Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 7 czerwca 2023
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

10 największych rozczarowań muzycznych 2022 roku

Esensja.pl
Esensja.pl
Mieliśmy już podsumowanie najlepszych płyt minionego roku, czas zatem wyłonić te, które okazały się największymi rozczarowaniami. Na liście nie brakuje znanych nazw.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

10 największych rozczarowań muzycznych 2022 roku

Mieliśmy już podsumowanie najlepszych płyt minionego roku, czas zatem wyłonić te, które okazały się największymi rozczarowaniami. Na liście nie brakuje znanych nazw.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
10. „The End, So Far” Slipknot
Doceniam próbę poszukiwania nowych środków wyrazu, ale ewidentnie coś tu nie zagrało. Nie wymagam by rzeźnicy ciągle, bez opamiętania okładali swoje instrumenty (i beczki), bo przecież na świetnym albumie „Vol. 3: (The Subliminal Verses)” mieliśmy także spokojniejsze numery. Tym razem jednak zapanował chaos, jakby panowie nie mogli się zdecydować, co chcą grać.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
9. „The Car” Arctic Monkeys
Wiem, że ta płyta ma swoich zwolenników, ale dla mnie stanowi odgrzewany kotlet. Jawi się niczym zestaw odrzutów z sesji do intrygującego „Tranquility Base Hotel & Casino”. Z tą różnicą, że tym razem zabrakło pomysłów na dobre melodie, co miała przysłonić oldschoolowa produkcja.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
8. „Closure/Continuation” Porcupine Tree
Na wieść o tym, że Steven Wilson znów nagrywa pod szyldem Porcupine Tree, niejednemu miłośnikowi muzyki policzki rozgrzały się do czerwoności. Niestety po pierwszym wysłuchaniu gotowego materiału także sporej liczbie szybko zbladły. „Closure/Continuation” nie jest pozycją specjalnie złą, ale najzwyczajniej w świecie nijaką. Jak na trzynaście lat czekania, to zdecydowanie za mało.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
7. „O jeden most za daleko” Nocny Kochanek
Formuła prześmiewczego heavy metalu w wykonaniu Nocnego Kochanka zaczyna się wypalać. Nie tylko utwory przestają być tak nośne, jak na początku, ale także zespół powtarza się w tekstach. Jako, tako bronią się „Cudzesy”, ale daleko im do największych hitów ze „Zdajców metalu” czy chociażby ballady zaangażowanej „Dziewczyna z kebabem”.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
6. „Czułe kontyngenty” Karaś/Rogucki
To, co świetnie zadziałało przy pierwszej płycie Kuby Karasia i Piotra Roguckiego, kompletnie nie wyszło przy albumie numer dwa. Niby to podobna estetyka, ale niestety tym razem nie ma tej magii. I przede wszystkim – przebojowości. Do tego Roguc wrócił do śpiewania pretensjonalnych, bełkotliwych tekstów. Z automatu przypomniały mi się najsłabsze momenty Comy, do której, żeby nie było, mam wielki sentyment.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
5. „The Mars Volta” The Mars Volta
„The Mars Volta” to pierwszy po dziesięcioletniej przerwie album grupy. Tylko czy ktokolwiek na niego czekał? Omar Rodríguez-López i Cedric Bixler-Zavala znajdują się już w innych muzycznych światach, niż za czasów świetności grupy. Do tego mają tak liczne projekty poboczne, że brakuje im na nie pomysłów. Na najnowsze dokonanie The Mars Volty także im zabrakło. W efekcie dostaliśmy zestaw luźnych, studyjnych szkiców, bez przemyślanych początków i zakończeń.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
4. „Inwazja nerdów… vol. 1” Czesław Mozil i Grajkowie Przyszłości
Jestem wielkim fanem świątecznej płyty Czesława i Grajków Przyszłości. Uważam, że jest to najmądrzejsza płyta o Bożym Narodzeniu, jaka powstała w ciągu ostatnich 30 lat. Niestety kontynuacja projektu pod nazwą „Inwazja nerdów… vol. 1” jest rozczarowaniem. Nie chodzi mi o to by krytykować młodych grajków, którym nie mam nic do zarzucenia. Problemem jest brak wewnętrznej spójności materiału. Dla dzieci momentami jest za poważny, a dla dorosłych zbyt infantylny. Do tego całkiem nie rozumiem w jaki sposób przeprowadzono selekcję materiału, przez co obok wesołkowatych „Zostań Batmanem” czy „Karate muzo”, otrzymujemy „Dzieci z Przemysłowej”, po którym ma się ochotę podciąć sobie żyły.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
3. „Call to Arms & Angels” Archive
Nigdy nie myślałem, że umieszczę Archive w podobnym zestawieniu, jednak pomimo licznych prób podejścia do „Call to Arms & Angels”, śmiało mogę powiedzieć, że to najgorsze dokonanie grupy. Brakuje mu energii i pomysłu na utwory. Rozumiem, że cisza też może być muzyką, ale tym razem zespół przesadził w budowaniu intymnej atmosfery. A najgorszym jest to, że nie dość, iż słuchanie się niemiłosiernie dłuży, to jeszcze mamy do czynienia z albumem dwupłytowym.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
2. „Return of the Dream Canteen” Red Hot Chili Peppers
Ostatnim razem, kiedy John Frusciante powrócił po latach do Red Hot Chili Peppers, zespół wydał „Californication”. Nie wierzę, że byli jacyś fani grupy, którzy nie oczekiwali kolejnego wspaniałego dzieła. Zwłaszcza, że gitarzysta na solowych wydawnictwach nie zajmował się rockiem, więc nie wystrzelał się z pomysłów. Niestety to, co dostaliśmy okazało się zestawem usypiającym dla nadpobudliwych. Choć i tak „Return of the Dream Canteen” nie wypada jeszcze tak źle, dzięki małym skłonnościom do eksperymentowania
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
1. „Unlimited Love” Red Hot Chili Peppers
Bo największym rozczarowaniem roku jest „Unlimited Love”, czyli pierwszy z dwóch albumów wydanych przez Red Hotów w 2022 roku. Ja wiem, że panowie mają już swoje lata, ale tak emeryckiego grania się po nich nie spodziewałem. Weny zabrakło nawet na jeden utwór, który zrywałby czapkę, a tymczasem na krążku jest 17 ścieżek. Myślałem, że poprzednie, mało ekscytujące wydawnictwa z Joshem Klinghofferem to wina gitarzysty, tymczasem okazuje się, że to jakiś głębszy problem. Po sześćdziesiątce głupio ganiać po scenie z przyrodzeniem na wierzchu, ale nie oznacza to, że trzeba tworzyć podkład pod wyprawę na wędkowanie. Dave Mustaine jest równolatkiem Kiedisa i spółki, a ostatnim albumem Megadeth znokautował całą młodszą konkurencję.
koniec
1 lutego 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Non omnis moriar: „Odrzuty”, których chce się słuchać
Sebastian Chosiński

