Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

The German All Stars
‹In Südamerika›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułIn Südamerika
Wykonawca / KompozytorThe German All Stars
Data wydania1969
Wydawca CBS Records
NośnikWinyl
Czas trwania85:56
Gatunekjazz, koncert
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
Winyl1
1) O.T.06:38
2) Invention for Five14:35
3) Na sowas16:25
4) Die grosse Reise05:53
Winyl2
1) Hornsalut13:56
2) When Lights Are High03:08
3) How Long04:42
4) Sketch Up and Downer07:22
5) Impressionen spanischer Impressionen05:55
6) Thema Mal Drei07:22
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Wszystkie gwiazdy – duże i nieco mniejsze

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj legendy niemieckiego jazzu – w tym saksofonista Rolf Kühn i pianista Wolfgang Dauner – w projekcie The German All Stars.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Wszystkie gwiazdy – duże i nieco mniejsze

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj legendy niemieckiego jazzu – w tym saksofonista Rolf Kühn i pianista Wolfgang Dauner – w projekcie The German All Stars.

The German All Stars
‹In Südamerika›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułIn Südamerika
Wykonawca / KompozytorThe German All Stars
Data wydania1969
Wydawca CBS Records
NośnikWinyl
Czas trwania85:56
Gatunekjazz, koncert
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
Winyl1
1) O.T.06:38
2) Invention for Five14:35
3) Na sowas16:25
4) Die grosse Reise05:53
Winyl2
1) Hornsalut13:56
2) When Lights Are High03:08
3) How Long04:42
4) Sketch Up and Downer07:22
5) Impressionen spanischer Impressionen05:55
6) Thema Mal Drei07:22
Wyszukaj / Kup
W latach 60. ubiegłego wieku w całej Europie nastąpiło wielkie jazzowe wzmożenie. Nie uniknęły go także zachodnie Niemcy, w których – poza funkcjonowaniem regularnych składów – bardzo modne stało się organizowanie warsztatów muzycznych, w których nierzadko brali udział wybitni artyści. Odbywały się one pod auspicjami rozgłośni radiowych, wytwórni płytowych bądź klubów muzycznych. Niekiedy też patronowały im instytucje państwowe bądź pozarządowe, a nawet – jak w tym przypadku – czasopisma. „Twen” była to, czytana ponoć po obu stronach Muru Berlińskiego, młodzieżowa gazeta, która ukazywała się od końca lat 50. do początku lat 70. Targetem, do którego chcieli dotrzeć jej twórcy, byli czytelnicy od piętnastego do trzydziestego roku życia. Pomóc im w tym miały płyty wykonawców jazzowych i rockowych (nie tylko niemieckich), których publikację dofinansowywał, mający siedzibę w Monachium, Instytut Goethego (Goethe-Institut). Jednym z ciekawszych projektów, jakie w ten sposób upamiętniono, jest koncert formacji… The German All Stars.
Nazwa do czegoś zobowiązuje, prawda? Uwierzcie, nie jest jednak przesadzona. Wśród dwunastu tworzących tę grupę artystów naprawdę nie zabrakło największych gwiazd ówczesnego niemieckiego jazzu i jazz-rocka (plus jeden Holender). Ośmioosobową sekcję dętą tworzyli czterej saksofoniści Emil Mangelsdorff, Heinz Sauer, Gerd Dudek (Wolfgang Dauner Septett) oraz Rolf Kühn („Going to the Rainbow”, „Devil in Paradise” i wiele, wiele innych), który dodatkowo zagrał także na klarnecie (chociaż na okładce albumu nie ma o tym mowy); do tego doszli również dwaj trębacze, czyli wspomniany już Holender Ack Van Rooyen (Niagara) i Manfred Schoof (Sincerely P.T.), oraz dwaj puzoniści, to jest dzisiaj już zapomniany Rudi Füsers oraz Albert Mangelsdorff (big band Hansa Kollera i Wolfganga Daunera), młodszy o trzy lata, nieżyjący już brat Emila.
Powyższy skład uzupełnili natomiast: zmarły 10 stycznia tego roku pianista Wolfgang Dauner (między innymi „Dream Talk”, „Output”), kontrabasista Günter Lenz (Free Rock Band Barneya Wilena) oraz perkusista Ralf Hübner (wcześniejszy o dwa lata od The German All Stars projekt „Jazz at the Opera”). W dwóch utworach można też usłyszeć śpiewającego Williego Johansa. Zastanawiacie się teraz, kto to jest? Cóż, ja także. Koncert, jaki trafił na podwójny longplay „In Südamerika” 19 stycznia (chociaż są źródła, które twierdzą, że miało to miejsce dopiero wiosną) 1969 roku w działającym w latach 1965-1981 monachijskim klubie jazzowym Domicile. Zebrani na scenie muzycy potraktowali wyzwanie nadzwyczaj poważnie i dali półtoragodzinny występ, który – jak można wnioskować po reakcjach publiczności – przyjęty został z dużym uznaniem, jeśli nie z entuzjazmem.
