Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹Jazz at the Opera›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJazz at the Opera
Data wydania1967
Wydawca Hör zu Black Label
NośnikCD
Czas trwania46:31
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Rolf Kühn, Dušan Gojković, Albert Mangelsdorff, Bent Jædig, John Eaton, Peter Trunk, Ralf Hübner, Gunther Schuller
Utwory
Winyl1
1) Blues at the Opera11:27
2) Nights of Skopje05:27
3) Rolf’s Groove06:48
4) Waltz for Salome03:37
5) I Remember O.P.06:37
6) Just a Stressless Intro08:13
7) Night Music04:26
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Apostołowie Trzeciego Nurtu

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj międzynarodowy projekt, w który zaangażowali się między innymi Rolf Kühn, Albert Mangelsdorff oraz Dušan Gojković.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Apostołowie Trzeciego Nurtu

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj międzynarodowy projekt, w który zaangażowali się między innymi Rolf Kühn, Albert Mangelsdorff oraz Dušan Gojković.

‹Jazz at the Opera›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJazz at the Opera
Data wydania1967
Wydawca Hör zu Black Label
NośnikCD
Czas trwania46:31
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Rolf Kühn, Dušan Gojković, Albert Mangelsdorff, Bent Jædig, John Eaton, Peter Trunk, Ralf Hübner, Gunther Schuller
Utwory
Winyl1
1) Blues at the Opera11:27
2) Nights of Skopje05:27
3) Rolf’s Groove06:48
4) Waltz for Salome03:37
5) I Remember O.P.06:37
6) Just a Stressless Intro08:13
7) Night Music04:26
Wyszukaj / Kup
Pierwsze poważne próby łączenia muzyki klasycznej z jazzem sięgają okresu międzywojennego, czyli lat 20. i 30. ubiegłego wieku, a stał za nimi przede wszystkim George Gershwin, syn żydowskiego emigranta z carskiej Rosji. W jego najsłynniejszych dziełach – orkiestrowej „Błękitnej rapsodii” (1924), poemacie symfonicznym „Amerykanin w Paryżu” (1928) czy operze „Porgy i Bess” (1935) – pojawiają się elementy jazzu, ale głównie w formie bardzo uładzonej, tanecznej i melodyjnej. Niewiele ma to wspólnego z tym, co trzy dekady później zaproponowali Szwajcar Rolf Lieberman (pochodzący z rodziny zasymilowanych berlińskich Żydów) czy Amerykanin Gunther Schuller (również mający korzenie żydowsko-niemieckie), którzy stali się współtwórcami tak zwanego Trzeciego Nurtu (The Third Stream), czyli stylu łączącego hard bop i jazz modalny z klasyczną awangardą. Schuller zresztą był twórcą tego pojęcia; użył go po raz pierwszy podczas wykładu w 1957 roku. Był już wtedy doświadczonym trzydziestodwulatkiem, który miał na koncie zarówno współpracę z orkiestrami symfonicznymi, jak i z początkującym… Milesem Davisem. Nie tylko komponował i dyrygował, ale także grał na waltorni i flecie (w późniejszych latach stanie się jeszcze historykiem jazzu).
Jesienią 1966 roku został zaproszony przez Rolfa Liebermana – ówczesnego dyrektora artystycznego Opery Państwowej w Hamburgu – do wystawienia na jej deskach przedstawienia zatytułowanego „The Visitation”, którego libretto oparte zostało na motywach „Procesu” Franza Kafki. Schuller z radością przyjął tę propozycję i przyjechał do Europy. Premiera opery (w trzech aktach) odbyła się 11 października, a udział w niej – obok orkiestry i dwóch chórów – wzięło siedmioosobowe combo jazzowe, w którym znaleźli się muzycy światowego formatu. Sekcję dętą tworzyli: dwaj Niemcy – puzonista Albert Mangelsdorff („Devil in Paradise”) i klarnecista Rolf Kühn („Solarius”, „Bochum 1965”, „Re-Union in Berlin”) – oraz serbski, chociaż urodzony w Bośni i Hercegowinie, trębacz Dušan Gojković i duński saksofonista i flecista Bent Jædig. Skład uzupełnili jeszcze amerykański pianista John Eaton i niemiecka sekcja rytmiczna, w której znaleźli się kontrabasista Peter Trunk („Sincerely P.T.”, „Spectrum”, „Ultra Native”) oraz bębniarz Ralf Hübner.
Dla muzyków do tej pory jednoznacznie kojarzonych z jazzem występy na deskach opery musiały być bardzo ciekawym doświadczeniem, tym bardziej że i muzyka, jaką grali, znacznie wykraczała poza to, czym zajmowali się zawodowo. Musiało im się to zresztą bardzo podobać, skoro pół roku później zdecydowali się na samodzielny koncert w tym samym miejscu. Zaproponowali w jego ramach własne kompozycje, częściowo tylko inspirowane „The Visitation”. Niektóre z nich nie różniły się niczym od tego, co prezentowali dotąd, ale inne wyraźnie czerpały z doświadczeń klasycznej awangardy, stając się tym samym dokonaniami charakterystycznymi dla Trzeciego Nurtu. Materiał zarejestrowany w operze hamburskiej 30 kwietnia 1967 roku kilka tygodni później wydany został – przez wytwórnię Hör zu Black Label – na niemal kompletnie już dzisiaj zapomnianym – oczywiście niesłusznie – albumie „Jazz at the Opera”. Jego tytuł brzmi jak zbitka dwóch longplayów Queen, lecz jeśli ktoś kimś się w tym przypadku inspirował, to raczej Brytyjczycy (choć i to wydaje się mało realne).
