Jazzowy groove, folkowa swoboda [Maciej Fortuna International Quartet „ZOŚKA” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Powstaniu tej płyty pomógł przypadek. A mówiąc konkretniej: fatalne warunki atmosferyczne, jakie zapanowały w Polsce na początku grudnia 2013 roku. Nie mogąc wyruszyć w trasę koncertową, poznański trębacz Maciej Fortuna i jego amerykańscy przyjaciele zamknęli się w studiu nagraniowym i zarejestrowali kilkadziesiąt minut muzyki. Muzyki – dodajmy – bardzo nietypowej. Dzisiaj możemy posłuchać jej z albumu „Zośka” firmowanego nazwą Maciej Fortuna International Quartet.
Jazzowy groove, folkowa swoboda [Maciej Fortuna International Quartet „ZOŚKA” - recenzja]Powstaniu tej płyty pomógł przypadek. A mówiąc konkretniej: fatalne warunki atmosferyczne, jakie zapanowały w Polsce na początku grudnia 2013 roku. Nie mogąc wyruszyć w trasę koncertową, poznański trębacz Maciej Fortuna i jego amerykańscy przyjaciele zamknęli się w studiu nagraniowym i zarejestrowali kilkadziesiąt minut muzyki. Muzyki – dodajmy – bardzo nietypowej. Dzisiaj możemy posłuchać jej z albumu „Zośka” firmowanego nazwą Maciej Fortuna International Quartet.
Maciej Fortuna International Quartet ‹ZOŚKA›Utwory | | CD1 | | 1) Lipka | 3:54 | 2) Kuśtyk | 1:51 | 3) Boże co władasz | 5:26 | 4) Prosi pan ojciec | 6:06 | 5) Nie chcę cię Kasiu | 5:53 | 6) Obertas | 6:33 | 7) Zośka | 4:12 | 8) Bychawa | 7:15 | 9) Łybedź | 2:12 | 10) Idzi | 4:35 |
Folk na jazzowo? A dlaczego by nie? Ostatnimi laty ta forma propagowania polskiej muzyki ludowej przeżywa nad Wisłą prawdziwy rozkwit. Wystarczy wspomnieć o takich albumach, jak „ Muzyka polska” (2011) tria Andrzeja Jagodzińskiego, „ Inspired by Lutosławski” (2014) projektu Grażyna Auguścik Orchestar, „ Na skrzyżowaniu rzek” (2015) Kwartetu Pałuckiego, „ Bukolikach” (2015) kwartetu High Definition czy „ Warszawa-Dakar” (2015) Marii Pomianowskiej i Groupe Gaindé. A to jedynie wierzchołek góry lodowej – kilka płyt, które doczekały się recenzji na łamach naszego portalu. Dzisiaj do tego zacnego grona dołącza kolejna – trochę niepozorna, ale nie mniej intrygująca (będzie jeszcze okazja wyjaśnić, z jakiego powodu) „Zośka” firmowana przez poznańskiego, choć rodem z Leszna, trębacza Macieja Fortunę i jego International Quartet. Tę „międzynarodowość” formacji zapewniają trzej pozostali artyści, czyli muzycy jazzowi ze Stanów Zjednoczonych: saksofonista Mack Goldsbury, (kontra)basista Erik Unsworth oraz perkusista Frank Parker. Panowie znają się doskonale od lat. Maciej Fortuna, robiący karierę również na rynku północnoamerykańskim, współpracował już z nimi – chociaż nie zawsze w tej samej obsadzie – przy bardzo różnych projektach (vide „Arteisa Sunrise”, 2010; „Live at CoCos’s”, 2012; „Active Rush”, 2014; „ The Last of the Beboppers”, 2014). Wiązało się to także z trasami koncertowymi po obu stronach Atlantyku. Jedna z nich – po Polsce – została zaplanowana na grudzień 2013 roku. Tak się jednak stało, że nie wszystko poszło zgodnie z planem, a zawiniła… pogoda. Padający śnieg sprawił, że grupa nie mogła ruszyć się z Poznania; wtedy też lider formacji zaproponował swoim przyjaciołom, aby nie tracić czasu i trochę „pobawić” się w studiu nagraniowym. Efektem tej sesji okazał się materiał, który nieco ponad dwa lata później trafił do słuchaczy na, wydanej przez wytwórnię Fortuna Music, płycie „Zośka” (choć wcześniej był już prezentowany podczas koncertów). I pewnie trudno byłoby uznać to za szczególną sensację, gdyby nie fakt, że trzej Amerykanie i Wielkopolanin tym razem wzięli na warsztat nie klasyki hard czy post bopu, ale… polski folklor. Sesja, której owocem jest „Zośka”, trwała zaledwie jeden dzień. Ile w sumie muzyki wtedy zarejestrowano, trudno stwierdzić; wiadomo, że na płytę trafiło dziesięć kompozycji, trwających niespełna pięćdziesiąt minut. Akurat tyle, by się nie znudzić, a po dotarciu do finału odczuwać jeszcze lekki głód. Nie da się ukryć, że ton