Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Spidergawd
‹Spidergawd III›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSpidergawd III
Wykonawca / KompozytorSpidergawd
Data wydania22 stycznia 2016
Wydawca Crispin Glovers Records
NośnikCD
Czas trwania36:41
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Per Borten, Bent Sæther, Kenneth Kapstad, Rolf Martin Snustad, Roar Øien
Utwory
CD1
1) No Man’s Land03:56
2) El corazon del sol04:54
3) The Best Kept Secrets04:17
4) The Funeral05:41
5) Picture Perfect Package03:48
6) Lighthouse, Part 104:49
7) Lighthouse, Part 202:31
8) Lighthouse, Part 306:45
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Gryź mnie po raz trzeci!
[Spidergawd „Spidergawd III” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Norwegowie ze Spidergawd bardzo regularnie – w przybliżeniu co dwanaście miesięcy – publikują kolejny album. Nie są to długie płyty, o czym świadczy fakt, że nagrany materiał mieści się zarówno na krążku kompaktowym, jak i winylu. Ale przecież liczy się nie długość, a jakość. A na tę absolutnie narzekać nie można. Zresztą czy byłoby to możliwe, biorąc pod uwagę fakt, że połowę grupy stanowią muzycy Motorpsycho? Pytanie, zaiste, retoryczne.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Gryź mnie po raz trzeci!
[Spidergawd „Spidergawd III” - recenzja]

Norwegowie ze Spidergawd bardzo regularnie – w przybliżeniu co dwanaście miesięcy – publikują kolejny album. Nie są to długie płyty, o czym świadczy fakt, że nagrany materiał mieści się zarówno na krążku kompaktowym, jak i winylu. Ale przecież liczy się nie długość, a jakość. A na tę absolutnie narzekać nie można. Zresztą czy byłoby to możliwe, biorąc pod uwagę fakt, że połowę grupy stanowią muzycy Motorpsycho? Pytanie, zaiste, retoryczne.

Spidergawd
‹Spidergawd III›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSpidergawd III
Wykonawca / KompozytorSpidergawd
Data wydania22 stycznia 2016
Wydawca Crispin Glovers Records
NośnikCD
Czas trwania36:41
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Per Borten, Bent Sæther, Kenneth Kapstad, Rolf Martin Snustad, Roar Øien
Utwory
CD1
1) No Man’s Land03:56
2) El corazon del sol04:54
3) The Best Kept Secrets04:17
4) The Funeral05:41
5) Picture Perfect Package03:48
6) Lighthouse, Part 104:49
7) Lighthouse, Part 202:31
8) Lighthouse, Part 306:45
Wyszukaj / Kup
Pierwotnie miał to być projekt jednorazowy, swoisty „skok w bok” od codziennych, rutynowych zajęć w ramach macierzystych formacji. I pewnie tak by się stało, gdyby nie znakomite przyjęcie – zarówno ze strony fanów, jak i krytyków – debiutanckiego albumu grupy, który światło dzienne ujrzał w końcu stycznia 2014 roku. Potem była, równie dobrze oceniana, trasa koncertowa, zakończona przyrzeczeniem, że nie poprzestajemy na jednym razie. I rzeczywiście: dwanaście miesięcy po pierwszym do sklepów trafił drugi krążek zespołu. A potem znów minął rok i pojawiła się trzecia odsłona tej fascynującej historii. Historii, której imię brzmi – Spidergawd. To kwartet, któremu ton nadają dwaj artyści związani na co dzień z uznawanym za kultowy (także w naszym kraju) norweskim bandem Motorpsycho: basista Bent Sæther (udzielający się również w Ryanbanden i Sugarfoot) oraz perkusista Kenneth Kapstad (znany między innymi ze współpracy z Grand General i Møster!). Skład uzupełniają natomiast – i to się nie zmieniło – wokalista i gitarzysta Per Borten (Cadillac, The New Violators i The Moving Oos) oraz saksofonista Rolf Martin Snustad (Hopalong Knut).
Muzycy Spidergawd mają swoje przyzwyczajenia. Choć raczej jest to po prostu ich w pełni świadomy wybór, który ma udowodnić słuchaczom, że mamy do czynienia z całkowicie przemyślanym konceptem. Co by na to wskazywało? Po pierwsze: termin publikacji kolejnych płyt (styczeń). Po drugie: miejsce, w którym są nagrywane – studio SoerGarden w mieście Melhus. Po trzecie: za każdym razem ten sam wydawca – wytwórnia Crispin Glover Records. Po czwarte: umieszczanie na okładkach, utrzymanych zresztą w identycznej „poetyce”, obrazów autorstwa współczesnego francuskiego malarza surrealistycznego Emile’a Morela. Wreszcie – po piąte – tytuły płyt, opatrzone (oprócz nazwy grupy) kolejnymi rzymskimi cyframi: „Spidergawd” (2014), „Spidergawd II” (2015) oraz – ta najnowsza, tegoroczna – „Spidergawd III”. Podsumowując, można by jeszcze zadać pytanie: Czy i muzyka jest wciąż niezmienna? I tak, i nie. Tak, bo kolejne wydawnictwa Norwegów ciągle prezentują bardzo wysoki poziom. Nie, ponieważ o ile na dwóch pierwszych albumach dominowały brzmienia rodem z lat 70. XX wieku, o tyle na trzecim za inspiracje posłużyły Skandynawom grupy z przełomu dwóch następnych dekad.
Co to oznacza w praktyce? Że na „Spidergawd III” znacznie więcej jest klasycznego heavy metalu z połowy lat 80. i stoner rocka z początku lat 90., znanego z ówczesnych produkcji Amerykanów z Kyuss czy Monster Magnet. Ale to wcale nie oznacza, że Norwegowie ślepo zapatrzeni są w swoich kolegów zza Atlantyku; płyta skrzy się bowiem także dźwiękami charakterystycznymi dla psychodeliczno-progresywnych poszukiwań macierzystej formacji Benta i Kennetha, która pierwsze kroki na rockowych scenach stawiała już w 1989 roku, a więc w tej samej epoce, którą teraz obaj postanowili dogłębnie spenetrować wraz z Perem i Snustadem. Odpowiedni klimat pojawia się już w otwierającym „Trójkę” utworze „No Man’s Land”. Z jednej strony zespół szybko się rozpędza, ale nie rezygnuje przy tym z zapadającej w pamięć melodii; gra ciężko, jak na band o heavymetalowej proweniencji przystało, lecz jednocześnie zwiewnie i nadzwyczaj selektywnie. Borten nie zapomina również o tym, co jest solą tego gatunku rocka, a więc o gitarowej solówce, która zostaje idealnie wpisana w fakturę kompozycji; tym samym unika udowadniania wszem i wobec, że potrafi zagrać szybciej, niż biegnie światło. Z czym, jak wiemy, nie wszyscy jego koledzy po fachu sobie radzą.
W hiszpańskim „El corazon del sol” zespół wita słuchaczy motoryczną partią perkusji i sprzężonymi gitarami, które okazują się wstępem do bardzo przebojowego kawałka, na dodatek niezwykle energetycznego, z mocnym akcentem saksofonu na finał. To pierwsze tak wyraziste zaakcentowanie obecności Rolfa Martina, dzięki któremu zresztą Spidergawd płynnie przechodzi do utworu numer trzy – „The Best Kept Secrets”. Snustad ma tu sporo do powiedzenia – najpierw towarzysząc unisono Bortenowi grającemu na gitarze, później wypełniając tło, gdy Per swym charakterystycznym głosem (podobnym trochę do Ozzy’ego Osbourne’a) wyśpiewuje tekst. Monumentalnie brzmi też zakończenie, w którym gitara i saksofon ponownie budują potężną ścianę dźwięku. Przestaje fakt ten dziwić, gdy chwilę później rozbrzmiewa będące w pewnym sensie naturalną kontynuacją poprzednika „The Funeral”. Czegóż tu nie ma! I zniekształcony wokal Pera (znów w stylu pierwszego frontmana Black Sabbath), i nałożone na siebie nostalgiczne partie gitar (mogące kojarzyć się ze stylistyką Wishbone Ash), z których powoli wyłania się solówka serwująca jeszcze jeden nadzwyczaj melodyjny motyw. Niemal te same pochwały należą się kompozycji „Picture Perfect Package”, w której – co może być zaskoczeniem – saksofon w swym brzmieniu tak bardzo zbliża się do gitary, że można pomylić oba instrumenty.
„Spidergawd III” zamyka trzyczęściowy, trwający w sumie około czternastu minut, numer zatytułowany „Lighthouse”. Jako gość pojawia się w nim grający na elektrycznej gitarze stalowej Roar Øien, którego usłyszeć można było również na poprzednich produkcjach norweskiego kwartetu. Część pierwsza i ostatnia „Latarni morskiej” pobrzmiewa klasycznym stoner metalem (właśnie tu inspiracje Kyuss i w nieco mniejszym stopniu Monster Magnet są najmocniej słyszalne), natomiast środkowa – z mocno wyeksponowanym saksofonem Rolfa Martina – jest mieszanką klimatycznego bluesa z hard rockiem i psychodelią spod znaku Motopsycho. Mimo że zdecydowanie różni się od „sąsiadów”, nie sprawia wrażenia „ciała obcego” w organizmie – ta chwila wyciszenia i refleksji sprawdza się znakomicie, tym bardziej że na „Trójce” nie ma ani jednego utworu, który można by określić – choćby od biedy – mianem ballady. Przejdźmy jednak do podsumowań: „Spidergawd III” to kolejna kapitalna pozycja w dyskografii Norwegów, potwierdzająca, że formacja ta zasługuje na samoistny byt, że nie powinna być traktowana jedynie jako projekt poboczny. Udowadnia to również, dostarczając z podziwu godną regularnością nową muzykę. Następna porcja – obstawiać można w ciemno – czeka nas w styczniu 2017 roku.
koniec
28 stycznia 2016
Skład:
Per Borten – śpiew, gitara elektryczna
Bent Sæther – gitara basowa
Kenneth Kapstad – perkusja
Rolf Martin Snustad – saksofon
gościnnie:
Roar Øien – elektryczna gitara stalowa (6-8)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: W poszukiwaniu zapomnianej przyszłości
Sebastian Chosiński

