Cienie bohaterskich przodków [Paganland „Fatherland” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Konflikt rosyjsko-ukraiński nie toczy się jedynie na płaszczyznach politycznej i militarnej; angażują się bowiem w niego również ludzi kultury – także ze świata rocka. Lwowska formacja Paganland to jedna z najbardziej znanych w świecie grup ukraińskich łączących w swojej twórczości black metal z folkiem, a w warstwie tekstowej – pochwałę pogaństwa z treściami patriotycznymi. Najlepszym na to dowodem nowy album muzyków – „Fatherland”.
Cienie bohaterskich przodków [Paganland „Fatherland” - recenzja]Konflikt rosyjsko-ukraiński nie toczy się jedynie na płaszczyznach politycznej i militarnej; angażują się bowiem w niego również ludzi kultury – także ze świata rocka. Lwowska formacja Paganland to jedna z najbardziej znanych w świecie grup ukraińskich łączących w swojej twórczości black metal z folkiem, a w warstwie tekstowej – pochwałę pogaństwa z treściami patriotycznymi. Najlepszym na to dowodem nowy album muzyków – „Fatherland”.
Paganland ‹Fatherland›Utwory | | CD1 | | 1) Світанок нової доби | 07:03 | 2) Голос Карпат | 06:09 | 3) Крізь холод зими | 06:53 | 4) Зоряний шлях | 05:29 | 5) Слово рідне, орле скутий! | 05:36 | 6) Незгасле полум’я слави | 05:41 | 7) Вітчизна | 06:22 |
Historia Paganland liczy sobie już osiemnaście lat. Grupa powstała we Lwowie w 1997 roku jako studyjny projekt dwóch zafascynowanych z jednej strony black metalem, z drugiej – folklorem ukraińskim (a mówiąc jeszcze precyzyjniej: karpackim) muzyków: klawiszowca Andrija Szalaja (ukrywającego się po pseudonimem „Run”) oraz wokalisty i basisty Mykoły Biłozora. Rok później duet dokonał pierwszych profesjonalnych nagrań, które ukazały się na kasecie „Gods of Golden Circle” (mimo stosowania angielskich tytułów, zespół od początku kariery konsekwentnie śpiewa w języku ukraińskim). Oddźwięk był znikomy i takim prawdopodobnie by pozostał, gdyby artyści nie zdecydowali się wyjść ze studia i ruszyć w trasę koncertową. Do tego potrzebowali jednak pomocy, dlatego też w 2001 roku do Andrija i Mykoły dołączyli gitarzysta Ołeksandr Denysenko oraz perkusista Andrij Kopilczak „Tur”. W tym składzie Paganland nagrał trzyotworowe demo „Тіні Забутих Предків”, którego tytuł nawiązywał do książki Mychajła Kociubyńskiego o Huculszczyźnie (z 1911 roku) i nakręconego na jej podstawie – ponad pół wieku później – legendarnego filmu „ Cienie zapomnianych przodków” (1964) Siergieja Paradżanowa. Zanim jednak nagrania te ujrzały światło dzienne na płycie kompaktowej w 2008 roku (w formie splitu z inną lwowską pagan-blackmetalową formacją noszącą zresztą nazwę Тіні Забутих Предків), Pagaland… przeszedł do historii. A przynajmniej tak się przez cztery lata wydawało. Grupa odrodziła się bowiem – z inspiracji Szalaja – na początku następnej dekady i szczęśliwie istnieje po dziś dzień. Zrealizowany w 2011 roku materiał „Вітер волі” („Winds of Freedom”) ukazał się oficjalnie dwa lata później nakładem dortmundzkiej wytwórni Svarga Music. Nagrano go w następującym, nie licząc lidera i Kopilczaka, składzie: Wołodymyr – śpiew, Siergiej Filiak „Sergfil” – gitara elektryczna i chórki oraz Roman Szopa „Romario” – gitara basowa (co ciekawe, dwaj ostatni muzycy wcześniej udzielali się we wspomnianej już grupie Тіні Забутих Предків). Album spotkał się z bardzo pozytywnym przyjęciem; do tego stopnia, że Paganland zaczęto stawiać w jednym rzędzie z takimi klasykami gatunku, jak szwedzkie zespoły Bathory (nieistniejący już od dekady) i Vintersorg, fiński Ensiferum, norweski Borknagar, niemiecki Falkenbach, holenderski Heidevolk czy rosyjska Аркона. Niestety, krótko po opublikowaniu płyty aż trzech muzyków pożegnało się z grupą, w tym mający całkiem spory staż „Tur”. Szalaj i Wołodymyr jednak się nie poddali i w ciągu kilku miesięcy skompletowali nowy skład. Gitarzystą został Jurij Krupiak (który przewinął się przez kilka innych lwowskich formacji, w tym Ambivalence, Lamia Culta i Полинове Поле), basistą – ukrywający się pod pseudonimem „Beralb” – Mychajło Żurin (kolega Krupiaka z Lamia Culta), natomiast perkusistą – „Lycane”, czyli Ilja Zujkow, który do Lwowa przeprowadził się (wraz ze swoim macierzystym zespołem Nahemoth) z krymskiego Symferopola tuż po tym, jak w 2014 roku na półwysep wkroczyli Rosjanie. W tym zestawieniu kolejne wcielenie Paganland zarejestrowało materiał, który ukazał się w końcu kwietnia pod angielskim tytułem „Fatherland” (ponownie nakładem Svarga Music). Zadedykowano go Ukraińcom walczącym z najeźdźcą rosyjskim – i chodzi tu zarówno o bohaterów sprzed lat, jak i tych najbardziej współczesnych. Tym samym lwowianie wpisali się w jak najbardziej aktualny konflikt ukraińsko-rosyjski. Nas jednak dużo bardziej interesuje zawarta na płycie muzyka niż przekaz ideologiczny, a ta prezentuje się znakomicie, będąc idealnie skonstruowaną mieszanką symfonicznego black metalu z folkiem. Na „Fatherland” znalazło się siedem kompozycji, utrzymanych w bardzo do siebie podobnej – monumentalnej, pełnej rozmachu, ale i niepozbawionej melodyjności – stylistyce. Otwierający album siedmiominutowy utwór „Світанок нової доби” („The Dawn of a New Era”) to prawdziwa petarda! Patetyczny klawiszowy wstęp sprawia, że od pierwszych sekund po plecach zaczynają przebiegać ciarki; a kiedy po minucie do Andrija Szalaja dołącza reszta zespołu, robi się jeszcze bardziej górnolotnie. Ogromna w tym zasługa Wołodymyra, który potrafi zaśpiewać zarówno bardzo czysto, z charakterystycznym wschodnim (zabużańskim) zaśpiewem, jak i wydrzeć się tak, że opada szczęka. Inna sprawa, że z growlingiem wokalista na szczęście nie przesadza; pojawia się on jedynie wtedy, gdy ludzki głos potrzebny jest jako kolejny instrument. Nie inaczej dzieje się w numerze drugim – „Голос Карпат” („The Voice of Carpathians”), w którym obok symfonicznie zaaranżowanych instrumentów klawiszowych (to brzmienie jest zresztą najbardziej charakterystyczną cechą stylu Paganland) po raz kolejny pojawia się skoczny i urzekający – i choć cofnięty na drugi plan, to mimo wszystko dobrze słyszalny – folkowy wokal. W zaczynającym się od szumu wiatru na połoninie „Крізь холод зими” („Through the Winter Coldness”) chłód jest wręcz namacalnie wyczuwalny. Pewnie dlatego, że ten pełen niepokojącego klimatu kawałek snuje się w sposób senno-hipnotyczny. W kolejnym – „Зоряний шлях” („Stellar Path”) – robi się dla odmiany bardzo doomowo. Wagi tej kompozycji przydaje też potężny głos Wołodymyra, który śpiewa z takim zaangażowaniem, jakby wzywał wojska kozackie do walki na śmierć i życie. W zetknięciu z monumentalnymi klawiszami robi to gigantyczne wrażenie. Na tym tle „Слово рідне, орле скутий!” („Native Word, Shackled Eagle!”) wydaje się dużo lżejszy, a momentami wręcz radosny, co jest przede wszystkim efektem partii klawiszy naśladujących brzmienie fletu. W „Незгасле полум’я слави” („The Eternal Fire of Fame”) panowie z Paganland wracają już jednak na swój właściwy tor – rozpędzony zespół i growlingujący wokalista nie pozostawiają wątpliwości, że black metal to jednak pierwsza i największa – oczywiście z muzycznych – miłość artystów ze Lwowa. Tyle że nie stoi im to wcale na przeszkodzie, by w całość wpleść chwytliwą, ludową melodię grają na keyboardach. Na finał pojawia się utwór tytułowy, czyli „Вітчизна” („Fatherland”) – i jest to dokładnie takie zakończenie, do jakiego muzycy przygotowywali słuchaczy przez poprzednie trzydzieści kilka minut. Symfoniczny rozmach i przestrzeń oraz pełen zaangażowania śpiew po raz kolejny sprawiają, że trudno pozostać obojętnym. Do tego dochodzi jeszcze kapitalnie wpleciona w partie gitary akustycznej i instrumentów klawiszowych patetyczna melorecytacja patriotycznego tekstu. Owszem, przez moment można poczuć się jak na apelu „ku czci”, ale z drugiej strony, kto na podobną uroczystość wpuściłby zespół o blackmetalowej proweniencji? Osobom na co dzień stroniącym od takiej muzyki najnowsza produkcja Ukraińców może wydać się nieznośnie monumentalna i monotonna, lecz siedzącym w klimatach bez wątpienia ta potężna dawka kapitalnego, na wskroś przesiąkniętego wpadającymi w ucho melodiami czadu, na pewno się spodoba. Nawet jeśli nie do końca podzielają oni poglądy religijne i polityczne Andrija Szalaja i jego kolegów. Skład: Wołodymyr – śpiew Jurij Krupiak – gitara elektryczna, gitara akustyczna Mychajło Żurin „Beralb” – gitara basowa Andrij Szalaj „Run” – instrumenty klawiszowe Ilja Zujkow „Lycane” – perkusja
|