Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Hawkwind
‹Quark, Strangeness and Charm›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułQuark, Strangeness and Charm
Wykonawca / KompozytorHawkwind
Data wydania17 czerwca 1977
Wydawca Charisma Records
NośnikWinyl
Czas trwania36:54
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Robert Calvert, Dave Brock, Simon House, Adrian Shaw, Simon King, Paul Rudolph
Utwory
Winyl1
1) Spirit of the Age07:25
2) Damnation Alley09:02
3) Fable of a Failed Race03:22
4) Quark, Strangeness and Charm03:41
5) Hassan I Sahba05:22
6) The Forge of Vulcan03:06
7) Days of the Underground03:11
8) The Iron Dream01:54
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Kwarki i inne dziwactwa

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj siódmy w dyskografii studyjny longplay Hawkwind.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Kwarki i inne dziwactwa

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj siódmy w dyskografii studyjny longplay Hawkwind.

Hawkwind
‹Quark, Strangeness and Charm›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułQuark, Strangeness and Charm
Wykonawca / KompozytorHawkwind
Data wydania17 czerwca 1977
Wydawca Charisma Records
NośnikWinyl
Czas trwania36:54
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Robert Calvert, Dave Brock, Simon House, Adrian Shaw, Simon King, Paul Rudolph
Utwory
Winyl1
1) Spirit of the Age07:25
2) Damnation Alley09:02
3) Fable of a Failed Race03:22
4) Quark, Strangeness and Charm03:41
5) Hassan I Sahba05:22
6) The Forge of Vulcan03:06
7) Days of the Underground03:11
8) The Iron Dream01:54
Wyszukaj / Kup
Odejście z Hawkwind basisty Iana Kilmistera, czyli mówiąc krócej Lemmy’ego (którego zastąpił urodzony w Kanadzie Paul Rudolph), jakie nastąpiło po nagraniu longplaya „Warrior on the Edge of Time” (1975), wywołało prawdziwą falę zmian personalnych w zespole. Niedługo później, po publikacji albumu „Astounding Sounds, Amazing Music” (1976) – niezbyt zresztą, w porównaniu z poprzednikami, udanego – z londyńską formacją rozstali się saksofonista i flecista Nik Turner oraz Alan Powell, jeden z dwóch perkusistów. Wrócił natomiast na łono grupy poeta i wokalista Robert Calvert, który pojawiał się w jej składzie już wcześniej na koncertach, co udokumentowały chociażby płyty „Hawkwind at the BBC – 1972” (1991) i „Greasy Truckers Party” (2007), jak również wspomniana już studyjna „Astounding Sounds, Amazing Music”. W każdym razie jesienią 1976 roku zespół został okrojony do rozmiarów kwintetu.
W takim składzie – Robert Calvert, Dave Brock, Simon House, Paul Rudolph i Simon King – w grudniu 1976 roku Hawkwind odbył krótką trasę po Wielkiej Brytanii, podczas której między innymi testowano pierwsze wersje utworów, które parę miesięcy później trafiły na szósty studyjny longplay grupy – „Quark, Strangeness and Charm”. W styczniu roku następnego muzycy weszli do londyńskiego studia Rockfield, aby zarejestrować nowy materiał i wtedy doszło do otwartego konfliktu pomiędzy Dave’em Brockiem a Rudolphem, w wyniku którego basista został usunięty ze składu. Aby dokończyć przeciągnięte jeszcze na luty nagrania, trzeba było w ekspresowym tempie zatrudnić nowego muzyka. Padło na Adriana Shawa, który miał już na koncie współpracę z takimi formacjami i artystami, jak The Deviants, Country Joe McDonald, Arthur Brown, Steve Peregrin Took oraz Magic Muscle. Był więc profesjonalistą w każdym celu, który praktycznie z biegu był w stanie „wejść w buty” Paula i dokończyć przerwaną przez niego pracę.
Po zakończeniu sesji panowie z Hawkwind wcale nie udali się na zasłużony odpoczynek, ale zabrali się za promowanie przygotowywanej płyty, jeszcze zanim ta trafiła do sprzedaży. W marcu 1977 roku zagrali tournée po zachodnich Niemczech i Holandii, w kwietniu wybrali się do Francji, a w czerwcu wrócili na koncerty po Anglii (co ciekawe, podczas tej trasy supportował ich niedawno utworzony Motörhead, któremu liderował Lemmy, eksbasista Hawkwind). Te ostatnie sprzęgły się z oficjalną premierą „Quark, Strangeness and Charm”, jaka miała miejsce w połowie miesiąca. Zwieńczeniem wojażu był wyspie był występ na Stonehenge Free Festival, który odbył się 21 czerwca, a więc cztery dni po wydaniu longplaya. Większość kompozycji na płycie jest autorstwa Dave’a Brocka; jedynie trzy, w tym dwie instrumentalne („The Forge of Vulcan”, „The Iron Dream”), wyszły spod ręki innych twórców – Simonów House’a i Kinga.
W porównaniu z „Astounding Sounds, Amazing Music” muzycy postanowili na „Quark, Strangeness and Charm” zrezygnować ze sterylnego brzmienia, wypranego z emocji i charakterystycznego dla wczesnego Hawkwind spacerockowego „brudu”, i wrócić na stare tory. Nie do końca im się to udało. Wszak i oczekiwania publiki były w 1977 roku inne, niż kilka lat wcześniej, kiedy zespół zdobywał popularność i sławę za sprawą tak udanych produkcji, jak „In Search of Space” (1971), „Doremi Fasol Latido” (1972) czy „Hall of the Mountain Grill” (1974). Ale najważniejsze, że nowego krążka londyńczyków dawało się już posłuchać bez wszechogarniającego poczucia zażenowania i rzucającego się na usta pytania: „Co to, do jasnej cholery, ma być?!” W paru utworach gdzieś w tle przemykał bowiem duch dawnego Hawkwind, aczkolwiek do jego pełnej reinkarnacji brakowało przede wszystkim nieodżałowanego Nika Turnera.
Na otwarcie płyty Dave Brock, bo nie ma wątpliwości, że to właśnie on był tym, który podejmował najważniejsze decyzje, wybrał „Spirit of the Age” – numer w starym stylu, motoryczny i konstrukcyjnie niezbyt skomplikowany, ubarwiony różnymi efektami dźwiękowymi (zgrzyty, przetworzone ludzkie głosy, komunikat nadawany sygnałami Morse’a, w co zabawił się Robert Calvert), ale nade wszystko – okraszony melodyjnym, łatwym do skandowania podczas występów na żywo przez publiczność refrenem (którym de facto był tytuł piosenki). Gdyby tylko do tego doszły jeszcze freerockowy saksofon Turnera i zadziorny bas Lemmy’ego – moglibyśmy stwierdzić, że w glorii i chwale wrócił dawny Hawkwind. Drugi w kolejności i zarazem najdłuższy spośród wszystkich utworów na płycie „Damnation Alley” zainspirowany został postapokaliptyczną, wydaną pod koniec lat 60. powieścią Rogera Zelazny’ego (w Polsce znaną jako „Aleja Potępienia”). Po alarmistycznych sygnałach rozbrzmiewających w pierwszych sekundach rozpoczyna się rozbudowana opowieść o świecie dotkniętym straszliwym kataklizmem. Muzycy postanowili przedstawić to w sposób podniosły, dorzucając do zgrzytliwych syntezatorów między innymi majestatyczne dźwięki organów. Jedyny element, który tu ewidentnie nie pasuje, to skrzypce Simona House’a, któremu – jako współautorowi – Brock odstąpił całą minutę „czasu antenowego” na, niekoniecznie wzbogacającą dzieło, solówkę.
Stronę A longplaya zamyka krótki, nieco ponad trzyminutowy, nastrojowy „Fable of a Failed Race”, w którym na tle niespiesznego rytmu wybija się głównie powłóczysta progresywna partia gitary Dave’a. Z kolei w otwierającym stronę B tytułowym „Quark, Strangeness and Charm” kwintet ponownie, bo zdarzało mu się to już kilkukrotnie na poprzednich longplayach, sięga do stylistyki… boogie. Na szczęście numer ten ratuje przebojowa melodia i energetyczna rockowa gitara. Prawdopodobnie podczas koncertów promujących album publiczność ze szczególnym entuzjazmem reagowała akurat na ten kawałek, ponieważ wytwórnia Charisma zdecydowała się pod koniec lipca 1977 roku opublikować go na singlu. Co można było uznać za trafioną, chociaż spóźnioną, decyzję. „Hassan I Sahba” (taki tytuł zapisano na okładce oryginalnego wydania) to jedyne na tym krążku dzieło Paula Rudolpha; na dodatek zachowano w nim część ścieżek basowych, jakie zdążył zarejestrować w styczniu, zanim zastąpiono go Adrianem Shawem. Tematycznie nawiązuje ono oczywiście do postaci żyjącego na przełomie XI/XII wieków Hasana ibn Sabaha, legendarnego Starca z Gór, fanatycznego przywódcy nizarytów (asasynów), który walczył przeciwko dominacji Turków Seldżuków. W tym kontekście nie dziwi więc dominujący w całym utworze orientalny motyw grany na skrzypcach przez Simona House’a. Poza tym jednak trudno zachwycić się tą kompozycją.
Ciekawiej wypada instrumenty „The Forge of Vulcan” (właśnie autorstwa House’a), w którym mamy do czynienia głównie z duetem klawiszy – syntezatorów i podniosłych organów. Przedostatni na liście „Days of the Underground” to jeszcze jeden utwór noszący cechy przeboju, aczkolwiek brakuje mu tego wewnętrznego ognia, jaki posiadały piosenki Hawkwind sprzed paru lat. Wieńczące go syntezatory płynnie przenoszą słuchaczy do zamykającej całość instrumentalnej miniatury „The Iron Dream”, która nawiązuje do spacerockowo-progresywnej przeszłości Hawkwind. Ach! gdyby tak cała płyta była właśnie taka… W lecie 1977 roku muzycy wreszcie trochę odpoczęli, aby pod koniec sierpnia, koncertem na Reading Festival rozpocząć kolejną turę koncertów. Tym razem wybrali się na spore tournée po Anglii, by w październiku wylądować po drugiej stronie kanału La Manche. Trasa po Francji została jednak przerwana po zaledwie trzech występach, co ponoć było spowodowane coraz bardziej nieobliczalnym zachowaniem Roberta Calverta. Dave Brock uznał, że przeszedł on załamanie nerwowe (wywołane, jak można sądzić, nadużywaniem narkotyków) i – chyba Was to nie zdziwi – wyrzucił go z zespołu. Później okazało się, że wokalista cierpiał na psychozę maniakalno-depresyjną. Ten rozwód Dave’a i Roberta okazał się jednak bardzo krótki i będzie można usłyszeć Calverta zarówno na „PXR5” (1979), jak i na nagranej później, ale wydanej wcześniej – pod szyldem Hawklords – płycie „25 Years On” (1978).
koniec
25 lutego 2023
Skład:
Robert Calvert – śpiew, recytacje, instrumenty perkusyjne, sygnały Morse’a (1), teksty
Dave Brock – gitara elektryczna, syntezatory, chórki, efekty dźwiękowe, muzyka (1-3,4,7)
Simon House – skrzypce, instrumenty klawiszowe, chórki
Adrian Shaw – gitara basowa, chórki
Simon King – perkusja, instrumenty perkusyjne

