Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Embryo
‹Surfin’›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSurfin’
Wykonawca / KompozytorEmbryo
Data wydania1999
Wydawca BASF
NośnikCD
Czas trwania39:28
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Roman Bunka, Uwe Müllrich, Christian Burchard, Edgar Hofmann, Charlie Mariano
Utwory
Winyl1
1) You Can Turn Me On05:06
2) Music of Today04:12
3) Secret06:23
4) Surfin’03:25
5) New Ridin’03:48
6) In My Lunamatic01:33
7) Dance of Some Broken Glasses09:04
8) Sidetrack06:01
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Czar dyskotekowego parkietu

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj po raz jedenasty niemiecka formacja Embryo.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Czar dyskotekowego parkietu

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj po raz jedenasty niemiecka formacja Embryo.

Embryo
‹Surfin’›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSurfin’
Wykonawca / KompozytorEmbryo
Data wydania1999
Wydawca BASF
NośnikCD
Czas trwania39:28
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Roman Bunka, Uwe Müllrich, Christian Burchard, Edgar Hofmann, Charlie Mariano
Utwory
Winyl1
1) You Can Turn Me On05:06
2) Music of Today04:12
3) Secret06:23
4) Surfin’03:25
5) New Ridin’03:48
6) In My Lunamatic01:33
7) Dance of Some Broken Glasses09:04
8) Sidetrack06:01
Wyszukaj / Kup
Rok 1973 był dla prowadzonej przez Christiana Burcharda krautrockowej formacji Embryo bardzo nietypowy. Chociaż wydała ona w ciągu rzeczonych dwunastu miesięcy aż trzy płyty długogrające – kolejno były to: „Steig Aus”, „Rocksession” oraz „We Keep On” – to jednak nie nagrała w tym czasie żadnej nowej. W efekcie na nowe wydawnictwo monachijczyków ich wielbiciele musieli poczekać aż dwa lata. Czym w tym czasie zajmowali się muzycy? Przede wszystkim koncertowaniem. Musieli przecież promować publikowane w kilkumiesięcznych odstępach kolejne albumy. Czas na ponowne wejście do studia znaleźli dopiero w 1974 roku, a owocem sesji okazał się winylowy krążek, który całkowicie odmienił oblicze zespołu, otwierając tym samym zupełnie nowy rozdział w historii Embryo. Chodzi o longplay „Surfin’” – pierwszy, który wypełniły… piosenki.
Brzmi przerażająco, prawda? Embryo i piosenki! Na ostatnie ze słów należy jednak brać małą poprawkę. Owszem, grupa nieco złagodniała, zrezygnowała z większości eksperymentów i psychodelicznych improwizacji, jakie słyszalne są na pochodzących z epoki nagraniach koncertowych (vide „Bremen 1971”, „Wiesbaden 1972”, „Invisible Documents – Live at the Fabrik, Hamburg 1974”), ale wcale nie podążyła w kierunku popu. Jak już, to w stronę funku i soulu. Ale z drugiej strony elementy te pojawiały się w twórczości Niemców, choć może nie w takim natężeniu, już wcześniej. Sesja do „Surfin’”, jeśli mielibyśmy wierzyć opisowi płyty, odbyła się – w 1974 roku – we włoskiej Anconie. Co nie jest prawdą. Wyjaśnialiśmy to już przy okazji „We Keep On”. Współpracujący z Embryo od lat producent i inżynier dźwięku Dieter Dierks zaprosił formację do swego studia w Stommeln (nieopodal Kolonii), Anconę wymyślił natomiast, aby uniknąć płacenia podatku. Co po paru dekadach wyjawił Burchard.
Formalnie w tym momencie zespół występował jako trio, które – obok grających na wielu instrumentach Christiana Burcharda i Romana Bunki – współtworzył basista Uwe (niekiedy pisany jako „Uve“) Müllrich (urodzony w 1947 roku na wyspie Rugii). Do tego momentu niczym szczególnym się nie wyróżnił, choć w momencie kiedy dołączył do Embryo miał już dwadzieścia siedem lat. Dwaj pozostali biorący udział w sesji muzycy, czyli skrzypek i saksofonista Edgar Hofmann oraz saksofonista i flecista Charlie Mariano, mimo że byli związani z zespołem wcześniej, na oryginalnej okładce longplaya – opublikowanego w 1975 roku przez londyńską wytwórnię Buk Records (był to działający bardzo krótko sublabel Decca Records) – mają status „przyjaciół”. Co zapewne wynikało z tego, że usłyszeć można ich tylko w części kompozycji: Edgara w czterech, a Charliego w pięciu (na osiem). Gwoli ścisłości bas Müllricha rozbrzmiewa jedynie w sześciu numerach; w dwóch pozostałych – „You Can Turn Me On” i „Sidetrack” – gra na tym instrumencie Bunka.
