Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Dominik Strycharski Core 6
‹Czôczkò›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzôczkò
Wykonawca / KompozytorDominik Strycharski Core 6
Data wydania15 października 2015
Wydawca For Tune
NośnikCD
Czas trwania37:03
Gatunekfolk, jazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Dominik Strycharski, Wacław Zimpel, Zbigniew Kozera, Ksawery Wójciński, Hubert Zemler, Krzysztof Szmańda
Utwory
CD1
1) Rubin05:24
2) Szafir05:29
3) Topaz02:15
4) Diament03:55
5) Ametyst04:52
6) Akwamaryna02:48
7) Szmaragd04:37
8) Spinel02:36
9) Antracyt05:07
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Jazz, folk, awangarda i Kaszëbë
[Dominik Strycharski Core 6 „Czôczkò” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
To nie może być przypadek! Fakt, że w ciągu minionych miesięcy wiele interesujących albumów polskich muzyków jazzowych powstało na skrzyżowaniu ich pierwotnych zainteresowań i rodzimego folku. Świadczy to z jednej strony o wielkim talencie artystów znad Wisły, z drugiej – o ogromnym potencjale ludowych kompozycji z Wielkopolski, Mazowsza i Kaszub. Tymi ostatnimi postanowił zająć się flecista Dominik Strycharski, który z kierowanym przez siebie zespołem Core 6 nagrał znakomitą płytę „Czôczkò”.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Jazz, folk, awangarda i Kaszëbë
[Dominik Strycharski Core 6 „Czôczkò” - recenzja]

To nie może być przypadek! Fakt, że w ciągu minionych miesięcy wiele interesujących albumów polskich muzyków jazzowych powstało na skrzyżowaniu ich pierwotnych zainteresowań i rodzimego folku. Świadczy to z jednej strony o wielkim talencie artystów znad Wisły, z drugiej – o ogromnym potencjale ludowych kompozycji z Wielkopolski, Mazowsza i Kaszub. Tymi ostatnimi postanowił zająć się flecista Dominik Strycharski, który z kierowanym przez siebie zespołem Core 6 nagrał znakomitą płytę „Czôczkò”.

