Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 22 marca 2023
w Esensji w Esensjopedii

Hawkwind
‹The Space Ritual – Alive in Liverpool and London›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Space Ritual – Alive in Liverpool and London
Wykonawca / KompozytorHawkwind
Data wydania11 maja 1973
Wydawca United Artists Records
NośnikWinyl
Czas trwania88:25
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Nik Turner, Dave Brock, Del Dettmar, Michael (Dik Mik) Davies, Ian „Lemmy” Kilmister, Simon King, Robert Calvert, Stacia Blake
Utwory
Winyl1
1) Earth Calling01:45
2) Born to Go09:57
3) Down Through the Night06:16
4) The Awakening01:24
5) Lord of Light07:21
6) Black Corridor01:51
7) Space is Deep08:13
8) Electronic No. 102:26
Winyl2
1) Orgone Accumulator09:59
2) Upside Down02:42
3) 10 Seconds of Forever02:06
4) Brainstorm09:20
5) Seven by Seven06:11
6) Sonic Attack02:53
7) Time We Left This World Today05:47
8) Master of the Universe07:37
9) Welcome to the Future02:03
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Rytuał przekroczenia przestrzeni

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj pierwszy oficjalny koncertowy album grupy Hawkwind, który ukazał się wiosną 1973 roku.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Rytuał przekroczenia przestrzeni

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj pierwszy oficjalny koncertowy album grupy Hawkwind, który ukazał się wiosną 1973 roku.

