Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Prezenty świąteczne: Prezentuj, broń!

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Oto nasze zalecenia, jakie muzyczne prezenty sprawić innym, żeby obronić ich przed wszechobecną świąteczną tandetą. Uwaga: tekst zawiera nagość, przemoc, wulgaryzmy i złośliwości!

Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jacek Sobczyński, Mieszko B. Wandowicz

Prezenty świąteczne: Prezentuj, broń!

Oto nasze zalecenia, jakie muzyczne prezenty sprawić innym, żeby obronić ich przed wszechobecną świąteczną tandetą. Uwaga: tekst zawiera nagość, przemoc, wulgaryzmy i złośliwości!
Idą święta, niestety. Czas miłości, radości i szeroko zakrojonych strategii marketingowych. Zły czas dla muzyki. Za chwilę co drugi grajek zwęszy interes w tym, co zwie się świątecznym duchem: ruszy do studia, nagra kolędy i będzie opowiadał na lewo i prawo, jak to się u niego w domu święta spędzało.
W radiu będą rządzić bożonarodzeniowe piosenki-pierdołki Cliffa Richarda, wiecznej dziewicy (uprawiał seks dwa razy w życiu, a upił się trzy, sic!).
W telewizji za to królować będzie Beethoven. Tyle że nie Ludwig, a bernardyn. Jednak święta mają swoje dobre strony – prezenty. Ciocia kupi nam książkę kucharską (po raz drugi), mama maszynkę do golenia (robi to od sześciu lat), a tata nic nie kupi, bo znów zapomni, że ma dziecko (wybaczysz mu, w końcu nie po raz pierwszy). Trudno, co robić – trzeba być altruistą i obdarować innych. I tu wkraczamy my: esensyjni eksperci od uszczęśliwiania! Nikt tak jak my nie zna się na sprawianiu ludziom radości. Serio. Spytajcie wszystkich muzyków, których płyty zjechaliśmy.
A propos: życzymy im i Wam wesołych świąt.
• • •
Dla taty:
W te święta jest tylko jeden prezent, jaki można sprawić swojemu poczciwemu staruszkowi. To pięciopłytowe wydanie koncertu Davida Gilmoura „Live in Gdańsk”. Nie dość, że zawartość muzyczna wyśmienita, to jeszcze cała masa dodatków. Na przykład kostka do gitary z logo artysty.
Jeśli natomiast tata za Pink Floyd akurat nie przepada, polecam DVD „The Rolling Stones – W blasku świateł”. Dowód na to, że prawdziwy rock’n’roll nie posiada daty ważności.
Dla mamy:
Ponieważ panie domu bardziej niż na rockowe odjazdy kładą nacisk na melodie i przebojowość, cóż może być dla nich lepszego niż zestaw najpiękniejszych piosenek Beaty Kozidrak i Bajmu. Niedawno ukazała się dwupłytowa edycja zawierająca zbiory „Ballady 1” oraz „Ballady 2”.
Dla tych mam, które jeszcze nie zaopatrzyły się w ścieżkę dźwiękową do filmu „Mamma Mia!”, płytka ta może być równie poczciwym prezentem. Zwłaszcza kiedy chcą sobie trochę potańczyć.
Dla starszego brata:
Jeśli twoim starszym bratem jest ponury, długowłosy, noszący glany metal, to największą radość sprawisz mu, kupując coś, ze słuchania czego nikt inny nie byłby w stanie czerpać przyjemności. Może najnowsze dziełko Cradle of Filth „Godspeed on the Devil’s Thunder”. Czy może być coś wspanialszego na prezent świąteczny niż płyta poświęcona Gillesowi de Rais, zboczeńcowi oskarżonemu o zamordowanie w brutalny sposób 30 dzieci?
Dla braci obracających się w nieco innej stylistyce proponuję „Heavi Metal” Tworzywa Sztucznego. Nowa płyta Waglewskich juniorów zapowiada się ciekawiej niż projekt z ich ojcem.
Dla młodszej siostry:
Jeśli twoja siostra właśnie wyrasta z Britney Spears i zaczyna ją trawić wewnętrzny bunt, postaraj się o jej edukację muzyczną. Nim przerodzi się w nieszczęśliwe emo, podsuń jej „Love, Love, Love – The Best of T.Love”. Być może to ostatnia szansa, by uratować jej makijaż.
Jeśli siostra już się buntuje i nie jest emo, na pewno ucieszy się z „Hipertrofii” Comy. Może nie jest to płyta doskonała, ale ma ładne opakowanie.
Dla ukochanej:
Najlepszym prezentem dla dziewczyny jest coś, co rozpali jej zmysły. Jakiś męski, ciepły głos. Na przykład Seala z najnowszego albumu „Soul”. W sam raz na gorący wieczór przy świecach i choince.
A jeśli jesteś zazdrośnikiem i nie chcesz, by twoja pani rozpływała się, słuchając obcych facetów, możesz posłużyć się fortelem i sprezentować jej Kasię Nosowską śpiewającą piosenki Agnieszki Osieckiej na albumie „Osiecka”. Dziewczyna będzie zadowolona, a i ty możesz sobie posłuchać.
Dla ukochanego:
