Prezenty świąteczne: Ładuj odtwarzacz!Święta tuż-tuż. To ostatni dzwonek, by zastanowić się co kupić rodzinie i najbliższym. Przybywamy z pomocą. Jakub Stępień, Jacek Walewski i Piotr „Pi” Gołębiewski prezentują swoje pomysły na muzyczne prezenty. Jeśli ich listy nie pomogą wam się zdecydować, co kupić najbliższym, zawsze będziecie wiedzieć, z czego ucieszą się nasi autorzy, którzy już przygotowali obfite skarpety.
EsensjaPrezenty świąteczne: Ładuj odtwarzacz!Święta tuż-tuż. To ostatni dzwonek, by zastanowić się co kupić rodzinie i najbliższym. Przybywamy z pomocą. Jakub Stępień, Jacek Walewski i Piotr „Pi” Gołębiewski prezentują swoje pomysły na muzyczne prezenty. Jeśli ich listy nie pomogą wam się zdecydować, co kupić najbliższym, zawsze będziecie wiedzieć, z czego ucieszą się nasi autorzy, którzy już przygotowali obfite skarpety. Propozycje Jakuba Stępnia: Dla mamy Mama w święta i tak forsować będzie słuchanie kolęd, więc wybór jest prosty – „If On a Winter′s Night” Stinga to propozycja na zimowe wieczory przy kominku. Artysta proponuje momentami ocierające się o celtycką stylistykę urocze i kojące kolędy, pastorałki i ballady inspirowane ostatnią porą roku. Dobrym pomysłem jest również najnowsze wydawnictwo Kayah pod tytułem „Skała”. To także płyta wypełniona nastrojowymi dźwiękami, wyciszona i do tego pełna dojrzałych kobiecych tekstów. Dla taty To jego płyty były pierwszymi, jakich słuchaliśmy, więc można się odwdzięczyć i podarować mu jedną z nowo zremasterowanych płyt Beatlesów. Najlepiej „Revolver” albo „Sgt. Pepper′s Lonely Hearts Club Band”. Resztę pewnie skompletuje już sobie sam. A jak nie, to mamy zapewnione pomysły na prezenty na parę lat. Gorzej, gdy tatuś już sobie kupił całą dyskografię, wtedy może poratować nas album – kompilacja koncertowych nagrań grupy Rush pod tytułem „Working Man”, na którym oczywiście nie mogło zabraknąć nieśmiertelnego „Tom Sawyer”. Dla rodzeństwa na kulturoznawstwie Kormorany „La musica teatrale” – bo i teatr, i muzyka. Wiadomo, student na kulturoznawstwie ma dużo wolnego czasu, a przy tym albumie spędzić go może bardzo interesująco (to aż pięć płyt!). Jest to trzecie dziecko wrocławskiej formacji, będące podsumowaniem współpracy zespołu z teatrem. Na płytach można zapoznać się z muzyką do takich spektakli jak „Historyja o Chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim”, „Wesołe kumoszki z Windsoru”, „Król Lear” czy „Wspólny pokój”. Przekrój gatunków, o jakie zahaczają Kormorany, jest bardzo obszerny, ale co to dla studenta kulturoznawstwa. Dla cioci z Łodzi „Psychodancing 2”. Maleńczuk, tak jak nasza ciotka, mimo częstych zmian garderoby i image′u, czasem popadając w kicz, to wciąż ten sam dobry Maleńczuk. A płyta nada się w sam raz na spotkanie lekko zwariowanych pań w średnim wieku. Dla chrzestnego, co laureatem Jarocina był Tu aż trzy płyty, w końcu to chrzestny, można się szarpnąć na wszystkie, a można wybrać jedną – Foo Fighters „The Best Of”, Pixies „Minotour” i Nirvana „Live At Reading”. Powód prosty – to najlepsze piosenki dobrych kapel rock ′n′ rollowych, punkrockowych i w ogóle naj, naj, naj ze wszystkiego, co ma rock w nazwie i przy czym można potupać nogą oraz potrząsać głową. Jeżeli chrzestny nie lubi składanek, to pewnie ucieszy się z „Backspacer” Pearl Jam. Włączy, otworzy piwko i powspomina stare, dobre czasy w rytmie rock ’n′ rolla. Dla kuzyna w Krakowie Tomasz Stańko „Dark Eyes” – bo w mieście Kraka Stańka nigdy za mało, a że to bardzo dobra płyta, kto wie czy nie jedna z lepszych jazzowych