Dominik Strycharski Core 6
‹Czôczkò›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzôczkò
Wykonawca / KompozytorDominik Strycharski Core 6
Data wydania15 października 2015
Wydawca For Tune
NośnikCD
Czas trwania37:03
Gatunekfolk, jazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Dominik Strycharski, Wacław Zimpel, Zbigniew Kozera, Ksawery Wójciński, Hubert Zemler, Krzysztof Szmańda
Utwory
CD1
1) Rubin05:24
2) Szafir05:29
3) Topaz02:15
4) Diament03:55
5) Ametyst04:52
6) Akwamaryna02:48
7) Szmaragd04:37
8) Spinel02:36
9) Antracyt05:07
Wyszukaj / Kup
Nie tak dawno – by nie grzebać jeszcze głębiej w archiwach – chwaliliśmy w „Esensji” płyty polskich muzyków jazzowych, które powstały z inspiracji i fascynacji rodzimym folklorem, jak chociażby „Na skrzyżowaniu rzek” Kwartetu Pałuckiego, biorące na warsztat kompozycje Witolda Lutosławskiego „Bukoliki” High Definition Quartet czy „Zośkę” Macieja Fortuny (i jego amerykańskich kompanów). Do tego zacnego grona dorzucić należy jeszcze jeden album – opublikowany przez wydawnictwo For Tune w „serii zielonej”, czyli właśnie folkowej, „Czôczkò”, sygnowany przez formację o nazwie Dominik Strycharski Core 6. Lider grupy, grający na fletach prostych, to postać pojawiająca się na rodzimej scenie jazzowej od niedawna, ale już bardzo ceniona. Na koncie ma między innymi współpracę z Wacławem Zimplem i jego To Tu Orchestra („Nature Moves”, 2014), katalońskim pianistą Agustí Fernándezem („River, Tiger, Fire”, 2015) oraz The Intuition Orchestra („Case of Surprise”, 2015). Poza tym stoi na czele freejazzowej grupy Pulsarus („Bee Itch”, 2013) oraz występuje w duecie z (kontra)basistą Rafałem Mazurem, z którym w ubiegłym roku wydał fascynujący, mocno inspirowany folkiem, album „Myriad Duo”.
„Czôczkò” to w dużym stopniu rozwinięcie zaproponowanej na nim formuły. Strycharski postanowił bowiem przyjrzeć się bliżej utworom ludowym z Kaszub. Ale jednocześnie zdecydował się zaaranżować je tak, aby brzmiały, jakby grała je potężna jazzowa orkiestra. By pomysł nie zakończył się uznaną za ambitną, lecz jednak porażką, Dominik potrzebował odpowiednich wykonawców swoich pomysłów. Zaprosił więc do studia muzyków, którym mógł całkowicie zaufać i z którymi wcześniej nierzadko już pojawiał się na scenie. Na klarnetach zagrał Wacław Zimpel, znany między innymi z The Resonance Ensemble Kena Vandermarka, kwartetu Ircha, Hery oraz Switchback. On stał się główną podporą Strycharskiego i jako jedyny zagrał z nim we wszystkich dziewięciu utworach. W sześciu słychać natomiast – co na pewno należy uznać za ewenement – dwóch kontrabasistów i dwóch perkusistów. W pierwszym przypadku byli to Zbigniew Kozera i Ksawery Wójciński (znany z Hery, tria Charlesa Gayle’a, kwartetu Marco Eneidiego czy duetów z Markiem Kądzielą i Wojciechem Jachną), w drugim – Hubert Zemler (podpora postronkowego Slalomu i duetu Mitch & Mitch) oraz Krzysztof Szmańda (udzielający się głównie w Soundcheck).
Sekstet ten w październiku 2014 roku zamknął się na cztery dni w warszawskim studiu Quality, by wspólnymi siłami stworzyć materiał, który równo rok później upubliczniony został przez For Tune. Powstała płyta niezwykle trudna w odbiorze, która po pierwszym odsłuchu może wzbudzić bardzo mieszane uczucia, odrzucając zarówno wielbicieli folku (który potraktowany został tu nadzwyczaj awangardowo), jak i jazzu (który, z punktu widzenia purytanów i ortodoksów, został mocno skażony obcym elementem). Gdybyście jednak w tym momencie odłożyli „Czôczkò” na półkę, popełnilibyście kolosalny błąd. Tym nagraniom trzeba po prostu dać szansę, trzeba – to nic, że będzie bolało, musi boleć! – wsłuchać się w nie po raz drugi, piąty, dziesiąty, aby „dokopać” się do tego, co w nich najwartościowsze i najbardziej kaloryczne. Posługując się tytułami niektórych utworów – do rubinu, diamentu i antracytu. Materiał można wstępnie podzielić na dwie części: zagraną w duecie przez Strycharskiego i Zimpla oraz przez cały zespół. Choć wyrastają one z tych samych korzeni, siłą rzeczy różnią się znacznie. „Topaz” (trzeci), „Akwamaryna” (szósty) i „Spinel” (ósmy w kolejności) to w zasadzie przerywniki, mające dać słuchaczom czas na ochłonięcie i przygotowanie się do kolejnego potężnego uderzenia. One są najbliżej folkowego jądra, tym samym dominują w nich delikatne, nierzadko roztańczone dźwięki dęciaków. Zupełnie inaczej niż ma to miejsce w sześciu pozostałych.
Wsłuchując się w „Czôczkò”, trudno stwierdzić to autorytarnie; tezę tę musiałby potwierdzić (ewentualnie zaprzeczyć jej) sam lider, ale istnieje chyba prawdopodobieństwo – i to całkiem spore – że obmyślając formułę swego Core 6, Dominik Strycharski wzorował się na bigbandowych eksperymentach Szweda Martina Küchena i kolejnych trzech wcieleniach jego formacji Angles. Podobne jest w obu przypadkach podejście do materii muzycznej, podobna dynamika i sięganie pełnymi garściami po elementy free jazzu czy klasycznej awangardy. Jak można domniemywać, podobna także… geneza nazwy. Wykorzystanie w trakcie nagrań dwóch kontrabasów i dwóch zestawów perkusyjnych znacznie wzbogaciło nie tyle może brzmienie, co fakturę kompozycji, przydało tym nagraniom orkiestrowego posmaku i – co też nie pozostaje bez znaczenia – mocy. „Rubin” na tle pozostałych numerów zagranych w sekstecie brzmi jeszcze zaskakująco delikatnie; dominują w nim flety Strycharskiego i klarnety Zimpla, które wprowadzają niepokojący klimat. Kiedy dołączają się obie sekcje rytmiczne, artyści nie rezygnując z refleksyjnego nastroju, zahaczają o stylistykę world music. Przekonują tym samym, że muzyka, która powstała pierwotnie na polskim Pomorzu, jest nie tylko kulturowym dziedzictwem zamieszkujących ten obszar Kaszubów, ale nas wszystkich.
Niewinnie brzmi jeszcze także początek „Szafiru”. Ale tylko przez kilkadziesiąt sekund, dopóki ton nadaje mu ludowa melodia grana na fletach i klarnetach. Później wkraczamy już w zupełnie inny świat. Kontrabasiści i bębniarze w jednej chwili totalnie zagęszczają rytm; nie spieszą się przy tym nigdzie, co sprawia, że utwór ten zaczyna brzmieć jak kompozycja doommetalowa. Z tą różnicą, że zamiast gitar instrumentami solowymi są dęciaki. „Diament”, w którym także słyszymy cały zespół, to podróż w nieco inny wymiar. Tym razem rytm, choć równie monotonny, jest zagrany znacznie delikatniej, Zimpel i Strycharski natomiast dbają dodatkowo o podzielenie się ze słuchaczami niekonwencjonalną roztańczoną melodią. Nie mniejszym blaskiem świeci pełen improwizacji na instrumentach dętych „Ametyst”. Ale są w nim też takie fragmenty, w których Core 6 brzmi jak potężna weselna orkiestra, kojarząca się z miejsca z utworami nagranymi przez Gorana Bregovicia na potrzeby „Undergroundu” (1995) Emira Kusturicy. Z kolei „Szmaragd” charakteryzuje się zadziornym, marszowym rytmem i typowym freejazzowym czadem, znanym z innych projektów muzycznych Zimpla (vide wspomniane już Hery czy Switchback).
„Czôczkò” zamyka kompozycja zatytułowana „Antracyt”. I chociaż nie jest ona najdłuższą na płycie, bez wątpienia stanowi jej opus magnum. Grupa Dominika Strycharskiego ponownie sięga w niej po rozbudowane orkiestrowe frazy, łącząc je bardzo umiejętnie z szalonymi improwizacjami charakterystycznymi dla free jazzu. Swoje „pięć minut” (rozumiane jednak tylko symbolicznie) mają tutaj Hubert Zemler i Krzysztof Szmańda, którzy na tle partii fletu i klarnetu toczą swój perkusyjny dialog. Wprowadza on nieco psychodeliczny, a może nawet szamański klimat, o co zresztą nie jest trudno, kiedy na plan pierwszy wybija się motoryczny awangardowy rytm. Piękniej i mocniej tej płyty nie dałoby się zakończyć. Dobrze byłoby też, gdyby na „Czôczkò” nie zakończyła się historia formacji, gdyby po kolejnej trasie koncertowej Dominik Strycharski znalazł dla niej nową formułę i kontynuował działalność – czy to jako Core 6, a może Core 7 czy nawet Core 9…
koniec
2 lutego 2016
Skład:
Dominik Strycharski – flety proste
Wacław Zimpel – klarnety
Zbigniew Kozera – kontrabas
Ksawery Wójciński – kontrabas
Hubert Zemler – perkusja, instrumenty perkusyjne
Krzysztof Szmańda – perkusja, instrumenty perkusyjne

