10 największych rozczarowań muzycznych 2022 rokuMieliśmy już podsumowanie najlepszych płyt minionego roku, czas zatem wyłonić te, które okazały się największymi rozczarowaniami. Na liście nie brakuje znanych nazw.
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski10 największych rozczarowań muzycznych 2022 rokuMieliśmy już podsumowanie najlepszych płyt minionego roku, czas zatem wyłonić te, które okazały się największymi rozczarowaniami. Na liście nie brakuje znanych nazw. Doceniam próbę poszukiwania nowych środków wyrazu, ale ewidentnie coś tu nie zagrało. Nie wymagam by rzeźnicy ciągle, bez opamiętania okładali swoje instrumenty (i beczki), bo przecież na świetnym albumie „Vol. 3: (The Subliminal Verses)” mieliśmy także spokojniejsze numery. Tym razem jednak zapanował chaos, jakby panowie nie mogli się zdecydować, co chcą grać. Wiem, że ta płyta ma swoich zwolenników, ale dla mnie stanowi odgrzewany kotlet. Jawi się niczym zestaw odrzutów z sesji do intrygującego „Tranquility Base Hotel & Casino”. Z tą różnicą, że tym razem zabrakło pomysłów na dobre melodie, co miała przysłonić oldschoolowa produkcja. Na wieść o tym, że Steven Wilson znów nagrywa pod szyldem Porcupine Tree, niejednemu miłośnikowi muzyki policzki rozgrzały się do czerwoności. Niestety po pierwszym wysłuchaniu gotowego materiału także sporej liczbie szybko zbladły. „Closure/Continuation” nie jest pozycją specjalnie złą, ale najzwyczajniej w świecie nijaką. Jak na trzynaście lat czekania, to zdecydowanie za mało. Formuła prześmiewczego heavy metalu w wykonaniu Nocnego Kochanka zaczyna się wypalać. Nie tylko utwory przestają być tak nośne, jak na początku, ale także zespół powtarza się w tekstach. Jako, tako bronią się „Cudzesy”, ale daleko im do największych hitów ze „Zdajców metalu” czy chociażby ballady zaangażowanej „Dziewczyna z kebabem”. To, co świetnie zadziałało przy pierwszej płycie Kuby Karasia i Piotra Roguckiego, kompletnie nie wyszło przy albumie numer dwa. Niby to podobna estetyka, ale niestety tym razem nie ma tej magii. I przede wszystkim – przebojowości. Do tego Roguc wrócił do śpiewania pretensjonalnych, bełkotliwych tekstów. Z automatu przypomniały mi się najsłabsze momenty Comy, do której, żeby nie było, mam wielki sentyment. „The Mars Volta” to pierwszy po dziesięcioletniej przerwie album grupy. Tylko czy ktokolwiek na niego czekał? Omar Rodríguez-López i Cedric Bixler-Zavala znajdują się już w innych muzycznych światach, niż za czasów świetności grupy. Do tego mają tak liczne projekty poboczne, że brakuje im na nie pomysłów. Na najnowsze dokonanie The Mars Volty także im zabrakło. W efekcie dostaliśmy zestaw luźnych, studyjnych szkiców, bez przemyślanych początków i zakończeń. ![]()
Wyszukaj / Kup 4. „Inwazja nerdów… vol. 1” Czesław Mozil i Grajkowie Przyszłości Jestem wielkim fanem świątecznej płyty Czesława i Grajków Przyszłości. Uważam, że jest to najmądrzejsza płyta o Bożym Narodzeniu, jaka powstała w ciągu ostatnich 30 lat. Niestety kontynuacja projektu pod nazwą „Inwazja nerdów… vol. 1” jest rozczarowaniem. Nie chodzi mi o to by krytykować młodych grajków, którym nie mam nic do zarzucenia. Problemem jest brak wewnętrznej spójności materiału. Dla dzieci momentami jest za poważny, a dla dorosłych zbyt infantylny. Do tego całkiem nie rozumiem w jaki sposób przeprowadzono selekcję materiału, przez co obok wesołkowatych „Zostań Batmanem” czy „Karate muzo”, otrzymujemy „Dzieci z Przemysłowej”, po którym ma się ochotę podciąć sobie żyły. Nigdy nie myślałem, że umieszczę Archive w podobnym zestawieniu, jednak pomimo licznych prób podejścia do „Call to Arms & Angels”, śmiało mogę powiedzieć, że to najgorsze dokonanie grupy. Brakuje mu energii i pomysłu na utwory. Rozumiem, że cisza też może być muzyką, ale tym razem zespół przesadził w budowaniu intymnej atmosfery. A najgorszym jest to, że nie dość, iż słuchanie się niemiłosiernie dłuży, to jeszcze mamy do czynienia z albumem dwupłytowym. ![]()
