrealizm podlany rockiem, bluesem i jazzem
— Sebastian Chosiński

W cieniu tragedii
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.