Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Joachim Kühn Band
‹Sunshower›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSunshower
Wykonawca / KompozytorJoachim Kühn Band
Data wydania1978
Wydawca Atlantic
NośnikWinyl
Czas trwania36:09
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Joachim Kühn, Jan Akkerman, Ray Gomez, Tony Newton, Glenn Symmonds, Willie Dee
Utwory
Winyl1
1) Orange Drive03:33
2) O.D.04:59
3) Shoreline03:59
4) You’re Still on My Mind04:18
5) Midnight Dancer04:31
6) Short Film for Nicky04:16
7) Sunshower04:17
8) Preview06:30
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Kąpiel słoneczna w strugach fusion

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album międzynarodowego jazzrockowego projektu niemieckiego pianisty Joachima Kühna.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Kąpiel słoneczna w strugach fusion

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album międzynarodowego jazzrockowego projektu niemieckiego pianisty Joachima Kühna.

Joachim Kühn Band
‹Sunshower›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSunshower
Wykonawca / KompozytorJoachim Kühn Band
Data wydania1978
Wydawca Atlantic
NośnikWinyl
Czas trwania36:09
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Joachim Kühn, Jan Akkerman, Ray Gomez, Tony Newton, Glenn Symmonds, Willie Dee
Utwory
Winyl1
1) Orange Drive03:33
2) O.D.04:59
3) Shoreline03:59
4) You’re Still on My Mind04:18
5) Midnight Dancer04:31
6) Short Film for Nicky04:16
7) Sunshower04:17
8) Preview06:30
Wyszukaj / Kup
Obchodzący w tym roku sześćdziesięciolecie pracy twórczej Joachim Kühn to jedna z najświatlejszych postaci w dziejach europejskiego jazzu. Na dodatek mimo prawie ośmiu krzyżyków na karku, wciąż pozostaje aktywnym artystą. W tym roku wydał swoją kolejną solową płytę pianistyczną – „Touch the Light”. W rubryce „Non Omnis Moria” pisaliśmy o nim wielokrotnie, przyglądając się jego dokonaniom z lat 60. i 70. XX wieku. Grywał wtedy zarówno jazz modalny („Re-Union in Berlin”, „Solarius”), jak i free („Bold Music”, „Paris is Wonderful”), nie stroniąc przy tym od psychodelii („Dear Prof. Leary”), by ostatecznie oddać serce i umysł zdobywającej coraz większą popularność muzyce fusion (vide „Going to the Rainbow”, „Devil in Paradise”, „Rock Around the Cock”, „Cinemascope”, „Total Space”, „Hip Elegy”, „Springfever”). Tej ostatniej pozostał zresztą wierny aż do początków lat 80.
Choć był to już czas, kiedy jazz-rock zaczął tracić na znaczeniu, zepchnięty na margines z jednej strony przez podbijającą światowe estrady muzykę dyskotekową, z drugiej – przez heavy metal i punk rock, nie brakowało artystów, którzy wciąż widzieli swą przyszłość w tym gatunku. Byli wśród nich również starzy mistrzowie, jak właśnie Joachim Kühn, Holender Jasper van ’t Hof czy amerykański duet John Lee i Gerry Brown. By nieco odświeżyć formułę, poszukiwali oni kolejnych inspiracji, dobierali sobie także nowych współpracowników. Niemiecki pianista pod koniec 1977 roku skompletował zupełnie nowy skład akompaniujący i tym sposobem obwieścił światu, że oto narodził się… Joachim Kühn Band. Grupa przetrwała w sumie dwa lata – krótko, prawda? – ale w tym czasie udało jej się nagrać dwie znakomite płyty: „Sunshower” (1978) oraz „Don’t Stop Me Now” (1979). W ostatecznym rozrachunku można więc uznać, że opłaciło się, skoro po dziś dzień zawarta na obu longplayach muzyka wzbudza emocje i wywołuje ciarki na plecach u każdego zaprzysięgłego wielbiciela fusion.
Płyta nie powstała w klasyczny sposób, to znaczy w taki, że cały zespół zebrał się w jednym miejscu i w jednym czasie, aby pracować nad nagraniami. Materiał powstawał na raty – w lutym i marcu 1978 roku – w czterech różnych studiach: Kendun Recorders w Burbank, Electra i Warner Bros. Studios w Hollywood (wszystkie mieściły się więc w Kalifornii) oraz w Soundpush w niewielkim holenderskim miasteczku Blaricum. Wynikało to z faktu, że w grupie znalazło się prawdziwie międzynarodowe towarzystwo. Niemcowi Joachimowi Kühnowi towarzyszyli bowiem: holenderski gitarzysta Jan Akkerman (znany głównie z progresywnej formacji Focus), jego hiszpański, choć urodzony w Maroku, kolega po fachu Ray Gomez (wcześniej udzielał się w popowych The Pop Tops i Los Pekenikes oraz jazzrockowych La Mosca i Larry Young’s Fuel), jak również amerykańska sekcja rytmiczna złożona z basisty Tony’ego Newtona (grał w The Mamas and the Papas, soulowo-funkowym 8th Day oraz jazzrockowym The New Tony Williams Lifetime) i najmniej doświadczonego w całym tym gronie perkusisty Glenna Symmondsa. Gościnnie w dwóch utworach zaśpiewał Willie Dee (a właściwie William Daffern, niegdyś muzyk psychodeliczno-garażowego Hunger i hardrockowo-progresywnego Captain Beyond). Jak więc widać, byli to artyści – z jednym wyjątkiem – niezwykle doświadczeni, co było się gwarancją jakości.
Pierwszoplanową rolę odgrywał oczywiście Joachim Kühn, który nie tylko dostarczył wszystkie kompozycje, ale także odpowiadał za ich bogate aranżacje. Choć w kwestii miksu i masteringu zdał się na zawiadującego studiem w Blaricum holenderskiego inżyniera dźwięku Jana Schuurmana (zmarłego w 2017 roku). Na „Sunshower” złożyło się osiem utworów, bardzo różnorodnych, choć wyrastających z korzeni jazzrockowych. Kühn zadbał jednak o to, aby płyta nie była monotonna i dostarczyła miłych wrażeń zarówno tym, którzy gustują w wyrafinowanym fusion, jak i tym, których sercom bliższe są bijące rekordy popularności w drugiej połowie lat 70. przeboje popowo-funkowe. Początek wydawnictwa jest piorunujący, a wszystko to za sprawą „Orange Drive”, który zaczyna się od motorycznych, pulsujących syntezatorów Joachima. Minutowy wstęp wbija w fotel, a dalej wcale nie jest lżej, pojawia się bowiem rockowa solówka Akkermana, przez którą z czasem przebija się na plan pierwszy dynamiczny fortepian lidera, który postanowił udowodnić słuchaczom, że czasy, kiedy z zapamiętaniem grał free jazz, wcale nie odeszły do lamusa. Co dodatkowo potwierdzają pierwsze minuty drugiego w kolejności „O.D.”.
W tym utworze udaje się Kühnowi połączyć kilka elementów: freejazzową improwizację fortepianową z progresywnie powłóczystymi syntezatorami w tle oraz prawdziwie rockową energią (tym razem za sprawą Raya Gomeza, który najpierw sięga po gitarę, a potem eksploatuje… syntezator gitarowy). A przy tym pojawia się też zgrabna melodia. Cztery minuty wytchnienia zapewnia natomiast nostalgiczny „Shoreline”, w którym ciepłe brzmienie basu oplata romantyczne dźwięki fortepianu, a kropką nad i okazuje się kontemplacyjna partia Akkermana. Jeśli ktoś myślał, że następny utwór będzie utrzymany w podobnym tonie, musiał być zaskoczony. „You’re Still on My Mind” to bowiem pierwsza z dwóch piosenek zaśpiewanych przez Williego Dee. Wokal jest popowo-soulowy, ale podkład instrumentalny – jazzrockowy. W efekcie otrzymujemy numer, który zaczyna się subtelnie i nastrojowo, ale z czasem rozkręca się i nabiera wewnętrznej mocy, aż do zamykającego go ostrego akcentu z napędzającym całość nadzwyczaj frywolnym fortepianem. Drugą piosenką jest otwierający stronę B winylowego krążka „Midnight Dancer”, który początkowo przywołuje skojarzenia z disco z funkiem, ale kończy się rozbuchanym aranżacyjnie popisem Joachima na syntezatorach Rolanda.
Ponad czterominutowy „Short Film for Nicky” to z kolei zapowiedź późniejszej twórczości Kühna, w pewnym sensie jego płyt regularnie wydawanych już w XXI wieku. Niemiec nagrał ten utwór solo, wykorzystując jedynie fortepian akustyczny. Jazz miesza się więc tutaj z klasyką, a piękne melodie urzekają romantyzmem. To dobry przerywnik przed stricte jazzrockowym „Sunshower”, w którym lider pozwolił dojść do głosu obu gitarzystom: najpierw rozbrzmiewa wprowadzający do opowieści instrument Akkermana, a następnie rozwijający na rockowo najważniejsze wątki – Gomeza. W finale Joachim sprawia jeszcze jedną niespodziankę: sięga bowiem po dostojne organy Hammonda, które majestatycznie wieńczą kompozycję tytułową. Lecz to wcale nie koniec podróży. Jest przecież jeszcze najdłuższy ze wszystkich „Preview” – zrazu spokojny, utrzymany w wolnym tempie, ale potem rozkręcający się na całego, z solówką Raya przechodzącą we frenetyczny popis syntezatorowy (całkiem możliwe, że słyszymy tutaj zarówno Gomeza, jak i Kühna). Żałować tylko należy, że takie albumy, jak „Sunshower” zwiastowały powolny zmierzch popularności fusion. Bo choć muzyka ta nie zniknęła całkiem – o! co to, to nie – to jednak była coraz bardziej spychana na margines.
koniec
8 maja 2021
Skład:
Joachim Kühn – fortepian, fortepian elektryczny, syntezatory, organy Hammonda, muzyka, aranżacje
Jan Akkerman – gitara elektryczna
Ray Gomez – gitara elektryczna, syntezator gitarowy
Tony Newton – gitara basowa
Glenn Symmonds – perkusja, syntezator perkusyjny

gościnnie:
Willie Dee – śpiew (4,5)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.