A pamiętacie…: Howard Jones – czym właściwie jest miłość?Jak na kompozytora i piosenkarza, mającego na koncie trzynaście albumów studyjnych, dziewięć kompilacyjnych i trzy koncertowe, aktywnego na scenie nieprzerwanie od 1983 roku i występującego z wieloma gwiazdami, Howard Jones pozostaje u nas osobą zadziwiająco mało znaną.
Wojciech GołąbowskiA pamiętacie…: Howard Jones – czym właściwie jest miłość?Jak na kompozytora i piosenkarza, mającego na koncie trzynaście albumów studyjnych, dziewięć kompilacyjnych i trzy koncertowe, aktywnego na scenie nieprzerwanie od 1983 roku i występującego z wieloma gwiazdami, Howard Jones pozostaje u nas osobą zadziwiająco mało znaną. John Howard Jones, syn Walijczyków, urodził się w angielskim Southampton w 1955 roku. Już w wieku siedmiu lat zaczął się uczyć gry na fortepianie. Jego pierwszy występ w telewizji miał miejsce w… Kanadzie (zaśpiewał tam walijskie piosenki), dokąd zawiodła rodzinę kariera jego ojca. W Wielkiej Brytanii chodził do kilku szkół – zarówno w Anglii, jak i w Walii. Już w szkole, w wieku lat 18 założył pierwszy zespół muzyczny Warrior, grający rocka progresywnego (wzorując się na Genesis oraz ELP, czyli Emerson, Lake and Palmer) – był w nim najmłodszym członkiem, grającym oczywiście na klawiszach. W 1974 zaczął studiować classical piano w Royal Northern College of Music (Manchester). Jednocześnie, aby nieco zarobić, grywał w nocnych audycjach Piccadilly Radio, głównie muzykę instrumentalną, na syntezatorze. Udzielał też lekcji gry na pianinie – w ten sposób poznał swą przyszłą żonę Jan. Zarabiali na życie między innymi sprzedając owoce i warzywa wprost ze swego vana. Pewnego dnia uderzył w nich uciekający kierowca, raniąc Jan. Obrażenia nie były poważne, ale mąż namówił żonę by wystąpiła o odszkodowanie. Gdy ta otrzymała pieniądze, zrobiła za nie zamówienie w sklepie muzycznym, zamawiając dla męża syntezator. Sklep przez pomyłkę przysłał dwa… Howardowi tak spodobały się możliwości, jakie dawały kombinacje dwóch instrumentów, że zdecydował się nie odsyłać go, ale zakupić również ten drugi. W ten sposób rozpoczęła się jego kariera artysty solowego. Grał w klubach i pubach High Wycombe, gdzie poznał mima Jeda Hoile – który następnie występował razem z nim, tańcząc i odgrywając małe przedstawienia podczas utworów Howarda przez wiele lat. Już w roku 1980 szukali możliwości kontraktu nagraniowego, ale agenci, promotorzy i producenci stanowczo twierdzili, że jednoosobowy zespół nie ma żadnych szans. W 1982 wystąpił jako support dla „The Flying Pickets” oraz „The Blues Band”, w tymże też roku wreszcie spotkał człowieka, który – zarażony entuzjazmem Howarda – zgodził się stać się jego menedżerem. Następny rok miał przynieść przełom. W marcu 1983 Howard zagrał sesję dla rozgłośni krajowej Radio One, w maju zagrał support dla China Crisis. Czerwiec przyniósł kontrakt z WEA Records w Wielkiej Brytanii i Elektra Records w USA. W sierpniu wydał swój pierwszy singiel „New Song”, we wrześniu supportował OMD oraz Petera Gabriela, a w październiku jego singiel dotarł na trzecie miejsce listy przebojów w Wielkiej Brytanii (oraz, w marcu ‘84 do pozycji #27 w USA). Utwór, zwłaszcza w warstwie tekstowej, stanowił pewnego rodzaju manifest artysty; tekst wzywał słuchacza do zakwestionowania swoich z góry przyjętych idei, dojrzenia obu stron i „zrzucenia mentalnych łańcuchów”. Piosenka została niedawno wykorzystana w kluczowej scenie „Breaking Bad”, gdy Jessie Pinkman (grany przez Aarona Paula) pyta, czy chce „grać według zasad”. W styczniu 1984 wychodzi drugi i najsłynniejszy singiel Howarda Jonesa, „What is Love?”