Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Xhol
‹Hau-RUK›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHau-RUK
Wykonawca / KompozytorXhol
Data wydania1971
Wydawca Ohr
NośnikWinyl
Czas trwania45:02
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Tim Belbe, Öcki von Brevern, Klaus Briest, Skip van Wyck III
Utwory
Winyl1
1) Breit24:00
2) Schaukel21:02
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Krzyk prosto do Ucha

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj jeszcze jeden koncertowy album zachodnioniemieckiego zespołu Xhol.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Krzyk prosto do Ucha

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj jeszcze jeden koncertowy album zachodnioniemieckiego zespołu Xhol.

Xhol
‹Hau-RUK›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHau-RUK
Wykonawca / KompozytorXhol
Data wydania1971
Wydawca Ohr
NośnikWinyl
Czas trwania45:02
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Tim Belbe, Öcki von Brevern, Klaus Briest, Skip van Wyck III
Utwory
Winyl1
1) Breit24:00
2) Schaukel21:02
Wyszukaj / Kup
Mało który zespół zaliczył aż tyle debiutów! Było to oczywiście związane z częstymi – i to na dodatek w krótkich odstępach czasowych – zmianami nazw. Zespół z Wiesbaden zaczynał karierę pod szyldem – jak najbardziej odpowiadającym prezentowanej przez niego stylistyce – Soul Caravan. Fani poznawali go głównie za sprawą wydanego pod koniec 1967 roku longplaya „Get in High”. Dwa lata później jednak, po roszadach personalnych, grupa zrezygnowała z większości inspiracji soulem i funkiem, by odważniej podążyć drogą psychodelii i rockowej awangardy. Od tego momentu postanowiła działać jako… Xhol Caravan, a z nowymi fanami przywitała się albumem „Electrip” (1969). Wtedy jednak okazało się, że wielu odbiorców myli młodych Niemców z brytyjską formacją Caravan, reprezentującą tak zwaną scenę Canterbury; w efekcie zapadła decyzja o skróceniu nazwy do prostszego, choć niekoniecznie łatwego do wymówienia… Xhol.
Skutkiem tego stał się kolejny – trzeci już – debiut. Bo owszem, starzy fani w sporej części połapali się w tych wszystkich kombinacjach (i rozumieli, z czego one wynikają), ale zapewne nie brakowało też takich, którzy mogli czuć się nieco skonsternowani. I którzy zadawali sobie pytanie, o co tu w ogóle chodzi? Wiosną 1970 roku grupa – jeszcze w składzie pięcioosobowym – po raz kolejny wystąpiła w nadreńskiej Altenie (co udokumentowała płyta „Altena 1970”), po czym przeżyła poważną turbulencję związaną z odejściem współzałożyciela formacji – saksofonisty i flecisty Hansiego Fischera, który uległ urokowi perkusisty i wibrafonisty Christiana Burcharda, dał się przez niego przekonać i ostatecznie zmienił barwy, przenosząc się do konkurencyjnego zespołu Embryo. Już bez Fischera Xhol nagrał i wydał swój pierwszy oficjalny krążek. Oczywiście pod tą nazwą.
Na początku 1970 roku pisarz i producent muzyczny Rolf-Ulrich Kaiser (rocznik 1943) założył w Berlinie Zachodnim nową wytwórnię płytową, którą nazwał Ohr, czyli… Ucho. Z założenia miała ona specjalizować się w muzyce eksperymentalnej i elektronicznej. Wystartowała w ekspresowym tempie, bo już w marcu, publikując album mocno komunizującej – takie to były szalone czasy – formacji Floh de Cologne (z numerem katalogowym 56000). A potem już poooszło… W ciągu kolejnych dwunastu miesięcy, to jest do marca 1971 roku, ukazało się jeszcze szesnaście albumów z logo Ucha na okładce. W tym tak ważne dla historii krautrocka wydawnictwa, jak debiuty Tangerine Dream („Electronic Meditation”), Embryo („Opal”), Guru Guru („UFO”), Ash Ra Tempel („Ash Ra Tempel”), Annexus Quam („Osmose”), a potem jeszcze Klausa Schulzego („Irrlicht”). W tym gronie znalazł się również Xhol. Firma Kaisera przetrwała do przełomu 1973 i 1974 roku, a potem płynnie przepoczwarzyła się w dwa bliźniacze labele – Kosmische Musik oraz Die Kosmischen Kuriere.
