Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Lacrimosa
‹Revolution›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRevolution
Wykonawca / KompozytorLacrimosa
Data wydania7 września 2012
NośnikCD
Gatunekmetal
EAN727361975326
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Irgendein Arsch ist immer unterwegs5:00
2) If the world stood still a day3:35
3) Verloren7:29
4) This is the night5:29
5) Interlude - Feuerzug [Part I]0:46
6) Feuerzug [Part II]4:41
7) Refugium4:42
8) Weil Du Hilfe brauchst6:01
9) Rote Sinfonie11:03
10) Revolution5:23
Wyszukaj / Kup

Arlekin na barykadach
[Lacrimosa „Revolution” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Od najlepszych płyt Lacrimosy, a za takie uważam „Elodię” i „Fassade”, upłynęło już sporo lat. Po nieciekawym krążku „Sehnsucht” zachodziła obawa, że zespół będzie się staczał po równi pochyłej, ale zapowiedź nowej płyty „Revolution” i jej okładka ze znajomym arlekinem dumnie dzierżącym pośród zgliszczy postrzępioną flagę obudziły nadzieję, że może znowu będzie to materiał, który opowiada jakąś historię i opowiada ją pięknie.

Iwona Michałowska

Arlekin na barykadach
[Lacrimosa „Revolution” - recenzja]

Od najlepszych płyt Lacrimosy, a za takie uważam „Elodię” i „Fassade”, upłynęło już sporo lat. Po nieciekawym krążku „Sehnsucht” zachodziła obawa, że zespół będzie się staczał po równi pochyłej, ale zapowiedź nowej płyty „Revolution” i jej okładka ze znajomym arlekinem dumnie dzierżącym pośród zgliszczy postrzępioną flagę obudziły nadzieję, że może znowu będzie to materiał, który opowiada jakąś historię i opowiada ją pięknie.

Lacrimosa
‹Revolution›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRevolution
Wykonawca / KompozytorLacrimosa
Data wydania7 września 2012
NośnikCD
Gatunekmetal
EAN727361975326
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Irgendein Arsch ist immer unterwegs5:00
2) If the world stood still a day3:35
3) Verloren7:29
4) This is the night5:29
5) Interlude - Feuerzug [Part I]0:46
6) Feuerzug [Part II]4:41
7) Refugium4:42
8) Weil Du Hilfe brauchst6:01
9) Rote Sinfonie11:03
10) Revolution5:23
Wyszukaj / Kup
Po kilkunastu przesłuchaniach – i przeczytaniach – płyty nie jestem przekonana, czy istotnie mamy do czynienia z concept albumem. Raczej nie. O ile przewijający się w całej twórczości Lacrimosy motyw samotności, wyobcowania i tragicznej miłości obecny jest w większości utworów, o tyle trudno znaleźć nić łączącą wszystkie utwory w jedną opowieść, jak miało to miejsce w przypadku „Elodii”. W warstwie muzycznej też brak klamry, która by łączyła poszczególne części krążka na wzór trzyczęściowej „Fassade”. Nie brak natomiast dobrych kompozycji.
Jeśli bowiem w porównaniu z poprzednim albumem, na którym chyba żaden utwór nie wywoływał wzruszenia ani zachwytu, tu można to powiedzieć o co drugim, trudno mieć pretensje o jakość muzyki – tym bardziej że nie znajduję na „Revolution” ani jednej kompozycji, która wyróżniałaby się negatywnie do tego stopnia, by budzić niechęć. Jeśli cokolwiek ją budzi, to rażące błędy w anglojęzycznych tekstach. Na płycie są takie teksty dwa i oba z kiepską gramatyką; błędów nie ustrzegły się również umieszczone na okładce angielskie tłumaczenia tekstów niemieckich (szczególnie rzuca się w oczy nagminne pisanie „loose” w znaczeniu „lose”). Przyznaję bez bicia, że niemiecki znam słabo i zawsze cieszyło mnie umieszczanie przez Lacrimosę na okładkach angielskich tłumaczeń, bo teksty są dla mnie istotnym elementem muzycznej układanki, ale tym razem Tilo i Anne wykazali się w tym względzie wyjątkowym niechlujstwem.
Wróćmy jednak do meritum, czyli do samych kompozycji. Jako że do współpracy członkowie duetu zaprosili m.in. muzyków Kreatora i Acceptu, można było się spodziewać mocnego uderzenia. Ponieważ jednak zaprosili także – w swoim stylu – orkiestrę symfoniczną, można też było liczyć na to, że nie zapomnieli o podniosłej nucie, która charakteryzowała ich najlepsze dokonania. Jedno i drugie okazało się prawdą. Mamy tu zacne przykłady ostrego rocka w postaci „Verloren” czy wieńczącego płytę bardzo smacznego „Revolution”; nieco zniechęcający intrem, ale potem pięknie się rozwijający „This Is the Night” w stylu Nicka Cave’a; patetyczne „Refugium” i „Rote Sinfonie” (dech zapiera w szczególności ten pierwszy – być może najlepszy utwór na płycie) oraz zupełnie wyjątkowy „Feuerzug”. Wyjątkowy, bo tak przebojowy, że mógłby być grany w dowolnym radiu o dowolnej porze, a jednak nie ma w sobie nic obciachowego, przeciwnie – chce się go słuchać bez końca! Osobiście nie jestem zwolenniczką utworów śpiewanych przez Anne, ale „If the World Stood Still a Day” jest akurat kawałkiem dość dobrym, a przynajmniej znośnym. Właściwie jedyne kompozycje (i wykonania), o których można powiedzieć, że są nijakie, to otwierający album „Irgendein Arsch ist immer unterwegs” (pomijając ładne intro i powracający kilkakrotnie motyw fortepianowy/klawiszowy) i „Weil du Hilfe brauchst”, przy czym ten ostatni broni się tekstem:

„Przychodzisz na ten świat
lecz nie możesz do niego wejść.
Przychodzisz na ten świat
lecz życie cię nie wpuszcza.
Więc czekasz –
czekasz, aż coś się zdarzy.
Czekasz na tego, kto zrozumie,
że potrzebujesz pomocy.
Na tego, kto wydobędzie cię z głębi samej siebie
i zabierze do domu”.
(Tłumaczenie niedoskonałe, ale ci, którzy czują te klimaty, zrozumieją).

Podsumowując najnowsze dokonanie Lacrimosy, można wyrazić żal z powodu pewnych niedociągnięć i braku klamry kompozycyjnej, której istnienie sugerowała tytułowa „Rewolucja”, lecz trzeba docenić dobre, budzące emocje utwory, które dają nadzieję, że szwajcarsko-fiński duet jeszcze niejednym nas pozytywnie zaskoczy. Ktoś, kto lubił dawne płyty zespołu, nie powinien się nastawiać na ich powtórkę, lecz na porcję zupełnie nowych doznań okraszonych mocną rockową nutą, ale i przetkanych srebrzystą nicią romantycznego patosu. (Och, wiem, że to pretensjonalne – tak samo jak ich twórczość).
koniec
21 października 2012

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Mityczna rzeka w jaskini lwa
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Po trzech latach oczekiwania wreszcie zostały spełnione marzenia wielbicieli norweskiego tria Elephant9. Nakładem Rune Grammofon ukazała się dziesiąta, wliczając w to także albumy koncertowe, płyta formacji prowadzonej przez klawiszowca Stålego Storløkkena – „Mythical River”. Dla fanów skandynawskiego jazz-rocka to pozycja obowiązkowa. Dla tych, którzy dotąd nie zetknęli się z zespołem – szansa na nowy związek, którego nie da się zerwać.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: W poszukiwaniu zapomnianej przyszłości
Sebastian Chosiński

18 IV 2024

Każdy wielbiciel rodzimej progresywnej elektroniki powinien z uwagą przyglądać się kolejnym produkcjom kierowanego przez Jarosława Pijarowskiego Teatru Tworzenia. Chociaż lider pochodzi z Bydgoszczy, jest to projekt wykraczający znacznie poza miasto nad Brdą, a w przypadku najnowszego materiału – „Forbidden Archaeology (Opus 1,1)” – wręcz międzynarodowy. Jak na razie udostępniony został jedynie w sieci, także w formie filmu wideo.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Muzyczny seans spirytystyczny
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

W latach 2019-2020 Alan Davey, były gitarzysta basowy Hawkwind, wydał pod nawiązującym do tej legendarnej formacji szyldem Hawkestrel trzy albumy, po czym… zamilkł. A w zasadzie zajął się innymi konceptami artystycznymi. Musiały minąć cztery lata, aby przypomniał sobie o tym projekcie i uraczył fanów longplayem o wielce mówiącym tytule „Chaos Rocks”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Inne recenzje

Deewolucja
— Mateusz Kowalski

Tegoż autora

Ersatz duszy
— Iwona Michałowska

Potęga podświadomości
— Iwona Michałowska

Serca wielkie i małe
— Iwona Michałowska

14. Tydzień Kina Hiszpańskiego - relacja
— Iwona Michałowska

Alicja w Krainie Chichów
— Iwona Michałowska

Nakręcane anioły
— Iwona Michałowska

Szpiegowanie na ekranie
— Iwona Michałowska

Ciastko z dziurką
— Iwona Michałowska

Charlie Brown, Snoopy i spółka
— Iwona Michałowska

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.