Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Quidam
‹Saiko›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSaiko
Wykonawca / KompozytorQuidam
Data wydania16 kwietnia 2012
Wydawca Rock Serwis
NośnikCD
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Bartosz Kossowicz, Maciej Meller, Zbigniew Florek, Mariusz Ziółkowski, Jacek Zasada, Maciej Wróblewski, Natalia Grosiak, Robert Szydło, Witold Dobaczewski
Utwory
CD1
1) Haluświaty
2) ...lato
3) Obok mam
4) Walec
5) sPotykanie
6) Dodekafonix
7) ...jesień
8) Ostatecznie
9) ...zima
10) Saiko
11) ...przedwiośnie
12) Wiosna
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Wszystkie pory roku i kolory tęczy
[Quidam „Saiko” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
To nieprawda, że Quidam przez pięć lat milczało. Bo choć właśnie tyle czasu minęło pomiędzy ukazaniem się poprzedniego studyjnego krążka „Alone Together” a najnowszego „Saiko”, grupa regularnie, choć niezbyt często, koncertowała – i to zarówno w Polsce, jak i poza granicami kraju. Wydała także przed dwoma laty koncertowy album „Strong Together”, który miał umilić fanom oczekiwanie na najnowszą produkcję. Czy warto było czekać? Bezsprzecznie!

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Wszystkie pory roku i kolory tęczy
[Quidam „Saiko” - recenzja]

To nieprawda, że Quidam przez pięć lat milczało. Bo choć właśnie tyle czasu minęło pomiędzy ukazaniem się poprzedniego studyjnego krążka „Alone Together” a najnowszego „Saiko”, grupa regularnie, choć niezbyt często, koncertowała – i to zarówno w Polsce, jak i poza granicami kraju. Wydała także przed dwoma laty koncertowy album „Strong Together”, który miał umilić fanom oczekiwanie na najnowszą produkcję. Czy warto było czekać? Bezsprzecznie!

