Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Cukunft
‹Wilde Blumen›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWilde Blumen
Wykonawca / KompozytorCukunft
Data wydania2013
NośnikCD
Czas trwania35:31
Gatunekfolk, jazz
EAN5907709922457
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Raphael Rogiński, Paweł Szamburski, Michał Górczyński, Paweł Szpura
Utwory
CD1
1) Farghes mikh nit / Niezapominajka04:51
2) Rir mikh nit on / Nie dotykaj mnie04:03
3) Kholem-blum / Senny kwiatek07:16
4) Monblum / Mak03:26
5) Pekhbliml / Pechowy kwiat05:10
6) Shternblum / Aster02:58
7) Pukhbliml / Dmuchawiec02:14
8) Meshugene graypelekh / Prymulka05:33
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Choć od dawna nie istnieje, wciąż żyje w muzyce
[Cukunft „Wilde Blumen” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W latach 90. XX i w pierwszej dekadzie XXI wieku pojawiło się na polskiej scenie jazzowej kilka postaci, które za jeden z głównych celów postawiły sobie odrodzenie muzyki żydowskiej (niekoniecznie w jej wersji klezmerskiej). Byli to głównie Jarosław Bester i Mikołaj Trzaska, do których po czasie dołączył Raphael Rogiński, znany z takich projektów jak Shofar, Alte Zachen, Wovoka i Cukunft. Z tym ostatnim w ubiegłym roku opublikował trzeci już album – „Wilde Blumen”.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Choć od dawna nie istnieje, wciąż żyje w muzyce
[Cukunft „Wilde Blumen” - recenzja]

W latach 90. XX i w pierwszej dekadzie XXI wieku pojawiło się na polskiej scenie jazzowej kilka postaci, które za jeden z głównych celów postawiły sobie odrodzenie muzyki żydowskiej (niekoniecznie w jej wersji klezmerskiej). Byli to głównie Jarosław Bester i Mikołaj Trzaska, do których po czasie dołączył Raphael Rogiński, znany z takich projektów jak Shofar, Alte Zachen, Wovoka i Cukunft. Z tym ostatnim w ubiegłym roku opublikował trzeci już album – „Wilde Blumen”.

Cukunft
‹Wilde Blumen›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWilde Blumen
Wykonawca / KompozytorCukunft
Data wydania2013
NośnikCD
Czas trwania35:31
Gatunekfolk, jazz
EAN5907709922457
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Raphael Rogiński, Paweł Szamburski, Michał Górczyński, Paweł Szpura
Utwory
CD1
1) Farghes mikh nit / Niezapominajka04:51
2) Rir mikh nit on / Nie dotykaj mnie04:03
3) Kholem-blum / Senny kwiatek07:16
4) Monblum / Mak03:26
5) Pekhbliml / Pechowy kwiat05:10
6) Shternblum / Aster02:58
7) Pukhbliml / Dmuchawiec02:14
8) Meshugene graypelekh / Prymulka05:33
Wyszukaj / Kup
Prawdziwe odrodzenie muzyki żydowskiej w Polsce nastąpiło dopiero po upadku komunizmu, w latach 90. ubiegłego wieku, a głównym jego ośrodkiem był – i jest zresztą po dziś dzień – Kraków. To stamtąd pochodzą najbardziej znane polskie formacje grające – w dużym uproszczeniu – muzykę klezmerską, a więc: Kroke (działające od 1992 roku), Di Galitzyaner Klezmorim (powstałe w 1996 roku), rozsławione dzięki nowojorskiej wytwórni Tzadik Records Johna Zorna The Cracow Klezmer Band, przemianowane następnie na Bester Quartet (1997), Max Klezmer Band (1998) czy najmłodszy w tym gronie zespół Klezzmates (2005). Z biegiem czasu do muzyków z dawnej Galicji dołączyli także koledzy z innych miast i regionów Polski; w Trójmieście prężną działalność rozpoczął saksofonista i klarnecista Mikołaj Trzaska (niegdyś grający yass w Miłości), a w Warszawie – urodzony we Frankfurcie nad Menem gitarzysta Raphael Rogiński (rocznik 1977). Rogiński, co na rodzimej scenie jazzowej jest raczej normą niż wyjątkiem, zaangażowany jest jednocześnie w kilka projektów artystycznych. Z Trzaską współtworzy trio Shofar (vide album „Ha-Huncvot”), grywa gościnnie z formacją Wacława Zimpla Hera (ubiegłoroczna płyta koncertowa „Seven Lines”) oraz kieruje własnymi zespołami: Alte Zachen, Wovoka i Cukunft.
Cukunft (nazwa ta oznacza w języku jidysz „Przyszłość”) jest najstarszym „dzieckiem” Rogińskiego; jego początki sięgają połowy ubiegłej dekady. Początkowo było to trio, którego skład uzupełniali jeszcze klarnecista Paweł Szamburski oraz saksofonista Tomasz Duda. Tego drugiego już dzisiaj w zespole nie ma, ten pierwszy wciąż wiernie stoi u boku lidera. Szamburski (rocznik 1980) jest absolwentem wydziału muzykologii Uniwersytetu Warszawskiego, na co dzień grywa w duecie SzaZa (z Patrykiem Zakrockim), w kwartecie klarnetowym Ircha (z Trzasją, Zimplem i Michałem Górczyńskim) oraz prowadzi grupy Meritum, Tupiki i Horny Trees; jest także współwłaścicielem wytwórni Lado ABC, która opublikowała najnowszy krążek Cukunft. W składzie trzyosobowym kapela wydała w 2005 roku – jeszcze własnym sumptem – debiutancką płytę „Lider fun Mordechaj Gebirtig”, na której znalazły się przerobione na własną modłę instrumentalne wersje piosenek żydowskiego poety i kompozytora, pieśniarza getta krakowskiego, zamordowanego wraz z rodziną w czerwcu 1942 roku, Mordechaja Gebirtiga. Krótko potem Cukunft opuścił Duda, którego zastąpił klarnecista i saksofonista Michał Górczyński (rówieśnik Rogińskiego), mający w „kieszeni” dyplom warszawskiej Akademii Muzycznej, a w swoim curriculum vitae – występy między innymi w Wiosennej Orkiestrze Warszawskiej Jesieni, zespole muzyki współczesnej Kwartludium oraz w Irsze.
Drugim artystą, który w tym samym czasie zasilił Cukunft, był perkusista rodem z podwarszawskiego Milanówka, Paweł Szpura, muzyk grup Kapishon, Spinalonga, ściągnięty przez Zimpla do Hery, a przez Rogińskiego dodatkowo zaangażowany w prace Wovoki. Patrząc na drogi życiowe całej czwórki tworzącej Cukunft, jednego można być pewnym – to specjaliści najwyższej klasy. Co udowodnili już cztery lata temu na pierwszym wspólnym wydawnictwie. Był to dwupłytowy album „Itstikeyt / Fargangenheit”. Pierwszy krążek zawierał koncert nagrany rok wcześniej w klubie „Dragon” w Poznaniu, drugi natomiast – studyjne utwory archiwalne, zrealizowane w różnych składach na przestrzeni trzech lat (między 2004 a 2006), a więc i takie, które przedstawiają kapelę w okresie transformacji. Płyta koncertowa składała się z własnych wersji kawałków tradycyjnych, co było mimo wszystko bardziej reprezentacyjne dla tego, czym Cukunft zajmował się na co dzień. Im dłużej jednak zespół działał, tym pewniej na gruncie muzyki żydowskiej czuł się Rogiński, który w ostatnich latach zaczął sam komponować. Sześć na osiem numerów wypełniających „Wilde Blumen” jest właśnie jego autorstwa, jeden jest efektem pracy całego kwartetu, jeden został oparty na utworze Mordechaja Gebirtiga.
Znaczący jest już tytuł płyty – „Wilde Blumen”. „Dzikie kwiaty” potrafią być piękne, choć niepozorne, mają też to do siebie, że nawet jeśli bywają ulotne, potrafią znosić przeciwności losu i kaprysy pogody. Czy taka jest również muzyka Cukunft? Piękna i niepozorna – na pewno. Znosząca przeciwności Fortuny – zapewne także, skoro mimo faktu wymordowania sześciu milionów Żydów przez nazistów ich kultura jednak, chociażby w takiej właśnie formie, przetrwała i po dziś dzień jest niezwykle inspirująca dla bardzo licznego grona artystów (vide bracia Oleś i Jorgos Skolias). Na numer otwierający album Raphael Rogiński wybrał „Farghes mikh nit”, czyli „Niezapominajkę” (wszystkie tytuły zostały podane na okładce w trzech wersjach językowych: jidysz, polskiej oraz hebrajskiej). To jedna z tych bardziej subtelnych i stonowanych kompozycji, bliskich – gdyby dodać wokal – stylistyce smooth jazzu, w której dźwiękom wyeksponowanej gitary akustycznej towarzyszą, pozostające nieco w tle, klarnet Szamburskiego i saksofon tenorowy Górczyńskiego. Każdy z instrumentów opowiada tu własną historię; składają się one jednak także na wspólną narrację – smakowitą i wysublimowaną.
Podobny charakter ma zresztą i „Rir mikh nit on” („Nie dotykaj mnie”), w którym niemal przez cały czas Rogiński toczy dialog z klarnetem basowym Szamburskiego. I jest to „rozmowa” niespieszna, podczas której wypowiadane słowa-dźwięki delikatnie muska polny wiatr, przydając im jeszcze nieco płochliwej, eterycznej lekkości. Z dwoma pierwszymi utworami kontrastuje natomiast trzeci – najdłuższy na całym krążku „Kholem-blum” („Senny kwiatek”). Uwagę przykuwa już jego półtoraminutowy wstęp, oparty na dynamicznym, improwizowanym duecie saksofonu i klarnetu basowego, po którym następuje wyciszenie. Pałeczkę przejmuje wówczas gitara, której dźwięki wprowadzają słuchacza w hipnotyczny niemal trans. Jeszcze bardziej awangardowe oblicze ma, oparty na utworze Gebirtiga, „Monblum” („Mak”), którego wyznacznikami są motoryczna perkusja, przesterowana gitara i próbujące „przekrzyczeć” się nawzajem dęciaki. Skąd to znamy? Głównie z płyt Johna Zorna, zwłaszcza tych o mniej jazzowym, a w znacznie większym stopniu rockowym charakterze. Ukojenie przynosi za to „Pekhbliml” („Pechowy kwiat”), w którym momentami robi się wręcz swingowo; sam utwór z czasem nabiera jednak rozmachu, a główny motyw powtarzany jest przez kolejne, dołączające się do orkiestry, instrumenty.
W „Shternblum” („Aster”) – jedynej kompozycji całego zespołu – prym wiedzie gitara, z którą instrumenty dęte wchodzą w artystyczny spór, choć biorąc pod uwagę, kto jest liderem grupy, trzeba stwierdzić, że skazane są z góry na porażkę. Odnoszą za to spektakularne zwycięstwo w kolejnym numerze – „Pukhbliml” („Dmuchawiec”), który jest przede wszystkim popisem klarnecisty. I to na dodatek grającego bardzo freejazzowo. Zamykający płytę „Meshugene graypelekh” („Prymulka”) stanowi swoistą klamrę, oznacza bowiem powrót do klimatu zaserwowanego przez Cukunft na samym początku. Nie ma tu śladu po wcześniejszych „szaleństwach”, są natomiast zaduma, kontemplacja, lekkie rozkołysanie i przepiękna melodia, która jeszcze długo po zapadnięciu ciszy odbija się echem w pamięci. Na „Wilde Blumen” zespół Raphaela Rogińskiego penetruje różne zakątki żydowskiego świata muzycznego. Można tu znaleźć dźwięki charakterystyczne dla twórczości Sefardyjczyków, a więc Żydów, którzy pod koniec XV wieku wygnani zostali z Półwyspu Iberyjskiego, jak i Aszkenazyjczyków, od średniowiecza osiedlających się na obszarze Europy Środkowej i Wschodniej. Cukunft nie stroni także od inspiracji klasyczną muzyką klezmerską, jak i awangardą jazzową. Wszystko to potrafi jednak połączyć w całość bardzo przekonującą i zwyczajnie interesującą dla słuchacza zarówno o proweniencji jazzowej, jak i folkowej.
koniec
4 lutego 2014
Skład:
Raphael Rogiński – gitara elektryczna, gitara akustyczna
Paweł Szamburski – klarnet, klarnet basowy
Michał Górczyński – klarnet, saksofon tenorowy
Paweł Szpura – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: W poszukiwaniu zapomnianej przyszłości
Sebastian Chosiński

18 IV 2024

Każdy wielbiciel rodzimej progresywnej elektroniki powinien z uwagą przyglądać się kolejnym produkcjom kierowanego przez Jarosława Pijarowskiego Teatru Tworzenia. Chociaż lider pochodzi z Bydgoszczy, jest to projekt wykraczający znacznie poza miasto nad Brdą, a w przypadku najnowszego materiału – „Forbidden Archaeology (Opus 1,1)” – wręcz międzynarodowy. Jak na razie udostępniony został jedynie w sieci, także w formie filmu wideo.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Muzyczny seans spirytystyczny
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

W latach 2019-2020 Alan Davey, były gitarzysta basowy Hawkwind, wydał pod nawiązującym do tej legendarnej formacji szyldem Hawkestrel trzy albumy, po czym… zamilkł. A w zasadzie zajął się innymi konceptami artystycznymi. Musiały minąć cztery lata, aby przypomniał sobie o tym projekcie i uraczył fanów longplayem o wielce mówiącym tytule „Chaos Rocks”.

więcej »

Płynąć na chmurach
Sebastian Chosiński

12 IV 2024

Choć ich artystyczna współpraca rozpoczęła się przed ośmioma laty, to jednak dopiero teraz duński duet skonsumował ją poprzez wydanie wspólnej płyty. Album „Clouds” – lokujący się gdzieś na pograniczu jazzu i elektroniki (z elementami awangardy i folku) – sygnują swoimi nazwiskami improwizująca wokalistka Randi Pontoppidan oraz jazzowy wibrafonista Martin Fabricius.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.