wszystkim utworom nadają instrumenty dęte – to przede wszystkim popis talentu, wyobraźni i subtelności Fortuny i Goldsbury’ego; Unsworth i Parker pełnią tu – oczywiście jak najbardziej świadomie godząc się na to – rolę skrytych na drugim planie akompaniatorów. Chociaż i im dane jest w kilku momentach przebić się na plan pierwszy, głównie po to, by podkreślić czy to taneczny, czy nostalgiczny charakter danego utworu. Otwierająca płytę „Lipka” służy głównie prezentacji kwartetu – stąd najpierw motyw zagrany jedynie na saksofonie, który chwilę później zastąpiony zostaje przez trąbkę, po czym do obu solistów dołącza jeszcze sekcja rytmiczna. Znając już wszystkich, możemy spokojnie wsłuchać się w to, co proponują, czyli z jednej strony w intrygujący dialog Fortuny i Goldsbury’ego, w którym obaj panowie odrobinę, ale twórczo, przekomarzają się, z drugiej – w kapitalnie brzmiącą, zagraną unisono, partię dęciaków, dowodzącą, jak doskonale ci dwaj muzycy znają się i rozumieją. Krótki „Kuśtyk” to w zasadzie żart oparty na nieco zawadiackiej ludowej melodii, której interpretacji podjął się lider kwartetu. W zupełnie innym, dużo poważniejszym nastroju utrzymany jest natomiast „Boże, co władasz” – chociaż, gwoli ścisłości dodać należy, że i w nim pojawiają się fragmenty lżejsze, rozkołysane i roztańczone – znaczony wyśmienitymi partiami solowymi saksofonu i trąbki (w tej właśnie kolejności). Spore wrażenie robi też finał tej kompozycji, w którym jazzowa maestria miesza się z folkową swobodą. Nie mniej wzruszająco, rzewnie i refleksyjnie zespół brzmi również w balladowym „Prosi pan ojciec”. Grające jednogłośnie dęciaki wsparte są przez pomrukujący w tle kontrabas, który stanowi charakterystyczny kontrast dla ludowego rodowodu utworu. Erik Unsworth wciąga też Macieja Fortunę do swoistej artystycznej zabawy, zachęcając go tym samym do wyprawy w lata 60. XX wieku i podzielenia się ze słuchaczami wątkiem, który idealnie pasowałaby do albumu „ The Last of the Beboppers”. „Nie chcę cię, Kasiu” dzieli się na dwie części: radosny folkowy początek i zakończenie oraz znacząco różniący się od nich fragment środkowy, w którym do głosu dochodzi jazzowa natura muzyków z ich naturalną skłonnością do improwizacji. „Obertas”, co sugeruje już sam tytuł, stanowi przede wszystkim zaproszenie do tańca, choć tempo jest jednak dużo wolniejsze od oryginału, na co wpływ mają także skłaniające do przemyśleń solówki Fortuny i Goldsbury’ego. Numer tytułowy to z kolei następny przykład mistrzostwa lidera kwartetu; w oparciu o jazzowy groove Polak buduje coraz bardziej dynamiczną i „zasysającą” partię trąbki, która mogłaby – taki już urok improwizacji – trwać w nieskończoność. Trochę więc żal, że wszystko kończy się po nieco ponad czterech minutach. W najdłuższej w całym zestawie „Bychawie” artyści pozwalają sobie na nieco odważniejsze eksperymenty formalne, nie zapominając oczywiście przy tym, że mają do czynienia z kompozycją wywodzącą się z folkloru. „Łybedź” daje się natomiast zapamiętać głównie dzięki kolejnej solówce Fortuny oraz grającemu na kontrabasie smyczkiem Unsworthowi. Na zakończenie albumu muzycy wybrali „Idziego”, który pełni niemal identyczną rolę co „Lipka”. Słowem: każdemu z instrumentalistów daje możność osobistego pożegnania się ze słuchaczami. Kogo może przekonać „Zośka”? Fanów jazzu? To oczywiste, wszak sporo tu nawiązań do wcześniejszej twórczości artystów (rejestrowanej razem i osobno). Wielbicieli folkloru? Jak najbardziej, ale pod warunkiem, że od tradycyjnej cepeliady wolą oni „wariacje na temat”, re-interpretacje klasycznych ludowych motywów. Jest to też pozycja obowiązkowa dla tych, którzy od lat uważnie śledzą twórczy rozwój Macieja Fortuny – muzyka niezwykle wszechstronnego i niestroniącego od otwierania nowych furtek i podążania nowymi szlakami. Skład: Maciej Fortuna – trąbka Mack Goldsbury – saksofon tenorowy, saksofon sopranowy Erik Unsworth – kontrabas Frank Parker – perkusja
|