3 VI 2023

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj studyjno-koncertowa składanka londyńskiej formacji Hawkwind.

więcej »

Nie przegap: Maj 2023
Esensja

31 V 2023

Powoli zbliżają się wakacje – co ciekawego warto spakować do waszych pleckaów i walizek?

więcej »

Pink Floyd w XXI wieku: Szlifowanie ejtisowych naleciałości
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

31 V 2023

W XXI wieku zespół Pink Floyd praktycznie przestał istnieć. Panowie jeśli już nagrywali, to raczej na swój rachunek, a o koncertach mowy być nie mogło. Niemniej fani niemal co roku są uszczęśliwiani kolejnymi albumami sygnowanymi nazwą zespołu. Na przykład reedycją płyty „A Momentary Lapse of Reason” z 2021 roku.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Inne recenzje

40 najgorszych okładek płyt 2022 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż twórcy

Najdłuższy utwór w archiwum
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Powtórka z rozrywki
— Bartosz Polak

Aż po grób
— Przemysław Pietruszewski

Esensja słucha: Październik 2011
— Sebastian Chosiński, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Bartosz Makświej, Michał Perzyna

Czymkolwiek ludzie mówią, że są, tym oni nie są
— Jakub Stępień

Esensja słucha: Drugi kwartał 2010
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Michał Perzyna, Jakub Stępień, Jacek Walewski, Mieszko B. Wandowicz

Pot i Kreff – Made in Poland: Najdorodniejsze jeżozwierzowe drzewa rodzą się w Warszawie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pot i Kreff – Made in Poland: Nagranie nie tylko do celów domowych
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pustynni hochsztaplerzy
— Jakub Stępień

Archiwum stanów depresyjnych
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Legendy i ich legendy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Rewolucja bez rewolucji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kolekcja z Kolekcjonerem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Uwaga, przyspieszamy!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Choroby współistniejące
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Maskarada i apokalipsa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Żegnaj Peter
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Zbiórka Avengers i do przodu!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Echa starego „LastMana”
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Miszmasz absolutny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.