oraz
Paul Rudolph – gitara basowa (5)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Non omnis moriar: Znad Rubikonu do Aszchabadu
Sebastian Chosiński

13 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay Orkiestry Gustava Broma, na którym połączyła ona post-bop z „trzecim nurtem”.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Aneks, nie popłuczyny
Sebastian Chosiński

8 IV 2024

Jak każdy funkcjonujący przez wiele lat i mający trwałe miejsce w historii rocka zespół, także zachodnioniemiecki Can doczekał się wielu wydawnictw nieoficjalnych. Jednym z ciekawszych jest opublikowany przed piętnastoma laty „Ogam Ogat” – bootleg zawierający muzykę powstałą w tym samym czasie co materiał, jaki znalazł się na dwupłytowym krążku „Tago Mago”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Znad Rubikonu do Aszchabadu
— Sebastian Chosiński

Gustav, Praga, Brno i Jerzy
— Sebastian Chosiński

Jazzowa „missa solemnis”
— Sebastian Chosiński

Prośba o zmiłowanie
— Sebastian Chosiński

Strzeż się jazzowej policji!
— Sebastian Chosiński

Fusion w wersji nordic
— Sebastian Chosiński

Van Gogh, słoneczniki i dyskotekowy funk
— Sebastian Chosiński

Surrealizm podlany rockiem, bluesem i jazzem
— Sebastian Chosiński

W cieniu tragedii
— Sebastian Chosiński

Piosenkowe początki
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.