Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Hawkwind
‹Live Chronicles›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLive Chronicles
Wykonawca / KompozytorHawkwind
Data wydania7 stycznia 2022
Wydawca Atomhenge
NośnikCD
Czas trwania91:29
Gatunekkoncert, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Dave Brock, Huw Lloyd-Langton, Harvey Bainbridge, Alan Davey, Danny Thompson Jr., Michael Moorcock, Tony Crerar, Kris Tait (Madame X), Tim Pollard
Utwory
CD1
1) The Chronicle of the Black Sword01:52
2) Song of the Swords03:09
3) Dragons and Fables03:10
4) Narration00:46
5) The Sea King04:07
6) Dead God’s Homecoming01:32
7) Angels of Death04:43
8) Shade Gate03:49
9) Rocky Paths02:52
10) Narration: Elric the Enchanter [Part 1]00:55
11) The Pulsing Cavern02:15
12) Master of the Universe04:01
13) Dragon Song01:33
14) Dreaming City04:30
15) Choose Your Masques04:52
16) Fight Sequence03:26
CD2
1) Assault and Battery03:40
2) Sleep of a Thousand Tears04:37
3) Zarozinia04:17
4) Lords of Chaos01:01
5) The Dark Lords01:37
6) Wizards of Pan Tang01:42
7) Moonglum04:41
8) Elric the Enchanter [Part 2]02:26
9) Needle Gun04:08
10) Conjuration of Magnu01:52
11) Magnu03:17
12) Dust of Time02:30
13) The Final Fight01:28
14) Horn of Fate [Destiny]06:40
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Stare i nowe – na żywo!

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny koncertowy album grupy Hawkwind.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Stare i nowe – na żywo!

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny koncertowy album grupy Hawkwind.

