Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Rolf Kühn Jazzgroup
‹Going to the Rainbow›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGoing to the Rainbow
Wykonawca / KompozytorRolf Kühn Jazzgroup
Data wydania1971
Wydawca BASF
NośnikWinyl
Czas trwania38:17
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Rolf Kühn, John Surman, Alan Skidmore, Joachim Kühn, Chick Corea, Peter Warren, Tony Oxley
Utwory
Winyl1
1) Houndhouse Rock04:50
2) Sad Ballade03:39
3) T.C.B.09:45
4) Going to the Rainbow12:55
5) Racing It Down06:55
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Do smaku dodaj trzech Brytyjczyków i dwóch Amerykanów!

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj międzynarodowy projekt Rolfa Kühna (z udziałem między innymi jego brata Joachima oraz Chicka Corea).

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Do smaku dodaj trzech Brytyjczyków i dwóch Amerykanów!

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj międzynarodowy projekt Rolfa Kühna (z udziałem między innymi jego brata Joachima oraz Chicka Corea).

Rolf Kühn Jazzgroup
‹Going to the Rainbow›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGoing to the Rainbow
Wykonawca / KompozytorRolf Kühn Jazzgroup
Data wydania1971
Wydawca BASF
NośnikWinyl
Czas trwania38:17
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Rolf Kühn, John Surman, Alan Skidmore, Joachim Kühn, Chick Corea, Peter Warren, Tony Oxley
Utwory
Winyl1
1) Houndhouse Rock04:50
2) Sad Ballade03:39
3) T.C.B.09:45
4) Going to the Rainbow12:55
5) Racing It Down06:55
Wyszukaj / Kup
Pod koniec lat 60. ubiegłego wieku bracia Kühnowie – klarnecista Rolf oraz pianista i saksofonista Joachim – byli już bardzo znanymi i cenionymi w całej Europie muzykami jazzowymi. Mieli na koncie sporo publikacji zrealizowanych oddzielnie („Bochum 1965”, „Dear Prof. Leary”, „Bold Music”, „Our Meanings and Our Feelings”, „Paris is Wonderful”), jak i wspólnie („Solarius”, „Re-Union in Berlin”, „Monday Morning”). Chętnie zresztą wspierali się wzajemnie. Nie dziwi więc, że gdy w połowie 1970 roku Rolf zaczął kompletować nowy zespół – tym razem pomyślany jako prawdziwie międzynarodowa supergrupa – ustalanie składu zaczął od Joachima. Całkiem możliwe, że później już razem zastanawiali się, kto jeszcze mógłby wspomóc ich w tym nader ambitnym przedsięwzięciu. Wybrali największych!
Do dwóch Niemców dołączyło trzech Brytyjczyków oraz dwóch Amerykanów. Wyspiarzami byli: saksofoniści John Surman (który współpracował z Kühnami rok wcześniej przy projekcie „Monday Morning”) i Alan Skidmore (znany między innymi z Soft Machine i Third Eye) oraz perkusista Tony Oxley; zza Atlantyku przybyli natomiast kontrabasista Peter Warren (którego później będzie można usłyszeć na „Interchange” młodszego z braci Kühnów i albumie „TWET” Tomasza Stańki) oraz pianista Chick Corea (mający już wtedy na koncie wiele produkcji solowych). Trzeba przyznać, że skład Rolf Kühn Jazzgroup, bo taką nazwę oficjalnie przyjęła formacja, robił wrażenie. Wszyscy muzycy spotkali się pod koniec 1970 roku, by dokładnie w połowie grudnia (14 i 15) wejść do kolońskiego studia Cornet. Zarejestrowany wówczas materiał kilka miesięcy później ujrzał światło dzienne nakładem wytwórni BASF jako „Going to the Rainbow” (chociaż po latach wznawiano go również jako „Creation”).
To niemal czterdzieści minut muzyki, na którą złożyło się pięć utworów, spośród których tylko dwa wyszły spod ręki nominalnego lidera („Houndhouse Rock” i tytułowa); twórcami pozostałych byli natomiast Joachim („Sad Ballade”), Alan („T.C.B.”) oraz John („Racing It Down”). Nie ma co, Rolf po raz kolejny okazał się być przywódcą o nader demokratycznym usposobieniu; grającym z nim muzykom nie narzucał bowiem swojej wizji, wręcz przeciwnie – chętnie korzystał z ich talentów kompozytorskich. Choć na pewno nieprzypadkowo to właśnie numer autorstwa starszego z braci Kühnów otwiera album. „Houndhouse Rock” nie tylko w tytule nawiązuje do muzyki rockowej; słyszalne są w nim wyraźnie inspiracje i fusion (zwłaszcza w grze sekcji rytmicznej), i psychodelią (swoista transowość numeru), aczkolwiek początek to modernjazzowe noir w wykonaniu kontrabasu, perkusji i – nade wszystko – organów. Uwagę przykuwa też bogata, ale przemyślana aranżacja – w pewnym momencie słuchacz zostaje zalany lawiną dźwięków, lecz są one bardzo selektywne i niezbędne.
„Sad Ballade” – zgodnie z tytułem – przynosi ze sobą ukojenie. To niemal smoothjazzowa, rozpisana na fortepian akustyczny i saksofon, wycieczka w lata 50. Ale muzycy nie byliby sobą, gdyby nie dodali czegoś od siebie. To „coś” to improwizowany środek utworu, w którym Joachim pozwala sobie na szaleńcze free, do udziału w którym zaprasza kolegów. Dopiero w finale wygasza emocje, ponownie stawiając na budowanie nastroju. I to wszystko dzieje się w ciągu niespełna czterech minut! To teraz wyobraźcie sobie, co musi zawierać prawie dziesięciominutowy „T.C.B.”. Mamy w nim do czynienia i z postbopowymi dęciakami (wspaniale prezentującymi się unisono), i z freejazzowym dialogiem fortepianów – akustycznego z elektrycznym, i z awangardą zahaczającą o muzykę klasyczną (z czego rodzi nam się modern creative). Trzeba przyznać, że wyobraźnia poniosła – tyle że w najlepszym znaczeniu tego słowa – Alana Skidmore’a. Pod koniec zespół zatacza koło i pokornie wraca do klasycznego post-bopu.
Po przełożeniu winylowego krążka na stronę B wita nas najdłuższe w całym zestawie „Going to the Rainbow”, brzmiące jak mieszanka jazzu z psychodelią (w tę drugą, mniej typową stronę, ciągną zwłaszcza klawisze, na straży jazzowej tożsamości stoją natomiast dęciaki). Ale taki jest tylko początek – im dalej w las, tym więcej… free. Joachim ponownie, jak wcześniej we fragmentach „Sad Ballade” i „T.C.B.”, może popuścić wodze fantazji, a wsparciem służą mu koledzy z sekcji rytmicznej i Chick Corea. Mocnym akcentem jest zamknięcie płyty, czyli „Racing It Down”. Oparta na zmasowanym perkusyjnym i saksofonowo-klarnetowym ataku introdukcja wcale nie kończy się wyciszeniem, ale jest wprowadzeniem do części stricte improwizowanej, która ciągnie się już do samego końca. Septet zadbał o to, aby słuchacze nie mogli zbyt szybko zapomnieć o tym albumie. Aby długo jeszcze zawarte na nim dźwięki huczały im w uszach, zachęcając tym samym do powrotu. Rolf Kühn uznał eksperyment za udany i pół roku później postanowił go powtórzyć, tyle że w nieco zmienionym składzie. Zabrakło przede wszystkim Amerykanów, których zastąpili doskonale się znający kontrabasista Eberhard Weber i klawiszowiec Wolfgang Dauner (mający już wtedy na koncie „The Oimels”, „Rischka’s Soul”, „Rischka’s Light Faces”, „Output” i debiut Et Cetera); z kolei w miejsce zwolnione przez Surmana wskoczył Albert Mangelsdorff. W tym zestawieniu Rolf Kühn Jazzgroup nagrała równie ekscytujący, co „Going to the Rainbow”, album „Devil in Paradise”.
koniec
6 października 2018
Skład:
Rolf Kühn – klarnet
John Surman – saksofon barytonowy, saksofon sopranowy, fortepian elektryczny
Alan Skidmore – saksofon tenorowy
Joachim Kühn – fortepian, organy
Chick Corea – fortepian elektryczny
Peter Warren – kontrabas
Tony Oxley – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.