Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

The Rolf Kühn Group
‹Total Space›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTotal Space
Wykonawca / KompozytorThe Rolf Kühn Group
Data wydania1975
Wydawca MPS Records
NośnikWinyl
Czas trwania35:36
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Rolf Kühn, Gerd Dudek, Albert Mangelsdorff, Joachim Kühn, Philip Catherine, Bo Stief, Kasper Winding, Daniel Humair
Utwory
Winyl1
1) Uncle Archibald06:39
2) Buzz05:15
3) Lopes07:23
4) Total Space07:55
5) Miss Maggie08:24
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Wspólnymi siłami poszerzymy Przestrzeń!

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj międzynarodowy projekt niemieckiego klarnecisty jazziwego Rolfa Kühna (z udziałem Joachima Kühna i Alberta Mangelsdorffa).

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Wspólnymi siłami poszerzymy Przestrzeń!

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj międzynarodowy projekt niemieckiego klarnecisty jazziwego Rolfa Kühna (z udziałem Joachima Kühna i Alberta Mangelsdorffa).

The Rolf Kühn Group
‹Total Space›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTotal Space
Wykonawca / KompozytorThe Rolf Kühn Group
Data wydania1975
Wydawca MPS Records
NośnikWinyl
Czas trwania35:36
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Rolf Kühn, Gerd Dudek, Albert Mangelsdorff, Joachim Kühn, Philip Catherine, Bo Stief, Kasper Winding, Daniel Humair
Utwory
Winyl1
1) Uncle Archibald06:39
2) Buzz05:15
3) Lopes07:23
4) Total Space07:55
5) Miss Maggie08:24
Wyszukaj / Kup
Najbardziej twórcze były dla niemieckiego klarnecisty i saksofonisty Rolfa Kühna zwłaszcza dwie dekady – lata 60. i 70. ubiegłego wieku. To wtedy wykazywał się on największą pracowitością. Co rusz powoływał do życia nowe projekty, następnie nagrywał z nimi płyty, które po dziś dzień wzbudzają podziw wielbicieli modern, free jazzu i fusion. Od połowy lat 60. jego etatowym współpracownikiem był młodszy o piętnaście lat brat – pianista (i rzadziej saksofonista) Joachim, który u boku Rolfa szybko wyrósł na wielką gwiazdę światowego jazzu. Starszy z Kühnów stał w tym czasie na czele własnego Kwartetu („Streamline”, 1956; „Re-Union in Berlin”, 1965), Kwintetu („Solarius”, 1965; „Transfiguration”, 1967), wreszcie Sekstetu („R.K. Sextet”, 1969), by w 1970 roku powołać sygnowaną swoim nazwiskiem Grupę Jazzową, którą – po wydaniu dwóch płyt („Going to the Rainbow”, 1971; „Devil in Paradise”, 1971) – przechrzcił po prostu na… Grupę.
The Rolf Kühn Group zadebiutowała w 1972 roku freejazzowym albumem „The Day After”, w realizacji którego wspomógł ją amerykański saksofonista Phil Woods. Poza tym zespół tworzyli jeszcze: pianista Joachim Kühn, brazylijski perkusjonalista Nana Vasconcelos oraz sekcja rytmiczna zza Atlantyku w osobach basisty Petera Warrena oraz perkusisty Olivera Johnsona. Dwa lata później światło dziennie ujrzał longplay „Connection ’74”, nad którym pracowało równie międzynarodowe towarzystwo. To znaczy trzech Niemców, czyli bracia Kühnowie i gitarzysta Toto Blanke, amerykański trębacz Randy Brecker, szwedzki kontrabasista Palle Danielsson oraz szwajcarski bębniarz Daniel Humair. Jak więc widać, Rolf wymienił, nie licząc brata, praktycznie cały skład. Trzeba przyznać, że nie przywiązywał się w szczególny sposób do współpracowników, co prawdopodobnie wynikało z jego eksperymentatorskich zapędów. Wolał nie zasklepiać się, ale poszukiwać nieprzetartych dotąd szlaków, do czego zapewne dopingowali go nowi kompani.
Na 29 stycznia 1975 roku Rolf Kühn zarządził kolejną zbiórkę zespołu. Na wyznaczone miejsce, którym ponownie – już po raz trzeci zresztą – stało się kolońskie studio nagraniowe Cornet przybyła tym razem rekordowa liczba muzyków. Ze starego składu, co chyba nikogo specjalnie nie zaskoczyło, pozostało jednak tylko dwóch artystów: Joachim Kühn i Daniel Humair. Nowymi przybyszami okazali się natomiast: saksofonista Gerd Dudek („This Way Out”), puzonista Albert Mangelsdorff („Inside: Missing Link”), belgijsko-brytyjski gitarzysta Philip Catherine („September Man”) oraz dwaj przedstawiciele „zaciągu duńskiego”, to jest kontrabasista Bo Stief („Midnight Sun”, „The Door is Open”) oraz drugi perkusista Kasper Winding („Age of Miracles”, „The Selfkicker”). Same nazwisko mogą przyprawić o zawrót głowy. Zresztą w takim samym stopniu co muzyka, jaką stworzyli.