Wyszukaj / Kup 2. „Return of the Dream Canteen” Red Hot Chili Peppers Ostatnim razem, kiedy John Frusciante powrócił po latach do Red Hot Chili Peppers, zespół wydał „Californication”. Nie wierzę, że byli jacyś fani grupy, którzy nie oczekiwali kolejnego wspaniałego dzieła. Zwłaszcza, że gitarzysta na solowych wydawnictwach nie zajmował się rockiem, więc nie wystrzelał się z pomysłów. Niestety to, co dostaliśmy okazało się zestawem usypiającym dla nadpobudliwych. Choć i tak „Return of the Dream Canteen” nie wypada jeszcze tak źle, dzięki małym skłonnościom do eksperymentowania Bo największym rozczarowaniem roku jest „Unlimited Love”, czyli pierwszy z dwóch albumów wydanych przez Red Hotów w 2022 roku. Ja wiem, że panowie mają już swoje lata, ale tak emeryckiego grania się po nich nie spodziewałem. Weny zabrakło nawet na jeden utwór, który zrywałby czapkę, a tymczasem na krążku jest 17 ścieżek. Myślałem, że poprzednie, mało ekscytujące wydawnictwa z Joshem Klinghofferem to wina gitarzysty, tymczasem okazuje się, że to jakiś głębszy problem. Po sześćdziesiątce głupio ganiać po scenie z przyrodzeniem na wierzchu, ale nie oznacza to, że trzeba tworzyć podkład pod wyprawę na wędkowanie. Dave Mustaine jest równolatkiem Kiedisa i spółki, a ostatnim albumem Megadeth znokautował całą młodszą konkurencję. ![]() 1 lutego 2023 |
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj studyjno-koncertowa składanka londyńskiej formacji Hawkwind.
więcej »Powoli zbliżają się wakacje – co ciekawego warto spakować do waszych pleckaów i walizek?
więcej »W XXI wieku zespół Pink Floyd praktycznie przestał istnieć. Panowie jeśli już nagrywali, to raczej na swój rachunek, a o koncertach mowy być nie mogło. Niemniej fani niemal co roku są uszczęśliwiani kolejnymi albumami sygnowanymi nazwą zespołu. Na przykład reedycją płyty „A Momentary Lapse of Reason” z 2021 roku.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
40 najgorszych okładek płyt 2022 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Najdłuższy utwór w archiwum
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Powtórka z rozrywki
— Bartosz Polak
Aż po grób
— Przemysław Pietruszewski
Esensja słucha: Październik 2011
— Sebastian Chosiński, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Bartosz Makświej, Michał Perzyna
Czymkolwiek ludzie mówią, że są, tym oni nie są
— Jakub Stępień
Esensja słucha: Drugi kwartał 2010
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Michał Perzyna, Jakub Stępień, Jacek Walewski, Mieszko B. Wandowicz
Pot i Kreff – Made in Poland: Najdorodniejsze jeżozwierzowe drzewa rodzą się w Warszawie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Pot i Kreff – Made in Poland: Nagranie nie tylko do celów domowych
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Pustynni hochsztaplerzy
— Jakub Stępień
Archiwum stanów depresyjnych
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Legendy i ich legendy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Rewolucja bez rewolucji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Kolekcja z Kolekcjonerem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Uwaga, przyspieszamy!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Choroby współistniejące
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Maskarada i apokalipsa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Żegnaj Peter
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Zbiórka Avengers i do przodu!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Echa starego „LastMana”
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Miszmasz absolutny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski