10 największych rozczarowań muzycznych 2016 rokuZapraszam na subiektywne podsumowanie największych rozczarowań muzycznych roku 2016. Przypominam przy okazji, że „największe rozczarowanie” nie równa się „najgorsza płyta”, albowiem kilka prezentowanych w tym zestawieniu aż tak złych nie jest. Tyle tylko, że nagrali je artyści, od których wymaga się więcej. Znacznie.
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski10 największych rozczarowań muzycznych 2016 rokuZapraszam na subiektywne podsumowanie największych rozczarowań muzycznych roku 2016. Przypominam przy okazji, że „największe rozczarowanie” nie równa się „najgorsza płyta”, albowiem kilka prezentowanych w tym zestawieniu aż tak złych nie jest. Tyle tylko, że nagrali je artyści, od których wymaga się więcej. Znacznie.
Wyszukaj / Kup 10. Eris Is My Homegirl "For the Most Beautiful One" Eris Is My Homegirl to bez wątpienia jeden z najbardziej ekstremalnych zespołów, jakie pojawiły się w programie "Must Be The Music. Tylko muzyka". Nie powiem bym był wielkim fanem metalcore′u, ale w tym, co zaprezentowali było coś intrygującego. Na debiut płytowy czekali kilka lat i niestety mam wrażenie, że przegapili moment, kiedy niosła ich młodzieńcza pasja. "For the Most Beautiful One" jest pozycją nijaką, wygładzoną produkcyjnie, nie niosącą żadnych emocji. A te w tym stylu są najważniejsze (skoro na melodię nie ma co liczyć). Nie myślałem, że kiedyś umieszczę w tym zestawieniu Archive. Niestety "The False Foundation" rozczarowuje na całej linii. Owszem, doceniam, że muzycy wciąż eksperymentują, ale tym razem nie wyszło. Postawienie na bardziej syntetyczne, przesiąknięta loopami brzmienie, plus brak pomysłu na dobre kompozycje, zaowocowało albumem drażniącym, który ma się ochotę wyłączyć na długo przed końcem. Ustalmy to od razu - "Clashes" nie jest złą płytą. Raczej przeciętną. A nie tego spodziewaliśmy się po Brodce, która naprawdę imponuje swoją sceniczną przemianą. Apetyt na album nieprzeciętny podsycał jeszcze singel "Horses", ale niestety był to falstart, albowiem całość utrzymana jest w jednostajnym, refleksyjnym stylu. Niestety z gatunku tych, które zamiast fascynować, najzwyczajniej w świecie nużą. I co z tego, że materiał jest świetnie wyprodukowany. W taki sposób Monika na zachodzie się nie przebije. Ta płyta powinna nazywać się "Now I Don′t". Jeśli ktoś poszukuje definicji zdziadziałego, emeryckiego blues rocka, niech śmiało sięga po „I Still Do”. Aż trudno uwierzyć, że nagrał go TEN Eric "Slowhand" Clapton. A najgorsze, że to nie pierwsza jego wpadka w ostatnim czasie. Co ciekawe, kiedy wpada na występy gościnne, a także w czasie koncertów wciąż potrafi wykrzesać iskry z gitary. Tymczasem na "I Still Do" gra, jakby zapomniał łyknąć porannej dawki Geriavitu. "I′m With You" było tylko rozgrzewką, która miała zaprezentować nowego na pokładzie - Josha Klinghoffera - gitarzysty, który zastąpił dezertera Frusciantego. "The Getaway" odsłania wszystkie karty. Okazuje się, że Josh poprzednio wcale się nie wstydził swoich pomysłów, tylko taki ma styl. Nijaki. Najgorsze, że reszta załogi postanowiła się do niego dostosować, co zaowocowało krążkiem słabszym niż eklektyczny "By the Way", czyli tak źle nie było od lat 80. Najpierw był singel promujący serial "Druga szansa", który zapowiadał, że rodzi nam się nowa gwiazda sceny electro pop. Na tym się jednak skończyło. Inwencji starczyło tylko na jedną piosenkę. Reszta jest albo męcząca albo do bólu nijaka, okraszona irytująco hipsterskimi tekstami. Miało być niezależnie, a wyszło jak noszenie trampek zimą. Smutne. Birdy jako nastolatka nie tylko zasłynęła rewelacyjnym coverem utwory "People Help the People", ale w 2013 roku nagrała świetną płytę, która została wyróżniona przez nas w corocznym zestawieniu najlepszych albumów. Niestety kiedy z dziewczynki przeistoczyła się w kobietę ktoś stwierdził, że należy zmienić jej wizerunek sceniczny, po czym skroił Birdy na miarę miliona identycznych, mało rozpoznawalnych gwiazdek bez charakteru. W połączeniu z kiepskimi piosenkami, efekt jest bardziej niż mizerny. Szkoda, bo dziewczyna ma talent. "Rosetta" miała być wielkim powrotem Vangelisa do nagrań solo. Niestety okazała się niewypałem, choć Grek sięgnął po ulubioną tematykę, czyli podróże kosmiczne. Wiadomo, że "Blade