Tu miejsce na labirynt…: Nowe oblicze klasyki [SBB, Józef Skrzek „Skrzek - SBB - Preisner” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl To miłe, gdy ceniony w świecie polski kompozytor muzyki filmowej przyznaje się do fascynacji rodzimą kapelą rockową. Zdobył się na to Zbigniew Preisner, który postanowił złożyć hołd swoim mistrzom sprzed lat – grupie SBB i jej liderowi Józefowi Skrzekowi. Jego efektem jest album zatytułowany „Skrzek • SBB • Preisner”, na który trafiły utwory nagrane przez muzyków ze Śląska w latach 1978-1980, ale w wersjach zmiksowanych współcześnie przez autora ścieżki dźwiękowej do „Trzech kolorów”.
Tu miejsce na labirynt…: Nowe oblicze klasyki [SBB, Józef Skrzek „Skrzek - SBB - Preisner” - recenzja]To miłe, gdy ceniony w świecie polski kompozytor muzyki filmowej przyznaje się do fascynacji rodzimą kapelą rockową. Zdobył się na to Zbigniew Preisner, który postanowił złożyć hołd swoim mistrzom sprzed lat – grupie SBB i jej liderowi Józefowi Skrzekowi. Jego efektem jest album zatytułowany „Skrzek • SBB • Preisner”, na który trafiły utwory nagrane przez muzyków ze Śląska w latach 1978-1980, ale w wersjach zmiksowanych współcześnie przez autora ścieżki dźwiękowej do „Trzech kolorów”.
SBB, Józef Skrzek ‹Skrzek - SBB - Preisner›Utwory | | CD1 | | 1) Loneliness | 05:41 | 2) Science Fiction Idea | 08:35 | 3) Memento z banalnym tryptykiem | 20:48 | 4) Porno Magazine | 04:12 | 5) Love On Fire | 05:48 | 7) Singer | 04:44 |
Zbigniew Preisner to, obok Wojciecha Kilara i Jana A.P. Kaczmarka, najbardziej znany współczesny polski kompozytor muzyki filmowej. Na szersze wody wypłynął w pierwszej połowie lat 90. ubiegłego wieku dzięki współpracy z Krzysztofem Kieślowskim, dla którego stworzył partytury do „Bez końca” (1984), „Dekalogu” (1988), „Podwójnego życia Weroniki” (1991) oraz „Trzech kolorów” (1993-1994). Jego muzyka ilustracyjna, orkiestrowa i fortepianowa zawsze była głęboko zakorzeniona w klasyce romantycznej, niekiedy – choć rzadko – sięgał też do inspiracji jazzem i folklorem. Tym bardziej może więc dziwić wyrażona nie tak dawno przez kompozytora deklaracja niekłamanej miłości pod adresem grającej rocka progresywnego grupy SBB i jej lidera Józefa Skrzeka. Na stronie internetowej portalu „Kulisy Kultury” pojawił się taki oto tekst Preisnera (powtórzony później we wkładce do płyty): „Kiedy w 1974 roku ukazała się pierwsza płyta zespołu SBB, a była to rejestracja koncertu z warszawskiego klubu Stodoła, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Kilka miesięcy później widziałem ich koncert w Tarnowie, koncert niesamowity zarówno pod względem muzycznym, jak i wykonawczym. Muzyka wykonywana przez trzech genialnych instrumentalistów Józefa Skrzeka, Apostolisa Anthimosa i Jerzego Piotrowskiego była świeża, posiadała siłę, melodykę i takie emocje, które pamiętam do dzisiaj. Słuchałem ich płyt tak często, jak Pink Floyd czy King Crimson. Moim zdaniem to był przełom w polskiej muzyce rockowej”. Wiele lat później doszło nawet do współpracy twórcy ścieżki dźwiękowej do „Tajemniczego ogrodu” Agnieszki Holland z autorem „Pamiętnika Karoliny” i „Ojca chrzestnego Dominika”. Skrzek wspomógł Preisnera, grając na organach Hammonda, przy okazji realizacji projektu „Silence, Night & Dreams”, którego światowa premiera odbyła się 4 września 2007 roku w pochodzącym z połowy II wieku naszej ery ateńskim odeonie Heroda Attyka. Kto wie, może właśnie od tamtej pory zaczął