Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Hawkwind
‹Kerb Crawler›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKerb Crawler
Wykonawca / KompozytorHawkwind
Data wydania16 lipca 1976
Wydawca Charisma Records
NośnikWinyl
Czas trwania07:04
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Robert Calvert, Nik Turner, Simon House, Dave Brock, Paul Rudolph, Simon King, Alan Powell
Utwory
Winyl1
1) Kerb Crawler03:45
2) Honky Dorky03:17
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: W nie swoich butach

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj szósty w dyskografii studyjny longplay Hawkwind.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: W nie swoich butach

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj szósty w dyskografii studyjny longplay Hawkwind.

Hawkwind
‹Kerb Crawler›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKerb Crawler
Wykonawca / KompozytorHawkwind
Data wydania16 lipca 1976
Wydawca Charisma Records
NośnikWinyl
Czas trwania07:04
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Robert Calvert, Nik Turner, Simon House, Dave Brock, Paul Rudolph, Simon King, Alan Powell
Utwory
Winyl1
1) Kerb Crawler03:45
2) Honky Dorky03:17
Wyszukaj / Kup
W maju 1975 roku w życiu Hawkwind zaszła istotna zmiana. Zespół po raz kolejny przebywał na trasie koncertowej po Ameryce Północnej. W czasie przekraczania granicy kanadyjskiej w miejscowości Windsor Ian Kilmister został zatrzymany przez straż graniczną pod zarzutem posiadania narkotyków. Jak się potem okazało, pomylono amfetaminę (która nie była wówczas w Kanadzie nielegalna) z kokainą. Lemmy po nocy spędzonej w areszcie został wypuszczony, ale całe zajście sprawiło, że trzeba było odwołać kilka kolejnych występów, co wywołało wściekłość liderującego grupie Dave’a Brocka. Obawiając się tego, w jakie jeszcze kłopoty może ich wpędzić niesforny basista i że mogą one w przyszłości doprowadzić do zakazu występowania w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, postanowiono Iana wyrzucić z zespołu, tymczasowo zastępując go pochodzącym z Vancouver Paulem Rudolphem (rocznik 1947), znanym wcześniej z występów w The Deviants, Twink, Pink Fairies oraz wspólnych projektów z Brianem Eno.
Rudolph nie zagrzał w Hawkwind długo miejsca. Zdążył z zespołem nagrać tylko jedną płytę studyjną. Lemmy tymczasem, jak wiemy, nie rozpaczał specjalnie nad tym, co go spotkało, i wkrótce stanął na czele innej formacji, która przeszła do historii światowego rocka – Motörhead. W udzielonym w 2011 roku wywiadzie wspominał nawet lata spędzone w zespole zaskakująco sympatycznie, twierdząc, że gdyby nie został wtedy wyrzucony, to pewnie grałby w niej do dzisiaj. Z perspektywy lat można powiedzieć tylko, że dobrze się stało. Aczkolwiek intrygująca pozostaje kwestia, czy gdyby Ian pozostał w Hawkwind, to grupa nagrałaby taki album, jak „Astounding Sounds, Amazing Music”? Materiał zarejestrowano w lutym i marcu 1976 roku w dobrze muzykom znanym londyńskim studiu Roundhouse. Zaskoczeniem dla fanów mogły być jednak dwa fakty. Pierwszy, że płyty nie wydała United Artists, lecz Charisma Records (od kilku już lat specjalizująca się w promowaniu grup progresywnych, jak Genesis, The Nice czy Van der Graaf Generator). Drugi, że obowiązki głównego wokalisty przejął powracający na łono zespołu Robert Calvert.