Quidam
‹Saiko›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSaiko
Wykonawca / KompozytorQuidam
Data wydania16 kwietnia 2012
Wydawca Rock Serwis
NośnikCD
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Bartosz Kossowicz, Maciej Meller, Zbigniew Florek, Mariusz Ziółkowski, Jacek Zasada, Maciej Wróblewski, Natalia Grosiak, Robert Szydło, Witold Dobaczewski
Utwory
CD1
1) Haluświaty
2) ...lato
3) Obok mam
4) Walec
5) sPotykanie
6) Dodekafonix
7) ...jesień
8) Ostatecznie
9) ...zima
10) Saiko
11) ...przedwiośnie
12) Wiosna
Wyszukaj / Kup
Na okładce wydanego w 1971 roku czwartego albumu Led Zeppelin – przez wielu krytyków i fanów uważanego za najlepszy w dyskografii londyńskiej grupy – nie znajdziemy nazwy zespołu; zamiast niej na odwrocie, poza tytułami utworów, umieszczono cztery symbole graficzne, pod którymi ukryli się panowie Plant, Page, Jones oraz Bonham. Podobny patent zastosowali muzycy Quidamu na swoim najnowszym krążku – z tą różnicą, że na tylnej obwolucie digipacku symboli jest z oczywistych względów sześć (i nie są tak skomplikowane). By dowiedzieć się, z płytą jakiej formacji mamy do czynienia, musimy zerknąć na grzbiet opakowania – dopiero wtedy wszystko staje się jasne. „Saiko” to szósta studyjna produkcja kapeli z Inowrocławia (choć nie tylko), a trzecia nagrana z Bartoszem Kossowiczem w roli wokalisty. Tym samym dogonił on swoją poprzedniczkę na tym „stanowisku” – Emilię Derkowską. I to, co ciekawe, wcale nie jedyny wspólny punkt z poprzednią odsłoną Quidamu; drugim są teksty pisane w języku polskim, po raz pierwszy od wydanego równo dekadę temu albumu „Pod niebem czas”. Inna sprawa, że z tamtych czasów w zespole pozostało do dzisiaj jedynie trzech muzyków (a więc połowa): obecni w niej od początku gitarzysta Maciej Meller i klawiszowiec Zbigniew Florek oraz flecista Jacek Zasada, którego po raz pierwszy można było usłyszeć na drugiej płycie grupy „Sny aniołów” (1998). Aktualna sekcja rytmiczna – Mariusz Ziółkowski (gitara basowa) i Maciej Wróblewski (perkusja) – pojawiła się w Quidamie mniej więcej w tym samym czasie co Kossowicz, czyli w 2005 roku. Od tamtego momentu skład się już nie zmienił, zmieniła się za to muzyka. By się o tym dobitnie przekonać, wystarczy sięgnąć bądź to po „SurREvival” (2005), bądź po „Alone Together” (2007) i porównać z „Saiko”.
Na wcześniejszych krążkach grupy, co jest zresztą bardzo typowe dla kapel progresywnych, nie brakowało długich kompozycji, trwających niekiedy nawet po kilkanaście minut. Tym razem jest zupełnie inaczej, najdłuższy z utworów, zamykająca płytę „Wiosna”, trwa niespełna sześć minut, większość mieści się natomiast w czterech-pięciu minutach. Dla ortodoksyjnych fanów progresu (nie tylko Quidamu), kochających odpływać w zaświaty podczas słuchania płyt ulubionych grup, może to być informacja niepokojąca, choć tak naprawdę żadnych powodów do zaniepokojenia nie ma. Równie dobrze bowiem można uznać „Saiko” za swoisty concept-album (jest przynajmniej kilka przesłanek, by tak właśnie uczynić) i tym samym każdy z dwunastu utworów traktować jako fragment suity. Naciągane? Skądże! Muzycy zadbali o to, aby płyta była jednorodna pod względem kompozycyjnym, tekstowym i brzmieniowym; całość spajają również numery instrumentalne, które nie tylko pełnią funkcję przerywników czy też pomostów łączących kolejne piosenki, ale bronią się także świetnie – vide kapitalne „…przedwiośnie” – jako samodzielne kompozycje. Na otwarcie krążka muzycy zaserwowali „Haluświaty” – klasyczny, progresywny kawałek, który idealnie wprowadza w klimat nowej muzyki Quidamu najpierw przestrzennymi dźwiękami gitary Mellera, a następnie przejmującym wokalem Kossowicza. I choć w refrenie robi się nieco ostrzej, numer ten do samego końca nic nie traci na delikatności i eteryczności, co przydaje mu również sporego potencjału komercyjnego. Po wyciszeniu przechodzi on w pierwszy fragment instrumentalny – „…lato”, w którym można się rozsmakować dzięki krótkiej, co prawda, ale bardzo stylowej wstawce fortepianu i powłóczystym dźwiękom gitary przywodzącej na myśl Genesis z czasów, gdy grał w nim jeszcze Steve Hackett.
