Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Polemika z „opinią” Bogusława Nowickiego „Tak zwana Lista Przebojów ‘Trójki’” z 26 maja 2020 r.

Esensja.pl
Esensja.pl
W przypadku tekstu Pana Bogusława Nowickiego zamieszczonego na stronie Dziennik.pl z trudem przychodzi mi określenie go „opinią”. To ordynarny paszkwil, szkalujący przyzwoitego człowieka, jakim jest Marek Niedźwiecki.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Polemika z „opinią” Bogusława Nowickiego „Tak zwana Lista Przebojów ‘Trójki’” z 26 maja 2020 r.

W przypadku tekstu Pana Bogusława Nowickiego zamieszczonego na stronie Dziennik.pl z trudem przychodzi mi określenie go „opinią”. To ordynarny paszkwil, szkalujący przyzwoitego człowieka, jakim jest Marek Niedźwiecki.
Internet pełen jest hejtu, nienawiści, półprawd i kompletnych bredni. Niestety musimy się do tego faktu przyzwyczaić i każdy, kto w jakiś sposób udziela się w wirtualnej przestrzeni, musi liczyć się z krytyką (pół biedy, jeśli uzasadnioną). Dlatego nie ma sensu roztrząsać każdego nieprzychylnego wpisu. pozostaje więc sięgać do sprawdzonych źródeł, oferujących rzetelny poziom dziennikarstwa, jaki cechuje gazety drukowane. Dlatego dziwię się, że na łamach tak szanowanego i opiniotwórczego portalu, jakim jest Dziennik.pl, znalazł się kłamliwy i niesprawiedliwy tekst Pana Bogusława Nowickiego. Zwłaszcza, że nie jest to link do notatki na prywatnym blogu, a publikacja w dziale „Opinie”, od którego wymaga się, by osoby, które się w nim wypowiadają, posiadały chociażby podstawową wiedzę na poruszane przez siebie tematy. Czytając „Tak zwana Lista Przebojów »Trójki«” odnoszę wrażenie, że autor nie tylko Listy Przebojów nie słuchał, ale ma do tej rozgłośni skrywane pretensje, być może z czasów, kiedy sam w niej pracował.
Nie to jest jednak tematem niniejszych rozważań. Ani kwestia poglądów politycznych, czy oceny słynnej już piosenki Kazika. Chcę tylko sprostować szereg pomówień, jakie pojawiły się w tekście Pana Nowickiego.
Listy Przebojów Trójki słucham od dwudziestu lat i przez ten czas nie czułem się przez nikogo manipulowany. Wbrew temu, co Pan Nowicki opowiada w wywiadach, prezenterzy Listy, najpierw Marek Niedźwiecki, a później także Piotr Baron, oraz cały sztab osób ich zastępujących, odcisnęli znaczne piętno na polskiej kulturze. Bo Lista to nie tylko „odczytywanie kolejności piosenek”, ale umiejętnie, przez lata budowana atmosfera serdeczności i tworzenie wzajemnych więzi słuchaczy z prezenterem, ale też słuchaczy z innymi słuchaczami. Zapowiadanie utworów w taki sposób, by było to interesujące, zabawne, a czasem wzruszająco sentymentalne, stanowi prawdziwą sztukę, nie mniejszą, niż skomponowanie szlachetnego przeboju.
Dzięki Markowi Niedźwieckiemu poznałem mnóstwo ciekawej i wartościowej muzyki. Nasze gusta muzyczne się raczej rozmijają, ale na Liście były prezentowane różne utwory i zawsze można było znaleźć coś dla siebie. Większość z nich stanowi przegląd dziennej ramówki Trójki, co w tym wypadku wydaje się oczywiste. Nie zmienia to jednak faktu, że poza znanymi nazwiskami, sporą reprezentację mają także debiutanci, czy wykonawcy niszowi. Zapewne gdyby nie Lista nigdy w życiu nie odkryłbym dla siebie takich artystów, jak Archive, Damien Rice, Red Box, a z polskiego podwórka Julii Marcell, Komet, czy Pablopavo. A przecież są też słynne „wynalazki”, czyli utwory jednorazowe, wyciągnięte niejako z kapelusza, które w zasadzie można było usłyszeć tylko na Liście („Młynek Kawowy” Janusza Grzywacza, „Jestem jak motyl” Andrzeja Grabowskiego). Stąd moje niedowierzanie, kiedy przeczytałem, że Pan Nowicki zarzuca prowadzącym Listę usuwanie artystów nieznanych, a promowanie tylko tych popularnych. Przez lata niejednokrotnie działo się tak, że właśnie owe „wynalazki” radziły sobie o wiele lepiej, niż gwiazdy pierwszego formatu.
Oskarżenia Marka Niedźwieckiego o to, że zaczynał pracę w Polskim Radiu za komuny, a zatem, że był aparatczykiem władzy, mają równie wiele sensu, co stwierdzenie, że Pan Bogusław Nowicki występował w Opolu za PRL, a zatem musiał współpracować z Partią. Bo przecież w jaki sposób by się tam dostał, skoro wszystko było kontrolowane. Cenzura była i tego nikt nie neguje, natomiast trzeba było jakoś z nią żyć i w miarę swych skromnych możliwości ją podkopywać. Mam tu na myśli słynną historię z czasów, kiedy zespół Maanam znalazł się na cenzurowanym i zablokowano jego piosenki w radiu, więc Marek Niedźwiecki puszczał tylko charakterystyczny motyw perkusyjny z początku utworu „To tylko tango”, by zasygnalizować zdobycie przez formację szczytu Listy.
Nie da się ukryć, że współczesnym rynkiem muzycznym rządzi popyt i mityczna „słuchalność”. Każda stacja radiowa ma swoich wykonawców, których zamierza promować w pierwszej kolejności. A jednak przez lata słuchania Listy nigdy nie odniosłem wrażenia, by wciskano mi coś na siłę. Marek Niedźwiecki często mówił, że Lista to zabawa, choć bez wątpienia dla niego stanowi całe życie (dlatego, kiedy odchodził z Trójki w 2007 roku, byłem pewien, że do niej wróci). Dlatego wierzę, że każde wydanie pieczołowicie, wraz ze współpracownikami, przygotowywał i tak, jak w latach 80. odrzucał karty pocztowe, na których oddawano głosy na Listę, zapisane podejrzanie podobnym charakterem pisma, tak obecnie robił z głosowaniem internetowym, kiedy okazywało się, że IP jakiegoś komputera zaczyna się powtarzać.
Szkoda, że Pan Bogusław Nowicki, pisząc swoją „opinię” bazował na szczątkowych informacjach, które mają się nijak do tego, co każdy mógł usłyszeć w piątki w godzinach od 19 do 22. Nie wiem, czy za swój tekst otrzymał honorarium, ale powinien je zwrócić, ponieważ wypisując bzdury, ośmieszył stronę Dziennik.pl. Mniej więcej w takim samym stopniu, jak groteskowo wypadają politycy, twierdzący dziś, że są wiernymi słuchaczami Listy, a zapewne do czasu zamieszania z Kazikiem, nawet nie wiedzieli, że jeszcze jest ona nadawana. Markowi Niedźwieckiemu nie wypada odpowiadać na szkalujący go tekst, bo dla jego krytyków będzie stanowiło to poświadczenie, że ma coś za uszami. Chciałem więc wypowiedzieć się w jego imieniu, ale także w imieniu wielu dziennikarzy Trójki, których zawsze ceniłem, a teraz na polityczne zlecenie, wylewa się na nich wiadro pomyj. To oni ukształtowali moją wrażliwość i nauczyli słuchać muzyki. Bardzo im za to dziękuję. A prawda, mam nadzieję, obroni się sama.
koniec
3 czerwca 2020

Komentarze

03 VI 2020   21:07:36

I oczywiście autor pominął to co najważniejsze - że Marek Niedźwiecki był, krótko mówiąc, kapusiem

03 VI 2020   21:15:15

> (...) co stwierdzenie, że Pan Bogusława Nowicki występował w Opolu za PRL

Jak mawiała moja polonistka – do poprawki.

07 VI 2020   11:30:15

Dziękuję za ten tekst. To co zdarzyło się ostatnio w radiowej Trójce (Trujce?) daleko wykracza po za osobisty atak na Marka Niedźwieckiego i jego radiowy Zespół. Niestety akurat kwestia cenzury i kultu wodza gdzieś w tym wszystkim zniknęła a pozostały jedynie osobista nagonka na tego czy owego redaktora.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Non omnis moriar: Znad Rubikonu do Aszchabadu
Sebastian Chosiński

13 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay Orkiestry Gustava Broma, na którym połączyła ona post-bop z „trzecim nurtem”.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Aneks, nie popłuczyny
Sebastian Chosiński

8 IV 2024

Jak każdy funkcjonujący przez wiele lat i mający trwałe miejsce w historii rocka zespół, także zachodnioniemiecki Can doczekał się wielu wydawnictw nieoficjalnych. Jednym z ciekawszych jest opublikowany przed piętnastoma laty „Ogam Ogat” – bootleg zawierający muzykę powstałą w tym samym czasie co materiał, jaki znalazł się na dwupłytowym krążku „Tago Mago”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Baldwin Trędowaty na tropie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nie należy mylić zagubienia się w masie z tkwieniem w gównie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Diabeł rozbiera się u Prady
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kobieta ich bije
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.