płyt tego roku, więc niech se chłop posłucha, gdy będzie przemierzał nocą urocze krakowskie uliczki. Dla nastoletniej (emo)kuzynki The Horrors „Primary Colors” – od czegoś trzeba zacząć przemycać do jej świadomości porcje przyzwoitej muzyki. I może, tak jak członkowie The Horrors, tak nasza siostra cioteczna trochę rozwinie swoje horyzonty muzyczne. A następnie, może na urodziny, idąc za ciosem sprawić jej Arctic Monkeys „Humbug”. Dla podrostków zaczynających się muzyką interesować Wanda & Banda – „Piosenki z serialu Siedem Życzeń”. Utwory, które towarzyszyły przygodom Darka Tarkowskiego i ukrytego w ciele kota Rademenesa starożytnego Egipcjanina to jedna z najciekawszych pozycji rodzimego „soundtracku” lat osiemdziesiątych. Piosenki skomponowane przez Johna Portera i zaaranżowane przez zespół Wanda & Banda w roku 1984 – dziś nagrane na nowo, nie tracą nic ze swojej przebojowości a tematy poruszane w tekstach napisanych przez Macieja Zembatego z pewnością trafią do uczniów ostatnich klas szkół podstawowych. Nawiasem mówiąc sam bym się z takiego prezentu ucieszył (a że nie mogłem się gwiazdki doczekać – płyta już jest na mojej półce). Dla dziewczyny John Zorn „O′o”, niech od razu odpakuje, włączy, a ty nalej wina. Miłym chwilom towarzyszyć będą urocze, subtelne jazzowe nuty i śpiewy ptaków. Jeśli to jeszcze nie Twoja dziewczyna, to możesz oczarować ją wrażliwością na kobiecą twórczość i wtedy najodpowiedniejsza będzie „Faith, Hope + Fury”. Trzecia płyta Pati Yang, najbardziej popowa ze wszystkich dzieł artystki, lecz niewątpliwie na naprawdę dobrym poziomie. Natomiast, jeżeli planujesz rozstanie to dobrym wyborem będzie Chris Cornell i album „Scream” – dawny ogień już zgasł, zrobiło się zwyczajnie nudno i pozostaje spytać gdzie jest ta osoba sprzed lat? • • • Propozycje Jacka Walewskiego Dla rodziców Heaven and Hell – „The Devil You Know”. Wobec nieuleczalnej już chyba impotencji Black Sabbath z Ozzy’m Osbourne’m za mikrofonem, nowa inkarnacja zespołu wydaje się idealną pozycją dla spragnionych charakterystycznych riffów Tonny’ego Iommy’ego okraszonych do tego, pomimo upływu lat nadal mocnym, wokalem Ronnie’go Dio. Mama lub tata, dorastający w czasach największej świetności zespołu, z pewnością ucieszą się z prezentu, nie tylko działającego na ich sentymenty, ale także nieźle broniącego się nawet przy albumach młodych adeptów stylu zapoczątkowanego przez grupę czterdzieści lat temu. Dla starszego rodzeństwa Pearl Jam – „Backspacer”. Czy grunge jako gatunek odżyje i ponownie porwie serca setek tysięcy nastolatków, podobnie jak miało to miejsce kilkanaście lat temu? Wątpliwe. Dla starszego brata (bądź siostry) nowa płyta Pearl Jam może okazać się jednak nie lada gratką. Ponadczasowego przeboju na miarę „Jeremy” z pewnością tutaj nie znajdą, ale może odżyją w nich dawne emocje towarzyszące słuchaniu „Ten”, a i przyjemność sprawi im ponowy kontakt z idolami z lat licealnych. Dla młodszego rodzeństwa Faith No More – „The Very Best Definitive Utimate Greatest Hits Collection”. Mike Patton, jeden z najbardziej znanych pracoholików w świecie muzyki, postanowił reaktywować Faith No More i wyruszyć z zespołem w trasę. Z tej okazji przygotowano składankę „definitywnie i ostatecznie” największych przebojów grupy. Jeden z najlepszych możliwych prezentów dla młodszego brata (lub siostry) z powodów edukacyjnych. Nie od dziś przecież wiadomo, że czym skorupka za młodu nasiąknie… Obdarowując ich tym wydawnictwem sprawimy także i sobie niemały prezent w postaci bonusowego