Hawkwind
‹Live Chronicles›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLive Chronicles
Wykonawca / KompozytorHawkwind
Data wydania7 stycznia 2022
Wydawca Atomhenge
NośnikCD
Czas trwania91:29
Gatunekkoncert, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Dave Brock, Huw Lloyd-Langton, Harvey Bainbridge, Alan Davey, Danny Thompson Jr., Michael Moorcock, Tony Crerar, Kris Tait (Madame X), Tim Pollard
Utwory
CD1
1) The Chronicle of the Black Sword01:52
2) Song of the Swords03:09
3) Dragons and Fables03:10
4) Narration00:46
5) The Sea King04:07
6) Dead God’s Homecoming01:32
7) Angels of Death04:43
8) Shade Gate03:49
9) Rocky Paths02:52
10) Narration: Elric the Enchanter [Part 1]00:55
11) The Pulsing Cavern02:15
12) Master of the Universe04:01
13) Dragon Song01:33
14) Dreaming City04:30
15) Choose Your Masques04:52
16) Fight Sequence03:26
CD2
1) Assault and Battery03:40
2) Sleep of a Thousand Tears04:37
3) Zarozinia04:17
4) Lords of Chaos01:01
5) The Dark Lords01:37
6) Wizards of Pan Tang01:42
7) Moonglum04:41
8) Elric the Enchanter [Part 2]02:26
9) Needle Gun04:08
10) Conjuration of Magnu01:52
11) Magnu03:17
12) Dust of Time02:30
13) The Final Fight01:28
14) Horn of Fate [Destiny]06:40
Wyszukaj / Kup
Pod pewnymi względami Hawkwind był zespołem bardzo regularnym i przewidywalnym: wydanie nowej płyty (obojętnie czy studyjnej, czy koncertowej) oznaczało automatycznie, trwającą niekiedy do dwóch miesięcy, trasę koncertową po Wielkiej Brytanii. Tak też się stało w listopadzie i grudniu 1985 roku, czyli po publikacji bardzo udanego concept-albumu „The Chronicle of the Black Sword”. 3 i 4 grudnia grupa zagrała w londyńskim Hammersmith Odeon; występ ten został profesjonalnie zarejestrowany zarówno w wersji audio, jak i wideo – oczywiście z myślą o jego udostępnieniu fanom. Opowieść opartą na prozie Michaela Moorcocka formacja promowała zresztą także w kolejnych miesiącach; szerokim echem odbił się zwłaszcza występ na Reading Festival w końcu sierpnia 1986 roku, podczas którego do zespołu dołączył na gitarze basowej Lemmy. Później koncert ten wyemitowała stacja BBC Radio 1 w programie „Friday Rock Show”, a po sześciu latach wydano go na nieoficjalnym kompakcie.
W tym czasie Dave Brock zastanawiał się również, co zrobić z materiałem zarejestrowanym w Hammersmith Odeon. Nie mógł dogadać się z Frenchym Gloderem, właścicielem wytwórni Flicknife, któremu wypominał kiepską dystrybucję wcześniejszych płyt zespołu (składankowych „Zones” i „This is Hawkwind, Do Not Panic” oraz wspomnianego wyżej „The Chronicle of the Black Sword”). W efekcie poszedł do byłego menedżera Doug(las)a Smitha, który w tym czasie zakładał właśnie swoją firmę – GWR Records. Przy okazji w niepamięć poszły dawne spory finansowe między panami. Smith kupił prawa do „Live Chronicles” i tym samym krążek Hawkwind stał się pierwszym wydawnictwem w katalogu wytwórni, która przetrwała w sumie pięć lat, skupiając się w tym czasie na publikacji albumów Motörhead, Girlschool czy Fastway.
Nie cały nagrany materiał mógł – z przyczyn prawnych – ukazać się na zaplanowanym podwójnym longplayu (inna sprawa, że i tak najprawdopodobniej nie zmieściłby się na nim); pełen zapis opublikowano więc dopiero na kompaktach w 1994, 2009 i w styczniu ubiegłego roku. Premiera pierwotnej winylowej edycji „Live Chronicles” miała miejsce 24 listopada 1986 roku; w tym czasie Hawkwind był już oczywiście w trasie koncertowej po Wyspach Brytyjskich, a towarzyszył mu w niej glamowo-punkowy zespół The Babysitters, o którym dzisiaj już chyba nikt nie pamięta. Hawkwind pojawił się w składzie, w którym zarejestrował „The Chronicle of the Black Sword”, co oznacza że obok Dave’a Brocka, Huwa Lloyda-Langtona i Harveya Bainbridge’a (skupiającego się tym razem jedynie na grze na syntezatorach) na scenę wyszła nowa sekcja rytmiczna w składzie Alan Davey (gitara basowa) i Danny Thompson Jr. (perkusja). Koncert został wzbogacony również o elementy wizualne (pantomimę i taniec), a część recytacji wygłaszał sam Michael Moorcock.
Podstawą repertuaru były przedstawione na poprzedniej płycie studyjnej Hawkwind, a oryginalnie opisane przez Moorcocka przygody Elryka z Melnibone, do których dorzucono nowe recytacje, zazwyczaj wygłaszane na tle syntezatorów, niekiedy tylko z dodatkiem gitary czy perkusji (vide tytułowa introdukcja „The Chronicle of the Black Sword”, a następnie pełniące funkcje przerywników „Narration”, „Dead God’s Homecoming”, „Narration: Elric the Enchanter (Part 1)”, „Dragon Song”, „Lords of Chaos”, „The Dark Lords”, „Conjuration of Magnu” oraz „The Final Fight”), oraz kilka starszych kompozycji londyńskiej formacji: z takich płyt, jak „Sonic Attack” („Angels of Death”, „Rocky Paths”), „Choose Your Masques” (utwór tytułowy), „Warrior on the Edge of Time” („Assault and Battery”, „Magnu”), „Levitation” („Dust of Time”), a nawet „In Search of Space” („Master of the Universe”). Ba! pojawiły się nawet trzy nieznane wcześniej z pełnowymiarowych płyt grupy kompozycje autorstwa Lloyda-Langtona i jego małżonki Marion, odpowiedzialnej za teksty („Dragons and Fables”, „Dreaming City” i „Moonglum”).