Na siedem kompozycji, jakie trafiły na „Jazz at the Opera”, trzy wyszły spod ręki Dušana Gojkovicia, dwie były autorstwa Rolfa Kühna, jedną „pożyczono” od Rolfa Liebermana, a całość zwieńczono utworem Gunthera Schullera zaczerpniętym z „The Visitation”. Tym samym jazz w jeszcze większym stopniu przemieszał się z muzyką klasyczną, tworząc – przynajmniej w kilku przypadkach – zupełnie nową jakość. Album otwiera „Blues at the Opera” Gojkovicia – utrzymany w ragtime’owym rytmie ponad jedenastominutowy kawałek, który pomyślany został tak, by wszyscy soliści (od trębacza, poprzez klarnecistę, puzonistę, saksofonistę i pianistę, aż po kontrabasistę) mieli co najmniej po kilkadziesiąt sekund na zaprezentowanie się publiczności. Całość natomiast spinają klamrą grające unisono, z dużą dynamiką dęciaki. Lepsze wprowadzenie naprawdę trudno byłoby wymyśleć. Po tak energetycznym wstępie muzycy zaprezentowali nastrojowe, z wyeksponowanymi partiami fletu i trąbki, „Nights of Skopje”, które, co ciekawe, w nieco innej wersji Gojković zamieścił na wydanym w tym samym roku, chociaż nagranym wcześniej, solowym longplayu „Swinging Macedonia”. I nic dziwnego, bo to jedna z tych melodii, które potrafią urzec pięknem i ścisnąć za serce ze wzruszenia.
Co by nie mówić o „Blues at the Opera” i „Nights of Skopje”, były to jednak kompozycje klasycznie jazzowe, dopiero trzeci w kolejności „Rolf’s Groove” (dzieło, jak można się domyśleć, autorstwa Liebermana) wkracza na poletko zarezerwowane dla idei Trzeciego Nurtu. Postbopowa improwizacja miesza się tutaj z awangardowymi partiami fortepianu i klarnetu, ciążąc wyraźnie w kierunku minimalizmu. Nawet jeśli podobna muzyka nie była wcześniej bliska sercu Eatona i Kühna, to przez te kilka miesięcy współpracy z Schullerem zdołali wgryźć się w temat. Po przełożeniu winylowego krążka na stronę B w pierwszej kolejności otrzymujemy „Waltz for Salome” – dzieło niemieckiego klarnecisty, będące jeszcze jedną syntezą awangardy i jazzu. Im bardziej zespół się rozkręca, a czasu nie ma na to zbyt dużo, tym odważniej zmierza w stronę free. Chociaż nie są to wcale improwizacje z „okolic” Johna Coltrane’a czy Ornette’a Colemana, więcej tu chociażby Karlheinza Stockhausena (by pozostać przy artystach niemieckich).
„I Remember O.P.” to kolejna przepiękna melodia, jaka zrodziła się w głowie Dušana Gojkovicia. Jej początek jest nadzwyczaj melancholijny, głównie dzięki elegijnej partii trąbki; dopiero gdy odzywa się saksofon, nastrój nieco się rozjaśnia. W finale jednak zespół zatacza koło i ponownie zagłębia się w bezbrzeżnym smutku (ma w tym również duży udział Peter Trunk). Serb często wracał w następnych latach do tej kompozycji, ale pozwolił także na jej wykorzystanie duńskiemu saksofoniście Bentowi Jædigowi (vide album „Danish Jazzman 1967”). W „Just a Stressless Intro” (autorstwa Kühna) septet wraca do Trzeciego Nurtu, stawiając na awangardowe brzmienie dęciaków i towarzyszącego im praktycznie przez cały czas fortepianu. Eaton ma – dosłownie – ręce pełne roboty, ale to właśnie on przydaje kompozycji klasycznego sznytu. Na zakończenie albumu jazzmani oddają głos mistrzowi ceremonii, dzięki któremu mieli w ogóle okazję pojawić się na scenie hamburskiej opery, czyli Guntherowi Schullerowi. W „Night Music” to on prowadzi zespół – z symfonicznym rozmachem, potężną energią i majestatycznością (co słychać głównie w duecie trąbki i puzonu).
Raczej nie ma co liczyć na to, że longplay „Jazz at the Opera” powróci triumfalnie na pierwsze strony gazet, ale na pewno nie można pozwolić na to, aby pamięć o nim zatarła się. Wszak to jedna z ciekawszych, pochodzących z drugiej połowy lat 60. XX wieku, fuzji klasyki i jazzu. To muzyka, która przecierała szlaki. Nie była wprawdzie wolna od niedoskonałości i niekonsekwencji, lecz to bardzo często cena, jaką płacić muszą pionierzy. W ostatecznym rozrachunku na pewno się opłacało!
koniec
3 listopada 2018
Skład:
Rolf Kühn – klarnet, klarnet basowy
Dušan Gojković – trąbka
Albert Mangelsdorff – puzon
Bent Jædig – saksofon tenorowy, flet
John Eaton – fortepian
Peter Trunk – kontrabas
Ralf Hübner – perkusja
Gościnnie:
Gunther Schuller – dyrygent (7)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.