Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Charlie Mariano, The Chris Hinze Combination
‹Charlie Mariano with The Chris Hinze Combination›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCharlie Mariano with The Chris Hinze Combination
Wykonawca / KompozytorCharlie Mariano, The Chris Hinze Combination
Data wydania31 grudnia 1973
Wydawca Intercord
NośnikCD
Czas trwania35:45
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Charlie Mariano, Chris Hinze, Wim Stolwijk, Roger Cooke, Jimm Chaaperoe
Utwory
Winyl1
1) Lullaby for Dewi09:51
2) Mirror of Your Mind07:39
3) Traditional South Indian [Carnatic] Kirtanam [Ragam Madri]06:37
4) Lassana Lamaya [Beautiful Child]11:37
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Łącznik z Kraju Tulipanów

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj Amerykanin Charlie Mariano w kooperacji z holenderską formacją The Chris Hinze Combination.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Łącznik z Kraju Tulipanów

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj Amerykanin Charlie Mariano w kooperacji z holenderską formacją The Chris Hinze Combination.

Charlie Mariano, The Chris Hinze Combination
‹Charlie Mariano with The Chris Hinze Combination›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCharlie Mariano with The Chris Hinze Combination
Wykonawca / KompozytorCharlie Mariano, The Chris Hinze Combination
Data wydania31 grudnia 1973
Wydawca Intercord
NośnikCD
Czas trwania35:45
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Charlie Mariano, Chris Hinze, Wim Stolwijk, Roger Cooke, Jimm Chaaperoe
Utwory
Winyl1
1) Lullaby for Dewi09:51
2) Mirror of Your Mind07:39
3) Traditional South Indian [Carnatic] Kirtanam [Ragam Madri]06:37
4) Lassana Lamaya [Beautiful Child]11:37
Wyszukaj / Kup
W drugiej połowie 1970 roku, krótko po nagraniu jedynego albumu swego jazzrockowego projektu Osmosis, Charlie Mariano opuścił Stany Zjednoczone i przeprowadził się do Europy. Przez jakiś czas przebywał w Holandii i Belgii, by ostatecznie na długie lata – aż do śmierci w 2009 roku – osiąść w Republice Federalnej Niemiec (jego „bazą wypadową” stała się w tym czasie Kolonia). Pozostałością po jego pobycie w Kraju Tulipanów były utwory nagrane z prowadzoną przez słynnego holenderskiego flecistę Chrisa Hinzego grupą Combination („Mission Suite”). Wspólna sesja odbyła się jednego dnia – 31 lipca 1971 roku – w położonym niedaleko Utrechtu miasteczku Baarn. Na jej upublicznienie trzeba było jednak czekać aż dwa lata; album zatytułowany po prostu „Charlie Mariano with The Chris Hinze Combination” ukazał się bowiem – nakładem wytwórni Intercord – dopiero w 1973 roku.
Nieco ponad dwie dekady później longplay ten doczekał się reedycji kompaktowej, jednak pod innym tytułem. Nowy, „Blue Stone”, pochodził od kompozycji, którą dodano do całego zestawu jako bonus. Powstała ona podczas tej samej sesji. Dlaczego nie wydano jej w latach 70.? Powody były prawdopodobnie dwa. Po pierwsze: była zdecydowanie zbyt długa (ponad osiemnaście minut) i zwyczajnie zabrakło dla niej miejsca. Po drugie: odbiegała stylistycznie od wszystkich pozostałych, które wprawdzie również wyrastały z ducha freejazzowego, to jednak nie były aż do tego stopnia improwizowane. W każdym razie bardzo dobrze się stało, że po latach postanowiono wyciągnąć ją z archiwum, ponieważ zdecydowanie zasługuje ona na ocalenie. A kto – poza liderami projektu, czyli Mariano i Hinzem – wziął udział w jego realizacji? Trzech muzyków: pianista Wim Stolwijk, kontrabasista Roger Cooke (niekiedy pisany jako Cook) oraz perkusista Jim Chaaperoe. Wcześniej stałym współpracownikiem Chrisa był jedynie Cooke, pozostali związali byli z nim bardzo krótko, jedynie przez kilka miesięcy 1971 roku.