. Dociera do drugiego miejsca w ojczyźnie, a autor zdobywa nagrodę „Best New Artist” w trzech różnych plebiscytach czytelniczych: „Smash Hits”, „No. 1” oraz „The Daily Express”. W marcu trzeci singiel, „Hide and Seek” dociera na miejsce #12, w czerwcu „Pearl in the Shell” na #7, w sierpniu „Like To Get To Know You Well” na #4 (utwór „dedykowany oryginalnemu duchowi zmagań olimpijskich”, choć nie stał się oficjalnym hymnem olimpiady 1984 w Los Angeles, stał się znany na całym świecie; został także wykorzystany w filmie „Better Off Dead” (1985) oraz w grze wideo „Grand Theft Auto: Vice City Stories„ (2006)). 17 marca wychodzi pierwsza płyta studyjna zawierająca te single, „Human’s Lib” – w pierwszym tygodniu sprzedanych zostaje sto tysięcy egzemplarzy, więc album ląduje na pierwszym miejscu zestawienia płyt długogrających. W tym też czasie powstaje oficjalny fanklub artysty, prowadzony przez… jego rodziców. Płyta pokrywa się ostatecznie podwójną platyną w Wielkiej Brytanii, w wielu innych krajach także zdobywając status Złotej lub Platynowej Płyty. Idąc za ciosem, w 1985 roku Howard Jones wydaje drugi album studyjny, „Dream Into Action”, z którego pochodzą single „Life In One Day”, „Things Can Only Get Better” oraz „Look Mama”. Z kolei pochodzący również z niego „No One Is to Blame” zostanie w 1986 nagrany na nowo, z udziałem Phila Collinsa jako perkusisty, producenta i wokalisty wspierającego (w lipcu w USA utwór dotrze do miejsca #4, będąc największym osiągnięciem piosenkarza za oceanem). I to właśnie ten album długogrający, a nie pierwszy, odnosi największy sukces komercyjny, docierając do drugiego miejsca w Wielkiej Brytanii oraz dziesiątego w USA – gdzie jednak utrzymuje się na liście przebojów przez prawie rok! W tymże roku Jones gra razem z Steviem Wonderem, Herbie Hancockiem i Thomasem Dolbym na ceremonii rozdania nagród Grammy, w kwietniu zapełnia stadion Wembley, a w lipcu przerywa na chwilę trasę koncertową, by przylecieć znów na Wembley i zagrać na słynnym koncercie Live Aid (wykonuje akustyczną wersję przeboju „Hide and Seek”). W roku 1986 wychodzi EP „Action Replay” (zawierający wspomniany wyżej remix „No One Is to Blame”) oraz trzeci LP „One to One”, docierając na #10 w UK i pokrywając się złotem – to jest jednak ostatni tak dobrze sprzedający się album artysty. Póki co jednak ten koncertuje, zapełniając areny, a kolejny singiel „You Know I Love You… Don’t You?” dociera do finałowej dwudziestki w zestawieniu Billboard Hot 100 Singles. W czerwcu 1988 Jones występuje na koncercie „Festival of Youth” zorganizowanym przez Amnesty International. Rok później wydaje album „Cross That Line”, który jednak sprzedaje się słabo, choć singiel z niego pochodzący, „Everlasting Love”, dociera na pierwsze miejsce Hot Adult Contemporary Tracks w USA. Także utwór „The Prisoner” zdobywa tam popularność. W międzyczasie, w 1987 roku artysta otwiera w Nowym Jorku restaurację wegetariańską (ulegnie spaleniu w ciągu 12 miesięcy). Udziela się na koncertach charytatywnych, między innymi dla ofiar huraganu Irene. Staje się członkiem supergrupy występującej na Princes Trust Concerts w Londynie. Innymi jej członkami są Tina Turner, Midge Ure, Paul McCartney, Paul Young, Mark King, Eric Clapton i Bryan Adams. W 1990 roku dodaje swoje trzy grosze do muzycznego projektu „One World One Voice”, dołączając do zacnego grona takich artystów i zespołów, jak Laurie Anderson, Clannad, Terence Trent D’Arby, Peter Gabriel, Bob Geldof, David Gilmour, Eddie Grant, The Gipsy Kings, Chrissie Hynde, Lou Reed, Shakespears Sister, Dave Stewart and The Spiritual Cowboys, Sting, Joe Strummer czy Suzanne Vega. Rok 1993 przynosi koniec kontraktu z wytwórnią WEA/EastWest/Elektra. Na pożegnanie wydana zostaje kompilacja „The Best Of Howard Jones”, która debiutuje na liście w Wielkiej Brytanii na miejscu #36. Kilka lat póżniej powołuje do istnienia własną wytwórnię „dtox”, w której wydaje kolejne albumy – swoje oraz innych muzyków niezależnych (zakłada również własne studio nagrań, nazwane „The Shed”). Nadal koncertuje w Europie, Stanach Zjednoczonych – oraz w Japonii, gdzie pojawiają się na rynku muzycznym jego single i albumy wydane tylko w Azji! W późniejszych latach część z nich pojawi się w końcu także w ojczyźnie… Pod koniec lat ‘90 wydaje nakładem swej wytwórni kolejne nagrania. Do udziału w koncertach zaprasza m.in. takich artystów jak Nick Beggs (Kajagoogoo), Robin Boult (Fish), Kevin Wilkinson (China Crisis), grywa także razem z Culture Club i Human League. Rok 2000 przynosi nagrodę „Best Comeback of 1999”, otrzymaną podczas RSH-Gold Award Show w Niemczech, gdzie od poprzedniego roku również wydawane są jego płyty (także te nowe). Nagrywa z udziałem Munich Philharmonic String Orchestra, koncertuje po Europie w ramach Nokia Night Of The Proms z 72-osobową orkiestrą i 50-osobowym chórem. W następnym roku zostaje zaproszony do wzięcia udziału w siódmej trasie koncertowej Ringo Starr & His All-Starr Band, gdzie gra na klawiszach – obok samego Ringo są tam także Roger Hodgson (Supertramp – gitara, klawisze, śpiew), Ian Hunter (Mott The Hoople – gitara, klawisze, śpiew), Greg Lake (Emerson, Lake & Palmer oraz King Crimson – bas, gitara akustyczna, śpiew), Sheila E. (perkusja, śpiew) oraz Mark Rivera (saksofon, perkusjonalia, gitara, bas, organki, flet, śpiew). Gdy rok później jego rodzice przechodzą na emeryturę (z prowadzenia jego fanklubu), organizuje dla nich koncert, na którym gra na fortepianie, a na akustycznej gitarze towarzyszy mu wspomniany już Robin Boult. Koncertuje również w ramach „Here & Now” wraz z innymi gwiazdami lat 80.: Spandau Ballet, ABC, Toyah, Go West, China Crisis, Belinda Carlisle. W Niemczech gra z Neną. Wydaje albumy studyjne, kompilacyjne i koncertowe. Komponuje także utwory dla innych wykonawców. Poza ojczyzną gra także w Skandynawii, USA, Europie Środkowej i Południowej oraz Australii. W październiku 2007 występuje na koncercie ku czci Eltona Johna w Carnegie Hall. Wykonuje utwór „Tiny Dancer” na syntezatorze – ale mając wciąż problemy z kablem, przerywa, przechodzi do fortepianu po prawej stronie sceny i gra piosenkę w „staroświecki” sposób, otrzymując owację na stojąco. W 2008 roku świętuje 25-lecie kariery, zapełniając londyńskie The indigO2. Koncert, w którym jako goście specjalni występują Jed Hoile, Nick Heyward i Nick Kershaw, zostaje nagrany i udostępniony na trzech płytach CD (wraz ze zdjęciami) – w pięć minut po jego zakończeniu! Następny rok z kolei przynosi album „Ordinary Heroes”: pierwszy, na którym w ogóle nie występują syntezatory! Gwiazda muzyki synth-pop gra tu na fortepianie, a towarzyszy mu kwartet smyczkowy. Z kolei w 2010 w porozumieniu z z wytwórnią Warner, remasteruje cyfrowo i ponownie wydaje swoje dwa pierwsze albumy – gra je także w całości na specjalnych koncertach (nagrania pojawiają się na DVD). Trzynasty album, „Transform”, nagrany wraz z pionierem muzyki trance – BT – to powrót do korzeni, do elektroniki. Ukazuje się w 2019 roku i jest powrotem Howarda Jonesa na listy przebojów w swej ojczyźnie. Zawiera między innymi utwór „Eagle Will Fly Again” do filmu biograficznego o Eddiem „Orle” Edwardsie, pamiętnym skoczku narciarskim z olimpiady w Calgary w 1988, pierwszym reprezentantem Wielkiej Brytanii w tej dyscyplinie sportowej od 1928 roku. Howard Jones, mający spory wpływ na rozwój brytyjskiego synth-popu lat 80., zdobył także uznanie za pionierskie podejście zrób-to-sam w przemyśle muzycznym, rozwijając kontakt między artystą a fanami. Jego projekt „Engage” został w całości sfinansowany przez fanów z pieniędzy zebranych podczas wizyt w studio, spersonalizowanych „Piano Solo” skomponowanych specjalnie dla fanów oraz wyjątkowej interaktywnej książki „arthouse”. Będąc od 1980 roku buddystą, bierze odpowiedzialność za wszystko, co dzieje się w jego życiu, nie próbując zrzucać winy na innych za niepowodzenia. Jego teksty niosą pozytywne przesłanie, co – jak ocenia – niekoniecznie jest mile widziane w obecnych mediach czy muzyce.1) Na szczęście nie przejmuje się tym i robi dalej to, co lubi i na czym się zna. I oby tak dalej. ![]() 24 lutego 2021 1) „My songs are not about drug-taking or debauchery or rock and roll. They’re about positive thinking and challenging people’s ideas. I wasn’t fashionable. I never got good reviews. But I’m proud of the fact that I wasn’t liked by the media… Pop music is so reactionary and bigoted. And I found that what’s ’cool’ is often very shallow and transient.”
Żródła: howardjones.com/about.html howardjones.com/history.html howardjones.com/buddhism.html en.wikipedia.org/wiki/Howard_Jones_(English_musician) en.wikipedia.org/wiki/Howard_Jones_discography youtube.com/user/howardjonesmusic |
Wprawdzie oficjalnie nastała już wiosna, ale pogoda wciąż może zaskoczyć. Może więc warto w te mniej wiosenne dni nadrobić coś z naszych marcowych recenzji?
więcej »W XXI wieku zespół Pink Floyd praktycznie przestał istnieć. Panowie jeśli już nagrywali, to raczej na swój rachunek, a o koncertach mowy być nie mogło. Niemniej fani niemal co roku są uszczęśliwiani kolejnymi albumami sygnowanymi nazwą zespołu. Na przykład składanką nagrań ze schyłkowego okresu działalności grupy „The Later Years: 1987–2019” z 2019 roku.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj zawierający nagrania z listopada 1978 roku koncertowy album formacji Hawklords.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Robbie Nevil – takie jest życie
— Wojciech Gołąbowski
Przeczytaj to jeszcze raz: Pozornie bez związku, niemal bez trupa
— Wojciech Gołąbowski
Przeczytaj to jeszcze raz: Ohydne anonimy na spokojnej angielskiej wsi
— Wojciech Gołąbowski
Przeczytaj to jeszcze raz: Odliczanie do zera
— Wojciech Gołąbowski
Przeczytaj to jeszcze raz: Samotny zabójca wampirów
— Wojciech Gołąbowski
Kadr, który…: W świetle i bez niego
— Wojciech Gołąbowski
Ryzykowny pomysł za sto punktów
— Wojciech Gołąbowski
Krótko o komiksach: Pies Dylan wkracza do akcji
— Wojciech Gołąbowski
Mała Esensja: Lasem pachnące
— Wojciech Gołąbowski
Przeczytaj to jeszcze raz: Do rytmu piekielnej szanty
— Wojciech Gołąbowski
Krótko o książkach: Powroty są trudne
— Wojciech Gołąbowski