Hawkwind
‹The Space Ritual – Alive in Liverpool and London›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Space Ritual – Alive in Liverpool and London
Wykonawca / KompozytorHawkwind
Data wydania11 maja 1973
Wydawca United Artists Records
NośnikWinyl
Czas trwania88:25
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Nik Turner, Dave Brock, Del Dettmar, Michael (Dik Mik) Davies, Ian „Lemmy” Kilmister, Simon King, Robert Calvert, Stacia Blake
Utwory
Winyl1
1) Earth Calling01:45
2) Born to Go09:57
3) Down Through the Night06:16
4) The Awakening01:24
5) Lord of Light07:21
6) Black Corridor01:51
7) Space is Deep08:13
8) Electronic No. 102:26
Winyl2
1) Orgone Accumulator09:59
2) Upside Down02:42
3) 10 Seconds of Forever02:06
4) Brainstorm09:20
5) Seven by Seven06:11
6) Sonic Attack02:53
7) Time We Left This World Today05:47
8) Master of the Universe07:37
9) Welcome to the Future02:03
Wyszukaj / Kup
Chociaż już w poprzednich tygodniach przyglądałem się zarejestrowanym w 1972 roku nagraniom koncertowym londyńczyków z Hawkwind – vide wydane po latach albumy „Greasy Truckers Party” oraz „Hawkwind at the BBC – 1972” – to jednak „The Space Ritual – Alive in Liverpool and London” (tak brzmi pełny tytuł) jest pierwszym oficjalnym wydawnictwem live tej formacji. To wydany na dwóch krążkach winylowych (przez United Artists) w maju 1973 roku zapis dwóch występów zespołu podczas trasy promującej longplay „Doremi Fasol Latido” (1972). Pierwszy koncert miał miejsce 22 grudnia w nieistniejącej już dzisiaj (zburzono ją w drugiej połowie lat 80. ubiegłego wieku) sali bokserskiej Liverpool Stadium, drugi – w przedostatni dzień roku (wczoraj minęło pół wieku od tego wydarzenia!) w jednym z najpopularniejszych do dzisiaj klubów londyńskich, Brixton Academy.
Skład nie różnił się w porównaniu z tym, w jakim zespół wystąpił na charytatywnym koncercie w klubie Roundhouse (13 lutego) czy podczas sesji dla BBC (2 sierpnia i 28 września 1972 roku). Co oznacza, że na scenie pojawili się: gitarzysta i wokalista Dave Brock, saksofonista i flecista Nik Turner, grający na syntezatorach Del Dettmar, obsługujący generator dźwięku Michael Davies (Dik Mik), basista i wokalista Ian Kilmister (czyli po prostu Lemmy) oraz perkusista Simon King. Gościnnie od czasu do czasu na scenę wychodzili także deklamujący swoją poezję Robert Calvert oraz tancerka Stacia Blake. Można się domyślać, że widowisko, jakie stworzono, należało do niezapomnianych, nie tylko dlatego, że kilka miesięcy później uwieczniono je na płycie, która przeszła do historii.
W sumie oba krążki trwały niemal półtorej godziny. „Space Ritual” to bardzo reprezentatywny wybór dla Hawkwind A.D. 1972, choć fani na pewno mogli narzekać na brak utworów z dwóch pierwszych studyjnych krążków londyńczyków: „Hawkwind” (1970) oraz „In Search of Space” (1971). Tak, to niezaprzeczalny minus, bo kto z fanów grupy nie chciałby rozkoszować się koncertowymi wersjami „Hurry on Sundown” i „Be Yourself”, „You Shouldn’t Do That” i „Adjust Me”. Szczęście chociaż, że znalazło się miejsce dla „Master of the Universe”. Pojawiła się natomiast cała masa krótkich „łączników”, znanych tylko z rejestrowanych właśnie w tamtym czasie występów na żywo, których panowie z Hawkwind nigdy nie nagrali w studiu. Nie mogą one oczywiście zrekompensować brak najciekawszych numerów z dwóch pierwszych płyt, ale przynajmniej pozostają intrygującą ciekawostką.
Takim utworem – nie tyle „łącznikiem”, co introdukcją – jest otwierający wydawnictwo niespełna dwuminutowy „Earth Calling”, zagrany jedynie przez Dela Dettmara i Michaela Daviesa. Służy on jako wprowadzenie do psychodeliczno-kosmicznego świata Hawkwind i z tej funkcji wywiązuje się udanie. Zwłaszcza że zaraz po nim pojawia się – na zasadzie kontrastu – potężnie brzmiący, motoryczny „Born to Go”: z wyeksponowaną sekcją rytmiczną Lemmy’ego i Simona Kinga, ognistą gitarą Dave’a Brocka, wreszcie z nałożonymi na siebie wokalami Brocka i Nika Turnera. Ba! zagrana w tym numerze gitarowa solówka to jeden z najlepszych fragmentów całego koncertu. Co ciekawe, nie próżnują również Del i Michael, którzy w pocie czoła wypełniają tło elektroniką. W psychodelicznym nastroju formacja utrzymuje słuchaczy także w numerze „Down Through the Night”, który ponownie swą siłę przekazu zawdzięcza nie tyle „żywym” instrumentom, ile syntezatorom i generatorowi dźwięku. W zasadzie to dopiero wsłuchując się w ówczesne występy Hawkwind na żywo, można docenić, jak wielką rolę odgrywali w zespole Dettmar i Davies. I jak ubogo brzmiałaby muzyka londyńczyków, gdyby ich zabrakło. A przecież już niedługo zabraknie…
Stronę A pierwszej płyty zamyka jeden ze wspomnianych przeze mnie powyżej „przerywników” w postaci „The Awakening”. Podobnie jak kolejne, czyli „Black Corridor” (z tekstem zaczerpniętym z powieści brytyjskiego pisarza science fiction i fantasy Michaela Moorcocka), „10 Seconds of Forever”, „Sonic Attack” i zamykający całość „Welcome to the Future” – to recytacja Calverta, która służy przede wszystkim temu, aby dać odetchnąć muzykom przed kolejnymi bardzo intensywnymi rockowymi wymiataczami. Aczkolwiek w jednym numerze Robert udziela się jako klasyczny wokalista – to otwierający stronę C „Orgone Accumulator”. Ale do niego dopiero dojdę… Na razie jestem przy stronie B winylowego krążka, która zaczyna się od „Lord of Light”. W wersji koncertowej to z jednej strony bardzo mocny, ale z drugiej – nastrojowy kawałek, oparty na transowej elektronice, wspartej partiami solowymi saksofonu Turnera. Do tego dochodzi „gęsta” partia gitary. W podobnym klimacie utrzymany jest „Space is Deep”. „Podobnym” nie oznacza jednak „takim samym”. Tutaj nowościami są duet wokalny Dave’a i Lemmy’ego oraz… pojawiające się w drugiej części nawiązania do boogie. Co prawdopodobnie było żartem ze strony Iana.
Stronę B wydawnictwa zamyka krótki instrumentalny „Electronic No. 1”, w którym ponownie udzielają się jedynie Dettmar i Davies. Potem przychodzi czas na przywołany już wcześniej „Orgone Accumulator”, który w tytule nawiązuje do (nienaukowej) idei przedwojennego żydowsko-austriackiego psychiatry Wilhelma Reicha na temat ezoterycznej energii, siły życiowej. W muzycznej wersji tej historii energii rzeczywiście nie brakuje; to czadowy spacerockowy kawałek z rozbudowaną środkową częścią instrumentalną i niemal hardrockowym zwieńczeniem w postaci niespełna trzyminutowego „Upside Down”. Na finał strony C pojawia się dobrze znany fanom Hawkwind „Brainstorm”, a zaraz po nim – znany z wydanego w 1972 roku singla – „Seven by Seven”, w którym po raz kolejny Brocka wspomaga wokalnie Lemmy. O wartości tego utworu decydują jednak przede wszystkim „kosmiczne” syntezatory Dettmara.
Z pełnoprawnych kompozycji londyńczyków na stronie D wydawnictwa pojawiają się jeszcze dwie (nie licząc „Sonic Attack” i „Welcome to the Future”) – to „Time We Left This World Today” (znów ze śpiewającym w duecie Lemmym, który przy okazji postanawia podrażnić uszy słuchaczy przesterowanym basem) oraz – zaczerpnięty z longplaya „In Search of Space” – „Master of the Universe”, który za sprawą rozbudowanej solówki gitarowej Dave’a Brocka okazuje się być bardzo mocnym akcentem finałowym. Owszem, potem jeszcze rozbrzmiewa „Welcome to the Future” – z recytacją Calverta i wejściem całego sekstetu na zakończenie – ale to już tylko dokładka, wisienka na bardzo smakowitym torcie.
koniec
31 grudnia 2022
Skład:
Dave Brock – gitara elektryczna, śpiew (2,3,5,7,10,13,15,16)
Nik Turner – saksofon altowy, flet, śpiew (2)
Del Dettmar – syntezatory
Michael Davies (Dik Mik) – generator dźwięku, syntezatory
Ian Kilmister (Lemmy) – gitara basowa, śpiew (6,7,13,15)
Simon King – perkusja

