Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Hawkwind
‹Hawkwind at the BBC – 1972›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHawkwind at the BBC – 1972
Wykonawca / KompozytorHawkwind
Data wydania20 marca 2010
Wydawca BBC
NośnikCD
Czas trwania124:04
Gatunekkoncert, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Nik Turner, Dave Brock, Robert Calvert, Del Dettmar, Michael (Dik Mik) Davies, Ian „Lemmy” Kilmister, Simon King, Andy Dunkley, Stacia Blake
Utwory
CD1
1) Brainstorm05:30
2) Silver Machine03:51
3) Countdown [mono mix]00:56
4) Born to Go [mono mix]11:27
5) The Black Corridor [mono mix]02:24
6) Seven by Seven [mono mix]07:07
7) Brainstorm [mono mix]10:17
8) Electronic No. 1 [mono mix]02:42
9) Master of the Universe [mono mix]07:30
10) Paranoia [mono mix]05:56
11) Earth Calling [mono mix]03:03
12) Silver Machine [mono mix]05:10
13) Welcome to the Future [mono mix]03:11
CD2
1) Countdown01:09
2) Born to Go11:22
3) The Black Corridor02:26
4) Seven by Seven07:08
5) Brainstorm06:14
6) Electronic No. 102:04
7) Master of the Universe07:31
8) Paranoia05:56
9) Earth Calling03:03
10) Silver Machine05:11
11) Welcome to the Future02:53
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Jastrząb w locie!

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album grupy Hawkwind, który zawiera występy zarejestrowane w sierpniu i wrześniu 1972 roku.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Jastrząb w locie!

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album grupy Hawkwind, który zawiera występy zarejestrowane w sierpniu i wrześniu 1972 roku.

