Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Zao
‹Kawana›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKawana
Wykonawca / KompozytorZao
Data wydania1976
Wydawca RCA Victor
NośnikWinyl
Czas trwania37:15
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
François „Faton” Cahen, Jeff „Yochk’o” Seffer, Didier Lockwood, Gérard Prévost, Jean-My Truong
Utwory
Winyl1
1) Natura07:06
2) Tserouf08:53
3) F.F.F. [Fleurs for Faton]02:29
4) Kabal04:08
5) Sadie03:37
6) Free Folk10:39
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Wymodlony koniec pięknej epoki

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj po raz czwarty francuska formacja progresywno-jazzrockowa Zao.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Wymodlony koniec pięknej epoki

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj po raz czwarty francuska formacja progresywno-jazzrockowa Zao.

Zao
‹Kawana›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKawana
Wykonawca / KompozytorZao
Data wydania1976
Wydawca RCA Victor
NośnikWinyl
Czas trwania37:15
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
François „Faton” Cahen, Jeff „Yochk’o” Seffer, Didier Lockwood, Gérard Prévost, Jean-My Truong
Utwory
Winyl1
1) Natura07:06
2) Tserouf08:53
3) F.F.F. [Fleurs for Faton]02:29
4) Kabal04:08
5) Sadie03:37
6) Free Folk10:39
Wyszukaj / Kup
W pierwszych latach działalności zespół Zao był nadzwyczaj regularny. Każdego roku publikował nową płytę („Z=7L”, 1973; „Osiris”, 1974; „Shekina”, 1975); na dodatek jego muzycy nie stronili od artystycznych „skoków w bok”, jak chociażby Jeff Seffer, który – początkowo nawet wespół z basistą Joëlem Dugrenotem – zaangażował się w projekt Speed Limit („Speed Limit”, 1974; „Speed Limit [II]”, 1975), a także wspomógł swym talentem swego rodaka, węgierskiego perkusistę George’a Jindę w nagraniu jego solowego debiutu („The Wheel of Love”, 1975). Nadszedł jednak taki moment, kiedy już nie można było dłużej odwlekać tej chwili i należało zabrać się do pracy nad następnym longplayem Zao. Tym razem grupa zamknęła się w mieszczącym się w niewielkim miasteczku Roissy-en-Brie – na północ od Paryża – Adam Studio, które dopiero co zostało uruchomione (w kwietniu 1976 roku). Czy wiązało się z tym jakieś ryzyko?
Biorąc pod uwagę doświadczenie, jakie posiadali liderzy Zao – François Cahen i Jeff Seffer – żadne! Tym bardziej że zabierając się do pracy nad albumem, który ostatecznie otrzymał tytuł „Kawana”, postanowili kontynuować wątki obecne już na poprzedniej płycie. Tylko chcieli zrobić to lepiej. Ta „kontynuacja” widoczna jest zwłaszcza w dwóch kwestiach. Po pierwsze: w tytule, który – podobnie jak w przypadku „Shekiny” – nawiązywał do tradycji judaistycznej. Kawana (z hebrajskiego: wewnętrzny kierunek) jest wymogiem Halachy; uznaje się ją za wewnętrzne nastawienie polegające na świadomym i skoncentrowanym podchodzeniu do modlitwy. Po drugie: po raz kolejny wykorzystano podczas sesji nagraniowej smyczki, choć tym razem zamiast całego kwartetu zaproszono tylko jednego muzyka. Ale za to jakiego – skrzypka i wiolonczelistę Didiera Lockwooda. Mimo że miał on dopiero dwadzieścia lat (urodził się w Calais w 1956 roku), był już artystą z pewnym dorobkiem. Miał na koncie występy z jazzową formacją Abracadabra, w której na organach grał jego brat Francis, oraz w… Magmie Christiana Vandera (słychać go na longplayu „Live / Hhaï” z 1975 roku).