„Obok mam”, znane już z radia, to najbardziej przebojowa piosenka na „Saiko” – może i popowa, ale za to jak fajnie rozkołysana, lekko swingująca; na dodatek z pachnącą na odległość dekadą lat 70. solówką Zbigniewa Florka na klawiszach. W tym utworze gościnnie możemy usłyszeć również, odpowiedzialnego notabene za mix całej płyty, Roberta Szydłę z grupy Mikromusic, który dograł partie basu akustycznego i gitary. Z kolei w „Walcu” – jedynej piosence, mimo polskiego tytułu, zaśpiewanej po angielsku – pojawia się, mocno skontrastowany z Kossowiczem, żeński głos, który należy do koleżanki Szydły z zespołu, czyli Natalii Grosiak. To jeden z bardziej ekspresyjnych utworów na płycie, w sporej części oparty na niemal hard-rockowej grze sekcji rytmicznej, której towarzyszy dynamiczna partia fletu (Jacek Zasada przypomniał, że wciąż bliski mu jest Ian Anderson z Jethro Tull) i kolejna solówka klawiszy (brzmiących jak moog). „sPotykanie” to powrót do klimatów balladowych – jest nie tylko stylowo, ale i dostojnie; zaskakiwać może fakt, że Quidamowi udaje się tutaj idealnie połączyć brzmienia akustyczne z elektronicznymi. Szósty w kolejności „Dodekafonix”, jakby na potwierdzenie tytułu, zaczyna się dość eksperymentalnie – z tego pozornego chaosu wyłania się jednak ostatecznie jeden z najbardziej zapadających w pamięć i melodyjnych refrenów, w którym wokalista z silnym wewnętrznym przekonaniem oznajmia: „ja mam swoje państwo / nie spotka mnie draństwo” i dalej: „w tym kraju bez granic / wrogów mam za nic”. Podobnie jak wcześniej w przypadku „Haluświatów” i „…lata”, tak teraz „Dodekafonix” płynnie przechodzi w „…jesień” – drugi kawałek instrumentalny, w którym swoje „pięć minut” mają po kolei gitarzysta, perkusista i flecista.
Połączone są również dwa następne kawałki – progresywne „Ostatecznie” i „…zima”, która kończy się fragmentem nawiązującym bezpośrednio do poprzedzającej ją piosenki. Utwór tytułowy, choć najkrótszy z tych wokalno-instrumentalnych, długo nie daje o sobie zapomnieć. Na tle gitary akustycznej w sposób chwytający za serce Kossowicz śpiewa bardzo osobisty tekst, nad którym nie sposób się nie zadumać czy zwyczajnie wzruszyć: „moja dusza w ciała gruzach błąka się”. Ostatni dźwięk „Saiko” staje się jednocześnie pierwszym „…przedwiośnia”, które – dla kontrastu – ma w sobie moc najlepszych fragmentów z dawnych płyt Quidam. To jednocześnie kolejna fascynująca wycieczka w lata 70. ubiegłego wieku. Czegóż to nie ma! Są ocierające się nieomal o heavy prog momenty w klimacie starego SBB (klawisze Florka i gitara Mellera), ale także chwile wyciszenia, kiedy do głosu dochodzi flet. To jeden z tych numerów, w który na koncercie, o ile tylko zechcą, muzycy mogą spokojnie wplatać wielominutowe solówki, dając tym samym popis swoich nieprzeciętnych umiejętności instrumentalnych. Pięknym zwieńczeniem albumu okazuje się zwiewna „Wiosna” z jazzowym fortepianowym wstępem, którego nie powstydziłby się Leszek Możdżer, i subtelną partią fletu w dalszej części. W warstwie lirycznej to jeszcze jedno intymne wyznanie wokalisty, które kończą przejmujące słowa: „zmory wspomnień chcę oswoić / na spacer wyprowadzić jak psa”.
W czasach, kiedy spora część kapel ze świata rocka progresywnego – dodajmy: nie bez podstaw – oskarżana jest o zjadanie własnego ogona, powtarzanie wciąż tych samych patentów i niewolnicze trzymanie się konceptów wypracowanych w poprzednich dekadach, Quidam nagrał płytę brzmiącą niezwykle świeżo i nowocześnie, pełną instrumentalnych smaczków (odkrywanych jeszcze po n-tym z kolei przesłuchaniu krążka). Z jednej strony nie brakuje na „Saiko” utworów, które bez żadnych wątpliwości powinny spodobać się wielbicielom klasycznego prog rocka, nieustannie zasłuchanym w Genesis czy Camel („Haluświaty”, „Walec”, „Ostatecznie”, „…przedwiośnie”), z drugiej jednak – zespół ma, chyba po raz pierwszy w tak dużym stopniu, ogromną szansę otworzyć się również na nowych słuchaczy, zorientowanych na muzykę z okolic trip hopu lub nawet – tak, tak, to nie jest żart! – dream popu (dzięki „sPotykaniu” czy „Wiośnie”). Nie da się ukryć, że zapewne silne piętno odcisnęły na „Saiko” ostatnie dokonania Stevena Wilsona (zwłaszcza z Porcupine Tree, Blackfield i No-Man) czy Richarda Barbieriego (Japan, najnowsza koprodukcja ze Steve’em Hogarthem). Tyle że trudno to uznać za zarzut; przecież to właśnie Wilson przed kilkunastu laty do zatęchłego światka prog rocka wpuścił sporą porcję ożywczego powietrza, doprowadzając tym samym do reanimowania przeżywającego kolejny kryzys gatunku. Cieszyć można się także polskimi tekstami autorstwa Kossowicza i Mellera, które niekiedy w dość zaskakujący sposób – łączący poetycki liryzm z grami słownymi opartymi na mowie potocznej – dokonują analizy współczesności, opierając się w kilku przypadkach („Saiko”, „Wiosna”) na dramatycznych przeżyciach osobistych.
koniec
10 maja 2012
Skład:
  • Bartosz Kossowicz – śpiew
  • Maciej Meller – gitary, mandolina, dobro
  • Zbigniew Florek – instrumenty klawiszowe
  • Mariusz Ziółkowski – gitara basowa
  • Jacek Zasada – flet, xaphoon
  • Maciej Wróblewski – perkusja, kachon
Gościnnie:
  • Natalia Grosiak – śpiewa (4)
  • Robert Szydło – bas akustyczny, gitary (3)
  • Witold Dobaczewski – lo-fi harmonijka (10)