Hawkwind
‹Hawkwind at the BBC – 1972›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHawkwind at the BBC – 1972
Wykonawca / KompozytorHawkwind
Data wydania20 marca 2010
Wydawca BBC
NośnikCD
Czas trwania124:04
Gatunekkoncert, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Nik Turner, Dave Brock, Robert Calvert, Del Dettmar, Michael (Dik Mik) Davies, Ian „Lemmy” Kilmister, Simon King, Andy Dunkley, Stacia Blake
Utwory
CD1
1) Brainstorm05:30
2) Silver Machine03:51
3) Countdown [mono mix]00:56
4) Born to Go [mono mix]11:27
5) The Black Corridor [mono mix]02:24
6) Seven by Seven [mono mix]07:07
7) Brainstorm [mono mix]10:17
8) Electronic No. 1 [mono mix]02:42
9) Master of the Universe [mono mix]07:30
10) Paranoia [mono mix]05:56
11) Earth Calling [mono mix]03:03
12) Silver Machine [mono mix]05:10
13) Welcome to the Future [mono mix]03:11
CD2
1) Countdown01:09
2) Born to Go11:22
3) The Black Corridor02:26
4) Seven by Seven07:08
5) Brainstorm06:14
6) Electronic No. 102:04
7) Master of the Universe07:31
8) Paranoia05:56
9) Earth Calling03:03
10) Silver Machine05:11
11) Welcome to the Future02:53
Wyszukaj / Kup
Omawiany przed tygodniem, nagrany w czasie występu, jaki miał miejsce w londyńskim klubie Roundhouse 13 lutego 1972 roku koncertowy album Hawkwind zatytułowany „Greasy Truckers Party”, prezentował zespół w momencie przeobrażeń personalnych. Krótko wcześniej odeszli ze składu basista Dave Anderson i perkusista Terry Ollis, a ich miejsca zajęli – odpowiednio – Ian Kilmister (czyli Lemmy) oraz Simon King. Na dodatek do grupy dołączył śpiewający poeta i performer Robert Calvert, który w tamtym okresie często pojawiał się na scenie u boku Dave’a Brocka i Nika Turnera. Na początku roku muzycy nie byli jeszcze ze sobą tak dobrze zgrani, więc chociaż formacja miała już na koncie dwa studyjne krążki – „Hawkwind” (1970) oraz „In Search of Space” (1971) – repertuar koncertu oparty był w dużej mierze na improwizacjach zespołowych z rzadka przetykanych regularnymi utworami. Kiedy parę miesięcy później Hawkwind otrzymał propozycję nagrań dla BBC, sytuacja wyglądała już zupełnie inaczej.
W tym czasie muzycy nie tylko ograli się, ale również przygotowali materiał na trzeci studyjny longplay – „Doremi Fasol Latido” (1972). Pierwsza wizyta Hawkwind w studiach BBC miała miejsce 2 sierpnia w londyńskim Studio 5 w Maida Vale; septet nagrał wówczas dwa numery, które zostały wyemitowane dwanaście dni później w ramach programu „Johnnie Walker Radio 1 Session”. Można powiedzieć, że to spotkanie było testem ze strony rozgłośni, który zresztą zespół zdał celująco. Stąd drugie zaproszenie – tym razem do Paris Theatre, w którym panowie z Hawkwind pojawili się 28 września (robiąc sobie przy okazji krótką przerwę w sesji do „Doremi Fasol Latido”). Ich pełen, pięćdziesięciopięciominutowy koncert poszedł w eter 14 października. Kto nie siedział wówczas przy odbiorniku radiowym, na poznanie tych nagrań musiał poczekać aż do 1991 roku, kiedy to – nakładem współpracującej z BBC wytwórni Windsong International – ukazał się album „BBC Radio One Live in Concert”.
Trafił nań materiał, który w październiku 1972 roku popłynął falami radiowymi, a więc była to wersja monofoniczna. Dopiero w marcu 2010 roku światło dzienne ujrzało dwupłytowe wydawnictwo „Hawkwind at the BBC – 1972”, na którym zaprezentowano dwa mixy – mono i stereo (bonusowo dorzucono również dwie kompozycje z Maida Vale). Z kolei dwa lata temu Parlophone wydał na winylu wersję stereofoniczną tych nagrań. Jest zatem z czego wybierać! A czy warto dołożyć starań i do tego materiału, co nie jest wcale takie łatwe, dotrzeć? Zdecydowanie, jest on bowiem dużo ciekawszy i wartościowszy od zawartości „Greasy Truckers Party”. Przede wszystkim sprawia on wrażenie w pełni przemyślanego, ułożonego koncepcyjnie. Do tego na scenie pojawili się „mistrz ceremonii” – didżej Andy Dunkley oraz tancerka (patrząc na zdjęcia, chciałoby się dorzucić stwierdzenie: erotyczna) Stacia Blake. Pomogli oni stworzyć Hawkwind niezapomniany spektakl – nie tylko wtedy, ale także podczas całej trasy, którą następnie udokumentował pierwszy oficjalny album koncertowy londyńskiej formacji – „The Space Ritual Alive” (1973).
„Hawkwind at the BBC – 1972” przyjrzymy się chronologicznie, czyli na pierwszy rzut pójdą dwa nagrania zarejestrowane na początku sierpnia. „Brainstorm” w tej wersji prezentuje się wręcz – w pozytywnym znaczeniu tego słowa – przerażająco. O otwarcie jak z horroru zadbali obsługujący generator dźwięku Michael Davies (czyli Dik Mik) oraz grający na syntezatorach Del Dettmar. Dopiero po kilkudziesięciu sekundach podłącza się czadowa gitara Dave’a Brocka i motoryczna sekcja rytmiczna Lemmy’ego i Simona Kinga, za sprawą których Hawkwind wskakuje na charakterystyczne dla siebie hardrockowo-psychodeliczne tory. Wiele radości zapewne grupa sprawiła swoim fanom odegraniem tego dnia nieśmiertelnego „Silver Machine”, którego gmach wzniesiony na fundamencie bluesa i boogie stał się także pretekstem do szalonych popisów klawiszowców. Nie są to może najlepsze zagrane „na żywo” wersje tych kompozycji, ale na pewno robią świetne wrażenie i zaskakują gęstą, syntezatorowo-elektroniczną fakturą.
Występ z 28 września 1972 roku otwierają natomiast – do spółki – Andy Dunkley oraz odliczająca czas do „startu” (i przy okazji zapewne otwarcie prezentująca swoje obfite wdzięki) Stacia Blake. Właściwy koncert Hawkwind rozpoczyna się od energetycznego „Born to Go”, w którym ponownie na plan pierwszy przez sporą część wybijają się syntezatory i generator dźwięku. W porównaniu z wersjami studyjnymi tych kompozycji, można być zaskoczonym, jak wielką rolę na koncertach odgrywali Del Dettmar i Michael Davies. W każdym razie jedno jest pewne: bez nich Hawkwind byłby zupełnie innym zespołem, nie tak fascynującym i – nie w znaczeniu przynależności gatunkowej – progresywnym. „The Black Corridor” to z kolei typowy łącznik pomiędzy kolejnymi, pełnoprawnymi kompozycjami, w tym konkretnym przypadku to syntezatorowa introdukcja do – z początku bardzo stonowanego, później jednak mocarnego i rozpędzonego, ale jednocześnie melodyjnego – „Seven by Seven”. Z dźwiękowej magmy przebija w końcu saksofon Nika Turnera, ale elementem, na który należy zwrócić szczególną uwagę, jest to, co wyprawia na perkusji Simon King.
Fragmenty „Seven by Seven” zaskakują poziomem dynamiki, lecz to i tak niewiele w porównaniu z tym, co panowie z Hawkwind wyprawiają w „Brainstorm” – zarówno w warstwie wokalnej, jak i instrumentalnej. Ponownie na plan pierwszy wybijają się elektronika i klawisze, za sprawą których grupa płynnie przechodzi do króciutkiego „Electronic No. 1”, a następnie do „Master of the Universe”. Słuchając tej wersji hawkwindowego klasyka, można sobie wyobrazić, że w tym momencie na plan pierwszy wysuwa się ze swoim demolującym uszy basem Lemmy, którego wspomaga zabawiający się na całego swoim generatorem dźwięku Davies. Pozostali muzycy przez jakiś czas trzymają się na uboczu, ale przychodzi w końcu moment, kiedy i oni podłączają się do zabawy. Zgodnie z tytułem, następna na liście „Paranoia” może przyprawić słuchaczy o rozstrój psychiczny: awangardowo-schizofreniczne improwizowane dźwięki ciągną się bowiem niemal przez sześć minut. Kto to wytrzyma, zostanie za to nagrodzony kojącym nerwy syntezatorowym „Earth Calling”, po którym pojawia się sprawdzony „energetyk” w postaci „Silver Machine”. Spinającym klamrą cały występ utworem finałowym jest – do dzisiaj wykorzystywany przez Dave’a Brocka w tym celu i świetnie się w tej roli sprawdzający – elektroniczno-noise’owy „Welcome to the Future”. Nie mam wątpliwości, że gdybym w 1972 roku był świadomym odbiorcą muzyki rockowej (z racji wieku być nie mogłem) i na dodatek słuchaczem BBC – tę spędzoną przed odbiornikiem godzinę uznałbym za najlepiej zainwestowane sześćdziesiąt minut w swoim dotychczasowym życiu!
koniec
24 grudnia 2022
Skład:
Robert Calvert – głos (CD1: 1-2)
Dave Brock – śpiew, gitara elektryczna
Nik Turner – saksofon altowy, flet, śpiew
Del Dettmar – syntezatory
Michael Davies (Dik Mik) – generator dźwięku, syntezatory
Ian Kilmister (Lemmy) – gitara basowa, śpiew
Simon King – perkusja