Hawkwind
‹Astounding Sounds, Amazing Music›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAstounding Sounds, Amazing Music
Wykonawca / KompozytorHawkwind
Data wydania27 sierpnia 1976
Wydawca Charisma Records
NośnikWinyl
Czas trwania38:39
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Robert Calvert, Nik Turner, Simon House, Dave Brock, Paul Rudolph, Simon King, Alan Powell
Utwory
Winyl1
1) Reefer Madness06:03
2) Steppenwolf09:46
3) City of Lagoons05:12
4) The Aubergine That Ate Rangoon03:37
5) Kerb Crawler03:47
6) Kadu Flyer05:32
7) Chronoglide Skyway04:42
Wyszukaj / Kup
Zapowiedzią tego, co tym razem czeka fanów formacji, był opublikowany 16 lipca 1976 roku singiel z utworami „Kerb Crawler” i „Honky Dorky” (tylko ten pierwszy znalazł się później na longplayu). Ten, który wybrano na stronę A, swoją motoryką przypominał dawny Hawkwind, nawet inspiracje zbrutalizowanym boogie nie były dla zespołu niczym nowym. Niepokoić mogły jednak pojawiające się tam chórki (odpowiadał za nie Dave Brock), które dużo bardziej pasowałyby do stylistyki soul, a nie do space rocka. Jeszcze dalej w tym względnie artyści posunęli się w „Honky Dorky”. Początek wprawdzie przywoływał jeszcze wspomnienia sprzed lat (energetyczna, grająca na dużym luzie sekcja rytmiczna, mocne syntezatory, saksofon), lecz warstwa wokalna mogła kojarzyć się z muzyką gospel. W ogóle całość przypominała raczej szkic, a nie dopracowaną do perfekcji kompozycję, która powinna zachęcić wielbicieli zespołu do kupna nowego albumu. Chyba że ten utwór miał być jedynie ukłonem w stronę publiki amerykańskiej.
Jedno jest pewne: po publikacji singla fani mieli powód do niepokoju. Należało się jednak jeszcze uzbroić w cierpliwość, ponieważ właściwy longplay ujrzał światło dzienne nieco ponad miesiąc później – 27 sierpnia. Tytuł i okładka nawiązywały do kultowych amerykańskich magazynów pulpowych z opowieściami fantastyczno-naukowymi „Amazing Stories” oraz „Astounding Stories of Super-Science”. Założenie zresztą było takie, że każdy z utworów zawartych na płycie ma być osobną opowieścią ze świata science fiction. Tylko czy na pewno był? Album otwiera „Reefer Madness”, którego tytuł został zaczerpnięty z amerykańskiego filmu z 1936 roku wyreżyserowanego przez Louisa J. Gasniera. To historia grupy nastolatków, która pod wpływem uzależnienia od marihuany schodzi na złą drogę i wikła się w różne przestępstwa. Brzmi ciekawie, prawda? Ale coś chyba poszło nie tak, skoro dzieło to trafiło na listę najgorszych filmów w dziejach światowej kinematografii. Muzycy Hawkwind musieli mieć świadomość, że czerpią inspirację z artystycznego kuriozum. Pewnie ich to nawet nieźle bawiło.
Ale przejdźmy do strony muzycznej „Reefer Madness”. Początek jest dynamiczny. Wykorzystanie dwóch zestawów perkusyjnych (Simon King i Alan Powell) do tego rytmicznie grający fortepian i ponakładane na siebie ścieżki syntezatorów (Dave Brock Simon House) z „przyprawą” w postaci saksofonu (Nik Turner) – sprawiają, że szybko robi się bardzo gęsto od dźwięków, aż do przesilenia, po którym Robert Calvert nie wraca już do klasycznego śpiewu, a jedynie melodeklamuje tekst. Klimat Hawkwind niby jest obecny, lecz cały czas trudno pozbyć się wrażenia, że mamy do czynienia nie ze słynnym zespołem noszącym tę nazwę, lecz jego podróbką. Raz, że Calvert nie jest dobrym wokalistą. Dwa, że produkcja całkowicie wyprała ten kawałek z energii, pozbawiła go też charakterystycznego dla grupy „brudu”. Te ostatnie uwagi dotyczyć mogą zresztą całego, boleśnie wygładzonego „Astounding Sounds, Amazing Music”.

Hawkwind
‹Back on the Streets›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBack on the Streets
Wykonawca / KompozytorHawkwind
Data wydania28 stycznia 1977
Wydawca Charisma Records
NośnikWinyl
Czas trwania07:04
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Robert Calvert, Dave Brock, Simon House, Paul Rudolph, Simon King
Utwory
Winyl1
1) Back on the Streets03:45
2) The Dream of Isis02:57
Wyszukaj / Kup
Nadzieją po niezbyt udanym otwarciu w postaci „Reefer Madness” mógł być „Steppenwolf”. Trwa w końcu prawie dziesięć minut, na dodatek nawiązuje do słynnego dzieła Hermanna Hessego. Mogłoby się wydawać, że w takim numerze zespół rozwinie skrzydła. A jednak nie do końca. O ile trudno przyczepić się do fragmentów dynamicznych, w których do głównych instrumentalistów dołącza jeszcze saksofon, o tyle te stonowane okazują się być zupełnie bez wyrazu. Chociaż na pewno ciekawym zabiegiem było wykorzystanie w tle organów Hammonda. Pierwszą stronę krążka winylowego zamyka instrumentalny „City of Lagoons”, w którym przez ponad pięć minut niewiele się dzieje. Ratuje go jednak to, że wokół leniwie snującego się bluesowego rytmu owijają się jak pnącze ścieżki gitar (Brock i Paul Rudolph) i syntezatorów. Niestety, otwierającego drugą stronę, także instrumentalnego „The Aubergine That Ate Rangoon” nie da się już za nic pochwalić. Nie ratuje go nawet intensywny duet bębniarzy. Wszystko bowiem rozwalają w proch i pył tandetnie brzmiące, funkujące syntezatory.
O „Kerb Crawler” wspominałem już wcześniej, nieszczególnie go chwaląc. A jednak na tle pozostałych kompozycji i tak wypada on całkiem znośnie. Co nie świadczy, niestety, najlepiej o całym „Astounding Sounds, Amazing Music”. Choć akurat „Kadu Flyer” ratuje orientalna część druga, w której na plan pierwszy wybija się grający na sitarze Simon House. Z kolei w finałowym, instrumentalnym „Chronoglide Skyway” zespół przypomina sobie o swoich „kosmicznych” korzeniach i serwuje fanom subtelnie płynącą opowieść. Nie da się jednak ukryć, że zapatrzony w nowinki muzyczne zza Oceanu zespół stracił „łączność” ze swoimi dawnymi wielbicielami, odpłynął w innym kierunku. Szukając nowej drogi, skręcił na manowce. Próba unowocześniania na siłę brzmienia, implementowania do swojej twórczości elementów popu, soulu czy funku w przypadku Hawkwind musiała zakończyć się niepowodzeniem z jednego podstawowego powodu – sami muzycy tego nie czuli. Można to przyrównać do sytuacji, w której weszliby do studia nie tylko w nie swoich butach, ale na dodatek dostali do dyspozycji nie swoje instrumenty.
W ramach promocji „Astounding Sounds, Amazing Music” 15 września 1976 roku Hawkwind wyruszył w tournée po Wielkiej Brytanii, które trwało do 5 października. Doprowadziło ono do kolejnych napięć w zespole, w wyniku których rozstali się z nim Nik Turner i Alan Powell. Zredukowana do kwintetu grupa jeszcze w tym samym miesiącu ponownie weszła do studia nagraniowego – tym razem było to londyńskie AIR (Associated Independent Recording) – by zarejestrować kolejnego singla. Ukazał się on 28 stycznia 1977 roku i zawierał utwory „Back on the Streets” i „The Dream of Isis”. W pierwszym przypadku ponownie mamy do czynienia z boogie, tyle że wzbogaconym o rockowe solo gitary w części środkowej. W drugim – mamy do czynienia z jeszcze jednym, podobnie jak „Honky Dorky”, utworem bez historii, który dopiero, gdyby nad nim porządnie przysiąść i popracować, mógłby stać się interesującym. Zwłaszcza że ma potencjał. Problem w tym, że aż prosi się w nim o niepokojące, eteryczne solo na flecie. Ale kto miałby je zagrać, skoro chwilę wcześniej pozbyto się Nika Turnera. Oj, twardy mieli orzech do zgryzienia fani Hawkwind, twardy!
koniec
18 lutego 2023
Kerb Crawler
Skład:
Robert Calvert – śpiew
Dave Brock – gitara elektryczna, instrumenty klawiszowe, chórki
Nik Turner – saksofon altowy, flet
Simon House – skrzypce, syntezatory, mellotron
Paul Rudolph – gitara basowa, gitara elektryczna
Simon King – perkusja
Alan Powell – perkusja

Astounding Sounds, Amazing Music
Skład:
Robert Calvert – śpiew
Dave Brock – gitara elektryczna, instrumenty klawiszowe, chórki
Nik Turner – saksofon altowy, flet, śpiew (6)
Simon House – skrzypce, syntezatory, mellotron, sitar (6)
Paul Rudolph – gitara basowa, gitara elektryczna
Simon King – perkusja
Alan Powell – perkusja

Back on the Streets
Skład:
Robert Calvert – śpiew
Dave Brock – gitara elektryczna, instrumenty klawiszowe
Simon House – syntezatory, mellotron
Paul Rudolph – gitara basowa, gitara elektryczna
Simon King – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Praga pachnąca kanadyjską żywicą
— Sebastian Chosiński

Znad Rubikonu do Aszchabadu
— Sebastian Chosiński

Gustav, Praga, Brno i Jerzy
— Sebastian Chosiński

Jazzowa „missa solemnis”
— Sebastian Chosiński

Prośba o zmiłowanie
— Sebastian Chosiński

Strzeż się jazzowej policji!
— Sebastian Chosiński

Fusion w wersji nordic
— Sebastian Chosiński

Van Gogh, słoneczniki i dyskotekowy funk
— Sebastian Chosiński

Surrealizm podlany rockiem, bluesem i jazzem
— Sebastian Chosiński

W cieniu tragedii
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.