Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Pot i Kreff: Debeściaki bestii

Esensja.pl
Esensja.pl
Wiadomo, że najlepszym wokalistą Iron Maiden na zawsze pozostanie Bruce Dickinson. A jednak jego zmiennika z drugiej połowy lat 90. – Blaze’a Bayleya – też bym nie skreślał. Świadczy o tym rewelacyjna wersja utworu „Afraid to Shoot Strangers” z albumu „Best of the Beast”.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pot i Kreff: Debeściaki bestii

Wiadomo, że najlepszym wokalistą Iron Maiden na zawsze pozostanie Bruce Dickinson. A jednak jego zmiennika z drugiej połowy lat 90. – Blaze’a Bayleya – też bym nie skreślał. Świadczy o tym rewelacyjna wersja utworu „Afraid to Shoot Strangers” z albumu „Best of the Beast”.
Bruce Dickinson opuścił szeregi Żelaznej Dziewicy w 1993 roku w atmosferze konfliktu na tle artystycznym. Zdegustowany całą sytuacją basista i lider zespołu Steve Harris był o krok od formalnego jego rozwiązania. Ostatecznie, za namową pozostałych muzyków zrezygnował z tego pomysłu. Zaczęto poszukiwania zastępcy charakterystycznego frontmana. Znaleziono go w osobie Blaze’a Bayleya, znanego z formacji Wolfsbane. Choć nie posiadał równie imponujących warunków głosowych, co poprzednik, nie można mu było odmówić talentu. A jednak nie został zaakceptowany przez fanów.
W Iron Maiden śpiewał do 1999 roku i nagrał z nim dwa krążki „The X Factor” i „Virtual XI”, które całkiem nieźle zniosły próbę czasu i nie są już traktowane z takim ostracyzmem, przez wyznawców zespołu, jak w momencie ich nagrania. Osobiście bardzo dużym sentymentem darzę ten drugi, który swego czasu zajeżdżałem na kasecie magnetofonowej. Ze współpracy z nowym wokalistą nie był jednak zadowolony Steve Harris, który do dziś uważa, że Ironi w tamtym okresie beznadziejnie wypadali na żywo. Zapewne dlatego do tej pory nie doczekaliśmy się albumu koncertowego z występów z Blazem.
Nie mogło jednak być tak źle, ponieważ maleńki reprezentant tamtego okresu trafił jednak do miłośników w formie oficjalnej na obszernej kompilacji „Best of the Beast” z 1996 roku. Pośród klasyków z lat ubiegłych, znajdziemy tam koncertową wersję „Afraid to Shoot Strangers” zaśpiewaną przez Bayleya. Nagranie pochodzi z 1 listopada 1995 roku z występu w szwedzkim Gothenburgu. Słuchając go od razu wiemy, że nie odpowiada za nie Dickinson, ale to wcale nie wada. Blaze świetnie sobie poradził, zarówno pod względem budowania napięcia, jak i kontaktu z publiką. Jego niższy, niż Bruce’a ton głosu do tego świetnie koreluje z antywojennym tekstem, zainspirowanym wydarzeniami związanymi z Wojną w Zatoce Perskiej.
Nie wiem, czy akurat ta wersja „Afraid to Shoot Strangers” jest najlepszą w dorobku Iron Maiden, niemniej dobitnie pokazuje, że Harris przesadza i nie mogło być tak źle, jak twierdzi. Dlatego z chęcią przygarnąłbym oficjalną koncertówkę z czasu Blaze’a.
koniec
6 lutego 2019

Komentarze

06 II 2019   16:28:38

Nie żebym się czepiał, ale po noszymu mówimy "Göteborg".

07 II 2019   00:04:26

W napisanych dla niego piosenkach Blaze wypadał nieźle, ale już z klasyką Maidenów było różnie, fragmenty koncertów są na youtube i można zobaczyć że wiele klasyków niestety nie brzmiało dobrze, wręcz nie da się słuchać jak masakruje Troopera, no i był dość statyczne na scenie co pewnie dla zespołu, który tak mocno stawia na oprawę miało znaczenie.

07 II 2019   14:58:45

Niestety, ale "Fear of the dark" czy "22 Acacia Avenue" bez skowytu Bruce'a to nie to samo

07 II 2019   22:58:25

Żaden ze mnie ekspert od Żelaznej Dziewicy, ale i tak uważam że "Running Free" w wykonaniu Paula di Anno brzmi brudno i surowo, czyli arcygenialnie. W wykonaniu Dickinsona to piwo bezalkoholowe, fakt, że wysokiej jakości i z ładną etykietką.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Non omnis moriar: Znad Rubikonu do Aszchabadu
Sebastian Chosiński

13 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay Orkiestry Gustava Broma, na którym połączyła ona post-bop z „trzecim nurtem”.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Aneks, nie popłuczyny
Sebastian Chosiński

8 IV 2024

Jak każdy funkcjonujący przez wiele lat i mający trwałe miejsce w historii rocka zespół, także zachodnioniemiecki Can doczekał się wielu wydawnictw nieoficjalnych. Jednym z ciekawszych jest opublikowany przed piętnastoma laty „Ogam Ogat” – bootleg zawierający muzykę powstałą w tym samym czasie co materiał, jaki znalazł się na dwupłytowym krążku „Tago Mago”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Puk… puk…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dwadzieścia sześć minut orgazmu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Jak zdobywano dziką miłość
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Strzelając z bombowca
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Rozmowa dwóch stołków
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

25 minut sacrum
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Made in Heaven
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

10 najlepszych płyt koncertowych 2014 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jacek Walewski

10 najlepszych płyt koncertowych 2013 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

10 najlepszych płyt koncertowych 2012 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Magia i Miecz: Siłą rozpędu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.