Rok 1976 był dla Didiera wyjątkowo pracowity, ponieważ poza nawiązaniem współpracy z Zao, w tym samym czasie nagrał również pierwszą płytę sygnowaną nazwą Lockwood („Jazz-Rock”), gościnnie pojawił się w dwóch utworach na krążku formacji Synthesis („Synthesis”) oraz zaangażował się w dwa projekty „okołomagmowe” (z Christianem Vanderem i Jannickiem Topem) – Utopic Sporadic Orchestra i VanderTop (które doczekały się płyt z archiwalnymi nagraniami dopiero na początku XXI wieku). Mimo to nie odmówił Cahenowi i Sefferowi i we wrześniu 1976 roku znalazł czas, aby spędzić z nimi kilka dni w urokliwym Roissy-en-Brie; skład dopełnili oczywiście (kontra)basista Gérard Prévost oraz perkusista Jean-My Truong. Gotowy już materiał wydała ponownie wytwórnia RCA Victor, natomiast jego dystrybucją w Ameryce Północnej zajął się Peters International, wykorzystując do tego jeden ze swoich sublabeli – o nadzwyczaj odpowiedniej do muzyki prezentowanej przez Zao nazwie – Cosmos.
Na longplay trafiło sześć utworów. Trzy wyszły spod ręki Cahena, trzy skomponował Seffer. Niby po równo, ale jeśli podliczymy czas ich trwania, okaże się, że zdecydowanie góruje – o dobrych siedem minut – „Yochk’o”. Ale to w końcu szczegóły. Na ostateczny sukces przecież i tak pracuje równo cały zespół. A tym razem sukces był bezsporny. „Kawana” okazała się bowiem zdecydowanie najlepszą i najdojrzalszą z dotychczasowych publikacji Zao; przebiła nawet doskonałą „Shekinę”. Choć rok wcześniej mogło się to wydawać niemożliwe. Longplay otwiera „Natura” – numer autorstwa „Fatona”. I jest to bardzo mocny i znaczący początek muzycznej podróży. Zagrany z dużą werwą jazz-rock miesza się tutaj z motywami zaczerpniętymi z folkloru węgierskiego (głównie za sprawą saksofonu sopraninowego i jego dialogów z sopranowym), które przetykane są popisami skrzypka (vide Didier Lockwood), jak również fragmentami, w których na plan pierwszy wybija się gitara basowa (niezmordowany Gérard Prévost). Jest w tym utworze, jak w prawdziwej naturze, mnóstwo piękna, ale nie brakuje również niepokoju.
Drugi w kolejności „Tserouf”, pod którym jako twórca podpisał się Seffer, zaczyna się od pulsującej sekcji rytmicznej, w tle natomiast rozbrzmiewa syntezator Korga (nowy nabytek François Cahena), do którego z czasem dołącza jeszcze fortepian akustyczny. Główny rok narracji prowadzi jednak Jeff, aczkolwiek kiedy uznaje to za stosowne, usuwa się na bok, aby stworzyć nieco przestrzeni dla swoich kolegów – i tym sposobem słyszymy rozbudowaną partie syntezatorów, ale nade wszystko (to jednak dopiero w końcowej fazie) emocjonujący dialog saksofonu sopranowego z elektrycznymi skrzypcami. W skomponowanym przez Seffera dla swego przyjaciela François „F.F.F. (Fleurs for Faton)” Węgier w ogóle oddaje pole innym muzykom. Ta dwuipółminutowa nastrojowa impresja fortepianowo-skrzypcowa dużo bardziej niż z rockiem i jazzem kojarzy się z klasyką. Co jednak nie powinna nikogo dziwić, bo przecież Zeuhl nadzwyczaj chętnie implementował do stylistyki fusion elementy tak zwanego „trzeciego nurtu”.
Pierwszym numerem na stronie B jest dynamiczny, jazzrockowy „Kabal” (dzieło „Fatona”), w którym, choć trwa on zaledwie cztery minuty, dzieje się nieprawdopodobnie dużo. W każdym razie znajduje się w nim miejsce i na grające unisono saksofony „Yochk’o”, i na spacerockowe tło syntezatorowe, i na partię skrzypiec. A im bliżej finału, tym bardziej instrumenty te zazębiają się, jeszcze bardziej podnosząc napięcie. Emocje nieco łagodzi stonowany „Sadie”, o którego uroku w dużej mierze decyduje subtelna partia saksofonu sopranowego Jeffa. Ta chwila wytchnienia przydaje się tym bardziej, że końcówka albumu należy do tych, które „nie biorą jeńców”. A wszystko za sprawą ponad dziesięciominutowego „Free Folk” Seffera. Tytuł wyjaśnia praktycznie wszystko. „Yochk’o” zadbał tu o to, aby rockowa i freejazzowa ekspresja (fortepian elektryczny, skrzypce elektryczne, sekcja rytmiczna) udanie sąsiadowała z muzyką etniczną (spinająca całość klamrą wokaliza kompozytora, jak również jego wstawki na saksofonie sopraninowym), do której, jak się później okazało, było Jeffowi coraz bliżej.
W 1995 roku ukazała się kompaktowa reedycja „Kawany”, do której wydawca – francuska wytwórnia Musea – dorzuciła jeden bonus. Była to kompozycja Cahena „Salut Robert!”, którą François i Jeff zarejestrowali w grudniu 1973 roku z muzykami kanadyjskiej formacji progresywno-jazzowej Ville Emard Blues Band: basistą Billem Gagnonem, perkusjonistą Michelem Seguinem i perkusistą Christianem Saint-Rochem. Co ciekawe, inne nagranie z tej samej sesji („Montréal”) Musea umieściła w tym samym roku na nowym wydaniu „Osirisa”. Wychodzi na to, że chociaż w epoce muzycy Zao nie zdecydowali się na ich upublicznienie, to jednak po dwóch dekadach uznali, że mimo wszystko wytrzymały one próbę czasu i warto je przypomnieć. W porównaniu z podstawowym materiałem z katalogowych płyt zespołu, „Salut Robert!” brzmi bardziej rockowo i znacznie surowiej (ale to może być akurat skutek braku odpowiedniej obróbki studyjnej), choć też na pewno nie tak oryginalnie. Ale i tak żal, że nigdy nie ukazał się pełnowymiarowy album tego francusko-węgiersko-kanadyjskiego wcielenia Zao!
Publikacja „Kawany” zamknęła istotny etap w historii zespołu. Od 1975 roku Jeff Seffer coraz bardziej skłaniał się do opuszczenia grupy. Pociągała go bowiem muzyka jeszcze bardziej nieprzewidywalna, łącząca w sobie elementy improwizacji jazzowej z awangardą i folkiem. Pierwszym krokiem na drodze do rozstania z Zao była publikacja solowego krążka „Magyar-Ló” (1976), który był zapisem emitowanego przez radio w listopadzie 1975 roku koncertu, jaki „Yochk’o” (i tylko on!) dał podczas Festival de Jazz de Reims. Pożegnanie ostatecznie zostało przypieczętowane w momencie, gdy Jeff powołał do życia nowy band – Yochk’o Seffer Neffesh Music (trylogia: „Délire”, 1976; „Ima”, 1977; „Ghilgoul”, 1978), do którego zabrał ze sobą Jean-My Truonga. Didier Lockwood na powrót zgadał się z Christianem Vanderem; w efekcie François Cahen i Gérard Prévost musieli składać zespół od nowa. Ale udało się i w 1977 roku dyskografia Zao poszerzyła się o kolejne wydawnictwo – longplay „Typhareth”.
koniec
29 sierpnia 2020
Skład:
François Cahen „Faton” – fortepian elektryczny, fortepian, syntezatory, muzyka (1,4,5)
Jeff Seffer „Yochk’o” – saksofon sopranowy, saksofon sopraninowy, fortepian (3), śpiew (6), muzyka (2,3,6)
Didier Lockwood – skrzypce, skrzypce elektryczne, wiolonczela
Gérard Prévost – gitara basowa, kontrabas
Jean-My Truong – perkusja, instrumenty perkusyjne

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.