dysku, na którym umieszczono utwory ze stron B singli czy wersje koncertowe niektórych numerów grupy. Dla przyjaciela Mastodon – „Crack the Skye”. Zespół, którego muzyka jeszcze parę lat temu była przykładem na to, co dzieje się, gdy czwórka szaleńców nauczy się grać na instrumentach, nagrał bardzo klasyczną i momentami piękną płytę. Czerpiąc z dorobku King Crimson i Black Sabbath Troy Sanders z kolegami skomponowali ścieżkę dźwiękową do historii zaginionej w przestrzeni duszy, udowadniając przy tym, że świetnie czują się zarówno w dynamiczniejszych i krótszych numerach, jaki i długich, rozbudowanych suitach. Krążek warty polecenia wszystkim fanom szeroko pojętego rocka. Dla wroga Vader – „Necropolis”. W kategorii „Najbardziej wtórna płyta w dyskografii zespołu” „Necropolis” znalazłaby się z pewnością na jednej z czołowych pozycji. Piotra ’Petera’ Wiwczarka, lidera Vadera, można co prawda usprawiedliwiać faktem, że album powstawał w dość nerwowych dla niego warunkach, gdy szeregi jego grupy opuściła połowa jej składu. Nie zmienia to jednak tego, że przy jego najnowszym „dziecku” łatwiej o ziewanie niż dreszcz emocji. Jest to idealny prezent dla naszego wroga także i z innego powodu. Nie dość bowiem, że słuchanie albumu wymęczy go jak mało jakie inne zajęcie, to jeszcze za puszczanie w mieszkaniu death metalu znienawidzą go sąsiedzi. Dla siebie Blindead – „Impulse”. Tego minialbumu nikt nie musiał mi kupować, sam uczyniłem sobie tą przyjemność w dniu jego premiery. W chwili obecnej płyta jest już trochę zarysowana, więc duplikat przyjmę ze sporą radością. Choć to tylko EP-ka, ukazuje jak intrygującym zespołem jest Blindead i jak duży potencjał posiada. Zawarte tutaj trzy utwory ukazują zupełnie inne oblicza muzyków. W trwającej piętnaście minut tytułowej kompozycji grupa przekazuje słuchaczowi całą paletę uczuć. „Between” to ambient w czystej postaci, zaś „Earths” to klimatyczne granie, momentami przypominające dokonania… Enyi. Krążek stawiający więcej znaków zapytania niż dający odpowiedzi. |
W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay Orkiestry Gustava Broma, na którym połączyła ona post-bop z „trzecim nurtem”.
więcej »Jak każdy funkcjonujący przez wiele lat i mający trwałe miejsce w historii rocka zespół, także zachodnioniemiecki Can doczekał się wielu wydawnictw nieoficjalnych. Jednym z ciekawszych jest opublikowany przed piętnastoma laty „Ogam Ogat” – bootleg zawierający muzykę powstałą w tym samym czasie co materiał, jaki znalazł się na dwupłytowym krążku „Tago Mago”.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
10 gier wideo pod choinkę
— Esensja
100 książek, które powinieneś położyć pod choinką
— Esensja
50 wydań DVD i BR, które warto przewiązać wstążeczką
— Esensja
25 komiksów, o które warto poprosić św. Mikołaja
— Esensja
20 komiksów, których będą wam zazdrościć
— Esensja
50 wydań DVD, których nie możesz przegapić
— Esensja
15 gier planszowych, które powinny znaleźć się pod choinką
— Esensja
Prezentuj, broń!
— Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jacek Sobczyński, Mieszko B. Wandowicz
Wybierz najlepsze utwory Kazika!
— Esensja
50 najlepszych płyt 2018 roku
— Esensja
50 najlepszych płyt muzycznych 2017 roku
— Esensja
Zmarł Zbigniew Wodecki
— Esensja
Chris Cornell nie żyje
— Esensja
50 najlepszych płyt 2016 roku
— Esensja
Music For Mr. Fortuna - konferencja prasowa
— Esensja
50 najlepszych płyt 2015 roku
— Esensja
50 najlepszych płyt 2014
— Esensja
Moda na Castle Party
— Esensja
Potwornie mainstreamowo poskładaliście...