Obie płyty różnią się od siebie. Pierwsza jest nowocześniejsza – więcej w zawartej na niej muzyce improwizacji oraz wycieczek w stronę free jazzu czy jazz-rocka; na drugim krążku dominuje jazz bardziej klasyczny i stylowy, chociażby z elementami swingu. Tym sposobem każdy otrzymał coś dla siebie smakowitego – dotyczy to zarówno słuchaczy, jak i instrumentalistów uczestniczących w tym niezwykłym wydarzeniu. Wydawnictwo otwiera kompozycja nieobecnego tutaj saksofonisty Jokiego Freunda „O.T.”. I jest to elektryzujące otwarcie, w którym pojawiające się na pierwszym planie dęciaki mocno kontrastują z obecną w tle subtelną sekcją rytmiczną; jedynie pianista Wolfgang Dauner stara się dorównać kolegom grającym na saksofonach w dynamice. Na koniec robi się jednak tak gęsto od brzmień instrumentów dętych, że w powodzi dźwięków ginie nawet fortepian. Pewnie dlatego drugi z utworów – „Invention for Five” (autorstwa Rolfa Kühna) – początek ma bardzo delikatny, wręcz minimalistyczny. Ale to tylko po to, aby grubą linią oddzielić nowe od starego (czyli od „O.T.”), ponieważ w ciągu kilkudziesięciu kolejnych sekund całą przestrzeń ponownie opanowuje sekcja dęta.
Niezaprzeczalnym plusem tego koncertu było to, że każdy z solistów otrzymał wolną rękę, co oznacza, że kiedy już przystąpił do odegrania swojej partii, nikt go nie poganiał, nie zmuszał do zakończenia. Solówki są więc najczęściej mocno rozbudowane, niekiedy trwające po trzy-cztery minuty. A gdy jedna dobiega kresu, natychmiast rozpoczyna się kolejna, budowana na tej samej bazie. Tak właśnie skonstruowany został, bliski stylistyce freejazzowej, „Invention for Five”. W inny zakątek zabiera nas natomiast kompozycja „Na sowas” Güntera Lenza, która najpierw urzeka melodią, a potem uzależnia monumentalnym pochodem dęciaków i kolejną kilkuminutową solówką saksofonową. Razem z „Invention for Five” to pół godziny muzyki – ekscytującej i pod każdym względem wspaniałej. W zamykającym pierwszy longplay „Die grosse Reise” Kühn przyjmuje odmienną taktykę – najpierw (po krótkim wstępie na kontrabasie) wyprowadza uderzenie, a następnie, zwłaszcza w ostatniej minucie, tonuje emocje.
Dzięki „Hornsalut”, pod którym jako autor podpisał się Manfred Schoof, wybranemu na otwarcie drugiego krążka – zanurzamy się głęboko w lata 60. XX wieku. To bardzo typowa dla tamtych czasów kompozycja, z „płynącymi” partiami saksofonu i puzonu, która idealnie sprawdziłaby się w ścieżce dźwiękowej dramatu psychologicznego bądź mrocznego kryminału. Choć przebijają się w niej także fragmenty bardziej optymistyczne. „When Lights Are High” Daunera i „How Long” amerykańskiego saksofonisty Dona Menzy to dwa numery, w których wokalnie udziela się Willie Johans. Śpiewa na wielkim luzie, nie tylko swingując, ale zahaczając też o bluesa; w przypadku „When Lights Are High” wykorzystuje technikę scatu. Pojawiający się w tle zespół na te kilka minut zamienia się zaś w orkiestrę na wzór big bandu Glenna Millera czy Counta Basiego. W „Sketch Up and Downer” Daunera (utworze znanym już z „Free Action”) Niemieckie Gwiazdy powracają do freejazzowych improwizacji. Ton całości nadaje tutaj oczywiście fortepian, który starają się naśladować dęciaki; w efekcie prowadzi to do wielu rytmicznych połamańców, a sposób, w jaki radzą sobie z nimi saksofoniści, trębacze i puzoniści naprawdę wzbudza podziw.
„Impressionen spanischer Impressionen” (sic!) to kolejne dzieło Wolfganga, znacznie jednak różniące się od poprzedniego. Już tytuł sugeruje pewne inspiracje muzyką latynoską i rzeczywiście są one słyszalne, przede wszystkim w warstwie rytmicznej. Później pobrzmiewają również w nastrojowych dęciakach. Zwieńczenie całego wydawnictwa jest jeszcze bardziej stylowe. Co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę, że wybrano na nie utwór „Thema Mal Drei”, którego autorem jest Albert Mangelsdorff, razem ze swoim bratem Emilem zaliczający się do najstarszych uczestników przedsięwzięcia (rówieśnikiem Alberta był Rudi Füsers). Co ciekawe, w otwarciu młodszy z Mangelsdorffów wykorzystał wątki z „Impressionen spanischer Impressionen”, ale później podążył już we własnym kierunku, dając jednak możliwość popisania się jednemu z saksofonistów i jednemu z trębaczy (ale którym? – tego nie zaznaczono). Obu muzyków, kimkolwiek by oni nie byli, dodatkowo i, co najważniejsze, skutecznie do improwizacji zachęcał też Dauner. Dopiero na finał big band ponownie zabrzmiał w całości, czym wprowadził słuchaczy w stan ekstazy. Czemu trudno się dziwić.
koniec
22 lutego 2020
Skład:
Rolf Kühn – saksofon, klarnet
Emil Mangelsdorff – saksofon
Gerd Dudek – saksofon tenorowy
Heinz Sauer – saksofon altowy
Manfred Schoof – trąbka
Ack Van Rooyen – trąbka
Albert Mangelsdorff – puzon
Rudi Füsers – puzon
Wolfgang Dauner – fortepian
Günter Lenz – kontrabas
Ralf Hübner – perkusja
Willie Johans – śpiew (6,7)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.