Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj polska formacja Eden.
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj polska formacja Eden.
Eden
‹Miasto szczęśliwych ludzi›
Utwory | |
CD1 | |
1) Eksperyment nr 1 | 03:47 |
2) Scherzo | 03:32 |
3) Słoneczna polana | 04:32 |
4) Dżungla | 05:20 |
5) Sen | 03:43 |
6) Małe inwencje | 06:26 |
7) Wielka zabawa | 03:35 |
8) Opowieść wiatru | 03:46 |
9) Daleka podróż | 02:17 |
10) Kłopoty z zegarami | 06:22 |
11) Rock and roll | 03:01 |
Nazwa tego zespołu znana jest tylko najwytrwalszym poszukiwaczom zaginionych perełek polskiego rocka. Niektórzy mogą ją znać, ale kojarzyć wcale nie z rockiem, lecz z muzyką gatunkowo znacznie lżejszą – pograniczem country i folku. O dziwo, w obu przypadkach chodzić będzie o tę samą warszawską formację, której podstawowa historia była nadzwyczaj krótka – zamknęła się w zaledwie trzech latach – ale mocno skomplikowana. Spróbujmy ją nieco rozwikłać. Na początku lat 70. ubiegłego wieku funkcjonował w stolicy zespół o nazwie Motyw Blues. Osiągnął nawet lokalną popularność, ale o sławie mógł na razie jedynie pomarzyć. Wydawało się, że krokiem ku niej może być przyjęcie na pokład gitarzysty solowego Tadeusza Bajewskiego. Problemem były jednak częste zmiany składu, który okrzepł dopiero w 1972 roku, kiedy znaleźli się w nim jeszcze basista Maciej Kubicki oraz perkusista Wojciech Borkowski. To w tym zestawieniu osobowym Motyw Blues – wzbogacony brzmieniem fletu, na którym grał Krzysztof Leniak – dwa lata z rzędu, w 1973 i 1974, triumfował na przeglądzie Mokotowska Jesień Muzyczna.
Wydawało się, że – zwłaszcza po drugim triumfie – nic już nie stoi na przeszkodzie, aby wreszcie wychynąć z cienia. A jednak! Z Polskiego Radia docierały do muzyków informacje, że raczej nie mają co liczyć na zaproszenie na jakąkolwiek sesję, dopóki posługują dotychczasową nazwą. Swoją drogą, co radiowym decydentom mógł przeszkadzać „Motyw Blues”? Nie kojarzył się politycznie, a więc nie wzbudzał żadnych wątpliwości ze strony cenzury. Może więc chodziło o słówko „blues”, które mogło kojarzyć się mało komercyjnie? W każdym razie członkowie formacji wzięli sobie dobre rady do serca i jesienią 1974 roku postanowili przyjąć nowe miano – krótsze i tym samym łatwiej zapadające w pamięć. Tak, ponoć przy kawiarnianym stoliku, narodził się… Eden, który był bezpośrednią kontynuacją – także stylistyczną – Motyw Bluesa. Zmiana szyldu pociągnęła za sobą otwarcie odpowiednich drzwiczek w Polskim Radiu i już w grudniu 1974 roku kwartet został zaproszony na pierwszą sesję, podczas której zarejestrował dwie kompozycje („Scherzo”, „Małe inwencje”).
Spodziewany przez muzyków przełom jednak nie nastąpił. W efekcie styl formacji zaczął ewoluować – od rocka progresywnego w stronę muzyki lekkiej, łatwej i przyjemnej, czyli takiej, jaką uwielbiała publiczność epoki Gierkowskiej. Przy okazji nastąpiło kolejne przemeblowanie składu i jego redukcja do tria. Ze starej gwardii pozostali Bajewski i Kubicki, do których dołączyła wokalistka Danuta Ławrynowicz (jej debiutem był nagrany podczas drugiej sesji radiowej, jeszcze w pełnym zestawieniu, lecz już znamionujący wybór nowej drogi artystycznej, „Rock and roll”). W takiej postaci – bez Leniaka i Borkowskiego – grupa pojawiła się w końcu czerwca 1975 roku na XIII Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, gdzie wykonała country-folkową piosenkę „Oko za oko”. Pamiątką po opolskiej eskapadzie był singiel wydany przez debiutującą wówczas wytwórnię płytową Tonpress, który na stronie B zawierał właśnie ten numer (stronę B wypełnił natomiast utwór „Bywaj nam, Mary Ann” śpiewany przez Andrzeja Dąbrowskiego).
