Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

30 najlepszych płyt 2020 roku

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 »

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

30 najlepszych płyt 2020 roku

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Trzy utwory o łącznym czasie trwania prawie 50 minut, sprawiające, że odlecimy w kosmiczną, psychodeliczną podróż. Tak najkrócej można opisać zawartość „Spaceflowers”. Panowie stawiają na rozmach także w kwestii doboru instrumentarium. Poza standardowym, rockowym zestawem, znajdziemy tu również krautrockową elektronikę, a w kontrze do niej egzotyczne instrumenty ludowe, jak saz, surma czy didgeridoo.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Być może to określenie będzie krzywdzące dla Gazpacho, ale słuchając otwierającej „Fireworker”, dwudziestominutowej suity „Space Cowboy”, od razu skojarzyła mi się z Muse na sterydach. Neoprogresywna twórczość zespołu została bowiem uwznioślona niemal symfonicznym zadęciem, które jednak nie powoduje przesytu, a chęć włączenia kompozycji ponownie. W dalszej części albumu jest już mniej bombastycznie, co nie znaczy, że mniej ciekawie. Zdecydowanie smakowita porcja muzyki.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
I znów zaskoczenie. Owszem, podobał mi się poprzedni krążek Demons & Wizards „Touched by the Crimson King”, ale ukazał się w odległym 2005 roku i w sumie nie wierzyłem, że zespół jeszcze powróci do studia. I to z taką mocą! Osobami, które w głównej mierze odpowiedzialnymi za ten projekt, są Hansi Kürsch, wokalista Blind Guardian, oraz Jon Schaffer, gitarzysta Iced Earth. W efekcie spotkania po latach, nagrali album, który wyprzedza o lata świetlne ostatnie dokonania ich macierzystych zespołów. Na marginesie wspomnę tylko, by nie łączyć „III” z ekscesami Schaffera w czasie szturmu na Capitol.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
A teraz mały skok w bok. „RTJ4” to jedyny reprezentant sceny hiphopowej w niniejszym zestawieniu. Nie mogło go jednak zabraknąć, bo choć można dyskutować z poglądami duetu, nie sposób odmówić mu szczerości i zaangażowania. To płyta, która powstała z buntu na otaczającą nas rzeczywistość i potrzeby zmian. Do tego niesamowicie energetyczna i… przebojowa. A wisienką na torcie jest utwór „Just”, w którym słyszymy Pharella Williamsa i Zacka de la Rochę z Rage Against the Machine.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Algiers miejsce w naszym rankingu mieli zapewnione już dzięki samemu tytułowi albumu. Co ciekawe ukazał on się w styczniu, a więc jeszcze przed globalną pandemią. Pewnie dlatego nie czuć na nim strachu, czy poczucia rezygnacji. Muzyka na nim zawarta jest barwna i świetnie brzmiąca, stanowiąca mieszankę różnych stylów, od elektroniki i rocka po gospel, hip hop, postpunk i blues. Do tego okraszona niebanalnymi tekstami.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Wielki powrót gigantów rocka. I to w kultowym składzie z Brianem Johnsonem na wokalu i Philem Ruddem za perkusją. Słyszałem już opinie, że „Power Up” to najlepszy album Australijczyków od czadu „Back in Black”. Nie wierzcie w to, bo stwierdzenie to wyrządza krzywdę takim dziełom, jak „Flick of the Switch”, „The Razors Edge” i „Black Ice”. Niemniej jest bardzo dobrze. Choć panowie od wieków grają to samo, wciąż potrafią czerpać z tego radość i tryskają wręcz młodzieńczą energią. Nieźle, jak na osoby w takim wieku, że mogą się w pierwszej kolejności szczepić przeciwko covidowi.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Czekaliśmy na to 45 lat. Neil Young nagrał „Homegrown” w okresie swojej największej aktywności twórczej, czyli w połowie lat 70., po czym gotowy materiał odłożył na półkę. Uznał bowiem, że jest zbyt osobisty. W dużej części dotyczył bowiem rozpadu jego związku z aktorką Carrie Snodgress. Jak to dobrze, że wreszcie zdecydował się sięgnąć do swoich archiwów. Zwłaszcza, że jest to pozycja kompletna i nie ma mowy o jakichś odrzutach. Dziś „Homegrown” słucha się, jak jednego z klasycznych dzieł mistrza, którym zapewne by się stał, gdyby nie fakt, że wylądował w szufladzie (czy gdzie tam się trzyma stare taśmy).
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Przyznam, że kiedy usłyszałem single promujące „Chrust”, odrzuciły mnie. Stanowiły bowiem przeintelektualizowane, nieco pretensjonalne granie, którego osobiście nie trawię. A jednak po przesłuchaniu całego albumu, zostałem nim zauroczony. I nie wiem dlaczego. W końcu to bardzo duszna i ciężka w odbiorze twórczość, okraszona neurotycznymi tekstami, do tego podana w ascetyczny sposób. Głównie bowiem towarzyszy nam fortepian i momentami histeryczny śpiew Herbuta. Normalnie powinno mnie od tego odrzucić na wiele kilometrów, a jednak ujęła mnie szczerość tego albumu i fakt, że Igor całkowicie otworzył się przed słuchaczami. I tylko mógł sobie darować cover „Krakowskiego spleenu” Maanamu, bo jego wykrzyczanej wersji praktycznie nie da się słuchać.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
The Boss zebrał swoich muzycznych przyjaciół z E Street Band i wraz z nimi nagrał bardzo spontaniczną, naturalnie brzmiącą płytę. Bez silenia się na wielkie przeboje, czy epokowe hymny. To po prostu porcja muzyki, zaserwowana przez doświadczonych ludzi, którym się jeszcze chce i którzy się świetnie rozumieją. Najlepsza propozycja Springsteena od czasu „Magic” (2007) albo nawet „The Rising” (2002).
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Niespodziewana propozycja od lidera Comy i męskiej połowy duetu The Dumplings. Zaczęło się od ich wersji utworu „King” T.Love (który również można znaleźć na krążku) i przerodziło w bardzo interesujący projekt z pogranicza rocka i elektroniki. Przebojowym podkładom autorstwa Karasia towarzyszy specyficzna maniera wokalno-literacka Roguckiego, który wydaje się być w lepszej formie, niż na ostatnich płytach macierzystej formacji.
« 1 2 3 »