„Total Space” nie jest długą płytą; dzisiaj pewnie zakwalifikowano by ją jako minialbum. Wszak to jedynie (niespełna) trzydzieści sześć minut muzyki. Ale za to jakiej! To ekscytujący, typowy dla wytwórni MPS Records z tamtych czasów, jazz-rock, w którym równie ważne co wirtuozerskie popisy instrumentalistów jest budowanie nastroju i szukanie nowych dróg rozwoju (głównie poprzez mariaż fusion z funkiem). Otwierający longplay utwór „Uncle Archibald” to znakomita ilustracja tego, co można znaleźć na całym krążku. Zaczyna się od energetycznego jazzrockowego ataku sekcji rytmicznej wspieranej przez gitarzystę i pianistę (wykorzystującego fortepian elektryczny). Krótko potem dołącza trzyosobowa sekcja dęta, która brzmi tak, jak byśmy mieli do czynienia z całą orkiestrą. Efekt ten udaje się osiągnąć dzięki temu, że każdy z muzyków wprowadza inny motyw, co przydaje kompozycji i mocy, i rozmachu. W momentach uspokojenia z kolei do głosu dochodzą zagrywki funkowe (vide fortepian i kontrabas), które jeszcze bardziej podbijają poziom energii.
Funkowych brzmień nie brakuje też w „Buzz”, w którym na tle rozpędzonych kontrabasu i perkusji dywagują sobie na różne tematy dęciaki z fortepianem elektrycznym. Z tej dyskusji w pewnym momencie wykluwa się solówka klarnetu, w trakcie której Rolfa Kühna rytmicznymi wstawkami wspomagają Dudek i Mangelsdorff. Tempo przez cały czas jest szybkie, a popisy poszczególnych muzyków – wzbudzające szacunek. „Lopes” to jedyna kompozycja na płycie, która nie wyszła spod ręki Rolfa; jej autorem jest Albert i pewnie dlatego stylistycznie znacząco odbiega od reszty. Przede wszystkim pojawiają się w niej dwa nowe akcenty: po pierwsze – dęciaki grające unisono, po drugie – klasycznie freejazzowe i awangardowe zagrywki puzonu, a później również gitary Philipa Catherine’a. Cały numer zresztą zagrany jest intensywniej, ma gęstszy rytm i więcej „smaczków”, jak chociażby „podgryzające” inne instrumenty gitara i fortepian elektryczny). Mangelsdorff dał tu upust swoim fascynacjom free jazzem, a skorzystał na tym bezsprzecznie cały zespół.
Na stronie B, na którą trafiły jedynie dwa, ale za to nieco dłuższe utwory, takich niespodzianek już nie ma. Jest za to powrót do brzmień jazzrockowych i funkowych. W tytułowym „Total Space” udzielają się przede wszystkim Philip (jego wirtuozerska solówka sprawia, że dłonie same składają się do oklasków) i Joachim (który tym razem pozwala sobie na improwizację na fortepianie akustycznym). Dęciaki pojawiają się głównie w tle, ale dla wzmocnienia siły przekazu przemawiają w trójgłosie, co ponownie przydaje utworowi rozmachu. Wieńcząca album „Miss Maggie”, choć wciąż mamy w niej do czynienia z tymi samymi inspiracjami (jazz, rock i funk), urzeka zarówno balladowym nastrojem (przyczyniają się do jego budowy i klarnecista, i saksofonista), jak również lekko kołyszącym rytmem. Można się domyślać, że to wstęp do pożegnania ze słuchaczami, zwłaszcza gdy w ciągu ostatnich kilkudziesięciu sekund muzyka stopniowo cichnie. Publikacja „Total Space” była ostatnim przejawem życia Grupy Rolfa Kühna. Co oczywiście nie oznacza, że artysta ten wziął rozbrat z muzyką. Wciąż pozostawał bardzo aktywny, nagrywał i koncertował, ale do tego rozdziału swej twórczości już nie powrócił.
koniec
31 marca 2018
Skład:
Rolf Kühn – klarnet, aranżacje
Gerd Dudek – saksofon tenorowy, saksofon sopranowy
Albert Mangelsdorff – puzon
Joachim Kühn – fortepian elektryczny, fortepian
Philip Catherine – gitara elektryczna
Bo Stief – kontrabas
Kasper Winding – perkusja
Daniel Humair – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.