Muzycy Xhol – po odejściu Hansiego najważniejszą osobą w grupie stał się drugi z saksofonistów Tim Belbe – mieli bardzo ambitny plan. Chcieli wzorem takich potentatów, jak Cream (vide „Wheels of Fire” z 1968) oraz Pink Floyd („Ummagumma” z 1969 roku) wydać album podwójny. Na pierwszym krążku miały znaleźć się nagrania koncertowe, natomiast na drugim studyjne. Początkowo Kaiserowi ten pomysł chyba nie przeszkadzał. W każdym razie nie sprzeciwił się wyjazdowi formacji – tuż po rejestrowanych na potrzeby płyty występach w sali Center w Getyndze (co miało miejsce 1 i 2 lipca 1970 roku) – do studia Conny’ego Planka, jakie mieściło się w Neunkirchen-Seelscheid nieopodal Kolonii. Później jednak prawdopodobnie przemyślał sprawę i, uznawszy, że ryzyko finansowej klapy jest zbyt duże, przekonał muzyków, aby zrezygnowali ze swego nadzwyczaj ambitnego planu i ostatecznie wyrazili zgodę na publikację dwóch osobnych płyt. W odpowiednim odstępie czasowym. Tym sposobem krążek koncertowy „Hau-RUK” ujrzał światło dzienne w marcu 1971, a studyjny – „Motherfuckers GmbH & Co. KG” – dopiero na początku lata 1972 roku.
Muzycy nie mieli o to żalu (niechby tylko spróbowali!) i nawet postanowili odwdzięczyć się Kaiserowi za daną im szansę w tytule płyty. „Hau-RUK” miało być swoistym zawołaniem, którego drugi człon to po prostu inicjały właściciela wytwórni Ohr. Na album trafiły dwie rozbudowane, w dużej mierze improwizowane, kompozycje. Dla nikogo, kto w tamtym czasie bywał na koncertach Soul / Xhol Caravan czy Xhol, na pewno nie było to najmniejszym nawet zaskoczeniem (patrz: „Live 1969”, „Altena 1969”, „Altena 1970” oraz „Essen 1970”). „Hau-RUK” prezentuje grupę w pełnej krasie – taką, jaką była w rzeczywistości. Choć, po odejściu Fischera, z „przyciętą” do połowy sekcją dętą. Poza tym skład – w porównaniu ze studyjnym „Electrip” (1969) – nie uległ zmianie. Poza Timem wciąż w Xhol grali: klawiszowiec Öcki von Brevern, basista Klaus Briest oraz amerykański bębniarz Skip van Wyck III.
Na stronie A longplaya znalazł się dwudziestoczterominutowy „Breit”, będący kwintesencją krautrockowego stylu Xhol, w którym mieszczą się i silne wpływy psychodelii (to jeszcze pozostałość po Soul Caravan), i eksperymenty awangardowe, ale również nawiązania do rocka progresywnego, jazzu i bluesa. Chociaż początek jest – na swój sposób – „elektroniczny”; w introdukcji dominują bowiem, wzmocnione dźwiękami gitary basowej, szumy i zgrzyty generowane przez wykorzystywane przez muzyków nowoczesne, jak na tamte czasy, „zabawki”. Nawet kiedy na plan pierwszy przebija się saksofon tenorowy Belbego, nie brzmi on czysto, jego dźwięk jest nieznacznie przetworzony (to też było typowe dla Xhol). Zespół rozkręca się powoli, umiejętnie budując napięcie, roztaczając nad słuchaczami niezwykłą aurą. Dopiero po kilku minutach, uznawszy, że są oni „kupieni”, kwartet wprowadza właściwy motyw melodyczny. Muzyka zaczyna psychodelicznie „płynąć”, w czym zasługa zarówno hipnotyzującej sekcji rytmicznej, jak i leniwych, „kwasowych” organów Hammonda Öckiego.
