WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić |
Weekendowa Bezsensja: 60 najgorszych okładek płyt 2017 rokuKontynuując wielowiekową tradycję przedstawiamy zestawienie najbardziej paskudnych okładek płyt minionego roku. Dla ułatwienia tym razem zostały podzielone tematycznie.
Piotr ‘Pi’ GołębiewskiWeekendowa Bezsensja: 60 najgorszych okładek płyt 2017 rokuKontynuując wielowiekową tradycję przedstawiamy zestawienie najbardziej paskudnych okładek płyt minionego roku. Dla ułatwienia tym razem zostały podzielone tematycznie. Z przesłaniem… Ach te subtelne nawiązania do obecnej sytuacji politycznej w USA. Twórca grafiki na pewno chciał wyrazić swój protest przeciwko gabinetowi Donalda Trumpa. Ale nie wiem dokładnie, bo moją uwagę bardziej skupiają atrakcyjne anielica i diablica. Na Islandii nasze coroczne zestawienie cieszy się taką popularnością, że Björk postawiła sobie za punkt honoru, że umieści w nim każdą swoją nowa płytę. Kolejny raz się udało! Tak generalnie to ta okładka powinna znaleźć się w dziale z tymi po prostu złymi, ale tytuł płyty wskazuje na to, że szła za nią głębsza myśl. Na przykład taka, że ściągając mp3 jesteśmy pozbawieni oglądania jej niewątpliwych uroków. Nie mam pojęcia jakim cudem grafikowi udało się pozyskać do współpracy kuzyna Coś z „Rodziny Addamsów”, ale pewnie bez znajomości się nie obeszło. Tak wygląda efekt zawieszenia się Windowsa. Niestety w tym wypadku było za późno na poprawki i zrzut ekranu trafił do tłoczni CD. Oj, oj, oj, jakie ambitne i oryginalne. Łąka, flety i umywalka. czemu nie sedes? Pewnie wtedy byłoby zbyt mainstreamowo. Każdy głupi może zrobić alternatywną okładkę z sedesem. Posłużę się cytatem Silnej Grupy Pod Wezwaniem: „może to przez te nawozy sztuczne / może był w szkole zbyt pilnym uczniem / może to wszystko przez te atomy / że wariata momy…”. Zespół naukowców z Uniwersstetu w Minneapolis od dwudziestu lat pracuje nad rozwikłaniem sensu tej grafiki, ale na razie bezskutecznie. Rząd USA przeznaczył na ten cel dodatkowe fundusze, które mają w 2018 roku zachęcić do współpracy uniwersytety w Miscatonic i Arkham. I kolejny dowód na to, że odbiorcy są za głupi by zrozumieć geniusz artysty odpowiedzialnego za ambitne zdjęcia na okładkach płyt. Określenie „haftować po imprezie” przy tej okładce nabiera całkiem nowego znaczenia. Koledze proszę więcej nie polewać, on wraca samochodem do domu… Bocznymi ulicami przez las. A teraz przedstawiam najbardziej nieudany efekt eksperymentów doktora Moreau. I to jeszcze nagrywający płyty! Kolejna ambitna produkcja. Tym razem pułapka wielorakiej interpretacji jest tym większa, że przecież „Elov” to od tyłu „Love”. Spryciara, nie ma co. A potem zaczynają się protesty, że nikt nie docenia inteligencji kobiet, tymczasem na okładce nawet nie widzimy jej głowy! Nie wiem o co chodzi, ale ja tu widzę raj dla kolekcjonerów starego sprzętu. Fachowcy z Wolumenu nie takie rzeczy odnawiali i opychali frajerom. Tak mniej więcej swoją rozmówczynię wyobrażają sobie panowie dzwoniący na sekslinie. Rzeczywistość jest jednak z goła inna i bardziej przypomina tę z filmu „New Kids Turbo”, gdzie pani okazała się leciwą staruszką z wałkami na głowie, w szlafroku i robiącą na drutach. Zawsze tak jest, gdy próbuję zrobić eleganckie, pozowane zdjęcie. Albo samochód przejedzie, albo zakonnice na rowerze, albo nie wiadomo co mi w ekran wlizie. A zwycięzcą w kategorii ambitnej, przeintelektualizowanej, hipsterskiej i tak-bardzo-niezależnej okładki w minionym roku zostaje… Unkle! Deja vu… Almoust Famous został prawie sławny, bo jakiś dwóch gości zajumało im projekt okładki. W efekcie hitem roku 2010 nie został ich album, a „Brother” The Black Keys. Na pierwszy rzut oka w niniejszej grafice nie ma nic niezwykłego… …ale w zestawieniu z tą sytuacja wygląda nieco inaczej. Ciekawe kto teraz kogo pozwie za wykorzystanie konceptu. „Jaki Breakout? Nie, no, na prawdę, sam to wymyśliłem i nigdy wcześniej nie widziałem tej jednej z najbardziej znanych kopert płyt winylowych w Polsce…” Nikt w Polsce nie może wykonywać utworów Czesława Niemena poza jego córką, która oczywiście robi to najlepiej. Nawet bezczelnie podszywa się pod ojca na okładce. A może byśmy tak samemu coś raz wymyśliła, co byłoby równie wartościowe? Po prostu złe… W tym wypadku tytuł płyty mówi sam za siebie. A okładka mu wtóruje. Wspomnienia… Tego typu okładki robili piraci na Stadionie, komponując własne składanki hitów, udające oficjalne wydawnictwa. Album zawiera hity „Już nie zatańczy dla mnie”, „Niepokorna i szalona” i „Hej czy ty wiesz, kochanie"… No, jest magia, kurde, magia jak w mordę strzelił. Trochę przegapiłem moment wydania płyty, ale szczęśliwie jest reedycja! Phi, to już