oraz
Robert Calvert – głos (4,6,9,11,14,17)
Stacia Blake – taniec, sztuki wizualne

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Non omnis moriar: Lata mijają, świat się zmienia
Sebastian Chosiński

18 III 2023

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj pierwszy album formacji Hawklords, która przyjęła tę nazwę, ponieważ Dave Brock nie był pewien, czy może zgodnie z prawem używać szyldu Hawkwind.

więcej »

Pink Floyd w XXI wieku: Paczuszka z płytami
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

15 III 2023

W XXI wieku zespół Pink Floyd praktycznie przestał istnieć. Panowie jeśli już nagrywali, to raczej na swój rachunek, a o koncertach mowy być nie mogło. Niemniej fani niemal co roku są uszczęśliwiani kolejnymi albumami sygnowanymi nazwą zespołu. Dziś jednak zajmiemy się solowym wydawnictwem Nicka Masona, boksem „Unattended Luggage” z 2018 roku.

więcej »

Non omnis moriar: Przepłynąć Arką z jednego do drugiego brzegu
Sebastian Chosiński

11 III 2023

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj koncertowe nagrania zespołu Sonic Assassins, który był jednym z projektów pobocznych muzyków Hawkwind.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Lata mijają, świat się zmienia
— Sebastian Chosiński

Przepłynąć Arką z jednego do drugiego brzegu
— Sebastian Chosiński

Hawkwind na fali… „nowej fali”
— Sebastian Chosiński

Kwarki i inne dziwactwa
— Sebastian Chosiński

W nie swoich butach
— Sebastian Chosiński

Wojna światów w Pradze czeskiej
— Sebastian Chosiński

Skrzek vs. Szulkin vs. Wells
— Sebastian Chosiński

Nie tylko „kupa gówna”
— Sebastian Chosiński

Hawkwind – wersja amerykańska
— Sebastian Chosiński

Zaćmienie historii
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.