Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Pink Floyd w XXI wieku: Ku pokrzepieniu serc

Esensja.pl
Esensja.pl
W XXI wieku zespół Pink Floyd praktycznie przestał istnieć. Panowie jeśli już nagrywali, to raczej na swój rachunek, a o koncertach mowy być nie mogło. Nastały jednak takie czasy, że nawet kamienie nie mogą milczeć i to, co wydawało się niemożliwe stało się faktem. Pink Floyd nagrał nową piosenkę „Hey, Hey, Rise Up!”.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pink Floyd w XXI wieku: Ku pokrzepieniu serc

W XXI wieku zespół Pink Floyd praktycznie przestał istnieć. Panowie jeśli już nagrywali, to raczej na swój rachunek, a o koncertach mowy być nie mogło. Nastały jednak takie czasy, że nawet kamienie nie mogą milczeć i to, co wydawało się niemożliwe stało się faktem. Pink Floyd nagrał nową piosenkę „Hey, Hey, Rise Up!”.
Kiedy pod koniec zeszłego roku startowałem z niniejszym cyklem, trwał kolejny lockdown związany z pandemią i nikt nie wyobrażał sobie, że w Europie, tuż za naszą granicą rozpocznie się regularna wojna. Cztery miesiące później o COVID-19 się już nie mówi, za to Ukraińcy bohatersko stawiają opór rosyjskiemu najeźdźcy, a na światło dziennie wychodzą wciąż nowe zbrodnie dokonywane przez wojska agresora. Dlatego też, choć planowałem układać cykl o wydawnictwach Pink Floyd z XXI wieku chronologicznie, tym razem złamię tę zasadę i dzisiejszy odcinek poświęcimy utworowi „Hey, Hey, Rise Up!”, który miał premierę 8 kwietnia bieżącego roku.
Nie było jednak tak, że żyjący muzycy zespołu spotkali się w studio i stworzyli od podstaw nową kompozycję. Jej geneza jest bowiem o wiele bardziej skomplikowana i dramatyczna. Być może utwór wcale by nie powstał, gdyby nie osoba Andrija Chływniuka, wokalisty ukraińskiej grupy Boombox, poruszającej się w kręgach alternatywnego rocka, łączącego granie gitarowe z hip-hopem. Kiedy Rosja zaatakowała jego kraj, Andrij, będący ze swoją formacją w trasie po Stanach Zjednoczonych, szybko z niej zrezygnował i wrócił do kraju by w barwach Obrony Terytorialnej walczyć z najeźdźcą.
W lutym na opustoszałym, kijowskim placu Sofijskim, ubrany w wojskowy strój i z karabinem na ramieniu, Chływniuk zaśpiewał „ku pokrzepieniu serc” patriotyczną pieśń „Czerwona kalina”. Utwór ten został skomponowany w 1914 roku przez Stiepana Czarneckiego i stanowił hymn Legionu Ukraińskich Strzelców Siczowych, swego czasu najlepiej wyszkolonej jednostki zbrojnej Ukrainy. Spontaniczny występ Andrija został nagrany i udostępniony w mediach społecznościowych przez Siły Zbrojne Ukrainy. Choć stał się viralem, prawdziwą popularność zdobył po tym, kiedy zremiksował go pochodzący z RPA muzyk i producent Kiffness. W ciągu zaledwie trzech dni od opublikowania, dzięki licznym odsłonom, udało mu się zebrać około 7 tysięcy dolarów, które przekazał na pomoc walczącej Ukrainie.
Być może dzięki temu o wykonaniu utworu na placu Sofijskim dowiedziała się Janina Pedan, synowa Davida Gilmoura, żona Charliego, tego samego, który odbiera telefon w nagraniu wieńczącym album Pink Floyd „The Division Bell” z 1994 roku. Z drugiej strony nie można założyć, że nie poznała wcześniej wykonania Chływniuka a capella, biorąc pod uwagę, że sama jest Ukrainką. Jakkolwiek by nie było, pokazała filmik swojemu teściowi i zwróciła się do niego z prośbą by stworzył coś, co stanowiłoby wsparcie dla jej walczących rodaków.
Gilmourem pieśń wstrząsnęła na tyle, że choć podkreślał, iż po śmierci Ricka Wrighta nie będzie wskrzeszał Pink Floyd, skontaktował się z perkusistą Nickiem Masonem i razem zadecydowali, że tym razem zrobią wyjątek. W sesji nagraniowej, poza nimi wzięli udział basista Guy Pratt i klawiszowiec Nitin Sawhney. Warto również dodać, że w studio obecna była również Gala Wright, córka Ricka. Muzycy skupili się jednak tylko na części instrumentalnej. Tym razem bowiem Gilmour nie sięgnął po mikrofon. Zamiast tego wykorzystano nagranie „Czerwonej kaliny” w wykonaniu Chływniuka.
Na marginesie wypada wspomnieć, że w 2015 roku David Gilmour i Boombox stanęli na jednej scenie w czasie koncertu w londyńskim Koko. Został on zorganizowany w celu wsparcia aresztowanych członków Białoruskiego Wolnego Teatru. Wzięła w nim udział także słynna muzyczno-performerska grupa The Pussy Riot. Boombox miał grać przed Gilmourem, ale kłopoty z wizą sprawiły, że do zespołu nie dołączył Andrij Chływniuk. Pozbawieni wokalisty muzycy ostatecznie dołączyli do gitarzysty Pink Floyd w czasie jego setu, by wspólnie wykonać „Wish You Were Here”.
Chływniuk obecnie znajduje się w szpitalu, lecząc rany po otrzymaniu odłamkiem moździerza. Niemniej Gilmourowi udało się z nim skontaktować telefonicznie i puścić mu nagrany materiał. Jeśli wierzyć gitarzyście, Andrijowi spodobała się zespołowa wersja pieśni i dał błogosławieństwo dla całego przedsięwzięcia.
Wydawać by się mogło, że tak szczytnej inicjatywie, jak nagranie „Hey, Hey, Rise Up!”, z którego dochody mają zostać przekazane na wsparcie Ukrainy, powinien przyklasnąć były lider Pink Floyd Roger Waters, który znany jest ze swych antywojennych protest songów. Tymczasem ten nabrał wody w usta. Wcześniej za to zabłysnął kilkoma stwierdzeniami, które w najlepszym wypadku można określić jako niefortunne. Otóż nie popiera on wsparcia Sił Zbrojnych Ukrainy w walce z najeźdźcą, ponieważ w jego ocenie napędza to konflikt. Za to domaga się zawieszenia broni i pertraktacji z Putinem. Cóż… oczami wyobraźni widzę, jak Władimir mało nie pęka ze śmiechu widząc tego typu wpisy. Nie chcę w tym miejscu posądzać Watersa o bycie ruskim trollem, niemniej doskonale sprawdza się w ramach instytucji „pożytecznego idioty” (zwłaszcza, kiedy połączy się obecne wypowiedzi z akceptującymi aneksję Krymu przez Rosję sprzed kilku lat). Ciekawi mnie, co ma do powiedzenia teraz, po ujawnieniu skali zbrodni dokonanych przez rosyjskie wojska na ludności cywilnej Ukrainy.
„Hey, Hey, Rise Up!”, choć można dyskutować o jego walorach artystycznych (przy pierwszych przesłuchaniach miałem wrażenie, że śpiew i muzyka nie do końca ze sobą korespondują), stanowi ważny głos poparcia dla Ukrainy. Mam bowiem wrażenie, że popkultura na razie unika jednoznacznego wypowiadania się na ten temat. Najbardziej znani piewcy wolności, jak chociażby Bono, długo milczeli w tej sprawie, zanim ostatecznie wydali pojedyncze i w sumie mało spektakularne komunikaty, a są tacy, którzy uchylają się od jednoznacznej krytyki inwazji (Rage Against The Machine). Tymczasem popkultura ma wielką moc oddziaływania, kto wie, czy na Rosję nawet nie większą niż sankcje ekonomiczne. Pink Floyd rzucili kamyk, miejmy nadzieję, że poruszy on lawinę, która pomoże zakończyć wojnę.
koniec
20 kwietnia 2022

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Non omnis moriar: Znad Rubikonu do Aszchabadu
Sebastian Chosiński

13 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay Orkiestry Gustava Broma, na którym połączyła ona post-bop z „trzecim nurtem”.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Aneks, nie popłuczyny
Sebastian Chosiński

8 IV 2024

Jak każdy funkcjonujący przez wiele lat i mający trwałe miejsce w historii rocka zespół, także zachodnioniemiecki Can doczekał się wielu wydawnictw nieoficjalnych. Jednym z ciekawszych jest opublikowany przed piętnastoma laty „Ogam Ogat” – bootleg zawierający muzykę powstałą w tym samym czasie co materiał, jaki znalazł się na dwupłytowym krążku „Tago Mago”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Zespół wybitnie niefestiwalowy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Szlifowanie ejtisowych naleciałości
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Zagraj to jeszcze raz, Nick
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Klasyka + reszta
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Delikatny dźwięk wzorowej reedycji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wczesne późne lata
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Paczuszka z płytami
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Opowieść muzyka
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Na tle Wezuwiusza raz jeszcze
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Czy to jest płyta, jakiej rzeczywiście chcieliśmy?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Magia i Miecz: Siłą rozpędu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.