Nie ma Kata bez Romana, czyli 10 pamiętnych utworów Romana KostrzewskiegoO tym, że Roman Kostrzewski poważnie choruje, wiedzieliśmy od dawna. Nikt jednak nie dopuszczał do siebie myśli o najgorszym. Zwłaszcza, że wokalista był wciąż bardzo aktywny. Ponieważ październik jest dobrym miesiącem na wspominki, przypomnijmy dziesięć najsłynniejszych utworów zmarłego w lutym artysty.
Piotr ‘Pi’ GołębiewskiNie ma Kata bez Romana, czyli 10 pamiętnych utworów Romana KostrzewskiegoO tym, że Roman Kostrzewski poważnie choruje, wiedzieliśmy od dawna. Nikt jednak nie dopuszczał do siebie myśli o najgorszym. Zwłaszcza, że wokalista był wciąż bardzo aktywny. Ponieważ październik jest dobrym miesiącem na wspominki, przypomnijmy dziesięć najsłynniejszych utworów zmarłego w lutym artysty. „Czarne zastępy” („666”, 1986 r.) Zacznijmy od trudnych początków, kiedy to Kat nie bawił się w subtelności i grzał przed siebie w opętańczych tempach. Uprzedzam jednak, że to mała zmyłka względem całego artykułu, ponieważ będzie w nim dominowała bardziej nastrojowa i majestatyczna strona twórczości Romana Kostrzewskiego. Warto jednak zatrzymać się nad „Czarnymi zastępami” z dwóch powodów. Po pierwsze, dlatego, że doskonale oddają młodzieńczą ekspresję wokalisty, która później uległa znacznym modyfikacjom (ja akurat uważam, że na szczęście). Po drugie, jest to jeden z najchętniej coverowanych utworów w dorobku Kata, o czym świadczy chociażby tytuł oficjalnego albumu z gatunku tribute „Czarne zastępy – W hołdzie Kat” z 1998 roku. „Głos z ciemności” („38 Minutes of Life”, 1987 r.) „Głos z ciemności” ma kilka wersji. Ta podstawowa pochodzi z albumu „Oddech wymarłych światów”, ale utwór pojawia się również na „Balladach” i w formie akustycznej na albumach „Buk – akustycznie” Kat & Roman Kostrzewski oraz „Acoustic – 8 Filmów” Kata, już bez Kostrzewskiego. Nie zapominajmy jednak, że pierwszym oficjalnym wydawnictwem, na którym usłyszeliśmy ten numer jest koncertówka „38 Minutes of Life”. „Śpisz jak kamień” („Oddech wymarłych światów”, 1988 r.) „Oddech wymarłych światów” to nasza odpowiedź na rozkwit thrash metalu, która w niczym nie ustępowała zachodnim wydawnictwom. Pochodzący z niego „Śpisz jak kamień” to dowód na to, że ciężki riffowy utwór może być całkiem przebojowy. A przede wszystkim, świetnie sprawdzał się na koncertach, będąc jednym z tych numerów, na które publika czekała najbardziej. „Łza dla cieniów minionych” („Bastard”, 1992 r.) Zaryzykuję stwierdzenie, że to najpopularniejszy utwór Kata. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę urok tej mrocznej ballady i jej melodyjność. Aczkolwiek uderzenie w momencie, kiedy wokalista złowieszczo śpiewa „okręt mój płynie dalej”, powoduje, że po plecach przechodzą ciarki. Ciekawostką jest, że to jedyny reprezentant zespołu, jaki otarł się o Listę Przebojów Trójki. Nie trafił jednak do regularnego notowania, a w 2017 roku wylądował na 64 miejscu Polskiego Topu Wszech Czasów. „Delirium tremens” („Ballady”, 1993 r.) Oto najdłuższy utwór w dorobku Kata. Trwa ponad jedenaście minut i bez wątpienia stanowi jedno z najambitniejszych przedsięwzięć zespołu. Nie tylko ze względu na formułę, która łączy metalowy ciężar z podniosłością muzyki sakralnej. Przede wszystkim chodzi o wstrząsający tekst, który w części jest wykrzyczany, a w części wyszeptany. Kostrzewskiemu, jako autorowi niejednokrotnie zdarzało się przeszarżować, ale tutaj udowodnił, że potrafił pisać także poezję przed duże „P”. „Legenda wyśniona” („Ballady”, 1993 r.) Wiem, że teraz się narażę konserwatywnym fanom, ale nic na to nie poradzę, że najbardziej lubię te spokojniejsze numery Kata. Zdecydowanie bardziej przemawia do mnie również natchniony lub pełen rozpaczy wokal Romana, niż wtedy, kiedy