Utwory z „The Chronicle…”, które zdecydowanie przeważają, poukładane są w dłuższe fragmenty i właśnie od czasu do czasu przetykane bądź jeszcze starszymi numerami, bądź wspomnianymi premierami. Początek albumu – za sprawą „Song of the Swords” – jest energetyczny, a dynamikę podbijają jeszcze solówki Lloyda-Langtona, który po raz kolejny udowadnia (na całym zresztą wydawnictwie), że był wybitnym fachowcem w swojej dziedzinie. O czym świadczy również melodyjny, opatrzony nastrojowym śpiewem „Dragons and Fables” (pierwotnie ukazał się na wydanej w marcu 1984 roku EP-ce „Night of the Hawks”). W „The Sea King” robi się ponownie motorycznie, ale zarazem bardziej optymistycznie, za to w „Angels of Death” zespół wskakuje na stare hawkwindowe tory, przypominając sobie jednocześnie o punkowej zadziorności, jaka często charakteryzowała zespół. Clou tej kompozycji jest jednak wirtuozerski popis Huwa.
W kolejnych fragmentach Dave Brock umiejętnie dobiera utwory – raz dynamiczne, to znów stonowane – dzięki czemu publika może cieszyć się z częstych zwrotów akcji. Gdy w „Shade Gate” następuje syntezatorowe wyciszenie, to w „Rocky Paths” kwintet podkręca tempo. Gdy w „The Pulsing Cavern” wycisza emocje, to w niemal metalowym, klasycznym „Master of the Universe” ponownie podgrzewa atmosferę. „Dreaming City” – kolejny kawałek Huwa – udowadnia, że gitarzysta miał talent do tworzenia zgrabnych, ale nie banalnych melodii, a w jego piosenkach nigdy nie brakuje emocji. Końcówka pierwszego longplaya zawiera numery oparte głównie na zgrzytliwych syntezatorach, niekiedy wręcz zahaczające o noise (vide „Choose Your Masques” i „Fight Sequence”, którego główny wątek kontynuowany jest jeszcze w otwierającym płytę numer dwa „Assault and Battery”). Z „Assault and Battery” wyrasta z kolei równie dynamiczny, z improwizowaną częścią środkową, „Sleep of a Thousand Tears”.
Po nim pojawia się piękne, nastrojowe dziełko Brocka i jego małżonki Kris Tait „Zarozinia”, po którym rozbrzmiewa połączona w jedno trzyczęściowa sekwencja miniatur „Lords of Chaos”, „The Dark Lords” i „Wizards of Pan Tang”, która kończy się wyciszeniem. Wtedy też zespół sięga po „Moonglum” – kolejny świetny utwór Huwa: melodyjny, przebojowy, ale i z nutką refleksji. Do niego nawiązuje instrumentalny „Elric the Enchanter (Part 2)”, który następnie przechodzi w motoryczny „Needle Gun” i – po introdukcji w postaci „Conjuration of Magnu” – pełen zadziorności… „Magnu”. Z doskonałego „Dust of Time” tym razem muzycy wycięli i zagrali fragment najbardziej dynamiczny, rezygnując z tego, który zachwycał eterycznym pięknem. Na koniec natomiast wybrano zamykający również album „The Chronicle of the Black Sword” – „Horn of Fate (Destiny)” (przy okazji nieco zmieniając mu tytuł). Sprawdza się on idealnie jako ten numer, który musi domknąć opowieść.
„Live Chronicles” to półtoragodzinny występ, który daje dobre pojęcie o tym, jak prezentował się Hawkwind w połowie lat 80. ubiegłego wieku. Najważniejsze, że jest to portret zespołu, na ciele którego nie widać odniesionych w poprzednich latach ran i blizn. Który wciąż ma wiele ciekawego do powiedzenia. I w którego składzie występuje nieprzeciętny gitarzysta. Ważne, że wciąż znajdował on motywację do występów u boku Dave’a Brocka, bo przecież od jakiegoś czasu stał także na czele własnej formacji – Lloyd Langton Group.
koniec
27 maja 2023
Skład:
Dave Brock – śpiew, gitara rytmiczna, syntezatory
Huw Lloyd-Langton – gitara solowa, śpiew, chórki
Harvey Bainbridge – syntezatory, chórki
Alan Davey – gitara basowa, chórki
Danny Thompson Jr. – perkusja

gościnnie:
Michael Moorcock – recytacje
Tony Crerar – pantomima, taniec
Kris Tait – pantomima, taniec, chórki
Tim Pollard – pantomima

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Praga pachnąca kanadyjską żywicą
— Sebastian Chosiński

Znad Rubikonu do Aszchabadu
— Sebastian Chosiński

Gustav, Praga, Brno i Jerzy
— Sebastian Chosiński

Jazzowa „missa solemnis”
— Sebastian Chosiński

Prośba o zmiłowanie
— Sebastian Chosiński

Strzeż się jazzowej policji!
— Sebastian Chosiński

Fusion w wersji nordic
— Sebastian Chosiński

Van Gogh, słoneczniki i dyskotekowy funk
— Sebastian Chosiński

Surrealizm podlany rockiem, bluesem i jazzem
— Sebastian Chosiński

W cieniu tragedii
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.