Komentarze

28 I 2021   23:30:40

coś urwało miejsca 10-1?

29 I 2021   00:11:08

Nie, kolejne dziesiątki pojawiają się w kolejnych dniach.

29 I 2021   09:59:51

"by nie łączyć „III” z ekscesami Schaffera w czasie szturmu na Capitol."

Niby dlaczego? Idiotów i bandziorów należy bojkotować, nawet jeśli są niezłymi artystami. Ciekawe czy autor to samo napisałby o Burzum, gościu z Lostprophets itd? :D

29 I 2021   21:48:14

A co takiego potwornego zrobił Schaffer?

01 II 2021   18:04:10

"po kilku słabszych latach" Poważnie? Koi No Yokan to chyba ich najlepsza płyta.

A nowy Ozzy ssie, ale to akurat nic nowego od połowy lat 90tych.

02 II 2021   01:32:10

Urok takich zestawień — w tym i tego — często polega na tym, że kompletnie ich nie rozumiem ;-)

Fish rzeczywiście nagrał dobry album; patrząc na to, co wyżej, 22. dlań miejsce wydaje mi się mocno krzywdzące. Zaskakująco dobrą płytę nagrał Dylan; brak mi jej tutaj, zwłaszcza że znalazło się miejsce na sporo, powiedzmy, nie całkiem mnie przekonujących. A odkryciem roku jest dla mnie Ichiko Aoba i jej „Adan no kaze”. Mimo japońskości, a nie dzięki niej.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.