Utrzymane w postbopowej stylistyce charakterystycznej dla lat 60. XX wieku nagrania to nade wszystko popis dwóch mistrzów instrumentów dętych, Mariano i Hinzego. Nie brakuje w nich jednak także wycieczek w inne rejony – do świata free jazzu (częściej) oraz jazz-rocka (rzadziej). Wielbiciele orientalnych eskapad amerykańskiego saksofonisty też pewnie po wysłuchaniu płyty nie byli zawiedzeni, wszak w kilku momentach można usłyszeć chętnie wykorzystywane przez Charliego instrumenty indyjskie: flet oraz nadaswaram. Na stronę A albumu trafiły dwa utwory. Pierwszym jest prawie dziesięciominutowy „Lullaby for Dewi”. Otwiera go nieco chaotyczny dialog fletu z saksofonem, w tle którego, poza sekcją rytmiczną, pojawiają się także delikatne dźwięki fortepianu elektrycznego. Dopiero po kilkudziesięciu sekundach krystalizuje się motyw przewodni, który z różnym natężeniem będzie przewijał się do samego końca. O „kołysankowy” charakter kompozycji dbają głównie Cooke i Chaaperoe, wprowadzając odpowiednio klimatyczny rytm; w oparciu o niego Mariano i Hinze tworzą swoje partie, nie stroniąc przy tym od improwizacji.
„Kołysanka…” to świetny przykład kooperacji Amerykanina i Holendra, którzy szybko znajdują „wspólny język”; potrafią się nawzajem motywować, ale także – gdy jest taka potrzeba – zagrać unisono. „Mirror of Your Mind” zaczyna się od fortepianu elektrycznego, do którego szybko dołączają dęciaki – najpierw flet, następnie saksofon altowy. Jako ostatni na posterunku meldują się natomiast kontrabasista i bębniarz, ale to właśnie dzięki nim utwór zaczyna nabierać wigoru. Choć w końcówce, po żywiołowej (aczkolwiek krótkiej) solówce Chaaperoe, następuje powrót do balladowego początku. W efekcie można odnieść wrażenie – i taki zapewne był zamiar obu liderów – że „Lustro…” to tak naprawdę kontynuacja „Lullaby for Dewi”. Nie da się też zaprzeczyć, że kompozycje ze strony A winylowego krążka utrzymane są bardziej w duchu wcześniejszych dokonań Hinzego, co też prawdopodobnie było świadomą decyzją. Skąd taki wniosek? Ano stąd, że na stronie drugiej pojawiają się z kolei numery nawiązujące do ludowej muzyki hinduskiej, co musiało być „wianem” wniesionym przez Mariano.
Przeróbką motywu „przywiezionego” przez Amerykanina z Azji jest chociażby „Traditional South Indian (Carnatic) Kirtanam (Ragam Madri)”. To, w porównaniu z wcześniejszymi numerami, kompozycja o zaskakująco prostej strukturze (co jest typowe dla utworów ludowych). Rytm wyznacza werbel, a cały klimat buduje w zasadzie partia nadaswaramu. Dopiero w drugiej części kontrabas Cooke’a wprowadza inne, nieco niepokojące tony. Hinduskie korzenie ma także „Lassana Lamaya (Beautiful Child)”, choć muzycznie bliżej jej mimo wszystko do klasyki postbopowej, o czym w dużej mierze decyduje wykorzystane instrumentarium (saksofon, flet, fortepian elektryczny). Całość ponownie utrzymana jest w balladowym nastroju, w czym utwierdza słuchacza piękna melodia grana przez Chrisa Hinzego. W kontekście zawartości albumu nietrudno zrozumieć, że „Blue Stone” musiał czekać na płytową premierę dwadzieścia dwa lata. To kompozycja z zupełnie innego świata –znacznie bardziej energetyczna, pełna freejazzowych poszukiwań w stylu Johna Coltrane’a czy Ornette’a Colemana. Ba! nawet sekcja rytmiczna pozwala sobie tutaj na improwizacje; Wimowi Stolwijkowi dane jest z kolei zagrać partię solową, na co w pozostałych utworach zgody nie otrzymał.
Tym albumem Charlie Mariano odważnie wkroczył do świata jazzu europejskiego, w którym następnie zadomowił się na długie lata, dostarczając wielu doskonałych płyt, sygnowanych własnym nazwiskiem („Cascade”, „Helen 12 Trees”) bądź będących efektem owocnej współpracy z innymi wykonawcami z kręgu jazzu i rocka („Transitory”, „September Man”, „Spider’s Dance”, „Guitars”, „The Door is Open”).
koniec
16 września 2017
Skład:
Charlie Mariano – saksofon altowy, saksofon sopranowy, flet, flet indyjski, nadaswaram
Chris Hinze – flet, flet altowy, flet piccolo, fortepian
Wim Stolwijk – fortepian, fortepian elektryczny
Roger Cooke – kontrabas
Jim Chaaperoe – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Non omnis moriar: Znad Rubikonu do Aszchabadu
Sebastian Chosiński

13 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay Orkiestry Gustava Broma, na którym połączyła ona post-bop z „trzecim nurtem”.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Aneks, nie popłuczyny
Sebastian Chosiński

8 IV 2024

Jak każdy funkcjonujący przez wiele lat i mający trwałe miejsce w historii rocka zespół, także zachodnioniemiecki Can doczekał się wielu wydawnictw nieoficjalnych. Jednym z ciekawszych jest opublikowany przed piętnastoma laty „Ogam Ogat” – bootleg zawierający muzykę powstałą w tym samym czasie co materiał, jaki znalazł się na dwupłytowym krążku „Tago Mago”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.