Tu miejsce na labirynt…: Memento bez banalnego tryptyku [SBB „Warszawa 1980” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Archiwa Józefa Skrzeka przypominają studnię bez dna. Za każdym razem, zanurzywszy w niej wiadro, wyciąga się jakiś nieznany wcześniej bądź dotąd niepublikowany na płytach materiał. Podobnie jest z zawartością dwupłytowego albumu „Warszawa 1980”. Zawiera on koncert, który SBB zagrało 11 kwietnia 1980 roku w Sali Kongresowej w ramach trasy promującej krążek „Welcome”.
Tu miejsce na labirynt…: Memento bez banalnego tryptyku [SBB „Warszawa 1980” - recenzja]Archiwa Józefa Skrzeka przypominają studnię bez dna. Za każdym razem, zanurzywszy w niej wiadro, wyciąga się jakiś nieznany wcześniej bądź dotąd niepublikowany na płytach materiał. Podobnie jest z zawartością dwupłytowego albumu „Warszawa 1980”. Zawiera on koncert, który SBB zagrało 11 kwietnia 1980 roku w Sali Kongresowej w ramach trasy promującej krążek „Welcome”.
SBB ‹Warszawa 1980›Utwory | | CD1 | | 1) Moja ziemio wyśniona | 08:31 | 2) Hung-Under | 16:36 | 3) Movements I: Gait | 07:52 | 4) Movements II: Crossing | 10:41 | 5) Movements III: Getaway | 07:47 | 6) Movements IV: Rocking | 08:02 | 7) Spectrum | 20:37 | CD2 | | 1) Freedom With Us | 06:06 | 2) 3rd Reanimation | 06:19 | 3) Going Away | 09:34 | 4) [Żywiec] Mountain Melody | 04:09 | 6) Away, Away | 18:57 | 7) Heavy Equipment | 08:46 | 8) Wizje [finał] | 04:32 | 9) First Green Leaves | 06:56 |
Rok 1978 był dla SBB, wtedy jeszcze występującego jako trio, wyczerpujący. Zwieńczył go, zagrany dzień przed Wigilią, koncert w zachodnioniemieckim Buchholz, po którym grupa postanowiła zafundować sobie wreszcie dłuższy urlop. Odpoczynku potrzebowali wszyscy muzycy, a najbardziej Apostolis Anthimos, który wciąż jeszcze zmagał się ze skutkami przeżytego dwa lata wcześniej załamania nerwowego. Kiedy więc po kilku miesiącach przerwy panowie wrócili na scenę, w trakcie występów w Danii Grek uznał, że przydałby się w składzie drugi gitarzysta. Jego wybór padł na uzdolnionego Sławomira Piwowara, który wcześniej dał się poznać jako muzyk jazzowego Paradoksu („ Drifting Feather”, 1971) oraz eksperymentalnego zespołu Czesława Wydrzyckiego Niemen Aerolit („ 41 potencjometrów pana Jana”, 1974; „ Niemen Aerolit”, 1975; „Idee fixe”, 1978). Piwowar odniósł się do propozycji złożonej mu telefonicznie przez Lakisa z entuzjazmem i wiosną 1979 roku przyjechał do Bytomia, gdzie grupa przygotowywała się właśnie do zakontraktowanej już kilkutygodniowej trasy koncertowej po Czechosłowacji. Latem 1979 roku – po powrocie z zaprzyjaźnionego kraju demokracji ludowej – SBB po raz pierwszy zaprezentowało się jako kwartet krajowej publiczności, grając serię koncertów w kurortach nad Morzem Bałtyckim. Po latach zostały one opublikowane na płytach „ 1979 Międzyzdroje” (2014) oraz „Pop Session 79” (2006). Prezentowały bardzo odmienne oblicza zespołu: wcześniejszy o kilka dni występ na Pomorzu Zachodnim był w zasadzie jedną wielką improwizacją, z kolei recital sopocki oparty został głównie na materiale powstałym przy okazji pracy nad albumami „Follow My Dream” (1977) i „Welcome” (1978). Pod koniec lata natomiast – tym razem bez Piwowara, który nie otrzymał na czas paszportu – SBB wybrało się po raz kolejny na koncerty do Niemiec Zachodnich. Dokumentuje je płyta „Live in Köln 1979. In the Shadow of the Dom” (2009), ponownie oparta na zespołowych improwizacjach. To wielkie zamiłowanie do otwartej formy było o tyle zastanawiające, że już wtedy w głowach muzyków rodziły się bardzo skondensowane utwory, które ostatecznie trafiły na – jak się mniej więcej rok później okazało – ostatni studyjny krążek nagrany przed rozwiązaniem kapeli, czyli osławione „ Memento z banalnym tryptykiem”. Jego rejestracja odbyła się w opolskim studiu Polskiego Radia w lutym 1980 roku, kiedy więc zespół ruszył w wiosenną trasę po kraju, publiczność nie znała jeszcze tych nagrań (choć akurat „Moja ziemio wyśniona” było prezentowane już wcześniej na koncertach); fizycznie nie były przecież dostępne na żadnym nośniku. SBB promowało więc głównie swoje poprzednie wydawnictwo – opublikowany w Niemczech przez wytwórnię Spiegelei, a w Polsce przez Wifon – longplay „Welcome”. Tournée otworzyły koncerty w Warszawie, które odbyły się w wyprzedanej do ostatniego miejsca Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki. I trudno się temu dziwić, wszak w tamtym momencie kwartet ze Śląska był najpoważniejszym rockowym towarem eksportowym, jakim mogła poszczycić się Polska Ludowa. Publika była spragniona zespołu i to doskonale słychać na zachowanych w archiwum Józefa Skrzeka nagraniach. Wydany przez GAD Records dwupłytowy album – drugi po ubiegłorocznym „ Live Jazz nad Odrą 1975” – jest nie tylko niezwykłym dokumentem epoki, ale nade wszystko fascynującym portretem SBB z dwoma gitarzystami w składzie i chętnie sięgającym po gitarę basową liderem (co w końcu lat 70. wcale nie było dla Józefa Skrzeka takie typowe). Pierwszy kompakt otwiera jedna z najnowszych kompozycji w ówczesnym repertuarze SBB, czyli „Moja ziemio wyśniona” – utwór, który trafił na „Memento…”. I jest to początek bardzo rockowy, mimo że od pierwszych sekund szczególnie wyeksponowanymi instrumentami są syntezatory. Duża w tym jednak także zasługa Jerzego Piotrowskiego, który jak żaden inny polski bębniarz potrafił łączyć ogromną moc z finezją i lekkością. Tej ostatniej przydaje zresztą kawałkowi również śpiew Skrzeka, jak zwykle eteryczny i natchniony, sprawiający, że publiczność z miejsca przenosi się w zupełnie inny wymiar. Nie mniej fascynujące są partie gitar, których dialog umiejętnie podnosi napięcie – to z kolei znajduje swe ujście w prawdziwie wystrzałowym finiszu. Początek koncertu uznać więc należy za rewelacyjny – taki, jakim tylko wielki zespół potrafi kupić sobie z miejsca słuchaczy. Zagrany jako drugi „Hung-Under” (taką zastosowano tutaj pisownię, z myślnikiem) powstał z myślą o planowanym przez kwartet kolejnym krążku na rynek zachodnioniemiecki, który ostatecznie – z powodu rozpadu formacji – nie powstał; Skrzek wykorzystał go natomiast na swoim trzecim wydawnictwie solowym, czyli nagranej parę miesięcy później, lecz wydanej dopiero w 1981 roku „Józefinie”. Po nastrojowym, progresywnym wstępie, znaczonym jeszcze jedną kapitalną partią gitary, do głosu dochodzą klawisze, które jednocześnie dają znak do rozpoczęcia improwizacji. I jest to – bez dwóch zdań – Wielka Improwizacja, ciągnąca się przez następnych mniej więcej… sześćdziesiąt minut. „Hung-Under” płynnie przechodzi w czteroczęściowe „Movements”, które potrafi zaspokoić gust najbardziej chyba wybrednego wielbiciela muzycznego performance’u. W rozpędzonym – przynajmniej od pewnego momentu – „Gait” Anthimos i Piwowar prześcigają się w coraz wymyślniejszych figurach; w nieco wolniejszym „Crossing”, wspomagani przez Skrzeka i Piotrowskiego, pozwalają sobie na klasyczne zagrywki jazzrockowe, by ostatecznie niemal całkowicie zamilknąć i oddać głos sekcji rytmicznej. Tak, tak, lider SBB sięga tu bowiem po gitarę basową i udowadnia, że potrafi dać na niej takiego czadu, że nie powstydziłby się tego nawet twórca Primusa, Les Claypool. Podobnie jest w „Getaway”, które zachwyca progresywnym rozmachem i szaleńczym, przyprawiającym o ciarki pochodem perkusji i basu. Uspokojenie przynosi dopiero „Rocking”, które w całości oparte jest na akordach bluesowych. Improwizacją, choć z nieco innego muzycznego świata, jest także zamykające pierwszy album ponad dwudziestominutowe „Spectrum”. Przede wszystkim Skrzek siada tu ponownie do syntezatorów i najpierw serwuje popis godny jego największych dokonań solowych (vide „Ojciec chrzestny Dominika”), by następnie usunąć się w cień i tym samym dać możliwość „wyszaleć” się gitarzystom. Drugi krążek otwiera zaprezentowana w całości suita „Going Away” (z albumu „Follow My Dream”): począwszy od klimatycznego, syntezatorowego „Freedom With Us”, poprzez opatrzone jedną z najpiękniejszych solówek gitarowych „3rd Reanimation” i zmierzającego powoli w kierunku jazz-rocka „Going Away”, aż po zagrane w całości przez Skrzeka na klawiszach „(Żywiec) Mountain Melody”. W chwili gdy do lidera dołącza Lakis, suita przeistacza się w kolejny numer – zaczerpnięty z „Welcome” – „Loneliness (theme)”. I chociaż jest to najkrótsza, niespełna trzyminutowa, kompozycja zagrana podczas warszawskiego koncertu, niczego jej nie brakuje – posiada ona zarówno odpowiedni nastrój, jak i niezwykle urokliwy motyw gitarowy. Następujący po niej „Away, Away” to powrót do improwizacji, w której hard rock miesza się z progresem i blues-rockiem, a Piwowar i Lakis dają upust swojej nieograniczonej wyobraźni, udowadniając przy okazji, że nieobecne są im również wirtuozerskie popisy. Hardrockowe ciągotki zdradza także „Heavy Equipment”, okraszony partią gitary w niemal Hendrixowskim klimacie, co też zresztą dziwić nie powinno, albowiem taką muzykę zdarzało się grać SBB na początku kariery (vide płyta „Ku pamięci”, umieszczona w boksie „Lost Tapes, Vol. 2”). Zaskakiwać może natomiast, że przesterowanym gitarom solowym towarzyszy tu również rozkręcony na maksa bas Skrzeka, który pokusił się nawet o solówkę na tym instrumencie. Koncert zamyka kompozycja „Wizje (finał)”, stanowiąca wyimek z utworu wydanego sześć lat wcześniej na pierwszym albumie grupy (też będącym rejestracją koncertową). Z każdą kolejną minutą SBB podkręca tempo, aby w najmniej spodziewanym momencie… zamilknąć. Z daleka dociera jedynie skandowanie rozentuzjazmowanej publiki. Ale to jeszcze nie koniec płyty. Niejako na deser dodano jeszcze jeden kawałek – nagrany przed właściwym występem, podczas próby, improwizowany „First Green Leaves”. Znać, że to fragment, podczas którego muzycy starają się dopiero zgrać, wyprobowując przy okazji możliwości oddanego im do dyspozycji sprzętu nagłośnieniowego. Ale i to ćwiczenie daje całkiem niezły pogląd na temat wartości zespołu. I bez znaczenia jest fakt, że więcej tu psychodelii (z hipnotycznym pochodem basu) niż rocka progresywnego. W końcu mieliśmy do czynienia z artystami z najwyższej światowej półki! Od tego momentu do rozpadu kapeli pozostało jeszcze zaledwie kilka miesięcy. W tym czasie zespół zdążył ponownie wyjechać na koncerty do Czechosłowacji i Republiki Federalnej Niemiec. Z obu wypadów zachowała się odpowiednia dokumentacja. By przekonać się, w jakiej formie odchodziła do historii najważniejsza polska formacja rockowa lat 70. XX wieku (i nie tylko), wystarczy sięgnąć po nagrane na żywo albumy „Live in Czechoslovakia 1980. Three Quarters” (2009) i „Live in Marburg 1980. The Final Concert” (2007). Wraz z „Warszawą 1980” tworzą one teraz swoistą trylogię – memento z tryptykiem, wcale nie banalnym. Skład: Józef Skrzek – śpiew, gitara basowa, instrumenty klawiszowe Apostolis Anthimos – gitara elektryczna Sławomir Piwowar – gitara elektryczna Jerzy Piotrowski – perkusja
|
Szukali, burzyli, budowali, eksperymentowali, ewoluowali - przez te wszystkie lata 70-te (aż po początek 80-tych)stali się zespołem klasy światowej. Wspaniale że możemy po latach sięgnąć po te nagrania i wysłuchać je.Kolejne archiwalne nagrania są jak puzzle - pokazują wiele różnych obliczy zespołu. Powstają kolejne płyty z nowym materiałem SBB ale i archiwa rosną.