Kora ponad trzydzieści lat temu śpiewała, że „hus dat lipstik on de glas”. Zastanawiałem się, czy ta okładka powinna się znaleźć w tej grupie, czy też zasługuje na wyróżnienie w kategorii tych z przesłaniem. W końcu twórczość Piotra Roguckiego z kolegami cechuje permanentna metafizyka. Po dogłębnej analizie zdecydowałem jednak, że jest po prostu zła. W bonusie dorzucam tytuł albumu. To teraz coś dla mistrzów fotoszopa, geniuszy obróbki cyfrowej i profesorów grafiki 3D. Mniej więcej tak wyglądam jak założę spodnie od garnituru ze studniówki. Niniejszej okładki nie można inaczej określić, jak tym, że jest po prostu chu… eeee… znaczy nieładna. Wraz z upopowieniem się muzyki Kasabian, negatywną przemianę przechodzą także okładki ich płyt. Aż żal za gardło ściska, że to ten sam zespół, który niegdyś zasłynął grafikami albumów „Empire”, „West Ryder Pauper Lunatic Asylum” i „Velociraptor!”. Nie chcę być obrzydliwy, ale aż się boję w jakich innych otworach ciała Katy ma oczy (żeby nie było niedopowiedzeń mam na mśli uszy). Gdybym był złośliwy, powiedziałbym, że panie na lewo, panowie na prawo, ale nie będę i tego nie powiem. |
Przy okazji, zastanawia mnie co na okładce "Projektu Patryoci” robi mały chłopek z toporem, bo jego sobie z niczym nie mogę skojarzyć.
Jak to co robi - siecze na prawo i lewo. W końcu ta rzeka krwi nie wzięła się znikąd. Ta okładka w ogóle ma drugie dno. Na pierwszy rzut oka naczelnik powala wielkiego mistrza strzałem z palca, ale jak się przyjrzeć to załatwił go właśnie ten mały "no name". Tylko dlaczego naczelnik chce mu zasadzić kopa?
Hmm, ciekawe... I pomyśleć, że przegapiłam to drugie dno.
Może naczelnik jest zazdrosny o sukces, wiecie rozumiecie, krasnoludek z toporem powali krzyżaka, a potem się go kop do rzeki i ja zwyciężyłem. Ponadto krasnoludek wygląda na przedstawiciela prostego ludu, a marszałek komunistów nie lubił zdaje się.
A jakieś interpretacje odnośnie roli Włóczykija z dzidą buszującego w zbożu?
Włóczykij mnie przerasta, tu trzeba tęższej głowy. Wychodzi na to, ze ta okładka nie tylko nie jest jedną z najgorszych, ale to wręcz Arcydzieło, poddające się niezliczonej ilości interpretacji... Zresztą podejrzewam, że takich okładek jest tu więcej, choćby ascetyczna, ale jakże sugestywna Wally Tusk & The Film Club „The Greatest Depression”. Przyznać się dziewczyny, pewnie niejednej z was żywiej zabiło serca na jej widok.
A tak w ogóle dzięki dla pana "Pi" za dobór okładek oraz podpisy pod nimi. Dobra robota.
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.
więcej »W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay Orkiestry Gustava Broma, na którym połączyła ona post-bop z „trzecim nurtem”.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (31)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
40 najgorszych okładek płyt 2021 roku… i bonus z pupą
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Muzyka 18+, czyli muzyka a branża porno (reaktywacja)
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (30)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (29)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
40 najgorszych okładek płyt 2020 roku i bonus
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (28)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Wszystko, czego nigdy nie chcielibyście wiedzieć o… Esensji (27)
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Jak poradzić sobie z brakiem dostępu do fryzjera, czyli 10 filmów z niesfornymi włosami
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Jeszcze więcej filmowych wirusów
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ta muzyka wróci do Ciebie jak bumerang…
— Piotr Mizera
Bezczelni złodzieje
— Przemysław Pietruszewski
Esensja słucha: Wiosna 2011
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Michał Perzyna, Jakub Stępień, Mieszko B. Wandowicz
Esensja słucha: Trzeci / czwarty kwartał 2010
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Michał Perzyna, Kuba Sobieralski, Jakub Stępień
Esensja słucha: Drugi kwartał 2010
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Michał Perzyna, Jakub Stępień, Jacek Walewski, Mieszko B. Wandowicz
Pot i Kreff: 100 tysięcy jednakowych piosenek
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świetnej muzyki
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wakacyjne pudło
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch
My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiksowe Top 10: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Lubię te zestawienia.
Aczkolwiek dziewuszka siedząca koło stosu wyrzuconych monitorów znalazła się w nim, moim zdaniem, niesłusznie.
Zabrakło jakichś koszmarków metalowych ;P