Tu wybór może być jeden – „Silny Kazik pod wezwaniem” Kazika. Wydawnictwo zapowiada się niezwykle interesująco i może wreszcie udowodni, że Staszewski ma coś jeszcze do powiedzenia. Tylko upewnij się, że twój facet jeszcze tego nie ma.
A jeśli ma, to na pewno ucieszy się z „Chinese Democracy” Guns N’Roses. W końcu tak długo czekał na tę płytę, a teraz się waha, czy ją kupić.
Dla nielubianego sąsiada:
Tu trzeba posłużyć się podstępem. Dać mu coś takiego, co sprawiałoby wrażenie miłego upominku, a co w efekcie wcale mu się nie spodoba. Coś efektownego z zewnątrz i męczącego w środku. Coś jak „The Cosmos Rocks” Queen + Paula Rogersa. Niby powrót legendy i odświeżenie formuły, ale tak naprawdę rzecz bez pomysłu i potwornie męcząca. Wyrachowanie tym większe, jeśli się wie, że sąsiad przepada za Freddiem Mercurym.
Piotr „Pi” Gołębiewski
• • •
Dla taty:
„Samo Voo Voo” wiadomej formacji. Choć wspólne projekty Wagla seniora z potomstwem oraz Maciejem Maleńczukiem nie każdemu przypadły do gustu, ten krążek jest potwierdzeniem niezmiennie równej formy Voo Voo. Wychowani na liście Trójki tatusiowie z radością odwiną z papieru i wstążki najnowsze płytki AC/DC, Metalliki i Guns’N’Roses. A jeśli padre ceni śpiewające panie, wówczas dobrym pomysłem jest zainwestowanie w albumy Duffy czy Ani Dąbrowskiej.
Dla mamy:
„Osiecka” Nosowskiej. Nie słyszałem, ale w jej przypadku ze spokojem można strzelać w ciemno. Niejedne mamine serce rozczuli też śpiewający Czesław, tym zaś, które nie przepadają za wokalem Mozila, pod choinkę podrzucamy „Duets” Luciano Pavarottiego.
Dla młodszej siostry:
„Day and Age” The Killers. Idealni do wstrzelenia się w czas, kiedy słuchanie Jonas Brothers to już obciach, a TV on the Radio są jeszcze zbyt hermetyczni. Dla dziewczęcego rodzeństwa rozkochanego w popie najlepszym podarunkiem jest „I’m Good, I’m Gone” Lykke Li, czyli idealny pretekst do wyłączenia Vivy i MTV. A może „Take-off” zespołu Renton? Młodzi, przystojni i jakie przeboje potrafią sadzić!
Dla starszego brata:
Pudełko 50 Verbatimów. I tak wiadomo że skurczybyk wszystko rżnie z Sieci.
Dla ukochanej:
Trudna sprawa. Jeśli wyrwałeś ją, przyjacielu, na wiersze Poświatowskiej, latte na Rynku i wieczorną wizytę w kameralnym kinie, wówczas celuj w watahę niezal-romantyków pokroju Rufusa Wainwrighta, Patricka Wolfa czy Antony and The Johnsons. Ten sam target z pewnością ucieszy się, słuchając dobrych, polskich „Ballad i romansów” Sióstr Wrońskich. Jeżeli zaś Twoja dziewczyna ponad wszystko preferuje dobrą zabawę (a i ma co nieco poczucia humoru), wówczas na pewno zakocha się w „Połącz kropki” Afro Kolektywu. Tylko uważaj przy dwóch pierwszych wersach singlowego „Przepraszam” – a nuż dziewczę odbierze to jako aluzję do swoich upodobań w sferze, ekhm, fryzjerskiej.
Dla ukochanego:
„Heavi Metal” Fisza i Emade. W sam raz do wspominek lat 90., Atarynek i uśmiechu najpiękniejszej dziewczyny w szkole. Jeśli natomiast uznasz, że święta to najlepszy moment do hucznego zakończenia związku, wtedy najlepszym prezentem jest „Hipertrofia” Comy. To gorsze niż usunięcie z listy przyjaciół na Naszej Klasie, a od samego patrzenia na okładkę wigilijny karp może spektakularnie wyskoczyć nam z żołądka.
Jacek Sobczyński
• • •
Dla rodziny:
Blind Boys of Alabama – „Down in New Orleans”.
Można oczywiście zakupić kolędy w wykonaniu Niewidomych Chłopców z Alabamy (też świetne), ale skoro polecamy już najnowsze wydawnictwa, to pod choinkę połóżmy to wydawnictwo. „Down in New Orleans” to, uwaga: sześćdziesiąta pierwsza płyta w dorobku zespołu! Tej imponującej dyskografii BBOA dorobili się od roku 1939, kiedy to zespół powstał w Alabama Institute for the Negro Blind. Bo nazwa grupy nie jest metaforą, jej członkowie są rzeczywiście niewidomi. W USA śpiewacy wykonujący tradycyjne spiritualsy, pieśni religijne, nowoczesne gospel i soul są obiektem kultu i szacunku. Na świecie głośno o nich było dopiero po wspólnych koncertach z Peterem Gabrielem i nagraniu utworu na jego płytę „Up”. Drugi wielki muzyk, który przyłożył (choć pośrednio) rękę do ich rozpropagowania, to Tom Waits. Jego utwór „Way Down in the Hole” zaśpiewany przez chór w serialu „The Wire” natychmiast uczynił BBOA grupą niezwykle popularną.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.