18 IV 2024

Każdy wielbiciel rodzimej progresywnej elektroniki powinien z uwagą przyglądać się kolejnym produkcjom kierowanego przez Jarosława Pijarowskiego Teatru Tworzenia. Chociaż lider pochodzi z Bydgoszczy, jest to projekt wykraczający znacznie poza miasto nad Brdą, a w przypadku najnowszego materiału – „Forbidden Archaeology (Opus 1,1)” – wręcz międzynarodowy. Jak na razie udostępniony został jedynie w sieci, także w formie filmu wideo.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Muzyczny seans spirytystyczny
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

W latach 2019-2020 Alan Davey, były gitarzysta basowy Hawkwind, wydał pod nawiązującym do tej legendarnej formacji szyldem Hawkestrel trzy albumy, po czym… zamilkł. A w zasadzie zajął się innymi konceptami artystycznymi. Musiały minąć cztery lata, aby przypomniał sobie o tym projekcie i uraczył fanów longplayem o wielce mówiącym tytule „Chaos Rocks”.

więcej »

Płynąć na chmurach
Sebastian Chosiński

12 IV 2024

Choć ich artystyczna współpraca rozpoczęła się przed ośmioma laty, to jednak dopiero teraz duński duet skonsumował ją poprzez wydanie wspólnej płyty. Album „Clouds” – lokujący się gdzieś na pograniczu jazzu i elektroniki (z elementami awangardy i folku) – sygnują swoimi nazwiskami improwizująca wokalistka Randi Pontoppidan oraz jazzowy wibrafonista Martin Fabricius.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.