Ta, wspomniana powyżej, roczna przerwa w pracach studyjnych wpłynęła znacząco na zmianę stylistyki zespołu. Embryo na „Surfin’” to diametralnie inna formacja, niż chociażby na debiutanckim „Opal” (1970), późniejszym o dwa lata „Father, Son and Holy Ghosts”, czy – poprzedzającym bezpośrednio album z 1975 roku – „We Keep On”. Mimo że w sesji, poza Uwem Müllrichem, wzięli udział praktycznie ci sami artyści. Należy jednak pamiętać, że w tym czasie zmienił się muzyczny świat wokół nich. Krautrock i rock progresywny, jakie cieszyły się wielką popularnością na przełomie lat 60. i 70., zaczęły powoli przechodzić do historii. Kto chciał utrzymać się na powierzchni (sprzedając jak najwięcej płyt), musiał nieco zmiękczyć brzmienie i przy okazji zrezygnować z awangardowych eksperymentów. Słowem: zaimplementować do własnej twórczości dźwięki, które królowały wtedy na dyskotekowych parkietach. Tym głównie należy tłumaczyć zwrot Embryo w kierunku „czarnej” muzyki.
Dla dotychczasowych fanów monachijskiej formacji jej nowe oblicze mogło być szokiem. Tym bardziej że grane w 1974 roku koncerty raczej nie przygotowywały ich do tej wolty gatunkowej. Bylibyśmy jednak bardzo niesprawiedliwi, jedynie krytykując Christiana Burcharda za ten krok. Bo przecież, pomijając wszystko inne, „Surfin’” to doskonała płyta, zagrana z wielką swadą i kapitalnie łącząca jazz-rock z funkiem i soulem. Przyjrzyjmy się jej bliżej. Stronę A winylowego krążka otwiera „You Can Turn Me On”. Może nie od razu można go określić mianem przeboju, ale na pewno nie brakuje mu nic, by zapadł na dłużej w pamięć. Funkowe wokalizy na początek i wyraziste ścieżki wokalne w dalszej części (Christian i Roman), do tego rozbudowana partia saksofonu altowego (Charlie) i progresywna gitara (ponownie Bunka) – wszystko to sprawia, że mimo chwytliwości, utwór ten ma też w sobie szlachetność wcześniejszych kompozycji Embryo. I tak jest też z pozostałymi numerami na płycie, które urzekają bogatą aranżacją i stylistycznym eklektyzmem.
Charakter ambitnej piosenki ma także „Music of Today”, któremu ton nadają śpiew i marimba Burcharda; Roman z kolei dorzuca od siebie „zabawy” elektroniką, radośnie przetwarzając modulatorem dźwięki gitary. Całość świetnie się rozkręca, a żałować można tylko jednego – że numer ten trwa jedynie cztery minuty (z „groszami”). O przeszłości Embryo przypomina z kolei stonowany „Secret”, w który wprowadza kilkudziesięciosekundowa introdukcja Mariano na saksofonie sopranowym. Zespół pewnie zmierza tu w stronę jazz-rocka, dbając o „smaczki” w tle (delikatne organy, nastrojowe głosy). Tytułowy „Surfin’”, zamykający pierwszą stronę wydawnictwa, wyróżnia się funkowym kołysaniem. Ale wytężywszy ucho, da się wyłowić zaskakująco gęstą sekcję rytmiczną, na tle której pojawiają się z czasem partie fletu (Mariano) i akompaniament wibrafonu (Burchard). To świetny podkład do improwizacji. Tym trudniej zrozumieć fakt, że muzycy zdecydowali się po niespełna czterech minutach kompozycję tę wyciszyć.
Strona B zaczyna się od jazzrockowego „New Ridin’”, który członkowie Embryo zdecydowali się wzbogacić o – typowe dla tej grupy w poprzednich latach – nawiązania do muzyki Orientu. Stąd dźwięki sitaru, na którym gra Bunka, który w finale Roman zastępuje funkującą gitarą. Intrygującym przerywnikiem jawi się półtoraminutowy „In My Lunamatic”, znaczony przede wszystkim partią fortepianu akustycznego Christiana. Po nim pojawia się najciekawszy i najbardziej zróżnicowany fragment longplaya – „Dance of Some Broken Glasses”. Fusion (z wibrafonem i marimbą) miesza się tutaj z world music (vide flet oraz nostalgiczny duet skrzypiec Hofmanna z nadaswaramem, na którym tradycyjnie gra Mariano). To kolejne nawiązanie nie tylko do płyty „We Keep On”, ale również solowych produkcji Charliego („Nan Madol”, „Reflections”). Ostatnim akcentem „Surfin’” jest nie mniej ekscytujący od poprzednika „Sidetrack”, który z jednej strony nawiązuje do funku (głos i bas Bunki), z drugiej – do rockowej psychodelii (transowa perkusja) i progresu (gitara Romana).
Nie da się ukryć, że „Surfin’” jest aranżacyjnym majstersztykiem. Płyta zachwyca bogactwem brzmień i „smaczków”. By je odpowiednio docenić, trzeba poświęcić temu krążkowi sporo czasu. Przełamać wewnętrzne opory, aby później móc sycić słuch tym, co podarowała nam niezwykła wyobraźnia Christiana Burcharda, Romana Bunki i Charliego Mariano.
koniec
21 kwietnia 2018
Skład:
Roman Bunka – gitara elektryczna, gitara basowa (1,8), śpiew (1,3,5,8), klawinet (1), modulator dźwięku (2,6), sitar (5), instrumenty perkusyjne (4,7,8), saz (7)
Uwe Müllrich – gitara basowa (2-7)
Christian Burchard – perkusja, śpiew (1-5), klawinet (1), fortepian elektryczny (2), marimba (2), wibrafon (4,7), mellotron (2,8), organy (3), fortepian (6), instrumenty perkusyjne (4,5,7)
Gościnnie:
Edgar Hofmann – saksofon sopranowy (2,8), skrzypce (3,7)
Charlie Mariano – saksofon altowy (1), saksofon sopranowy (3,8), flet (4,7), nadaswaram (7)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.