Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Terje Rypdal
‹After the Rain›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAfter the Rain
Wykonawca / KompozytorTerje Rypdal
Data wydania1976
Wydawca ECM Records
NośnikWinyl
Czas trwania38:10
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Terje Rypdal, Inger Lise Rypdal
Utwory
Winyl1
1) Autumn Breeze04:34
2) Air04:28
3) Now and Then02:53
4) Wind01:26
5) After the Rain06:08
6) Kjare maren04:12
7) Little Bell01:39
8) Vintage Year03:47
9) Multer02:55
10) Like a Child, Like a Song06:04
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Po deszczu łatwiej o nostalgię

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj w pełni solowe dzieło norweskiego multiinstrumentalisty Terjego Rypdala.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Po deszczu łatwiej o nostalgię

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj w pełni solowe dzieło norweskiego multiinstrumentalisty Terjego Rypdala.

Terje Rypdal
‹After the Rain›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAfter the Rain
Wykonawca / KompozytorTerje Rypdal
Data wydania1976
Wydawca ECM Records
NośnikWinyl
Czas trwania38:10
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Terje Rypdal, Inger Lise Rypdal
Utwory
Winyl1
1) Autumn Breeze04:34
2) Air04:28
3) Now and Then02:53
4) Wind01:26
5) After the Rain06:08
6) Kjare maren04:12
7) Little Bell01:39
8) Vintage Year03:47
9) Multer02:55
10) Like a Child, Like a Song06:04
Wyszukaj / Kup
Po publikacji w drugiej połowie 1975 roku składającego się z dwóch krążków longplaya „Odyssey”, do którego po latach, przy okazji kompaktowej reedycji, dorzucono jeszcze zawierający nagrania archiwalne bonusowy dysk „Unfinished Highballs” (2012), Terje Rypdal postanowił odpocząć od grania zespołowego. Materiał skomponowany z myślą o nowym albumie zdecydował się więc zarejestrować w pojedynkę, wybierając jako miejsce pracy studio Talent w Oslo. Zamknął się tam w sierpniu 1976 roku, wpuszczając za drzwi jedynie dźwiękowca i… swoją ówczesną żonę, Inger Lise Rypdal (z domu Andersen), która dograła wokalizy do dwóch utworów. Wszystkie pozostałe ścieżki – gitar (elektrycznej i akustycznej), syntezatora, fortepianów (elektrycznego i akustycznego), fletu, saksofonu sopranowego, dzwonków oraz dzwonów rurowych – Terje wykonał sam. Prawdziwa „Zosia-samosia”.
Inger Lise, która żoną Rypdala była w latach 1969-1985, zaczynała karierę artystyczną w beatowej formacji Wentzel, w której na basie grał współpracujący później z jej mężem Sveinung Hovensjø. Zespół pozostawił po sobie tylko jeden singiel (z utworami „Get Closer” i „Baby Baby”), po czym przeszedł do historii. Jego wokalistka rozpoczęła wówczas karierę solową, specjalizując się w stylistyce popowo-rockowej. Zadebiutowała krążkiem „Inger Lise” w 1970 roku, a potem dorzuciła do niego kolejne: „Hello-A!” (1972), „Fra 4 til 70” (1973), „Den stille gaten” (1973) i „Feeling” (1975). W repertuarze dwóch ostatnich znalazły się także po dwie (w sumie cztery) numery skomponowane przez Terjego, choć generalnie starał się on nie ingerować w karierę żony. Przed pracą nad albumem „After the Rain” (tradycyjnie wydanym przez monachijskie ECM Records) zaprosił ją do kooperacji tylko raz: zaśpiewała w ponad piętnastominutowej kompozycji „Electric Fantasy”, która ukazała się w 1971 roku na albumie zatytułowanym po prostu „Terje Rypdal”.
W solowym dorobku artystycznym norweskiego multiinstrumentalisty „After the Rain” to nowy rozdział. Dodajmy: kolejny! Najpierw były bowiem „odjazdy” psychodeliczne („Bleak House”, 1968) i freerockowe („Min Bul”, 1970), potem epoka klasycznego jazz-rocka („Terje Rypdal”, 1971), następnie subtelny skręt w stronę tak zwanego „trzeciego nurtu” („What Comes After”, 1974; „Whenever I Seem to be Far Away”, 1974), wreszcie inspiracja progresywną elektroniką tak mocno słyszalna na „Odyssey” (1975). Co dostajemy teraz? W pewnym sensie wypadkową wcześniejszych zainteresowań artysty. Z tą różnicą, że tutaj Rypdal otwiera się na jazz akustyczny. To nie przypadek, że na „After the Rain” nie słyszymy ani jednego dźwięku zagranego na gitarze basowej ani perkusji. Owszem, pojawiają się instrumenty podpięte do prądu (gitara, fortepian, syntezator), ale ich „elektryczność” nie zaburza poetyckiego nastroju muzyki.
Na wcześniejszych albumach Terjego niejednokrotnie pojawiały się rozbudowane, kilkunastominutowe kompozycje. Na tym dwie najdłuższe, czyli „After the Rain” i „Like a Child, Like a Song” (tak się składa, że obie wieńczą dwie strony winylowego krążka), trwają po sześć minut każda. Jak więc widać, tym razem, tworząc dźwiękowe ilustracje opisujące naturę, Norweg postanowił się streszczać. Choć tak naprawdę długość poszczególnych fragmentów płyty nie ma większego znaczenia, ponieważ i tak tworzą one koncepcyjnie jednorodną całość: od otwierającego „Autumn Breeze” po zamykający „Like a Child, Like a Song” (swoją drogą to właśnie w tych numerach słychać przetworzone elektronicznie wokalizy Inger Lise Rypdal). To opowieść bardzo poetycka, często eteryczna, w wielu momentach zdobiona wirtuozerskimi, choć nie efekciarskimi, gitarowymi popisami. Głównymi instrumentami solowymi są właśnie gitary (akustyczna, mimo że w mniejszym zakresie, również, i fortepian elektryczny; syntezator służy Rypdalowi głównie do tworzenia tła; pozostałe natomiast wykorzystywane są jako „smaczki” w konkretnych miejscach (jak na przykład dzwonki w „After the Rain”).
Naczelnym przymiotnikiem charakteryzującym ten album powinien być: „powłóczysty”. Takie dźwięki bowiem, rozciągnięte, ale wzniosłe, cyzelowane dominują na całej płycie. Powłóczyste są partie gitar, syntezatora, a nawet saksofonu sopranowego (w króciutkim „Wind”); w koncept ten wpisują się nawet wspomniane wyżej wokalizy Inger Lise, za sprawą których Terje zbliża się nieco do stylistyki ambientowego i etnicznego new age (spod znaku niemieckiego kompozytora Georga Deutera). Chociaż cały czas pozostaje jednak wierny swoim jazzowym (vide „Now and Then”) i jazzrockowym korzeniom („Air”, „Kjare maren”). Ważną rolę odgrywają na „After the Rain” utwory stricte akustyczne bądź zawierające silny pierwiastek akustyczny – tak jest w opartym na dialogu saksofonu z fletem „Wind”, w „Little Bell”, w którym flet towarzyszy fortepianowi elektrycznemu, oraz w „Multer”, w którym Rypdal gra jedynie, zahaczając jednocześnie o inspiracje muzyką klasyczną, na gitarze akustycznej.
Mimo że płyta przedstawia nowe oblicze Terjego, nie można stwierdzić, że jest ono szczególnie zaskakujące. Norweg bowiem już wcześniej przygotowywał słuchaczy do takiej wolty stylistycznej. I na pewno okazała się ona dla nich miłym doświadczeniem. Aczkolwiek nie ma co ukrywać, że wielu z nich odetchnęło z ulgą, przekonawszy się, że następne wydawnictwo Rypdala, czyli opublikowany rok później longplay „No Time for Time”, zostało nagrane w kwartecie. Na dodatek z dwoma sprawdzonymi przyjaciółmi: kontrabasistą Arildem Andersenem i perkusistą Jonem Christensenem.
koniec
28 maja 2022
Skład:
Terje Rypdal – gitara elektryczna, gitara akustyczna, syntezator, fortepian, fortepian elektryczny, saksofon sopranowy, flet, dzwonki, dzwony rurowe, muzyka

gościnnie:
Inger Lise Rypdal – wokaliza (1,10)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Non omnis moriar: Znad Rubikonu do Aszchabadu
Sebastian Chosiński

13 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay Orkiestry Gustava Broma, na którym połączyła ona post-bop z „trzecim nurtem”.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Aneks, nie popłuczyny
Sebastian Chosiński

8 IV 2024

Jak każdy funkcjonujący przez wiele lat i mający trwałe miejsce w historii rocka zespół, także zachodnioniemiecki Can doczekał się wielu wydawnictw nieoficjalnych. Jednym z ciekawszych jest opublikowany przed piętnastoma laty „Ogam Ogat” – bootleg zawierający muzykę powstałą w tym samym czasie co materiał, jaki znalazł się na dwupłytowym krążku „Tago Mago”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Znad Rubikonu do Aszchabadu
— Sebastian Chosiński

Gustav, Praga, Brno i Jerzy
— Sebastian Chosiński

Jazzowa „missa solemnis”
— Sebastian Chosiński

Prośba o zmiłowanie
— Sebastian Chosiński

Strzeż się jazzowej policji!
— Sebastian Chosiński

Fusion w wersji nordic
— Sebastian Chosiński

Van Gogh, słoneczniki i dyskotekowy funk
— Sebastian Chosiński

Surrealizm podlany rockiem, bluesem i jazzem
— Sebastian Chosiński

W cieniu tragedii
— Sebastian Chosiński

Piosenkowe początki
— Sebastian Chosiński

Tegoż twórcy

Tu miejsce na labirynt…: W konspiracji z Terjem
— Sebastian Chosiński

Esensja słucha: Październik 2011
— Sebastian Chosiński, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Bartosz Makświej, Michał Perzyna

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.