Eden doczekał się wreszcie popularności. Koncertował niemal w całym kraju, nagrał EP-kę dla Pronitu, na której znalazły się trzy kompozycje: „Wiosna”, „Mój przyjacielu” oraz „Dla ciebie Cygan się powiesił”; ponownie dokooptował – na początku 1976 roku – do składu perkusistę (tym razem padło na Wacława Laskowskiego). I wtedy prawdopodobnie nadeszła propozycja zarejestrowania muzyki instrumentalnej na potrzeby warszawskiej Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych. W przyszłości miałaby być ona wykorzystywana w kronikach, dokumentach czy fabułach telewizyjnych. Gdzie tylko byłaby potrzebna. Takie zaproszenie nie było niczym nadzwyczajnym. Udział w podobnych sesjach brały chociażby zespoły Klan („
Nerwy miast”, „
Senne wędrówki”), „spokrewniony” z nim Show Band („
Punkt styku”, „
Dno przestrzeni”), jak również… SBB („
Przebudzenie”, „
Porwanie Aldo Moro”, „
Sekunda”). Problem w przypadku Edenu był inny. Obecna muzyka grupy nie spełniała raczej wymogów stawianych jej przez szefostwo WFDiF, należało więc sięgnąć po poprzedni repertuar, stricte rockowy. W tym celu, wybierając się do studia Polskiego Radia w Warszawie, Bajewski ściągnął dodatkowo Krzysztofa Leniaka.
Na potrzeby Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych zarejestrowano osiem instrumentalnych utworów (jak uważa Michał Wilczyński, miało to miejsce na przełomie lata i jesieni 1976 roku). Pod nazwą Eden, choć praktycznie był to od dawna już nie wykonywany podczas koncertów repertuar Motyw Bluesa. W tamtym czasie nie ujrzał on światła dziennego; trudno nawet stwierdzić, czy i w jaki sposób był wykorzystywany przez WFDiF. Dopiero po ponad trzydziestu latach wyciągnięto go z archiwów i udostępniono na płycie, wypełniając tym samym kolejną „białą plamę” w dziejach polskiego rocka. Za co należą się, nie po raz pierwszy zresztą, wielkie podziękowania dla GAD Records. Do nagrań z 1976 roku dołączono trzy utwory z wcześniejszych sesji radiowych i tym sposobem skompilowano repertuar albumu „Miasto szczęśliwych ludzi”, który ukazał się pod koniec lutego tego roku. Nie omówimy jego zawartości jednak zgodnie z tracklistą, lecz chronologicznie, biorąc pod uwagę kolejność rejestrowania poszczególnych nagrań.
Cofnijmy się więc najpierw do grudnia 1974 roku, kiedy powstały „Scherzo” i „Małe inwencje”. Pierwszy utwór ma lżejszy od innych charakter (tytuł w końcu do czegoś zobowiązuje), a ton nadają mu popisy solowe – zwiewna improwizacja Leniaka na flecie oraz zahaczająca o stylistykę country solówka Bajewskiego na gitarze. Dla odmiany „Małe inwencje” rozpięte są pomiędzy wpływami Orientu (patrz: gitara) a rockową psychodelią (sekcja rytmiczna). Sporo się tu dzieje, zmiany nastroju są częste, w efekcie czas szybko płynie i sześć i pół minuty mija, jak z bicza strzelił. To jedna z tych kompozycji, jakie mogą ciągnąć się niemal w nieskończoność, a słuchacz i tak nie poczułby znużenia. Tym bardziej zaskakuje więc jej nagły koniec. „Rock and roll” – tutaj opisany jako bonus – nagrano w 1975 roku, kiedy do składu dołączyła już wokalistka Danuta Ławrynowicz. Nie oznacza to jednak, że utwór ten jest klasyczną piosenką. Ławrynowicz dograła jedynie wokalizę, zresztą razem z którymś z pozostałych muzyków (z dużym prawdopodobieństwem z Tadeuszem Bajewskim), wyraźnie bowiem słychać, obok żeńskiego, także męski głos. Sam numer, którego tytuł wyjaśnia praktycznie wszystko, niczym szczególnym nie zachwyca, ale skoro do niego dotarto, grzechem byłoby nie wyciągnąć go na światło dzienne.