oraz
Andy Dunkley – MC (CD1: 3, CD2: 1)
Stacia Blake – taniec, odliczanie (CD1: 3, CD2: 1)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Non omnis moriar: Znad Rubikonu do Aszchabadu
Sebastian Chosiński

13 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay Orkiestry Gustava Broma, na którym połączyła ona post-bop z „trzecim nurtem”.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Aneks, nie popłuczyny
Sebastian Chosiński

8 IV 2024

Jak każdy funkcjonujący przez wiele lat i mający trwałe miejsce w historii rocka zespół, także zachodnioniemiecki Can doczekał się wielu wydawnictw nieoficjalnych. Jednym z ciekawszych jest opublikowany przed piętnastoma laty „Ogam Ogat” – bootleg zawierający muzykę powstałą w tym samym czasie co materiał, jaki znalazł się na dwupłytowym krążku „Tago Mago”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Znad Rubikonu do Aszchabadu
— Sebastian Chosiński

Gustav, Praga, Brno i Jerzy
— Sebastian Chosiński

Jazzowa „missa solemnis”
— Sebastian Chosiński

Prośba o zmiłowanie
— Sebastian Chosiński

Strzeż się jazzowej policji!
— Sebastian Chosiński

Fusion w wersji nordic
— Sebastian Chosiński

Van Gogh, słoneczniki i dyskotekowy funk
— Sebastian Chosiński

Surrealizm podlany rockiem, bluesem i jazzem
— Sebastian Chosiński

W cieniu tragedii
— Sebastian Chosiński

Piosenkowe początki
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.