Wskoczywszy na właściwy tor, kwartet podąża nim przez kolejne minuty, dbając jednak o to, aby wzbogacać swoją muzykę kolejnymi elementami i smaczkami, jak chociażby solówki organowe czy też dialog klawiszy z saksofonem. Wiele dzieje się również w sferze emocjonalnej. Muzycy zdają sobie sprawę, kiedy podkręcić tempo bądź przydać mocy – wszystko po to, aby uniknąć poczucia znużenia. Zajmujący stronę B oryginalnego winylowego krążka „Schaukel” jest o parę minut krótszy, ale nie mniej bogaty brzmieniowo i aranżacyjnie. Panowie z Xhol płynnie przechodzą tu od klasycznego krautrocka (znaczonego Hammondami) do free jazzu (vide szalona solówka saksofonowa), aż po post-bop i… blues. Właśnie tak – blues! Podkreślony charakterystycznym rytmem, śpiewem (choć może trafniej byłoby napisać „pokrzykiwaniami”) Klausa Briesta, wreszcie partią klawiszy von Breverna (spod znaku Briana Augera). Ostatnie minuty należą jednak do Tima Belbego, który w swoją improwizację wplata motywy znane z utworów zawartych na albumie „Electrip”.
„Hau-RUK” mógłby od strony technicznej brzmieć lepiej. Ale, pamiętajmy, to był 1970 rok. Na longplay trafił występ zarejestrowany – dosłownie – „na żywo”, bez żadnych późniejszych dogrywek i ingerencji w studiu, a wydała go niszowa, niezależna, działająca dopiero od roku wytwórnia. Na szczęście jakość muzyki Xhol rekompensuje wszelkie niedostatki. W 2002 roku specjalizujący się w krautrockowych starociach Garden of Delights wydał reedycję tego krążka, dodając do podstawowego materiału jeden bonus – utwór „Süden Twi Westen”. Nie wiadomo, kiedy i gdzie został on nagrany, ale na pewno nie 1 bądź 2 lipca 1970 roku w Getyndze. Zapewne parę miesięcy wcześniej, ponieważ możemy w nim usłyszeć jeszcze Hansiego Fischera. Na basie gra natomiast Norbert Dömling, w przyszłości znany między innymi z występów w krautrockowej formacji Missus Beastly („Missus Beastly”, 1974; „Bremen 1974”, 2006; „SWF-Session 1974”, 2012) oraz jazzrockowym Electric Circus gitarzysty Toto Blankego („Friends”, 1979; „Family”, 1980; „Bella Donna”, 1983). W tym zestawieniu osobowym Xhol brzmi jeszcze bardziej ekscytująco. Napędzają go z jednej strony energetyczne dialogi saksofonów, ale też zwiewne i nastrojowe partie fletów.
Żal, naprawdę żal, że wiosną 1970 roku Hansi Fischer podjął decyzję o rozstaniu z kolegami!
koniec
20 czerwca 2020
Skład:
Tim Belbe – saksofon tenorowy, efekty
Öcki von Brevern – organy Hammonda, efekty
Klaus Briest – gitara basowa, śpiew (2)
Skip van Wyck III – perkusja, talerze, gong

Komentarze

21 VI 2020   11:16:02

Zgodnie z angielskojęzyczną wikipedią "Suden Twi Westen" zostało nagrane już po rozpadzie Xhol, w 1974, w składzie Belbe, Oki, Skip i Fischer.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Non omnis moriar: Znad Rubikonu do Aszchabadu
Sebastian Chosiński

13 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay Orkiestry Gustava Broma, na którym połączyła ona post-bop z „trzecim nurtem”.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Aneks, nie popłuczyny
Sebastian Chosiński

8 IV 2024

Jak każdy funkcjonujący przez wiele lat i mający trwałe miejsce w historii rocka zespół, także zachodnioniemiecki Can doczekał się wielu wydawnictw nieoficjalnych. Jednym z ciekawszych jest opublikowany przed piętnastoma laty „Ogam Ogat” – bootleg zawierający muzykę powstałą w tym samym czasie co materiał, jaki znalazł się na dwupłytowym krążku „Tago Mago”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.