Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Zao
‹Shekina›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułShekina
Wykonawca / KompozytorZao
Data wydania1975
Wydawca RCA Victor
NośnikWinyl
Czas trwania41:05
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
François „Faton” Cahen, Jeff „Yochk’o” Seffer, Gérard Prévost, Jean-My Truong, Pierre „Ty Boum” Guignon, Michèle Margand, Marie-Françoise Viaud, Françoise Douchet, Claudine Lasserre
Utwory
Winyl1
1) Joyl03:52
2) Yen-Lang08:07
3) Zohar10:54
4) Metatron08:15
5) Zita04:34
6) Bakus05:12
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Boska immanencja

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj po raz trzeci francuska formacja progresywno-jazzrockowa Zao.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Boska immanencja

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj po raz trzeci francuska formacja progresywno-jazzrockowa Zao.

Zao
‹Shekina›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułShekina
Wykonawca / KompozytorZao
Data wydania1975
Wydawca RCA Victor
NośnikWinyl
Czas trwania41:05
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
François „Faton” Cahen, Jeff „Yochk’o” Seffer, Gérard Prévost, Jean-My Truong, Pierre „Ty Boum” Guignon, Michèle Margand, Marie-Françoise Viaud, Françoise Douchet, Claudine Lasserre
Utwory
Winyl1
1) Joyl03:52
2) Yen-Lang08:07
3) Zohar10:54
4) Metatron08:15
5) Zita04:34
6) Bakus05:12
Wyszukaj / Kup
Przyglądając się karierze artystycznej węgierskiego saksofonisty Józsefa vel Jeffa Seffera, można odnieść wrażenie, że był trochę niespokojnym duchem, któremu trudno było zagrzać miejsca na dłużej. Umościwszy się w składzie Magmy, mógłby zapewne przez długie lata występować u boku Christiana Vandera, ciesząc się sławą i uznaniem. Ale nie! Namówiony przez francuskiego klawiszowca Françoisa Cahena, opuścił zespół i wraz z nim powołał do życia Zao (dodajmy jeszcze, że dla niego też w 1973 roku ostatecznie zrezygnował z liderowania freejazzowemu kolektywowi Perception). Po nagraniu pod tym szyldem dwóch albumów – „Z=7L” (1973) oraz „Osiris” (1974) – postanowił rozkręcić kolejny projekt. Tym sposobem narodziła się formacja Speed Limit, która zadebiutowała longplayem zatytułowanym – tu muzycy szczególnie się nie wysilili – po prostu „Speed Limit” (1974).
Fani mogli poczuć się nieco zaniepokojeni. I zadać sobie pytanie: A co jeśli powołanie do życia Speed Limit będzie wiązało się z przedwczesną śmiercią Zao? Na szczęście tak się jednak nie stało. Parę miesięcy po premierze albumu grupy utworzonej do spółki z pianistą Jean-Louisem Bucchim, „Yochk’o” (czyli Seffer) i „Faton” (to jest Cahen) zabrali się do pracy nad kontynuacją – w sensie symbolicznym, nie dosłownym (choć tu pewnie można by się spierać) – „Osirisa”. Zapału mieli tym więcej, że chwilę wcześniej udało im się podpisać z prawdziwego zdarzenia kontrakt płytowy. I to nie z byle kim, bo z amerykańską (mającą siedzibę w Nowym Jorku) wytwórnią RCA Victor, która miała też oczywiście swoją paryską filię. Umowa opiewała na trzy płyty studyjne i muzycy Zao się z niej wywiązali, nagrywając kolejno: „Shekina” (1975), „Kawana” (1976) oraz „Typhareth” (1977).
Tym razem nie zabrakło istotnych zmian. Przede wszystkim gdy w lipcu 1975 roku zespół zameldował się w paryskim Studios I.P., aby zarejestrować nowy materiał, w jego składzie nie było już basisty Joëla Dugrenota, który dał się przekonać pianiście Cyrille’owi Verdeaux i przeszedł do kierowanej przez niego progresywnej grupy Clearlight („Forewer Blowing Bubbles”, 1975; „Delired Cameleon Family”, 1975; „Les Contes du Singe Fou”, 1977). Jego miejsce zajął natomiast stojący dopiero u progu kariery Gérard Prévost. Ale nie zabrakło też gości: znanego już z „Osirisa” perkusjonalisty Pierre’a Guignona (ukrywającego się pod pseudonimem „Ty Boum”) oraz żeńskiego kwartetu smyczkowego Quatuor Margand, którzy tworzyły specjalizujące się przede wszystkim w muzyce klasycznej skrzypaczki Michèle Margand i Marie-Françoise Viaud, altowiolinistka Françoise Douchet oraz wiolonczelistka – bez wątpliwości, cytując Skaldów, prześliczna – Claudine Lasserre.
Zaproszenie do współpracy wspomnianych pań miało ogromny wpływ na zawartość albumu i jednocześnie było kolejnym elementem upodabniającym w tamtym czasie Zao do Magmy, która również czerpała pełnymi garściami inspiracje nie tylko z free jazzu, ale i z klasycznej muzyki współczesnej (dowody tego Christian Vander daje do dzisiaj, vide ubiegłoroczny krążek „Zëss”). Wyjaśnienia wymaga jeszcze tytuł płyty, który jest, jak rzadko kiedy, znaczący. Będąca mieszanką słów hebrajskiego i jidysz „szechina” to judaistyczny termin określający immanencję, czyli niecielesną obecność Boga w świecie – zawsze i wszędzie. Być może Seffer i Cahen doszli do wniosku, że przejawem tej obecności jest również ich muzyka. I wcale nie odbieram tego jako przejaw zarozumiałości, wręcz przeciwnie – tak mogła przecież objawić się ich pokora. A tytuł albumu był – być może – formą podziękowania Bogu za natchnienie (i przy okazji za nowy kontrakt).