Clou albumu jest jednak sesja z 1976 roku. Sesja, dzięki której ocalono od zapomnienia rockowe oblicze Edenu (a w zasadzie Motyw Bluesa). Otwiera ją „Eksperyment nr 1” – z typowym progresywnym wstępem, z którym kontrastuje pojawiający się chwilę później radosny i skoczny flet. Ten z kolei po kilkudziesięciu sekundach ustępuje miejsca bluesowo-rockowej gitarze. I tak jest praktycznie do samego końca. Leniak i Bajewski toczą ze sobą dialog, przywołując co rusz te same motywy. „Słoneczna polana” jest – właśnie obok „Eksperymentu nr 1” – najlepszym fragmentem płyty. Głównie za sprawą napędzających się wzajemnie gitarzysty i flecisty, którzy albo się ze sobą lekko przekomarzają, albo idealnie dopełniają, a zdarza się, że i przemawiają jednym głosem. W „Dżungli” czeka nas najpierw rozbudowana eksperymentalna introdukcja, po której pałeczkę przejmuje Maciej Kubicki, przekonując, że muzykom Edenu nie były obce również najnowsze trendy w muzyce rozrywkowej. Stąd zapewne elementy funku sąsiadujące z kolejną bluesową tyradą gitary solowej. Leniwie snuje się za to „Sen”, który z bluesem ma chyba z całego repertuaru krążka najwięcej wspólnego.
Z kolei w „Wielkiej zabawie” kwartet skręca w stronę jazz-rocka (głównie za sprawą Kubickiego i Laskowskiego), aczkolwiek końcówka utworu to absolutnie zniewalająca, progresywna i wirtuozerska solówka gitarowa Bajewskiego. W nastrojowej „Opowieści wiatru” obok wyeksponowanego basu pojawiają się delikatne dźwięki wibrafonu, który lider zespołu znalazł w studiu nagraniowym i postanowił wykorzystać dla wzbogacenia brzmienia. W „Daleką podróż” natomiast kwartet spakował przede wszystkim swoje… bluesowe doświadczenia, choć im bliżej końca, a numer nie jest zbyt długi, więc zmiany muszą zachodzić szybko – robi się coraz bardziej rockowo. Ilustracyjny charakter mają „Kłopoty z zegarami”, w których Laskowski dodatkowo wykorzystuje perkusjonalia; narrację cały czas prowadzi jednak Bajewski, nadając właściwy charakter tej kompozycji. Czasami można odnieść wrażenie, że niektóre z utworów należałoby jeszcze dopracować. Gdyby zespołowi dano więcej czasu w studiu i gdyby muzycy od początku mieli świadomość, że przygotowują materiał, który ukaże się na płycie – zapewne inaczej podeszliby do całości. Cały czas towarzyszyło im jednak przekonanie, że tworzą muzykę użytkową, która, jeśli dopisze jej szczęście, zaistnieje gdzieś w tle jedynie jako dopełnienie obrazu.
Szkoda, że rockowemu Edenowi nie było dane zarejestrować płyty z prawdziwego zdarzenia, bo być może wtedy jego kariera potoczyłaby się zupełnie inaczej. A tak… Po dwóch latach przestał też istnieć country-folkowy Eden. Danuta Ławrynowicz, gdy tylko nadarzyła się okazja, wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Bajewski próbował jeszcze skompletować skład Nowego Edenu, ale szybko poddał się i również odpłynął za Wielką Wodę. Kolejną próbę podjął w 2009 roku, ale ten epizod łaskawie przemilczmy. Po rozpadzie Edenu Maciej Kubicki na krótko znalazł przystań w zespole Breakout, natomiast Wacław Laskowski został przygarnięty przez Dwa plus Jeden, z którym do połowy lat 80. nagrał cztery longplaye („Teatr na drodze”, 1978; „Irlandzki tancerz”, 1979; „Bez limitu”, 1983; „Video”, 1985). Został też członkiem zespołu instrumentalnego Ryszarda Kruzy i jako taki pojawił się na płycie Krzysztofa Klenczona „Powiedz stary gdzieś ty był” (1978); w 1982 roku z kolei krótko zagościł w koncertowym składzie Lombardu.
Skład:
Tadeusz Bajewski – gitara elektryczna, wibrafon (8), chórek (11)
Krzysztof Leniak – flet
Maciej Kubicki – gitara basowa
Wojciech Borkowski – perkusja (2,6,11)
Wacław Laskowski – perkusja (1,3-5,7-10), instrumenty perkusyjne (7,10)
gościnnie:
Danuta Ławrynowicz – chórek (11)