Komentarze

10 V 2012   10:01:07

Hmm... Zaskakuje mnie ta okładka. Mój digipack nie ma na pierwszej stronie wydrukowanych ani nazwy zespołu, ani tytułu płyty.
Ukazała się jednak i taka wersja okładki?

10 V 2012   19:48:55

Odpowiedź od zespołu na powyższe pytanie: "To jest sticker na folii".

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: W poszukiwaniu zapomnianej przyszłości
Sebastian Chosiński

18 IV 2024

Każdy wielbiciel rodzimej progresywnej elektroniki powinien z uwagą przyglądać się kolejnym produkcjom kierowanego przez Jarosława Pijarowskiego Teatru Tworzenia. Chociaż lider pochodzi z Bydgoszczy, jest to projekt wykraczający znacznie poza miasto nad Brdą, a w przypadku najnowszego materiału – „Forbidden Archaeology (Opus 1,1)” – wręcz międzynarodowy. Jak na razie udostępniony został jedynie w sieci, także w formie filmu wideo.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Muzyczny seans spirytystyczny
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

W latach 2019-2020 Alan Davey, były gitarzysta basowy Hawkwind, wydał pod nawiązującym do tej legendarnej formacji szyldem Hawkestrel trzy albumy, po czym… zamilkł. A w zasadzie zajął się innymi konceptami artystycznymi. Musiały minąć cztery lata, aby przypomniał sobie o tym projekcie i uraczył fanów longplayem o wielce mówiącym tytule „Chaos Rocks”.

więcej »

Płynąć na chmurach
Sebastian Chosiński

12 IV 2024

Choć ich artystyczna współpraca rozpoczęła się przed ośmioma laty, to jednak dopiero teraz duński duet skonsumował ją poprzez wydanie wspólnej płyty. Album „Clouds” – lokujący się gdzieś na pograniczu jazzu i elektroniki (z elementami awangardy i folku) – sygnują swoimi nazwiskami improwizująca wokalistka Randi Pontoppidan oraz jazzowy wibrafonista Martin Fabricius.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.