Na krążek trafiło sześć utworów: cztery wyszły spod ręki „Yochk’o”, „Faton” tym razem dorzucił zaledwie dwie („Joyl” i „Zita”). Tradycyjnie jednak obaj kompozytorzy idealnie się dopełnili, tworząc – po raz kolejny zresztą – zwarty stylistycznie (choć mimo wszystko znacznie wykraczający poza granice progresywnego jazz-rocka i awangardy) album koncepcyjny. Promowali go później serią udanych występów: między innymi w prestiżowej sali paryskiej Olympii (16 grudnia 1975 roku) oraz podczas tournée po – uwaga! uwaga! – Kamerunie (w lutym następnego roku). Przejdźmy jednak do zawartości trzeciego studyjnego materiału Zao. Longplay „Shekina” otwiera numer zatytułowany „Joyl” – i jest to bardzo mocne wejście. Jakby muzycy chcieli już w pierwszych sekundach zaakcentować: żyjemy! pogłoski o naszej śmierci były przedwczesne i przesadzone, bo mamy się świetnie. Kapitalnie wypadają zwłaszcza duety saksofonu i syntezatorów, porywająco brzmi jazzowa improwizacja fortepianu elektrycznego, a smaku dodają pojawiające się w tle, idealnie wkomponowane w całość, smyczki.
Jeżeli ktoś obawiał się, co może wiązać się z obecnością w studiu nagraniowym kwartetu smyczkowego, właśnie otrzymał konkretną odpowiedź: wiele dobrego! Bardzo ważną rolę Quatuor Margand odgrywa także w „Yen-Lang”, będąc zarazem, na tle klarnetu, istotnym elementem introdukcji, jak i wieńcząc całą tę rozbudowaną kompozycję. A co można usłyszeć pomiędzy? Psychodeliczny, choć stonowany, trans, „zasysający” jak najlepszy film, po którym nie znać upływu czasu. W zamykającym stronę A „Zohar” robi się klasycznie jazzrockowo. Pierwsze dwie minuty to dynamiczne fusion, po którym następuje jednak wyciszenie i wyraźny ukłon w stronę wielbicieli muzyki klasycznej. Z długiej sekwencji smyczków z czasem wyrasta pulsujący rytm (Gérarda Prévosta i Jean-My Truonga wspomaga tu jeszcze Pierre Guignon), który następnie przeradza się w awangardowe poszukiwania François Cahena na fortepianie elektrycznym. Ostatnie minuty, dzięki idealnej koherencji zespołu jazzowo-rockowego z klasycznym kwartetem smyczkowym, dosłownie zwalają z nóg swoją mocą.
Stronę B otwiera ponad ośmiominutowy „Metatron”: zrazu patetyczny (za sprawą duetu wokalno-saksofonowego), z czasem coraz bardziej nastrojowy (dzięki smyczkom), wreszcie – szaleńczo rozimprowizowany (na co wpływ mają z kolei przekomarzający się Seffer i Cahen). Wisienką na torcie okazuje się jednak partia grających unisono dęciaków, które wspiera jeszcze delikatna wokaliza „Yochk’o”. Po takiej dawce emocji niezbędna jest chwila oddechu; w tym konkretnym przypadku: grubo ponad cztery minuty. „Zita” – z wyeksponowanymi smyczkami i wspierającymi je fortepianem elektrycznym i gitarą basową – bardziej przynależy do świata modern creative, aniżeli jazzu czy rocka. Ale to akurat należy traktować jako atut tej kompozycji, będącej niezwykle klimatycznym przerywnikiem pomiędzy dwoma energetycznymi utworami. W wieńczącym całe wydawnictwo „Bakusie” kwartet stara się bowiem zadowolić zwłaszcza wielbicieli free jazzu i rockowych improwizacji.
Fani Zeuhla, rozpieszczeni za sprawą wczesnych albumów Magmy i debiutanckiego krążka Zao („Z=7L”), mogli poczuć się nieco zawiedzeni „Osirisem”, czyli drugim longplayem formacji Seffera i Cahena. Jeśli tak rzeczywiście było, „Shekina” przywracała wcześniejszy stan rzeczy. To znów był porywający i intrygujący, zmuszający do zastanowienia i skłaniający do religijnych kontemplacji jazz-rock!
koniec
8 sierpnia 2020
Skład:
François Cahen „Faton” – fortepian elektryczny, fortepian, organy, syntezatory, muzyka (1,5)
Jeff Seffer „Yochk’o” – saksofony, klarnety, śpiew, muzyka (2-4,6)
Gérard Prévost – gitara basowa
Jean-My Truong – perkusja

gościnnie:
Pierre Guignon „Ty Boum” – instrumenty perkusyjne

oraz kwartet smyczkowy QUATUOR MARGAND:
Michèle Margand – skrzypce
Marie-Françoise Viaud – skrzypce
Françoise Douchet – altówka
Claudine Lasserre – wiolonczela

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Non omnis moriar: Znad Rubikonu do Aszchabadu
Sebastian Chosiński

13 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay Orkiestry Gustava Broma, na którym połączyła ona post-bop z „trzecim nurtem”.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Aneks, nie popłuczyny
Sebastian Chosiński

8 IV 2024

Jak każdy funkcjonujący przez wiele lat i mający trwałe miejsce w historii rocka zespół, także zachodnioniemiecki Can doczekał się wielu wydawnictw nieoficjalnych. Jednym z ciekawszych jest opublikowany przed piętnastoma laty „Ogam Ogat” – bootleg zawierający muzykę powstałą w tym samym czasie co materiał, jaki znalazł się na dwupłytowym krążku „Tago Mago”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.