Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Paganland
‹Fatherland›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułFatherland
Wykonawca / KompozytorPaganland
Data wydania27 kwietnia 2015
NośnikCD
Czas trwania43:13
Gatunekfolk, metal
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Wołodymyr Dzubenko, Jurij Krupiak, Mychajło „Beralb” Żurin, Andrij „Run” Szalaj, Ilja „Lycane” Zujkow
Utwory
CD1
1) Світанок нової доби07:03
2) Голос Карпат06:09
3) Крізь холод зими06:53
4) Зоряний шлях05:29
5) Слово рідне, орле скутий!05:36
6) Незгасле полум’я слави05:41
7) Вітчизна06:22
Wyszukaj / Kup

Cienie bohaterskich przodków
[Paganland „Fatherland” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Konflikt rosyjsko-ukraiński nie toczy się jedynie na płaszczyznach politycznej i militarnej; angażują się bowiem w niego również ludzi kultury – także ze świata rocka. Lwowska formacja Paganland to jedna z najbardziej znanych w świecie grup ukraińskich łączących w swojej twórczości black metal z folkiem, a w warstwie tekstowej – pochwałę pogaństwa z treściami patriotycznymi. Najlepszym na to dowodem nowy album muzyków – „Fatherland”.

Sebastian Chosiński

Cienie bohaterskich przodków
[Paganland „Fatherland” - recenzja]

Konflikt rosyjsko-ukraiński nie toczy się jedynie na płaszczyznach politycznej i militarnej; angażują się bowiem w niego również ludzi kultury – także ze świata rocka. Lwowska formacja Paganland to jedna z najbardziej znanych w świecie grup ukraińskich łączących w swojej twórczości black metal z folkiem, a w warstwie tekstowej – pochwałę pogaństwa z treściami patriotycznymi. Najlepszym na to dowodem nowy album muzyków – „Fatherland”.

Paganland
‹Fatherland›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułFatherland
Wykonawca / KompozytorPaganland
Data wydania27 kwietnia 2015
NośnikCD
Czas trwania43:13
Gatunekfolk, metal
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Wołodymyr Dzubenko, Jurij Krupiak, Mychajło „Beralb” Żurin, Andrij „Run” Szalaj, Ilja „Lycane” Zujkow
Utwory
CD1
1) Світанок нової доби07:03
2) Голос Карпат06:09
3) Крізь холод зими06:53
4) Зоряний шлях05:29
5) Слово рідне, орле скутий!05:36
6) Незгасле полум’я слави05:41
7) Вітчизна06:22
Wyszukaj / Kup
Historia Paganland liczy sobie już osiemnaście lat. Grupa powstała we Lwowie w 1997 roku jako studyjny projekt dwóch zafascynowanych z jednej strony black metalem, z drugiej – folklorem ukraińskim (a mówiąc jeszcze precyzyjniej: karpackim) muzyków: klawiszowca Andrija Szalaja (ukrywającego się po pseudonimem „Run”) oraz wokalisty i basisty Mykoły Biłozora. Rok później duet dokonał pierwszych profesjonalnych nagrań, które ukazały się na kasecie „Gods of Golden Circle” (mimo stosowania angielskich tytułów, zespół od początku kariery konsekwentnie śpiewa w języku ukraińskim). Oddźwięk był znikomy i takim prawdopodobnie by pozostał, gdyby artyści nie zdecydowali się wyjść ze studia i ruszyć w trasę koncertową. Do tego potrzebowali jednak pomocy, dlatego też w 2001 roku do Andrija i Mykoły dołączyli gitarzysta Ołeksandr Denysenko oraz perkusista Andrij Kopilczak „Tur”. W tym składzie Paganland nagrał trzyotworowe demo „Тіні Забутих Предків”, którego tytuł nawiązywał do książki Mychajła Kociubyńskiego o Huculszczyźnie (z 1911 roku) i nakręconego na jej podstawie – ponad pół wieku później – legendarnego filmu „Cienie zapomnianych przodków” (1964) Siergieja Paradżanowa.
Zanim jednak nagrania te ujrzały światło dzienne na płycie kompaktowej w 2008 roku (w formie splitu z inną lwowską pagan-blackmetalową formacją noszącą zresztą nazwę Тіні Забутих Предків), Pagaland… przeszedł do historii. A przynajmniej tak się przez cztery lata wydawało. Grupa odrodziła się bowiem – z inspiracji Szalaja – na początku następnej dekady i szczęśliwie istnieje po dziś dzień. Zrealizowany w 2011 roku materiał „Вітер волі” („Winds of Freedom”) ukazał się oficjalnie dwa lata później nakładem dortmundzkiej wytwórni Svarga Music. Nagrano go w następującym, nie licząc lidera i Kopilczaka, składzie: Wołodymyr – śpiew, Siergiej Filiak „Sergfil” – gitara elektryczna i chórki oraz Roman Szopa „Romario” – gitara basowa (co ciekawe, dwaj ostatni muzycy wcześniej udzielali się we wspomnianej już grupie Тіні Забутих Предків). Album spotkał się z bardzo pozytywnym przyjęciem; do tego stopnia, że Paganland zaczęto stawiać w jednym rzędzie z takimi klasykami gatunku, jak szwedzkie zespoły Bathory (nieistniejący już od dekady) i Vintersorg, fiński Ensiferum, norweski Borknagar, niemiecki Falkenbach, holenderski Heidevolk czy rosyjska Аркона. Niestety, krótko po opublikowaniu płyty aż trzech muzyków pożegnało się z grupą, w tym mający całkiem spory staż „Tur”.
Szalaj i Wołodymyr jednak się nie poddali i w ciągu kilku miesięcy skompletowali nowy skład. Gitarzystą został Jurij Krupiak (który przewinął się przez kilka innych lwowskich formacji, w tym Ambivalence, Lamia Culta i Полинове Поле), basistą – ukrywający się pod pseudonimem „Beralb” – Mychajło Żurin (kolega Krupiaka z Lamia Culta), natomiast perkusistą – „Lycane”, czyli Ilja Zujkow, który do Lwowa przeprowadził się (wraz ze swoim macierzystym zespołem Nahemoth) z krymskiego Symferopola tuż po tym, jak w 2014 roku na półwysep wkroczyli Rosjanie. W tym zestawieniu kolejne wcielenie Paganland zarejestrowało materiał, który ukazał się w końcu kwietnia pod angielskim tytułem „Fatherland” (ponownie nakładem Svarga Music). Zadedykowano go Ukraińcom walczącym z najeźdźcą rosyjskim – i chodzi tu zarówno o bohaterów sprzed lat, jak i tych najbardziej współczesnych. Tym samym lwowianie wpisali się w jak najbardziej aktualny konflikt ukraińsko-rosyjski. Nas jednak dużo bardziej interesuje zawarta na płycie muzyka niż przekaz ideologiczny, a ta prezentuje się znakomicie, będąc idealnie skonstruowaną mieszanką symfonicznego black metalu z folkiem.
Na „Fatherland” znalazło się siedem kompozycji, utrzymanych w bardzo do siebie podobnej – monumentalnej, pełnej rozmachu, ale i niepozbawionej melodyjności – stylistyce. Otwierający album siedmiominutowy utwór „Світанок нової доби” („The Dawn of a New Era”) to prawdziwa petarda! Patetyczny klawiszowy wstęp sprawia, że od pierwszych sekund po plecach zaczynają przebiegać ciarki; a kiedy po minucie do Andrija Szalaja dołącza reszta zespołu, robi się jeszcze bardziej górnolotnie. Ogromna w tym zasługa Wołodymyra, który potrafi zaśpiewać zarówno bardzo czysto, z charakterystycznym wschodnim (zabużańskim) zaśpiewem, jak i wydrzeć się tak, że opada szczęka. Inna sprawa, że z growlingiem wokalista na szczęście nie przesadza; pojawia się on jedynie wtedy, gdy ludzki głos potrzebny jest jako kolejny instrument. Nie inaczej dzieje się w numerze drugim – „Голос Карпат” („The Voice of Carpathians”), w którym obok symfonicznie zaaranżowanych instrumentów klawiszowych (to brzmienie jest zresztą najbardziej charakterystyczną cechą stylu Paganland) po raz kolejny pojawia się skoczny i urzekający – i choć cofnięty na drugi plan, to mimo wszystko dobrze słyszalny – folkowy wokal.
W zaczynającym się od szumu wiatru na połoninie „Крізь холод зими” („Through the Winter Coldness”) chłód jest wręcz namacalnie wyczuwalny. Pewnie dlatego, że ten pełen niepokojącego klimatu kawałek snuje się w sposób senno-hipnotyczny. W kolejnym – „Зоряний шлях” („Stellar Path”) – robi się dla odmiany bardzo doomowo. Wagi tej kompozycji przydaje też potężny głos Wołodymyra, który śpiewa z takim zaangażowaniem, jakby wzywał wojska kozackie do walki na śmierć i życie. W zetknięciu z monumentalnymi klawiszami robi to gigantyczne wrażenie. Na tym tle „Слово рідне, орле скутий!” („Native Word, Shackled Eagle!”) wydaje się dużo lżejszy, a momentami wręcz radosny, co jest przede wszystkim efektem partii klawiszy naśladujących brzmienie fletu. W „Незгасле полум’я слави” („The Eternal Fire of Fame”) panowie z Paganland wracają już jednak na swój właściwy tor – rozpędzony zespół i growlingujący wokalista nie pozostawiają wątpliwości, że black metal to jednak pierwsza i największa – oczywiście z muzycznych – miłość artystów ze Lwowa. Tyle że nie stoi im to wcale na przeszkodzie, by w całość wpleść chwytliwą, ludową melodię grają na keyboardach.
Na finał pojawia się utwór tytułowy, czyli „Вітчизна” („Fatherland”) – i jest to dokładnie takie zakończenie, do jakiego muzycy przygotowywali słuchaczy przez poprzednie trzydzieści kilka minut. Symfoniczny rozmach i przestrzeń oraz pełen zaangażowania śpiew po raz kolejny sprawiają, że trudno pozostać obojętnym. Do tego dochodzi jeszcze kapitalnie wpleciona w partie gitary akustycznej i instrumentów klawiszowych patetyczna melorecytacja patriotycznego tekstu. Owszem, przez moment można poczuć się jak na apelu „ku czci”, ale z drugiej strony, kto na podobną uroczystość wpuściłby zespół o blackmetalowej proweniencji? Osobom na co dzień stroniącym od takiej muzyki najnowsza produkcja Ukraińców może wydać się nieznośnie monumentalna i monotonna, lecz siedzącym w klimatach bez wątpienia ta potężna dawka kapitalnego, na wskroś przesiąkniętego wpadającymi w ucho melodiami czadu, na pewno się spodoba. Nawet jeśli nie do końca podzielają oni poglądy religijne i polityczne Andrija Szalaja i jego kolegów.
koniec
21 maja 2015
Skład:
Wołodymyr – śpiew
Jurij Krupiak – gitara elektryczna, gitara akustyczna
Mychajło Żurin „Beralb” – gitara basowa
Andrij Szalaj „Run” – instrumenty klawiszowe
Ilja Zujkow „Lycane” – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: W poszukiwaniu zapomnianej przyszłości
Sebastian Chosiński

18 IV 2024

Każdy wielbiciel rodzimej progresywnej elektroniki powinien z uwagą przyglądać się kolejnym produkcjom kierowanego przez Jarosława Pijarowskiego Teatru Tworzenia. Chociaż lider pochodzi z Bydgoszczy, jest to projekt wykraczający znacznie poza miasto nad Brdą, a w przypadku najnowszego materiału – „Forbidden Archaeology (Opus 1,1)” – wręcz międzynarodowy. Jak na razie udostępniony został jedynie w sieci, także w formie filmu wideo.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Muzyczny seans spirytystyczny
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

W latach 2019-2020 Alan Davey, były gitarzysta basowy Hawkwind, wydał pod nawiązującym do tej legendarnej formacji szyldem Hawkestrel trzy albumy, po czym… zamilkł. A w zasadzie zajął się innymi konceptami artystycznymi. Musiały minąć cztery lata, aby przypomniał sobie o tym projekcie i uraczył fanów longplayem o wielce mówiącym tytule „Chaos Rocks”.

więcej »

Płynąć na chmurach
Sebastian Chosiński

12 IV 2024

Choć ich artystyczna współpraca rozpoczęła się przed ośmioma laty, to jednak dopiero teraz duński duet skonsumował ją poprzez wydanie wspólnej płyty. Album „Clouds” – lokujący się gdzieś na pograniczu jazzu i elektroniki (z elementami awangardy i folku) – sygnują swoimi nazwiskami improwizująca wokalistka Randi Pontoppidan oraz jazzowy wibrafonista Martin Fabricius.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.