Runnera" nagrywa się raz-dwa razy w życiu, ale miałem nadzieję na magiczną podróż, jaką swego czasu zapewnił mi chociażby "El Greco". Tym razem jednak mamy do czynienia z usypiającymi ziółkami dla nadaktywnych. Przy "Mechanical Bull" pomyślałem, że członkowie Kings of Leon osiągnęli spełnienie, ustatkowali się i przełożyło się to na złagodzenie brzmienia. Przy "Walls" (a w zasadzie "WALLS", bo to skrót) nie mam już siły na taryfę ulgową, ponieważ całość sprawia wrażenie potwornie wymęczonej, bez krzty zaangażowania. To już nie kwestia zmiany trybu życia, to osiadanie na laurach. Po takim zespole spodziewam się o wiele więcej, niż jednego udanego utworu - tytułowego, który na dobrą sprawę zamyka całość. Maria Peszek każdą płytą stara się zaskoczyć słuchacza. "Karabin" na ten przykład jest zaskoczeniem, że zawiera treści wyjątkowo mało kontrowersyjne. I to mógł być całkiem niezły pomysł, zwłaszcza, że po "Jezus Maria Peszek" wszyscy spodziewali się, że artystka pójdzie jeszcze dalej. Problemem jest jednak samo wykonanie tego pomysłu. Utwory są nieciekawe, Peszek wyjątkowo słabo śpiewa, a teksty trącają grafomanią. Do tego dochodzi kontrast między nowoczesną, elektroniczną aranżacją o przebojowych charakterze z niewesołym, często antywojennym przesłaniem. Nawet kiedy trafiają się lepsze momenty, jak "Samotny tata", to cały nastrój pęka w momencie kiedy pojawia się fragment "samotny tata / szuka samotnej mamy/ także tak / taki świat / i taka sytuacja", a ja zamiast się wzruszyć mam przed oczyma tego gościa z internetowego mema od chemii i hemoglobiny. Sorry Maria… 27 stycznia 2017 |
W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay Orkiestry Gustava Broma, na którym połączyła ona post-bop z „trzecim nurtem”.
więcej »Jak każdy funkcjonujący przez wiele lat i mający trwałe miejsce w historii rocka zespół, także zachodnioniemiecki Can doczekał się wielu wydawnictw nieoficjalnych. Jednym z ciekawszych jest opublikowany przed piętnastoma laty „Ogam Ogat” – bootleg zawierający muzykę powstałą w tym samym czasie co materiał, jaki znalazł się na dwupłytowym krążku „Tago Mago”.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Weekendowa Bezsensja: 40 najgorszych okładek płyt 2016 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po płytę marsz: Boże Narodzenie 2016
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po płytę marsz: Wakacje 2016
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po płytę marsz: Czerwiec 2016
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po płytę marsz: Maj 2016
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po płytę marsz: Marzec 2016
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po płytę marsz: Luty 2016
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
10 najlepszych książek 2016 r.
— Esensja
10 najlepszych komiksów 2016 roku
— Esensja
Porażki i sukcesy 2016, czyli filmowe podsumowanie roku
— Piotr Dobry, Gabriel Krawczyk, Jarosław Robak, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
50 najlepszych płyt 2016 roku
— Esensja
Najgorsze filmy 2016 roku
— Esensja
50 najlepszych filmów 2016 roku
— Esensja
Książki Roku 2016 – nominacje
— Esensja
Najlepsze komiksy 2016 roku
— Esensja
Najdłuższy utwór w archiwum
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Esensja słucha: Grudzień 2013
— Sebastian Chosiński, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Dawid Josz, Mateusz Kowalski
Esensja słucha: Maj 2013
— Sebastian Chosiński, Łukasz Izbiński, Dawid Josz, Michał Perzyna
Polska w dwóch odsłonach
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Duszy podpalaczka
— Michał Perzyna
Powtórka z rozrywki
— Bartosz Polak
Aż po grób
— Przemysław Pietruszewski
Esensja słucha: Październik 2011
— Sebastian Chosiński, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Bartosz Makświej, Michał Perzyna
Esensja słucha: Trzeci / czwarty kwartał 2010
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Michał Perzyna, Kuba Sobieralski, Jakub Stępień
Brodka rachuje kości na żywo
— Kuba Sobieralski
Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch
My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiksowe Top 10: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Magia i Miecz: Siłą rozpędu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski