Nie licząc krótkiego okresu reaktywacji w poprzedniej dekadzie (po którym nie pozostała żadna płyta z premierowym materiałem), istnieli zaledwie przez trzy lata. W tym czasie zdążyli jednak opublikować dwa albumy, które wywarły znaczący wpływ na rozwój muzyki elektronicznej i ambientowej. O kogo chodzi? O zachodnioniemieckie trio Harmonia, którego dyskografia wzbogaciła się w tym roku o archiwalny krążek „Documents 1975”.
Tu miejsce na labirynt…: Ambitny ambient na rockowym fundamencie
[Harmonia „Documents 1975” - recenzja]
Nie licząc krótkiego okresu reaktywacji w poprzedniej dekadzie (po którym nie pozostała żadna płyta z premierowym materiałem), istnieli zaledwie przez trzy lata. W tym czasie zdążyli jednak opublikować dwa albumy, które wywarły znaczący wpływ na rozwój muzyki elektronicznej i ambientowej. O kogo chodzi? O zachodnioniemieckie trio Harmonia, którego dyskografia wzbogaciła się w tym roku o archiwalny krążek „Documents 1975”.
Harmonia
‹Documents 1975›
Utwory | |
Winyl1 | |
1) Tiki-Taka at Harmonia Studio in Forst | 06:26 |
2) Live at Onkel Pö in Hamburg | 09:12 |
3) Proto-Deluxe at Harmonia Studio in Forst | 04:30 |
4) Live at Fabrik in Hamburg | 11:38 |
Czterdzieści lat minęło… Może nie jak jeden dzień, ale w każdym razie szybko. Na tyle szybko, że prowokuje to do egzystencjalnych przemyśleń nad upływem czasu i zmusza do głębszej refleksji nad zmieniającym się obliczem świata. Choć i w połowie lat 70. XX wieku – w czasach szalejącego terroryzmu lewackiego i islamskiego – trudno było uznawać nasz glob za miejsce niewinne i szczęśliwe. Ale jednak wtedy wiele rzeczy wydawało się prostszych, a artyści – jakby na przekór – dużo bardziej skłonni do niekomercyjnych, wręcz awangardowych poszukiwań. Przodowali w tym zwłaszcza Niemcy, których najwybitniejszym wkładem w rozwój muzyki rockowej był krautrock. Wielonurtowy, niestroniący od eksperymentów, kojarzony z polityką (lewicową) i ruchami hipisowskimi. Przede wszystkim jednak – niezwykle inspirujący, również dzisiaj mający wpływ na wielu wykonawców. Jedną z odnóg krautrocka była jego odmiana elektroniczna (zwana często Kosmische Musik), która prostą drogą doprowadziła w późniejszych latach do powstania ambientu.
Do najwybitniejszych wykonawców tego (pod)gatunku zaliczano Kraftwerk, Tangerine Dream, Klausa Schulzego, Manuela Göttschinga oraz zespoły tworzone przez Hansa-Joachima Roedeliusa i – zmarłego w lipcu tego roku (z powodu raka) – Dietera Moebiusa, czyli Kluster, Cluster i Harmonia. Roedelius przyszedł na świat w październiku 1934 roku w Berlinie. Na tyle wcześnie, aby pod koniec wojny zostać wcielonym do tak zwanych Pimpfen, czyli działającej w ramach Hitlejugend organizacji Deutsches Jungvolk (która zrzeszała chłopców w wieku od 10 do 14 lat). Po klęsce III Rzeszy Hans-Joachim znalazł się wraz z rodziną w okupowanej przez aliantów zachodnich części miasta. Tam po latach, już jako dorosły człowiek, poznał zafascynowanego muzyką eksperymentalną malarza Conrada Schnitzlera (zmarłego w 2011 roku) oraz Dietera Moebiusa. Razem w 1969 roku założyli trio Kluster. Schnitzler miał już za sobą udział w nagraniu legendarnej, debiutanckiej płyty Tangerine Dream „Electronic Meditations” (1970); pozostali wciąż jeszcze raczkowali na scenie rockowej. Kluster pozostawiło po sobie trzy longplaye: „Klopfzeichen” (1970), „Zwei-Osterei” (1971) oraz „Eruption” (1971), a rozpadło się w momencie, kiedy Conrad podjął decyzję o opuszczeniu grupy.
Hans-Joachim oraz Dieter postanowili jednak kontynuować karierę, tym razem jako duet. Nieznacznie zmienili nazwę zespołu – na Cluster – i publikowali kolejne płyty: „Cluster” (1971), „Cluster II” (1972), „Zuckerzeit” (1974). Jeszcze przed wydaniem tej ostatniej zdecydowali się zrobić mały skok w bok i powołali do życia kolejny zespół, do udziału w którym zaprosili gitarzystę pochodzącej z Düsseldorfu grupy Neu!, Michaela Rothera (przewinął się on też przez Kraftwerk). Nazwali go Harmonia. Modne wtedy było zakładanie artystycznych komun i taką też decyzję podjęli Roedelius, Moebius i Rother, przenosząc się w 1973 roku na wieś – do położonego w Dolnej Saksonii Forst. Stworzyli tam studio nagraniowe i przez nikogo nie niepokojeni mogli oddawać się dniami i nocami muzycznym eksperymentom. Od czasu do czasu ruszali w trasy koncertowe, wtedy dołączał do nich perkusista grupy
Guru Guru Mani Neumeier; bywało też, że zapraszali gości do siebie (jak chociażby Briana Eno we wrześniu 1976 roku). W tym czasie wydali dwa krążki winylowe: „Musik von Harmonia” (1974) oraz „Deluxe” (1975). Po latach ukazała się jeszcze sesja z Eno („Tracks & Traces”, 1997) oraz album koncertowy „Live 1974” (2007).
W tym roku natomiast wszystkie cztery wydawnictwa opublikowane zostały na winylach w boksie „Complete Works” (wydanym przez firmę Grönland Records, której właścicielem jest piosenkarz Herbert Grönemeyer). Co ciekawe, uzupełnił go materiał wcześniej nieznany – zatytułowany „Documents 1975” (ujrzał on światło dzienne także osobno, na longplayu i… kasecie magnetofonowej). Radość studzi jednak trochę fakt, że znalazły się na nim jedynie cztery utwory, których czas trwania przekroczył nieznacznie pół godziny. Ale czy dla wielbicieli Harmonii ma to większe znaczenie? Liczy się fakt, że mogą poznać muzykę, która wcześniej spoczywała jedynie w zakamarkach archiwów Hansa-Joachima Roedeliusa. I chociaż upublicznione właśnie nagrania trudno uznać za arcydzieła, bezsprzecznie mają one swoją wartość. Dwa z nich to efekty sesji w studiu zespołu w Forst, dwa kolejne zostały zarejestrowane podczas dwóch różnych koncertów, jakie miały miejsce w hamburskich klubach – Onkel Pö oraz Fabrik (w ich trakcie triu towarzyszył grający na perkusji Mani Neumeier).
Zacznijmy jednak od nagrań studyjnych. „Tiki-Taka” to kompozycja oparta głównie na elektronice, wychodząca od dokonań „szkoły berlińskiej”, głównie zaś Tangerine Dream z okresu „Zeit” (1972) czy „Atem” (1973), ale śmiało podążająca w kierunku ambientu. Wokół powtarzanego uporczywie szybkiego rytmu muzycy, wykorzystując między innymi japoński instrument elektroniczny taishōgoto (Dieter Moebius) oraz tak zwaną Synthorchestrę (Michael Rother), budują tu przeróżne, pełne niepokojącego klimatu sekwencje (chociażby imitując dźwięki skrzypiec). Zupełnie inaczej prezentuje się „Proto-Deluxe”, którego skoczny początek może wprawić wręcz w konsternację. Słychać, że to zaledwie szkic utworu, choć uwagę na pewno przykuwa dynamiczna partia fortepianu elektrycznego (Hans-Joachim Roedelius) i klasyczne zapędy syntezatorów (Moebius). Ogólnie jednak żadna to rewelacja, raczej ciekawostka, która gdyby po wsze czasy pozostała w archiwach, nie przysporzyłaby tym samym fanom zespołu siwych włosów na skroniach.
Kapitalnie za to prezentują się dwie koncertowe rejestracje Harmonii anno Domini 1975. „Live” (z hamburskiego Onkel Pö) to ponad dziewięć minut niezwykle mrocznych elektronicznych poszukiwań, w których podstawową trójkę artystów wspomaga – i jest to pomoc nieoceniona – żywy perkusista (Mani Neumeier). Momentami muzyka grupy brzmi jak soundtrack wyjęty z horroru; trochę w niej psychodelii, niemało za to świstów i zgrzytów. Drugi fragment koncertowy – tym razem z klubu Fabrik – jest z tej samej bajki. Z tą różnicą, że tutaj bardziej słyszalna jest gitara Michaela Rothera, która idealnie wprzęga się w ambientową improwizację. Rytm wyznacza Neumeier, ale klimat tworzą przede wszystkim odpowiednio obsługujący syntezatory i organy Moebius i Roedelius. Zespół nie rezygnuje też z zagrywek charakterystycznych dla muzyki rockowej (Rother), ale granice są tutaj tak bardzo płynne, że nie ma większego sensu roztrząsania, które fragmenty, do jakiego muzycznego świata przynależą.
Swoją drogą ciekawe, czy Roedelius ma więcej takich perełek w swoim archiwum. A jeśli tak, to czy – i kiedy – zdecyduje się na ich publikację. I chociaż żywot Harmonii był nader krótki, żaden z trójki muzyków nie pozostał zbyt długo bezrobotny. Hans-Joachim i Dieter powrócili na scenę pod szyldem Cluster – najpierw wydali album „Sowiesoso” (1976), a potem ponownie nawiązali współpracę z Brianem Eno, której efektem były longplaye „Cluster & Eno” (1976) oraz „After the Heat” (1978). Rother natomiast rozpoczął karierę solową. Ale losy Roedeliusa, Moebiusa i Rothera po 1976 roku to już inna historia.
Skład:
Hans-Joachim Roedelius – głos, fortepian elektryczny, organy
Michael Rother – gitara elektryczna, instrumenty elektroniczne, perkusja, talerze, syntezatory, głos, fortepian elektryczny
Dieter Moebius – taishōgoto, syntezatory, głos, perkusja elektroniczna
gościnnie:
Mani Neumeier – perkusja (2,4)