skrzekliwie wypluwa z siebie kolejne wersy. Ponadto te dłuższe, spokojniejsze kawałki udowadniają, jak świetnymi muzykami byli lub są muzycy tworzący zespół. A „Legenda wyśniona” otwierająca „Ballady”, to kolejny ich wspaniały popis. „Słodki krem” („…Róże miłości najchętniej przyjmują się na grobach”, 1996 r.) Jeszcze jeden kontrowersyjny tekst Kostrzewskiego z kategorii antykościelnych. Niemniej w kontekście ostatnich skandali pedofilskich można go uznać za proroczy. Mnie jednak interesuje bardziej to, jak bardzo ekspresyjnym wokalistą był Roman. Do swoich partii podchodził z aktorskim sznytem. Nie tylko potrafił upiornie ryknąć, ale także złowieszczo zawodzić, a nawet być lirycznym. Czego dowodzi początkowa część „Słodkiego kremu”. „Płaszcz skrytobójcy” („Somewhere in Poland”, 2004 r.) Oryginalnie „Płaszcz skrytobójcy” pojawił się na „…Różach miłości…”, ale koncertowe wykonanie z albumu „Somewhere in Poland” jest jeszcze lepsze. Doskonale słychać w nim, jak dobry kontakt z publicznością miał zespół. Kolorytu zaś dodaje końcowa improwizacja, która gładko przechodzi w cover tematu z filmu „Mission: Impossible”. (na dodanym filmie interesujący nas kawałek zaczyna się w 18 minucie i 34 sekundzie) „Wyrocznia” („XXV”, 2008 r.) Roman Kostrzewski definitywnie opuścił szeregi Kata w 2004 roku w wyniku konfliktu z gitarzystą Piotrem Luczykiem. Choć prawa do nazwy zespołu zostały u tego drugiego, wokalista nie zaniechał działalności artystycznej i, zgodnie z hasłem wykrzykiwanym przez fanów na koncertach, że „nie ma Kata bez Romana”, założył własną formację Kat & Roman Kostrzewski. Przez kilka lat wspierał go katowy kolega, perkusista Ireneusz Loth. Kostrzewski poczuł się też swobodniej i zaczął pojawiać się jako gość na albumach innych wykonawców. Na przykład na „XXV” Vadera, z którym zaśpiewał swój stary numer „Wyrocznia”. „Popiór” („Popiór”, 2019 r.) Płyta „Popiór” to ostatni album formacji Kat & Roman Kostrzewski, a także pożegnalne dzieło bohatera niniejszego tekstu. Przy okazji płyta okazała się najlepszym dokonaniem Kostrzewskiego po rozstaniu z Piotrem Luczykiem. Pomimo upływu lat, wokalista wciąż dysponował potężnym głosem i miał coś do powiedzenia. Natomiast singel z utworem „Popiór” ma tę samą, uwodzicielską moc, co ballady starego Kata. 28 października 2022 |
16 marca bieżącego roku zmarł Ernest Bryll, poeta, pisarz, dziennikarz, dyplomata, ale także autor wielu tekstów piosenek. Ponieważ mam wrażenie, że jego twórcza wciąż nie jest należycie doceniana, pomyślałem, że warto poświęcić jej chwilę i upamiętnić krótkim tekstem.
więcej »Od początku kariery muzycy Can mieli silne inklinacje filmowe. Pomagali przecież Irminowi Schmidtowi w nagrywaniu komponowanych przez niego ścieżek dźwiękowych. Swój debiutancki krążek zatytułowali „Monster Movie”, a na kolejnej płycie – „Soundtracks” – umieścili swoje utwory wybrane z pięciu filmów, których premiery odbyły się w latach 1970-1971.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj longplay Orkiestry Gustava Broma, która przy okazji reedycji zyskała zapadający w pamięć tytuł „Kyrie Eleison”.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Baldwin Trędowaty na tropie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Nie należy mylić zagubienia się w masie z tkwieniem w gównie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Diabeł rozbiera się u Prady
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Kobieta ich bije
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
40 najgorszych okładek płyt 2023 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
W oparach nostalgii
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Strzelając z łuku trzema strzałami na raz
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski