Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Falloch
‹This Island, Our Funeral›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThis Island, Our Funeral
Wykonawca / KompozytorFalloch
Data wydania22 września 2014
NośnikCD
Czas trwania52:42
Gatunekmetal, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Tony Dunn, Scott McLean, Ben Brown, Steve Scott
Utwory
CD1
1) Tòrradh09:15
2) For Life05:31
3) For Ùir03:45
4) Brahan09:10
5) –02:16
6) I Shall Build Mountains10:29
7) Sanctuary12:17
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Tęsknota za tym co ulotne
[Falloch „This Island, Our Funeral” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzykę prezentowaną przez pochodzący z Glasgow kwartet Falloch zwykło się ostatnimi czasy coraz częściej określać mianem blackgaze, które to określenie ukute zostało z połączenia dwóch nazw gatunkowych – black metalu i shoegaze’u. Mniej zorientowanym pomóc powinno stwierdzenie, że zawartość krążka „This Island, Our Funeral” to kapitalne połączenie klimatów francuskiego Alcest i islandzkiego Sólstafir.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Tęsknota za tym co ulotne
[Falloch „This Island, Our Funeral” - recenzja]

Muzykę prezentowaną przez pochodzący z Glasgow kwartet Falloch zwykło się ostatnimi czasy coraz częściej określać mianem blackgaze, które to określenie ukute zostało z połączenia dwóch nazw gatunkowych – black metalu i shoegaze’u. Mniej zorientowanym pomóc powinno stwierdzenie, że zawartość krążka „This Island, Our Funeral” to kapitalne połączenie klimatów francuskiego Alcest i islandzkiego Sólstafir.

Falloch
‹This Island, Our Funeral›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThis Island, Our Funeral
Wykonawca / KompozytorFalloch
Data wydania22 września 2014
NośnikCD
Czas trwania52:42
Gatunekmetal, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Tony Dunn, Scott McLean, Ben Brown, Steve Scott
Utwory
CD1
1) Tòrradh09:15
2) For Life05:31
3) For Ùir03:45
4) Brahan09:10
5) –02:16
6) I Shall Build Mountains10:29
7) Sanctuary12:17
Wyszukaj / Kup
Muzycy tworzący zespół Falloch zaczynali karierę od black metalu – i to niekiedy w wersji dość ekstremalnej. Z czasem jednak ich muzyka zaczęła ewoluować, tracąc może na dynamice, ale za to zdecydowanie zyskując na melodyjności. Nie byli jedynymi, którzy przeszli taką drogę; przed nimi szlaki przecierali wykonawcy tej miary, co Francuzi z Alcest („Shelter”, 2014) czy Islandczycy z Sólstafir („Svartir Sandar”, 2011; „Ótta”, 2014). I skoro tamci wyszli na tym dobrze, dlaczego miałoby się nie udać Szkotom z Glasgow? Pierwotnie grupa funkcjonowała jako duet. Założyli ją wokalista, gitarzysta i basista Andy Marshall oraz gitarzysta, klawiszowiec i perkusista Scott McLean. Marshall udzielał się wcześniej w black-metalowo-ambientowej formacjach In Vino Veritas (EP „Nightshade Sessions”, 2006) i Askival („Eternity”, 2009) oraz symfoniczno-progmetalowym Concept of Time (EP „A New State of Thought”, 2009), w którym zresztą poznał McLeana. Scott miał z kolei za sobą „staż” w całkowicie już dzisiaj zapomnianych kapelach Shelf of the Slain i Torne. Gdy w 2010 roku Concept of Time zakończyło działalność (prawdopodobnie z braku sukcesów), panowie postanowili zrobić coś na własny rachunek. Tak narodził się Falloch!
Debiut płytowy zespołu, którego nazwa w języku gaelickim szkockim oznacza „ukryty”, nastąpił we wrześniu roku następnego. Najpierw – nakładem Candlelight Records – ukazał się singiel z utworami „Beyond Embers and the Earth” i „The Ghosts That Haunt This Path”, a następnie długogrający krążek „Where Distant Spirits Remain”. Płyta spodobała się na tyle, że muzycy zdecydowali się ruszyć w trasę koncertową. Do tego potrzebowali jednak dodatkowych rąk do pracy, zatrudnili więc basistę Bena Browna i bębniarza Steve’a Scotta. Zwłaszcza ten drugi miał już spore doświadczenie sceniczne, które zdobył grając w przeróżnych black-, death- i power metalowych formacjach, jak Arakacian, Argonath (EP „Sons of the Mountain”, 2005), Elphame, Forest of Castles, Skeleton Gang i Switchblade Scream (EP „Taste the Blade”, 2009). Współpraca z Benem i Steve’em układała się tak dobrze, że zapadła decyzja o przyjęciu ich na stałe w szeregi Falloch. I kiedy wydawało się, że teraz może być już tylko lepiej, z gry w kapeli zrezygnował Marshall, który zdecydował się działać samodzielnie. Pod szyldem Àrsaidh nagrał w ubiegłym roku album „Roots”, a w tym – jako Saor – longplay „Aura”. Poszukiwania nowego wokalisty przedłużały się na tyle, że McLean postanowił zaliczyć mały „skok w bok” i na krótko związał się z heavy metalowcami z Code of Silence, na których płycie „Dark Skies over Babylon” (2013) zagrał na instrumentach klawiszowych.
Gdy jednak tylko udało się znaleźć odpowiedniego śpiewającego gitarzystę – w postaci Tony’ego Dunna – Scott natychmiast reaktywował Falloch i ostro zabrał się, wraz z pozostałymi muzykami, do pracy nad nowym albumem. Wydawnictwo „This Island, Our Funeral” ujrzało światło dzienne we wrześniu i z miejsca podbiło serca wielbicieli… blackgaze’u. To termin, który pojawił się niedawno, a pod którym skrywa się swoista mieszkanka black metalu, post-rocka i shoegaze’u – muzyki niekiedy ostrej i agresywnej, lecz jednocześnie bardzo nastrojowej i urzekającej pięknem. Jak widać, da się takie skrajności łączyć, a z tego mariażu powstaje nowa jakość. Na trwającej nieco ponad pięćdziesiąt minut płycie znalazło się siedem kompozycji, które – jak to często w przypadku podobnych produkcji bywa – układają się w swoisty concept-album. Zaserwowany na otwarcie dziewięciominutowy utwór „Tòrradh” zaczyna się od brzmień ambientowych – na tle mrocznych dźwięków syntezatora pojawia się wokaliza McLeana. Bezbrzeżny smutek chwyta za serce. Ba! nawet wtedy, gdy do Scotta dołącza reszta zespołu, uderzając z całą siłą, wcale nie robi się mniej nostalgicznie. Budowana przez gitarę postrockowa ściana dźwięku przenosi słuchaczy niemal dosłownie w inny wymiar – gdzieś na szkockie pustkowia, gdzie jedynym towarzyszem człowieka jest hulający na wrzosowiskach wiatr. Ciężki rytm idzie w parze z przejmującym, eterycznym wokalem Dunna, który milknąc w końcówce, pozwala McLeanowi na wprowadzenie jeszcze większego niepokoju pojedynczymi uderzeniami w klawisze fortepianu.
„For Life” otwiera partia McLeana na gitarze akustycznej – trwa ona zaledwie kilkadziesiąt sekund, ale praktycznie definiuje resztę utworu. Kolejne sekwencje grane na instrumentach szarpanych – gitarze elektrycznej (Tony Dunn) i buzuki (Ben Brown) – będą odnosić się właśnie do niej, rozwijać zapoczątkowane przez nią motywy. Cały kawałek zbudowany jest zaś na zasadzie kontrastu – fragmenty dynamiczne sąsiadują z delikatnymi, podkreślanymi dodatkowo przez uwznioślony głos wokalisty. W „For Ùir” gitara akustyczna ma jeszcze więcej do „powiedzenia”, niemal przez cały czas towarzysząc śpiewowi Tony’ego. Choć i tu pojawiają się momenty mocniejsze. Jakby muzycy chcieli przygotować grunt pod kolejny rozbudowany (ponad dziewięciominutowy) kawałek – „Brahan”. Agresywny pochód basu sprawia wrażenie, jakby Brown chciał się przebić przez ścianę dźwięku z mozołem stawianą przez Dunna – i chociaż ostatecznie mu się to nie udaje, ich długie zmagania wprowadzają niezwykły klimat. To właśnie w tym utworze Szkoci najbardziej zbliżają się do stylistyki proponowanej od paru lat przez Alcest i Sólstafir, udowadniając, że nawet jeśli są tylko uczniami, to na pewno nad wyraz zdolnymi. Chwilę wytchnienia ofiaruje natomiast najkrótszy w całym zestawie „–”, na który składa się jedynie klimatyczny syntezatorowy pasaż.
Kończy go potężne uderzenie perkusji na otwarcie „I Shall Build Mountains”. Muzycy przypominają w ten sposób fanom o swojej blackmetalowej przeszłości, ale ani na chwilę nie zapominają przy tym o tworzeniu odpowiedniego, pełnego zadumy i smutku, nastroju. To zdecydowanie najlepszy fragment „This Island, Our Funeral” – jest tu bowiem wszystko, czego można oczekiwać od podobnej muzyki: potęga i emocje, nostalgia i gniew, mrok i kontemplacja; nie brakuje przy tym zapadających w pamięć melodii. A w zakończeniu głos i gitara Tony’ego Dunna starają się nawet rozwiać rozsnute nad całością chmury, aby otworzyć drogę słonecznym promieniom. W podobnym klimacie utrzymane jest finałowe „Sanctuary”. Po ostrzejszym wstępie następuje uspokojenie, znaczone dźwiękami gitary akustycznej i chropawego, sprzężonego basu bezprogowego; kiedy do tego dochodzą jeszcze partia fortepianu i natchniona wokaliza Scotta McLeana robi się wręcz romantycznie. I nie zmienia niczego fakt, że w końcówce panowie z Falloch ponownie decydują się uderzyć z całą mocą. Odczucie, które pozostaje po wybrzmieniu ostatniej nuty, jest niezmienne – to towarzysząca nam przez niemal całą płytę tęsknota za tym, co najpiękniejsze i, niestety, najczęściej bardzo ulotne.
koniec
28 października 2014
Skład:
Tony Dunn – śpiew, gitara elektryczna
Scott McLean – gitara elektryczna, gitara akustyczna, fortepian, syntezator, wokaliza, instrumenty perkusyjne
Ben Brown – gitara basowa, gitara basowa bezprogowa, buzuki, instrumenty perkusyjne
Steve Scott – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: W poszukiwaniu zapomnianej przyszłości
Sebastian Chosiński

18 IV 2024

Każdy wielbiciel rodzimej progresywnej elektroniki powinien z uwagą przyglądać się kolejnym produkcjom kierowanego przez Jarosława Pijarowskiego Teatru Tworzenia. Chociaż lider pochodzi z Bydgoszczy, jest to projekt wykraczający znacznie poza miasto nad Brdą, a w przypadku najnowszego materiału – „Forbidden Archaeology (Opus 1,1)” – wręcz międzynarodowy. Jak na razie udostępniony został jedynie w sieci, także w formie filmu wideo.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Muzyczny seans spirytystyczny
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

W latach 2019-2020 Alan Davey, były gitarzysta basowy Hawkwind, wydał pod nawiązującym do tej legendarnej formacji szyldem Hawkestrel trzy albumy, po czym… zamilkł. A w zasadzie zajął się innymi konceptami artystycznymi. Musiały minąć cztery lata, aby przypomniał sobie o tym projekcie i uraczył fanów longplayem o wielce mówiącym tytule „Chaos Rocks”.

więcej »

Płynąć na chmurach
Sebastian Chosiński

12 IV 2024

Choć ich artystyczna współpraca rozpoczęła się przed ośmioma laty, to jednak dopiero teraz duński duet skonsumował ją poprzez wydanie wspólnej płyty. Album „Clouds” – lokujący się gdzieś na pograniczu jazzu i elektroniki (z elementami awangardy i folku) – sygnują swoimi nazwiskami improwizująca wokalistka Randi Pontoppidan oraz jazzowy wibrafonista Martin Fabricius.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.