w głowie Zbigniewa Preisnera dojrzewać pomysł odwdzięczenia się w jakiś sposób Skrzekowi. W każdym razie realne kształty przybrał on dopiero przed rokiem, kiedy to kompozytor postanowił – oczywiście uzyskując wcześniej zgodę lidera SBB – wziąć na warsztat kilka jego utworów (stworzonych zarówno z myślą o zespole, jak i z myślą o działalności solowej) i w prywatnym studiu w Niepołomicach – jak sam napisał – „zmiksować je jeszcze raz, na nowo, po swojemu, żeby tych pięknych kompozycji można było posłuchać w wersji, która zrodziła się w mojej wyobraźni”. Zadbał przy tym o to, aby nic nie zmienić, ani jednej nuty. Dlatego nie dograno ani jednego dźwięku. Zapewne z powodu praw autorskich i licencyjnych Preisner mógł skorzystać jedynie z utworów nagranych pomiędzy wrześniem 1978 a październikiem 1980 roku w studiu należącym do opolskiego oddziału Polskiego Radia. Ale i tak miał z czego wybierać. W tym czasie bowiem SBB nagrało tam dwa wyśmienite krążki „Welcome” (1978) i „Memento z banalnym tryptykiem” (1980), z kolei Skrzek odbył kilka sesji, z których później wybrał materiał na „Józefinę” (1981) oraz planowany, ale nigdy nieopublikowany album „Singer”; co nieco trafiło też do ścieżki dźwiękowej obrazu science fiction Piotra Szulkina „Wojna światów: Następne stulecie” (1981) i ukazało się na winylu Polskich Nagrań. W sumie Zbigniew Preisner wziął na warsztat siedem nagrań; najpierw dokonał ich zgrania z oryginalnych taśm matek, by następnie starać się wydobyć z nich to, co tym razem grało w jego – nie Józefa Skrzeka – duszy. Czy warto było? Zdecydowanie. Album, który powstał – „Skrzek • SBB • Preisner” – charakteryzuje się bowiem nie tylko znacznie poprawioną jakością dźwięku, ale przede wszystkim nowym podejściem do instrumentów drugiego planu – saksofonów, harmonijek, licznych i różnorodnych perkusjonaliów; podrasowane, brzmią one teraz wyśmienicie, wzbogacają oryginalne wersje nagrań w sposób, jakiego trudno było się spodziewać. Owszem, ich piękno można było dostrzec już wówczas, w czasie kiedy powstały, ponad 30 lat temu, ale wtedy nie posiadały tej przestrzeni, pewne smaczki zaś zwyczajnie umykały. Płytę otwiera „Loneliness” z nagranego na zamówienie zachodnioniemieckiej wytwórni Intercord albumu „Welcome”. Rozkosznie się ten kawałek snuje; nieco rozmyty wokal Skrzeka idealnie wpasowuje się w klawiszowe pasaże grane przez lidera w tle, spod których na powierzchnię przebija się partia fortepianu. Całość natomiast wieńczy klasycznie progresywna solówka Apostolisa Anthimosa na gitarze. Trwający ponad osiem minut utwór „Science Fiction Idea” (nagrany z myślą o niewydanym krążku „Singer”) to wycieczka w stronę progresywnego popu z okolic Supertramp czy – w nieco mniejszym stopniu – Toto. Choć akurat dialog dwóch saksofonów – sopranowego i tenorowego (na których grali Tomasz Szukalski i Andrzej Olejniczak) – zabiera nas w świat fusion, które może przywodzić na myśl Weather Report i Wayne’a Shortera. „ Memento z banalnym tryptykiem” to jeden z tych utworów SBB, które – podobnie jak i cała nagrana w lutym 1980 roku płyta – zaliczają się do żelaznego kanonu zespołu. Oprócz Lakisa można tu usłyszeć drugiego gitarzystę Sławomira Piwowara, wcześniej pojawiającego się między innymi na albumach jazzowej kapeli Paradox oraz Czesława Niemena (patrz: „ 41 potencjometrów pana Jana” i „ Niemen Aerolit”); obaj panowie sięgają również po gitary akustyczne, a całości dopełnia – udanie kontrastująca z nostalgicznym klimatem „Mementa…” – radosna solówka Jana Skrzeka na harmonijce. Największe wrażenie robi jednak gitarowy finał, w którym SBB brzmi jak rasowy band progresywno-metalowy (nawet Dream Theater nie powstydziłoby się takiej mocy). „Porno Magazine” w innej, skróconej do niespełna dwóch minut wersji pojawiło się pierwotnie na soundtracku z filmu Szulkina. Tutaj jednak Preisner wykorzystał oryginalną, ponad dwukrotnie dłuższą wersję piosenki, która tym samym przybrała formę blues-rockowego wymiatacza, w czym największa zasługa Jana Skrzeka – słusznie uznawanego za najwybitniejszego, obok świętej pamięci Ryszarda Skibińskiego, polskiego harmonijkarza. Świetne wrażenie pozostawia po sobie również „Love On Fire” (kolejny kawałek, który miał pojawić się na longplayu „Singer”), oparty przede wszystkim na przestrzennych, kosmicznych syntezatorach Józefa Skrzeka. Pobrzmiewają w nim echa niemieckiego rocka progresywnego z lat 70. i kapel takich jak Eloy, Tritonus czy Jane. Z kolei „Z miłości jestem” (pod tytułem tym ukrywa się „Z których krwi krew moja”) to nagrana na nowo, w składzie z dwoma gitarzystami – Lakisem i Piwowarem – wersja numeru, który pierwotnie pojawił się na wydanej w 1976 roku płycie „Pamięć”. Ten wariant klasyka SBB dodano przed dziewięcioma laty jako bonus do reedycji „Mementa z banalnym tryptykiem”. W porównaniu z materiałem wyjściowym bardziej wyeksponowane są właśnie gitary, ale też znacznie wyraźniej słyszalne są perkusjonalia, na których grają Jerzy Piotrowski i Józef Skrzek (w tym dzwonki orkiestrowe). Na zamknięcie krążka Preisner wybrał nagraną w duecie przez Skrzeka i Piwowara (na gitarze akustycznej) balladową kompozycję „Singer” (na „Józefinie” pojawiła się ona w wersji krótszej o połowę jako „Singer, Oh Singer”). W roli cody sprawdza się znakomicie – i nic dziwnego, bo to przecież tak naprawdę piękna kołysanka. Kompozycje, które pojawiły się na „Skrzek • SBB • Preisner”, pochodzą z różnych lat i w różnych składach zostały nagrane; jedyne, co je łączy (oczywiście poza osobą kompozytora), to miejsce, w którym powstały (studio Polskiego Radia Opole). Po miksie dokonanym przez Zbigniewa Preisnera wcale jednak tego nie słychać – powstała dzięki niemu zupełnie nowa jakość, album, który bez najmniejszych wątpliwości można z dumą postawić obok najwybitniejszych dokonań SBB i Józefa Skrzeka.  Skład:- Józef Skrzek – śpiew, instrumenty klawiszowe (1-7), gitara basowa (2-6), instrumenty perkusyjne (2-7), banjo japońskie (3), gitara akustyczna (5), dzwonki orkiestrowe (6,7), harmonijka ustna (7)
- Apostolis Anthimos – gitara (1,3,6), instrumenty perkusyjne (1), gitara akustyczna (3)
- Sławomir Piwowar – gitara (2-4,6), gitara akustyczna (3,6,7), gitara basowa (3)
- Jerzy Piotrowski – perkusja (1-6), instrumenty perkusyjne (2-6)
- Zbigniew Wiatr – gogofon (1)
- Tomasz Szukalski – saksofon sopranowy (2)
- Andrzej Olejniczak – saksofon tenorowy (2)
- Jan Skrzek – harmonijka ustna (3,4)
- Renata Szybka – oklaski (3)
- Alicja Piwowar – oklaski (3)
|
Zdecydowanie odradzam zakup tej płyty. Raz, że to groch z kapustą, a dwa - że "produkcja" Preisnera sprowadziła się do utopienia brzmień SBB w pogłosach. 80% to oczywiście żart, bo trzeba mieć problem z uszami, żeby tak wysoko ocenić taki śmieć, nawet jeśli jest się bezrefleksyjnym łykaczem twórczości Skrzeka śliniącym się na hasło "progresywny". Lepiej zainwestować w oryginalne albumy i SBB i Skrzeka solo.