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Muzyczny seans spirytystyczny
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

W latach 2019-2020 Alan Davey, były gitarzysta basowy Hawkwind, wydał pod nawiązującym do tej legendarnej formacji szyldem Hawkestrel trzy albumy, po czym… zamilkł. A w zasadzie zajął się innymi konceptami artystycznymi. Musiały minąć cztery lata, aby przypomniał sobie o tym projekcie i uraczył fanów longplayem o wielce mówiącym tytule „Chaos Rocks”.

więcej »

Płynąć na chmurach
Sebastian Chosiński

12 IV 2024

Choć ich artystyczna współpraca rozpoczęła się przed ośmioma laty, to jednak dopiero teraz duński duet skonsumował ją poprzez wydanie wspólnej płyty. Album „Clouds” – lokujący się gdzieś na pograniczu jazzu i elektroniki (z elementami awangardy i folku) – sygnują swoimi nazwiskami improwizująca wokalistka Randi Pontoppidan oraz jazzowy wibrafonista Martin Fabricius.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ciało, umysł i duch
Sebastian Chosiński

11 IV 2024

Tym razem szwedzki pianista Mathias Landæus postanowił poszerzyć skład swego Tria, z którym podbija świat jazzu improwizowanego od początku poprzedniej dekady, do kwintetu. Do współpracy zaprosił więc amerykańskiego trębacza Tima Hagansa oraz saksofonistę Karla-Martina Almqvista. W tym zestawieniu personalnym nagrał materiał, który ukazuje się właśnie na kolejnym znakomitym albumie tego artysty – „Path”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.